Po dwukrotnej
prezydenturze Aleksandra sondaże pokazywały, że szansę na to stanowisko miałaby
Jolanta. Dziś się wydaje, że żadne z nich nie wróci do czynnej polityki.
Musieliby ujawnić swoje oświadczenia majątkowe.
AGNIESZKA BURZYŃSKA
Babcia
Aleksandra Kwaśniewskie - I go piekła podobno świetne kulebiaki, a dziadek był
zapalonym ogrodnikiem. Ich córka Aleksandra Bałasz była pielęgniarką, poznała
chirurga Zdzisława Kwaśniewskiego w szpitalu w Białogardzie. Po kilku miesiącach
znajomości, 6 lutego 1954 r. wzięli ślub. Już w listopadzie urodził się
Aleksander, dwa lata później - Małgorzata. „Młody Olek, podobnie jak jego
siostra Małgorzata, był świadomie izolowany przez ojca. Nie wolno im było mieć
za wielu kolegów. Być może wynikało to z ojcowskiej obawy przed zarażeniem
dziecięcymi chorobami. To ojciec dbał, aby w domu niczego nie brakowało, organizował całe życie. Olek i jego siostra mieli się
przede wszystkim uczyć” - wspominał ponoć miejscowy proboszcz.
Aleksander chodził więc nawet na
dodatkowe lekcje łaciny do znanego profesora. Ojciec lekarz marzył, że syn
także zostanie lekarzem. Chłopca ciągnęło jednak bardziej do sportu i polityki.
Jego matka opowiadała w książce Agaty Chróścickiej „Kwaśniewski jestem’, że
Olek od dziecka miał zadatki na polityka. Pokazywała zdjęcie, na którym dziewięcioletni
Aleksander udaje, że składa prezydencką przysięgę. To nie był przypadek.
Rodzina Kwaśniewskich miała bowiem swoje państwo i własny hymn. Najważniejszy w
tym państwie był Olek, a potem dopiero pozostali obywatele.
Pani Aleksandra po urodzeniu
dzieci całkowicie poświęciła się ich wychowaniu. Działała w komitecie
rodzicielskim liceum, do którego chodziły. Była bardzo religijna. Z dumą
pokazywała Chróścickiej świadectwa z lekcji religii swojej wnuczki Aleksandry Kwaśniewskiej. Z niechęcią
zareagowała na pytanie o PZPR: „Olek był dorosły, jak wstępował do partii, i
wiedział, co robi”. Od razu podkreśliła, że w rodzinie nikt nie był partyjny, a
ojciec słuchał radia Wolna Europa. Po latach Aleksander Kwaśniewski w
wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” półżartem obarczył właśnie ojca i jego
ulubione radio odpowiedzialnością za swoje partyjne
wybory: „Moje lewicowe poglądy ukształtowały się pod wpływem niedobrej,
prymitywnej propagandy Wolnej Europy. Jej jednostronność tak mnie denerwowała,
że pchnęło mnie to w stronę lewicy”.
Ojciec byłego prezydenta zmarł w
1990 r., matka - pięć lat później, w trakcie kampanii prezydenckiej. Wcześniej
długo chorowała. „Olek pochował ją w Warszawie. Stypa była na ulicy Rozbrat, w restauracji
Pod Żubrem. Nawet siostra Olka, Małgorzata, przyjechała ze Szwajcarii. Małgosia
skończyła medycynę. Jest okulistką. Do Szwajcarii wyjechała na jakiś staż zaraz
po studiach, w 1980 czy 1981 r. I tam ją zastał stan wojenny. Do Polski już nie
wróciła”, czytamy w książce „On Kwaśniewski” Grzegorza Indulskiego i Dariusza
Wilczaka. O siostrze prezydenta wiadomo jeszcze tyle, że
przysyłała matce oprawione zdjęcia swojego długowłosego kota. „To dlatego, że
za mąż nie wyszła”, komentowała w rozmowie z Agatą Chróścicką Aleksandra
Kwaśniewska. Są jednak i tacy, którzy twierdzą, że Małgorzata wyszła za mąż za
starszego profesora, właściciela jednej z najbardziej znanych w Szwajcarii
klinik. Pewne jest to, że Aleksander oraz Jolanta Kwaśniewscy spędzają u niej
święta w narciarskim stylu.
