Dokumenty, do których
dotarł „Wprost”, nie potwierdzają tezy o ścisłych powiązaniach WSI ze
zorganizowanymi grupami przestępczymi w Polsce. Dziwne, bo takie związki
niewątpliwie były.
SYLWESTER LATKOWSKI
Wojskowe
Służby Informacyjne często w publicystyce porównywano do mafii. Zwolennicy
likwidacji WSI podkreślali zresztą, że to nie tylko przenośnia, lecz także
kwestia realnych powiązań. Raport z likwidacji WSI Antoniego Macierewicza miał
to ostatecznie potwierdzić. Tymczasem w dokumentach związanych z
niepublikowanym dotąd aneksem, do których dotarł „Wprost” powiązania służb z
mafią pruszkowską i innymi zorganizowanymi grupami przestępczymi wykazane są
zaskakująco słabo, nie wzmacniają też dowodowo tezy o związkach WSI ze światem
zorganizowanej przestępczości. Jako autor książki „Polska mafia” oraz
dziennikarz śledczy zajmujący się od lat światem zorganizowanej przestępczości
w Polsce jestem tym zaskoczony, gdyż nie ma wątpliwości, że takie powiązania
były. Po lekturze dokumentów dochodzę do wniosku, że być może odkryto by
więcej powiązań wojskowych z mafią, gdyby nie to, że za bardzo chciano
przyczepić odpowiedzialność za działanie Fundacji Pro Civili prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, który pełniąc
funkcję ministra obrony, rzekomo miał szczególnym zainteresowaniem i ochroną
objąć Wojskową Akademię Techniczną.
Tymczasem w innych obszarach
likwidatorzy WSI byli zaskakująco mało dociekliwi. Na przykład w ogóle nie
przesłuchali pierwszego i najważniejszego świadka koronnego w Polsce, Jarosława
S. ps. Masa, który w tej sprawie ma wiedzę większą niż ktokolwiek inny. W
rozmowie ze mną Masa nie zostawia zresztą na pracy komisji suchej nitki.
NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI
Co zatem zawierają dokumenty, do
których dotarł „Wprost”? Związki ludzi WSI z mafią wykazywane są przede
wszystkim w kontekście funkcjonowania Fundacji Pro Civili. Fundacja
ta miała teoretycznie m.in. służyć pomocą urzędnikom i funkcjonariuszom
państwowym, którzy ponieśli uszczerbek na zdrowiu, strzegąc bezpieczeństwa lub
praworządności Polski. W rzeczywistości służyła do wyprowadzania publicznych
pieniędzy. W raporcie czytamy o „aferze związanej z działaniem grupy żołnierzy
WSI i międzynarodowych aferzystów wyłudzających pieniądze na szkodę Wojskowej
Akademii Technicznej”.
W rzeczywistości afery Fundacji Pro Civili nie odkryła bynajmniej komisja Macierewicza, lecz m.in.
same WSI. Zresztą w samym raporcie czytamy, że w końcu 2000 r. Wojskowa
Prokuratura Okręgowa w Warszawie przedstawiła zarzuty m.in. zastępcy
komendanta WAT ds. ogólnych i zastępcy komendanta WAT ds.
ekonomiczno-organizacyjnych. Prowadzone przez prokuratury cywilną i wojskową
odrębne śledztwa objęły także osoby związane z fundacją. Według raportu w
wyniku afery Akademia straciła co najmniej 381962 568 zł. Większość utraconych
przez WAT kwot została wyprowadzona poza polski system bankowy. Istnienie tego
przestępczego procederu na wojskowej uczelni potwierdzone zostało w ramach
trzech niezależnych od siebie procedur: kontroli skarbowej, postępowania
prowadzonego przez warszawskie prokuratury (okręgową i rejonową) oraz
prowadzonych właśnie przez WSI spraw o kryptonimach „K 261” i „KA 262”
Tyle raport. Dokument związany z
aneksem, do którego dotarł „Wprost”, zawiera nieco więcej szczegółów
dotyczących afery Pro
Civili. Otóż likwidatorzy odkryli podobieństwo
pomiędzy Fundacją Pro
Civili a zarejestrowaną w 1991 r. Fundacją
Bezpieczna Służba, założoną m.in. przez związanych z mafią Jeremiasza
Barańskiego, Zdzisława Herszmana i Grubego Marka. Bezpieczna Służba oficjalnie
miała m.in. pomagać policjantom, w rzeczywistości stanowiła narzędzie wpływu
świata przestępczego na organy ścigania.
Wygląda na to, że dla likwidatorów
najważniejszym punktem łączącym obie fundacje miał być m.in. związany przez
lata z UOP Jerzy Nóżka. W dokumencie, do którego dotarł „Wprost”, czytamy: „Podobieństwa
między obiema fundacjami są nieprzypadkowe. Jerzy Nóżka w okresie powstawania
Fundacji Pro Civili
był zastępcą szefa Urzędu Ochrony Państwa, a
następnie pełniącym obowiązki szefem UOP. Ten fakt, co zostanie pokazane w
dalszej części, jest kluczowy dla sprawy, ponieważ to UOP razem z WSI miał
rzekomo rozpracowywać przestępczą sieć powstałą wokół Fundacji Pro Civili. W rzeczywistości wszelkie działania miały charakter
prewencyjno-ochronny. Od samego początku jej działania zaobserwowano obecność
osób powiązanych z UOP”.
MAFIA W RESORCIE
Dla zrozumienia sprawy warto
przypomnieć, czym była Fundacja Bezpieczna Służba. Okoliczności jej powstania
opisałem kilka lat temu w książkach „Zabić Papałę” i „Polska mafia” O tym, jak
narodził się pomysł jej stworzenia, rozmawiałem z jednym z jej
współzałożycieli, znanym w środowisku przestępczym pod pseudonimem Gruby Marek.
„To ja dałem papiery dotyczące
Fundacji Bezpieczna Służba [w czasie przesłuchania w sprawie śmierci gen. Marka
Papały - red.]. Ta cała sprawa Bezpiecznej Służby to wyszła przy sprawie
Orlenu”, opowiadał Gruby Marek. I tłumaczył: „Powiem, jak to było. Poszliśmy do
ministra Krzysztofa Kozłowskiego [w latach 1990-1991 szef MSW - red.]. Ktoś nam
powiedział, że jeżeli pomożemy policji, to koncesję na kasyno dostaniemy na
100 procent. To była taka idea Herszmana i Żagla. Żagiel tam się cały czas
kręcił, raz chciał należeć, raz nie. [...] Były dwie Bezpieczne Służby, dwa
projekty; jak jeden nie wyszedł, postanowiono stworzyć drugi. Kozłowski nas nie
przyjął, kazał iść do Jana Widackiego [wówczas zastępca Kozłowskiego - red.].
Poszliśmy tego samego dnia. Przyjął nas, poczęstował napojami. Wysłuchał. Mówi,
że bardzo dobrze, proszę bardzo. Od razu mu powiedziałem, żeby nie było jak w
stołecznym ratuszu, gdzie mi powiedzieli, że jak oddam 75 proc. zysków, to
dostanę koncesję. Przecież w Las Vegas mafia bierze 10 proc. od kasyn i
daje ochronę. Miałem włożyć w ten interes milion dolarów, to kiedy bym te
pieniądze wycofał? Widacki poprosił Nóżkę. Przyszedł pan Nóżka i Widacki kazał
się nami zająć. Z Nóżką potem było kilka spotkań”.
Wówczas Nóżka był wicedyrektorem
departamentu prawnego MSW. Gruby Marek wspomina, że Nóżka przychodził później
do apartamentu Herszmana w Europejskim. „Nóżka ułożył statut tej fundacji.
Płacił mu Herszman, tak przynajmniej nam mówił. Bo brał od nas pieniądze, ale
na własne oczy tego nie widziałem, jak brał do ręki. Widacki nam dał
zaproszenie na otwarcie policyjnej szkoły w Szczytnie”.
Fundacja miała prowadzić
działalność gospodarczą, m.in. związaną z ubezpieczeniami, hazardem, handlem
metalami szlachetnymi i dziełami sztuki. Tyle że projekt Bezpiecznej Służby się
nie udał (w dokumentach sądowych nie ma żadnych bilansów, sprawozdań ani zmian
władz). Zdaniem likwidatorów WSI z tego powodu postanowiono stworzyć drugą
fundację - właśnie Pro
Civili.
POWTÓRKA Z FUNDACJI
„Po nieudanej próbie
zorganizowania Bezpiecznej Służby powrócono do realizacji tej koncepcji w
ramach nowego przedsięwzięcia o nazwie
Fundacja Pro
Civili.
Głównymi założycielami Fundacji
Pro Civili byli Anton Wolfgang Kasco (poszukiwany listem gończym za malwersacje
finansowe w spółce Advantage)
i Patryk Manfred Holletschek (twórca
pierwszej piramidy finansowej w Polsce, Global System, aresztowany przez
policję w 1998 r. za malwersacje finansowe).
Manfred Holletschek zaangażowany
był we wspólne interesy z Olegiem Białym ps. Kot, pełnomocnikiem firmy Billa Poland, współzałożycielem firm AB Holding i Pancom.
Oleg Biały stał na czele grupy
wywodzącej się z byłych żołnierzy i oficerów Północnej Grupy Wojsk Armii
Radzieckiej stacjonujących w Legnicy oraz członków ukraińskich grup
przestępczych dokonujących na tamtejszym terenie zamachów bombowych i zabójstw
na zlecenie. Grupa była ściśle powiązana z rosyjskim sektorem bankowym oraz z
osobami pełniącymi wysokie funkcje w tamtejszym aparacie władzy. Na terenie
Warszawy grupa ta nawiązała kontakt z przedstawicielami Pruszkowa, Leszkiem D.
ps. Wańka i Jackiem Haronem, a także handlarzem bronią Leszkiem Grotem. Oleg
znał się z Wańką z czasów, kiedy oddział
Rosjanina stacjonował w Legnicy. W Warszawie spotykali się w sejmowej
kawiarni. Ich wspólnym polem działania był przemyt samochodów drogą lotniczą,
handel narkotykami, spirytusem i perfumami”.
Odnoszący się do tej sprawy
fragment dokumentu związanego z aneksem, do którego dotarł „Wprost”, to
najmocniejszy fragment wykazujący związki wojskowych z mafią. Tymczasem, jak
się wydaje, to dość mgliste poszlaki. Wygląda na to, że komisja nie dotarła do
bardziej przekonujących dowodów na związki WSI z mafią. Postanowiliśmy
sprawdzić, co mówią o tym ludzie Pruszkowa. Rozmawiamy o tym z Jarosławem S.
ps. Masa, pierwszym i najważniejszym świadkiem koronnym w Polsce, skruszonym
członkiem Pruszkowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz