Polska radykalna chce
udawać Polskę racjonalną. Widać to było ostatnio: in vitro to po prostu
przestarzała metoda, która niczego nie leczy; w tupolewie były wybuchy, to
fakt, ale czy to zamach czy nie, niech wykaże śledztwo. Czy Kaczyńskiemu i
Dudzie uda się ta kampanijna mimikra?
Wizerunek
Andrzeja Dudy, kandydata PiS na prezydenta, jest budowany na opozycji wobec
urzędującej głowy państwa: „młody, energiczny, z poza układu” (tak reklamują
go na forach - ortografia oryginalna - internetowe trole). Sztabowcy PiS
zręcznie odsuwają od kandydata skojarzenia z jakimkolwiek radykalizmem. Są
gładkie słowa, miłe gesty, uśmiechy. Duda chce jedynie „naprawić Polskę”,
zatrzymać emigrację, „odbudować gospodarkę”, skrócić wiek emerytalny. A także
bronić „tradycyjnej rodziny” i chrześcijańskich wartości. Taki konserwatyzm
skrojony na erę Twittera. „Nie potrzebujemy Polski obrócić do góry nogami” -
przekonywał kilka tygodni temu studentów w Białymstoku.
PiS, chcąc poszerzyć swój
bazowy elektorat, który do zwycięstwa nie wystarcza, zawzięcie pudruje swój
radykalizm. - Radykalne hasła i ostry
język nam nie służą. Wykorzystuje to Platforma, aby straszyć nami wyborców
- przyznaje jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości. Potwierdzają to choćby
ostatnie wyniki sondażu poparcia dla partii politycznych (TNS dla „Wiadomości” TVP). W badaniu, przeprowadzonym po ujawnieniu przez RMF FM
nowego zapisu rozmów z kokpitu tupolewa, PiS traci cztery punkty procentowe (30
proc., przy 38 proc. poparcia dla PO). Po raz pierwszy od początku kampanii
wzrosły też notowania Komorowskiego, a spadły Dudy.
Prezes PiS doskonale zdaje sobie z
tego sprawę. W ubiegłotygodniowym wywiadzie dla „Gazety Polskiej” przyznał:
„Wszystko ma swój czas. Wiadomo, że w kampanii podnoszenie na pierwszy plan
sprawy katastrofy smoleńskiej nie jest korzystne, nie możemy się dać wciągnąć w
to, do czego PO nas prowokuje”. Choć oczywiście politycy PiS spodziewali się,
że poruszenia - związanego z piątą rocznicą katastrofy - może się nie udać
opanować. - Te nasze emocje są naturalne. Wolę kogoś, kto mówi uczciwie, co
myśli, nawet jeśli wywołuje tym nadmierne emocje, niż taki wężowy język tych
„ wielkich Europejczyków" z Platformy. Wszystko zależy od tego, jak
będą te emocje interpretowane - mówi poseł PiS Krzysztof Szczerski.
Dlatego też sztabowcy ustalili, że
trzeba zrobić wszystko, aby nazwisko kandydata Dudy nie kojarzyło się z
awanturą. Tej obawiano się przede wszystkim w związku z zapowiadaną dużo
wcześniej przez Antoniego Macierewicza publikacją kolejnej wersji raportu jego
zespołu. Koledzy partyjni próbowali nawet przekonać posła, aby zrezygnował z
prezentacji swoich ustaleń w trakcie kampanii wyborczej. Bezskutecznie.
Andrzej Duda miał zatem unikać
jednoznacznych wypowiedzi w tej sprawie, co więcej - w planach pisowskich
obchodów rocznicy katastrofy nie uwzględniono nawet krótkiego przemówienia
kandydata ubiegającego się o urząd prezydenta. Jak tłumaczył Joachim
Brudziński, uroczystości rocznicowe nie były elementem kampanii. „Byłoby to czymś
absolutnie niestosownym” - podkreślał. Tyle że samemu kandydatowi zabrakło
podobnego wyczucia, bo na wieńcu, który złożył na grobie pary prezydenckiej,
znalazł się napis: „Andrzej Duda kandydat na prezydenta RP”. Podobno to właśnie
tak poirytowało Martę Kaczyńską, że ostentacyjnie zignorowała czekającego na
nią przy wejściu do katedry wawelskiej Dudę (kreującego się przecież na
politycznego spadkobiercę Lecha Kaczyńskiego). Kandydat pojawił się później w
Warszawie, gdzie zresztą popełnił kolejne faux pas, robiąc
podczas uroczystości upamiętniających ofiary tragedii uśmiechnięte „selfie” z
jedną z popularnych twitterowiczek.
Ale tego dnia i tak wszystkie oczy
skupione były na Jarosławie Kaczyńskim. Prezes PiS przemawiał dwa razy. Po
południu, na scenie ustawionej naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego, otoczony
swoimi wyznawcami coraz to skandującymi: „hańba!, hańba” i „Jarosław!,
Jarosław!”, mówił m.in. o tym, że „władza pokazała swoją odrażającą twarz”, że
„polskie państwo zaatakowało polskie społeczeństwo zintegrowane wokół
tragedii", że „absurd furii nienawiści osiągnął szczyt”. Jednak jego
przemówienie komentatorzy ocenili jako stonowane. „Kaczyński bardzo miarkował
swoje słowa. Wie, że gdyby poszli ostrzej, odebraliby Dudzie centrowych
wyborców” - podkreślał na antenie TVP Info prof. Antoni Dudek.
Prezes, jak na siebie umiarkowany,
dał jednak wyraźny sygnał twardym sympatykom, że linia partii pozostaje niezmienna.
W swoim drugim przemówieniu, po wieczornym marszu pamięci, dziękował członkom
skupionego wokół PiS i sprawy smoleńskiej „wielkiego ruchu”. Słowa uznania
padały pod adresem: o. Tadeusza Rydzyka („Bez Ojca Rydzyka ta sprawa, o którą
zabiegamy i walczymy, byłaby nie do wygrania”), księży, biskupów, obrońców
krzyża, redaktorów „Gazety Polskiej”, wreszcie Antoniego Macierewicza i jego
ekspertów. „Bylibyśmy dziś bardzo daleko od prawdy, gdyby nie Antoni
Macierewicz!” - podkreślał prezes PiS.
Tę prawdę podano kilka godzin
wcześniej podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn
katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r., na którym zaprezentowano kolejny
raport smoleński. Mowa była o „poległych w okolicznościach, które każą tę
śmierć nazywać śmiercią męczeńską", o tym, jak „rząd Donalda Tuska chronił
Putina przed międzynarodowym śledztwem”, o „nieudolnej prokuraturze”,
manipulacjach, pogardzie i tym, że „bez prawdy o Smoleńsku szansa na pokój w
Europie będzie niewielka”. Duńczyk Glenn Jorgensen (przedstawiany jako
„inżynier”) tłumaczył, że „to nie był wypadek, ale seria eksplozji, która
doprowadziła do zabójstwa ludzi na pokładzie”, i oskarżał polski rząd o to, że
„od początku z determinacją uniemożliwiał rzetelne śledztwo”. Jego zdaniem
organa ścigania powinny przyjrzeć się działaniom Donalda Tuska, Bronisława
Komorowskiego i Ewy Kopacz. Wątek kontynuowała Ewa Stankiewicz (Solidarni
2010): „samolot rozerwał się w wolnej przestrzeni powietrznej w wyniku serii
eksplozji, a prezydent oraz 95 osób (...) zginęli na skutek zaplanowanego
zamachu". Domagała się, aby były premier oraz podlegli mu ministrowie „za
podjętą grę z władzami Rosji przeciwko własnemu prezydentowi" zostali
„surowo ukarani". Na koniec zadeklamowała wiersz, który-jak twierdzi -
dostała od pewnej dziewczynki z Krakowa: „Ludzie proszą, prezydencie, ratuj nas
z nieba. (...) Tu Polska cała w jękach, cała władza w obcych rękach. Minął
pewien czas, prezydencie, ratuj nas!”.
Jednak medialne reakcje na kolejne
rewelacje zespołu były wyraźnie zdystansowane. Macierewicz nie zaskoczył niczym
nowym ani na poziomie treści, ani formy. Dziennikarze dowcipkowali, że tu
wszystko ze wszystkim się wiąże i zaraz się okaże, że praprzyczyną katastrofy
smoleńskiej było obalenie rządu Olszewskiego. Radykalizm został publicznie
oswojony, bo wiadomo przecież, że Macierewicz „tak ma”.
PiS jest partią radykalną w
opiniach i w języku, a polityczny paradoks polega na tym, że jest to
równocześnie największa siła i słabość tego ugrupowania. Więc trwa nieustanne, czasem karkołomne, balansowanie na
retorycznej krawędzi. Politycy PiS (w tym Andrzej Duda) opowiadają się
przeciwko ratyfikacji konwencji antyprzemocowej i - oczywiście - przeciw
przemocy wobec kobiet, są za równouprawnieniem płci, ale straszą genderem.
Najtrudniej jest o piłowanie radykalnych, ostrych kantów w sferze prokreacji,
bo tu na kompromis nie pozwala Kościół i religijni fundamentaliści we własnych
szeregach. Wielu z nich dało się poznać jako zagorzali obrońcy życia, a co za
tym idzie - jako przeciwnicy prawa do aborcji (nawet w obecnej i tak
restrykcyjnej formie), jakiegokolwiek ułatwienia dostępu do antykoncepcji
(niedawna awantura o tzw. pigułkę po), edukacji seksualnej w szkołach czy
zapłodnienia in
vitro. To politycy PiS bronili prof. Bogdana Chazana, który uniemożliwił pacjentce legalną w tym
przypadku aborcję. Poseł Andrzej Jaworski twierdził, że „jeżeli jedenastoletnia
dziewczynka została zgwałcona, ale ta ciąża nie zagraża jej życiu, to dziecko
ma prawo żyć” (TVN24),
Stanisław Pięta straszył „seksualną
indoktrynacją dzieci w przedszkolu” i „gender-terrorem",
chciał dawać odpór „gejowskiemu faszyzmowi”, Krystyna Pawłowicz przekonywała
zaś, że „tzw. dni ateizmu ewidentnie uderzają w polski porządek konstytucyjny”,
wzywała do ich bojkotu, a organizatorów nazwała „bluźniercami i
nienawistnikami”.
Platforma - i mówią o tym
zgodnie politycy PO i PiS - próbuje prowokować PiS i obnażyć jego radykalne
oblicze. To tzw. „jeżdżenie kijem po
klatce”. W ten sposób mobilizuje się centrowy elektorat, który odda głos na
kandydata Platformy nie dlatego, że go popiera, ale z obawy przed „szaleńcami”.
Tak też - czyli politycznie - posłowie PiS postrzegają kwestię in vitro. Platforma miała dużo czasu, żeby zająć się tym tematem
wcześniej. Ale - jak przyznawał przed czwartkowym posiedzeniem Sejmu jeden z
wiceministrów w rządzie Ewy Kopacz - konflikt o kwestie światopoglądowe jest w
kampanii wyborczej na rękę stronie rządzącej: - Będzie awantura. I o in vitro, i o Smoleńsk. Pokaże się pisowska prawdziwa
twarz, a to zaszkodzi Dudzie.
Minister zdrowia Bartosz
Arłukowicz, który prezentował rządowy projekt (jeden z czterech, którymi tego
dnia się zajmowano), wyraźnie próbował sprowokować posłów PiS do emocjonalnej
dyskusji. Zamiast na rządowym skupiał się na projekcie PiS. Wielokrotnie
wspominał o tym, że do niedawna Prawo i Sprawiedliwość chciało karać więzieniem
za stosowanie in
vitro. Taki zapis znalazł się w projekcie
partii Kaczyńskiego, pod którym w 2012 r. podpisał się m.in. ówczesny poseł
Andrzej Duda. Ostatecznie, właśnie z obawy przed zarzutami o zbytni
radykalizm, PiS dwa tygodnie temu zamieniło groźbę więzienia na zakaz
wykonywania zawodu przez lekarza, który stworzył embrion ludzki poza organizmem
kobiety. Projektu PiS nie udało się przegłosować, ale - ku zaskoczeniu wielu -
obyło się bez awantury i oratorskich popisów co bardziej zapalczywych posłów.
Podczas debaty na sali obrad siedziało ok. 20 posłów PiS nie- zainteresowanych
pyskówką. Jak udało nam się dowiedzieć, to zasługa wiceprezes Beaty Szydło. - Odkąd
w partii nie ma już Hofmana, polepszyła się atmosfera. Mamy poczucie, że jesteśmy
jedną drużyną, gramy do tej samej bramki - mówi poseł PiS. - Bardzo
dobrą robotę robi dla nas Beata Szydło. Stara się być odpowiedzialna za
partyjny przekaz i to ona potrafi zdyscyplinować większość posłów, w tym także
kobiety z naszego klubu - dodaje inny poseł tej partii. I podkreśla: - To
Szydło pokrzyżowała plany Platformy, bo do dyskusji o in vitro wystawiła mniej znanych i spokojniejszych posłów.