LOJALNA JOLA
- Gdzie Olek, tam i Jola. Są jak
jedna pięść. Choć wiadomo, kto w tym duecie ma więcej do powiedzenia. Nie jest
to najjaśniejszy były prezydent naszego pięknego kraju - opowiada znajomy pary
prezydenckiej. W Sejmie krąży anegdota, która to obrazuje. Na stację benzynową
podjeżdżają luksusowym samochodem Jola i Olek. Mężczyzna, który nalewa paliwo,
okazuje się dawnym wielbicielem byłej prezydentowej. - Jolka, co ty byś robiła,
gdybyś za niego wyszła za mąż ? - zaczepia żonę Kwaśniewski. - To samo -
odpowiada małżonka. - Jak to, a ja? - dopytuje ówczesny prezydent. - Ty byś
nalewał paliwo, a on byłby prezydentem.
Mimo własnych ambicji i
wyraźnych zdolności przywódczych Jolanta Kwaśniewska podporządkowuje jednak
swoje życie karierze męża. Jest lojalna nawet w najtrudniejszych momentach.
Gdy w początkach lat 90. wyszła skandalizująca książka Anastazji Potockiej
„Erotyczne immunitety’, wszyscy spodziewali się rodzinnego trzęsienia ziemi.
Autorka opisała swoje intymne przygody m.in. z Aleksandrem Kwaśniewskim i
Leszkiem Millerem. Rozdział poświęcony Millerowi zatytułowała „Szkoda, że tylko
dwa razy’, a ten o Kwaśniewskim - „Mocny tylko w gębie”. - W SLD do tej pory
krąży anegdota z tamtych czasów. Leszek i Olek wracają razem do domu, a
mieszkają w tym samym budynku. Nie udało im się zatrzymać publikacji. Są w
podłych humorach, Leszek proponuje, żeby się napić. Idą do mieszkania Millerów,
a tam w kuchni siedzą obie żony, każda z własnym egzemplarzem książki. Na widok
mężów Jola tylko warknęła: „Olek do domu!’! Miller został ze swoim problemem
- opowiada polityk Sojuszu.
Publicznie Jolanta Kwaśniewska
przeszła jednak nad tą sprawą do porządku dziennego. Tuż po ukazaniu się
książki państwo Kwaśniewscy przyszli na przyjęcie imieninowe.
- Wszyscy spodziewali się
sensacji. A oni weszli spokojni, opanowani, jakby nic się nie stało i nikt nie
miał odwagi poruszyć tematu - opowiada kolega byłego prezydenta.
WŁODEK, PODAJ MŁOTEK
- Tata zmarł zaraz na końcu
prezydentury, ale przez te dziesięć lat był dla nas ogromnie ważny, mądry,
niementorski, miał taką mądrość życiową. Mój mąż zawsze mówił: „Julian, to ty
rozpoczniesz Wigilię i pierwszy zaczniesz łamać się opłatkiem”. Ale tata mówił:
„Nie, nie Oluś, to ty jesteś głową państwa, rodziny, ty jesteś najważniejszy
dla nas ” Ale mimo wszystko zawsze doprowadzaliśmy do tego, że jednak tata
łamał się tym opłatkiem - opowiadała Jolanta Kwaśniewska.
Jej ojciec Julian Konty był
pułkownikiem Wojsk Ochrony Pogranicza. Urodził się w Borszczówce na Wołyniu.
Jako młody chłopak był świadkiem krwawych porachunków hitlerowców i
ukraińskich bojówek z polską ludnością. Wkrótce po tej masakrze przedostał się
do ZSRR i wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Po wojnie został skierowany do
Wojsk Ochrony Pogranicza. W 1954 r. trafił do Gdańska, do kaszubskiej brygady
WOP. W 1955 r. urodziła się Jolanta.
Kwaśniewska chętnie w wywiadach
mówi o rodzicach, prezentując obraz idealny i mocno przesłodzony, chociaż
ojciec był zwolennikiem dyscypliny i żołnierskiego stylu wychowywania. - Tata
bardzo chciał mieć syna, a ja urodziłam się jako druga córka (potem była
trzecia), więc tato mówił do mnie Włodek: „Włodek, podaj młotek! ” Moje siostry
Ala i Wandeczka chodziły w sukienkach, a ja zawsze w spodniach” - wspominała
Jolanta Kwaśniewska.
Mała Jola vel Włodek chciała,
żeby Mikołaj przyniósł jej armatkę na kamienie, ale miała też bardziej
dziewczyńskie fantazje: „Chciałam być piosenkarką, aktorką, marzyłam,
aby wyj ść za mąż za księcia Karola” Wyszła jednak za Aleksandra
Kwaśniewskiego.
ZJAWISKOWA DZIEWCZYNA
Spotkali się w 1977 r. na
Uniwersytecie Gdańskim. Oboje byli działaczami Socjalistycznego Związku
Studentów Polskich. „Ona była studentką prawa, ja studiowałem ekonomię.
Zobaczyłem na jakimś studenckim spotkaniu dziewczynę bardzo zgrabną, ze
wspaniałymi kasztanowymi włosami do pasa. Wyglądała zjawiskowo. I wtedy
postanowiłem, że to będzie ta dziewczyna, z którą spędzę żywot” - opisywał Aleksander Kwaśniewski.
Po studiach Jolanta próbowała
znaleźć pracę na uczelni. Bezskutecznie. Przeniosła się za mężem do Warszawy.
Wkrótce urodziła córkę. Nie pracowała, choć bardzo chciała. „Aż pewnego dnia
praktycznie pod moim domem na Ursynowie założyło siedzibę polsko - szwedzkie
przedsiębiorstwo, w którym poszukiwano sekretarki. Złożyłam CV i zaczęłam
pracę. Po kilku miesiącach zostałam dyrektorem handlowym tej firmy, zatrudniającej
ponad 200 osób. Produkowaliśmy biżuterię, którą sprzedawałam w różnych stronach
świata”. Miała zmysł do interesów. Niedługo założyła własną firmę. Agencja
nieruchomości Royal
Wilanów szybko zaczęła przynosić dochody.
Na czas prezydentury męża
Jolanta Kwaśniewska musiała się rozstać z biznesem. Firma przeszła pod zarząd
powierniczy, a pierwsza dama założyła fundację Porozumienie bez barier. Wokół
fundacji narosło mnóstwo dwuznaczności finansowych. Na początku działalności
prezydentowa miała wykorzystać polityczne wpływy męża, wysyłając do wojewodów
pismo z prośbą o sporządzenie listy potencjalnych darczyńców. Potem były
wezwania do prokuratury i przed sejmową
komisję śledczą. W obu przypadkach chodziło o sposoby finansowania fundacji.
Zarzuty i podejrzenia się nie potwierdziły.
PROGRAM O BEZIE
Gdy tylko Kwaśniewscy opuścili
Pałac Prezydencki, Jolanta wróciła do prowadzenia firmy. Nie chciała angażować
się w politykę, choć wielu działaczy lewicy widziało j ą w roli następczyni
męża na fotelu prezydenta. „To wytrawny zawodowy polityk, któremu nigdy bym nie
dorównała. Jestem na tyle odpowiedzialna, że znam swoje ograniczenia. Może
gdybym była samotną kobietą, powiedziałabym: Spróbuję! Ale zbyt cenię i kocham
męża, by zaproponować mu taki układ: Byłeś frontmenem, a teraz zamieniamy się
pozycjami. Bo wiem, jak musi powściągać emocje osoba, która stoi z tyłu. A nie
wyobrażam sobie Aleksandra Kwaśniewskiego w moim cieniu” - komentowała sondaże
dające jej szansę w wyścigu prezydenckim.
Rozpoczęła za to karierę
telewizyjną, która stała się źródłem wielu żartów na temat byłej pierwszej
damy. - No to co z tego, że ona ma 100 tys. za ten program w telewizji [w TVN Style Jolanta Kwaśniewska prowadziła „Lekcję Stylu”]? By
się wstydziła tam występować - mówił Józef Oleksy w słynnej, nagranej przez
Gudzowatego rozmowie.
- Miesięcznie? - dopytywał
Gudzowaty.
- Nie, do grudnia. Za całość
kontraktu. I robi takie pierdoły, rozumiesz. Raz oglądaliśmy to z Majką i
więcej nie oglądam. Siedzi wyfiokowana Jola i gada. Przez 15 minut czy więcej
uczy obywateli, jak jeść bezę. Że bezy nie można kroić nożem i widelcem, bo
może trysnąć. Że trzeba zdjąć kapelusik od bezy.
I to jest k... program pierwszej
damy! By się wstydziła takie programy prowadzić - podobnie jak Oleksy śmiali
się inni politycy.
Sama Kwaśniewska tłumaczyła, że
program jest potrzebny, bo należy Polaków nauczyć dobrych manier. Dla równowagi
zaangażowała się również w działalność Kongresu Kobiet. Rozstała się z
organizacją w marcu ubiegłego roku z nie do końca jasnych powodów. - Miała inną
wizję, była zbyt roszczeniowa, chciała rządzić. Miała dobre pomysły, tylko
chciała, aby ktoś za nią je realizował, a my mamy zasadę: Jak chcesz coś
zrobić, to zrób to sama - opowiada jedna z liderek Kongresu. Większość pań
raczej dobrze wspomina czasy zaangażowania Kwaśniewskiej. Powtarzają się
opowieści o wspólnych wyjazdach, o kanapkach
z fenomenalnymi kotletami mielonymi robionymi przez byłą prezydentową na
drogę. - Jola liczyła na rolę number one. A my budowałyśmy przywództwo
zbiorowe. Jak któraś próbuje wyrastać, to ją przycinamy - opowiada inna liderka
kobiecej organizacji. Pojawiają się jednak głosy, że Kwaśniewska opuściła
Kongres, bo za dużo czasu pochłaniała jej organizacja ślubu córki, który miał
być towarzyskim wydarzeniem dekady.
DEBIUTANTKA
- Mówi się „synuś tatusia” albo
„córeczka mamusi”, a Ola to córeczka mamusi i tatusia. Wychuchana,
wypieszczona. Najważniejsza - opowiada przyjaciel Kwaśniewskich. Aleksandra
Kwaśniewska przyszła na świat w Warszawie, krótko po przeprowadzce rodziców z
Gdańska. Gdy Jolanta rozpoczęła pracę, Olą opiekowali się dziadkowie.
Aleksandra po raz pierwszy
pojawiła się publicznie w 1995 r., podczas kampanii prezydenckiej ojca. Miała
14 lat i zaprezentowała się w martensach, co wzbudziło sympatię. Dorastała na
oczach Polaków. Do Pałacu Prezydenckiego weszła jako dziecko, a wyszła jako
24-letnia kobieta. Zainteresowanie życiem prezydenckiej córki było ogromne. -
Przez to Jola uwierzyła, że oni z Olkiem są jak serialowi Carringtonowie albo,
jeszcze lepiej, jak rodzina królewska. Te bale debiutantek, te pierdoły. To
było jak opera mydlana, niestety również z udziałem Oli, ale to już wina Joli -
mówi znajomy pary prezydenckiej.
Aleksandra pojawiła się na balu
debiutantek w Paryżu w 2001 r. „Bal odbywał się w ekskluzywnym Hotelu de
Crillon. Byłyśmy ogromnie zdenerwowane, między innymi dlatego, że zaproponowano
Oli możliwość włożenia sukienki od jednego z największych projektantów, po czym
okazało się, że tych sukienek jednak nie ma. Zostały same wielkie rozmiary, a
Oleńka nosiła XS” - opowiadała rozemocjonowana ówczesna prezydentowa.
I szczegółowo opisywała
poszukiwanie w Brukseli szpilek dla córki w specjalnym sklepie dla pań o
wąskiej stopie i jak Andrzej Seweryn uczył Olę chodzenia w tych butach.
Potem zainteresowanie budził już
każdy krok córki Kwaśniewskich. Co robi, z kim się spotyka. Aleksander
Kwaśniewski w książce „Wódz” opowiadał, że niewiele brakowało, by Ola została
żoną mistrza świata w boksie Władimira Kliczki. Młodszego brata chciał z nią
wyswatać starszy Witalij. „Przekonywał mnie i moją żonę, że koniecznie trzeba
to zrobić. Witalij, jak wiadomo, ma bardzo uporządkowane życie rodzinne.
Natomiast Władimir wręcz przeciwnie” - opowiadał ojciec. Skończyło się na
żartach.
Aleksandra Kwaśniewska postanowiła
iść swoją drogą i popełniać własne błędy.
Śladem matki rozpoczęła karierę telewizyjną, była reporterem telewizji
śniadaniowej, robiła wywiady dla prasy, wystąpiła w „Tańcu z Gwiazdami”. Przede
wszystkim jednak zaczęła bywać na celebryckich imprezach, stając się obiektem
zainteresowania tabloidów. - Od kilku miesięcy ani starsza pani Kwaśniewska,
ani młodsza nie pojawiają się na żadnych imprezach. Po tej historii z agentką
Oli, która ją oszukała. Poza tym Jolanta była zdruzgotana tym, co o córce piszą
w tych celebryckich gazetkach - mówi osoba znająca klimaty polskiego
show-biznesu.
NIE TYLKO NA WACIKI
- Ola wyszła za mąż za bogacza,
uspokoiła się. Straciła co prawda pracę w telewizji, ale dalej współpracuje z
gazetami. Jola zorganizowała ślub, pracuje, kasy im nie zabraknie. Olek ma
wykłady po 30 tys. zł za jeden i dużo biznesmenów, którzy chcą mu płacić -
opowiada przyjaciel Kwaśniewskich.
Pieniędzy rzeczywiście w
rodzinie nie brakuje. Para prezydencka konsekwentnie nie ujawnia swojego stanu
posiadania. W „Gazecie Wyborczej” pojawiła się informacja, że poza pieniędzmi
za wykłady Kwaśniewski otrzymuje wynagrodzenie od Jana Kulczyka. Miesięcznie
około 50 tys zł. W amerykańskim portalu Buzzfeed.com napisano
niedawno, że we władzach spółki gazowej Burisma należącej do Mykoły
Złoczewskiego, ministra w czasach prezydentury Wiktora Janukowycza, zasiada
między innymi Aleksander Kwaśniewski. Ile pieniędzy za to inkasuje? Nie
wiadomo.
Jako były prezydent otrzymuje z
budżetu państwa 6 tys. zł. - Prezydencka pensja nie wystarczyłaby Kwaśniewskim
nawet na waciki - śmieje się polityk lewicy. Na stałe para prezydencka mieszka
w tzw. Lemingowie, czyli na warszawskim Wilanowie. W luksusowym apartamencie.
Wakacje cała rodzina spędza na Mazurach w jeszcze bardziej luksusowej
rezydencji z pięknym ogrodem i dostępem do jeziora.
Kwaśniewski nigdy nie wróci do
czynnej polityki. Musiałby ujawnić swoje oświadczenie majątkowe - podsumowuje
dawny kolega pary prezydenckiej.
http://3obieg.pl/wstrzasajacy-zyciorys-ojca-aleksandra-kwasniewskiego
OdpowiedzUsuń