Ale płomień przytłumiony w jednym
miejscu może wybuchać w innych. - Jesteśmy, na to wygląda, coraz bliżej wygranej
wyborów. Będą zmiany-zapowiada europoseł Janusz Wojciechowski. I wymienia:
- Trzeba błyskawicznie działać, np. z ustawą o ochronie polskiej ziemi, bo
nas wykupią cudzoziemcy. Musimy reagować na nadużycia sieci handlowych, firm
przetwórczych, skupowych -jak w Hiszpanii, nakładać na nie ogromne kary finansowe. Prokuratura powinna wrócić
do resortu sprawiedliwości, a minister sprawiedliwości powinien mieć prawo
wnosić w szerszym zakresie, w każdej sprawie, nadzwyczajne apelacje. Dzięki
temu sędziowie poczuliby, że częściej ich sprawy będą kontrolowane w najwyższej
instancji. Należy też zwiększyć odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów oraz
tryb ich powoływania. A także wprowadzić jawność ich oświadczeń majątkowych. Jeśli pojawia się postulat, że „potrzebna jest głęboka
naprawa sądownictwa”, to należy to czytać: „zabierzemy się za sędziów”. Ale
dopóki nie ma awantury, np. z poseł Pawłowicz, taki radykalizm się rozwadnia.
Ryszard Czarnecki przekonuje, że w
ogóle w radykalizmie nie ma nic złego, że współistnieje on z racjonalizmem.
- To przeciwstawienie wymyślone
przez sztab Komorowskiego „Polska racjonalna kontra Polska radykalna” jest bzdurne.
To nie jest antynomia, można być jednocześnie radykalnym i racjonalnym. Taki
był Lech Kaczyński - mówi europoseł PiS. I
dodaje: - Radykalizm jest potrzebny np. do zmian gospodarczych, bo Polska
się wyludnia i to nas osłabia. Również w polityce międzynarodowej.
Ograniczanie agresywnego
języka, co obserwujemy właściwie w każdej kampanii wyborczej PiS, usypia czujność odbiorców, nawet tych bardziej
kwalifikowanych. Oswaja z radykalizmem, rozmiękcza grunt pod przyszłe
projekty, choćby tak na pozór niewinne jak powołanie międzynarodowej komisji,
która zbada przyczyny katastrofy smoleńskiej. Janusz Wojciechowski zapowiada,
że podejmie w tej sprawie działania w PE, a wiele osób, nawet odległych od PiS,
mówi: a czemu nie, może to ich uspokoi. Ale na tym polega pułapka radykalizmu -
ustępstwa „dla świętego spokoju” zwykle wciągają w absurdalną logikę. - Jeżeli
ustalenia międzynarodowej komisji pokryłyby się z wynikami prac zespołu Antoniego
Macierewicza, wówczas wszyscy ci, którzy go szkalowali, musieliby go przeprosić
- uważa Ryszard Czarnecki. O odwrotnym scenariuszu i przeprosinach ze strony
Macierewicza nie chce gdybać. - Gdyby międzynarodowe śledztwo przyniosło
ustalenia, że ktoś w Rosji ponosi winę za śmierć 96 osób, to będzie podstawa do
roszczeń wobec Rosji - wtóruje Czarneckiemu europoseł Wojciechowski. Jego zdaniem
w następnym Sejmie powinna powstać komisja śledcza, która zajmie się
działaniem wszystkich organów państwowych w związku z katastrofą smoleńską. W
tym, zapewne, prokuratorów, biegłych, członków państwowej komisji badającej
wypadki lotnicze.
- Pobudowaliśmy orliki, nadadzą
się w sam raz na obozy reedukacyjne - śmieje się jeden z posłów PO.
PiS tonuje swój radykalizm po
to, aby zdobyć władzę, a następnie radykalizm zastosować. Partia ta zresztą już „wychowała” sobie zarówno opinię
publiczną, jak i komentatorów. Jeśli tylko Kaczyński nie nazwie kogoś wprost
mordercą, od razu mówi się o łagodnym i koncyliacyjnym prezesie, nie
zauważając innych niedopuszczalnych insynuacji. Sztabowi Dudy zależy, aby
wszystko dało się pokazać oddzielnie: Duda osobno, osobno Smoleńsk, katolicki
fundamentalizm, IV RR kary za in vitro, by uniknąć tym samym
istniejącego przecież realnie pakietu: Duda, Kaczyński, Macierewicz, Rydzyk.
Wyborczy wynik kandydata pokaże, na ile ta manipulacja okazała się skuteczna,
jak podatny jest w tej mierze elektorat, i na jakie chwyty i grepsy będzie
mogło sobie pozwolić PiS w kampanii parlamentarnej.
Malwina Dziedzic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz