wtorek, 19 sierpnia 2014

Komorowski i nagrania od WSI



Weryfikatorzy WSI próbowali dobrać się do skóry Bronisławowi Komorowskiemu. Czym? Nagraniami z WSI kwestią spotkań z handlarzami bronią.

MICHAŁ MAJEWSKI

Bronisław Komorowski patronował podejrzanej fundacji, która wyłudzała pieniądze Wojskowej Akademii Technicznej, używał materiałów WSI do niszczenia podwładnych. Wreszcie miał kontakty z międzynarodowymi handlarzami bronią i fatalnej reputacji - takie działania przypi­sywali obecnemu prezydentowi weryfikatorzy, którzy w 2007 r. pracowali nad aneksem dotyczącym działalności WSI. Środowiska prawicy od lat wytykają prezydentowi, że przyjaznym okiem patrzył na działalność Wojskowych Służb Informacyjnych i jako jeden z niewielu polityków PO i PiS sprze­ciwiał się w 2006 r. rozwiązaniu tych służb. W ściśle tajnych dokumentach komisji Macierewicza, do których dotarliśmy, na­zwisko Bronisława Komorowskiego pojawia się w trzech miejscach. Prezentujemy te fragmenty w całości, bez skrótów: „W materiałach zgromadzonych w teczce dokumentującej »działania« tzw. komisji Oczkowskiego, powołanej na rozkaz szefa WSI płk. Marka Dukaczewskiego, znajduje się oświadczenie płk. Grzegorza Orzechowskiego z dnia 12.12.2001 r., w którym poinformował, że w grudniu 2000 r. ppłk Janusz Mazur otrzymał od kierownictwa ZZT WSI zadanie zgrania z poczty głosowej telefonu komór­kowego NN posła rozmowy - informacji. Rzekomo chodzić miało o groźbę. Ppłk Ja­nusz Mazur z wyznaczonymi przez siebie por. Bohdanem Budziakiem i kpt. Piotrem Maskiewiczem w towarzystwie starszego oficera z centrali MON udali się do Sejmu RP. Tam zostali zaprowadzeni do jednego z pokoi hotelowych (»na piętrze«), gdzie przyszedł »właściciel« (NN poseł) telefonu i wskazał pozostające na tzw. poczcie głosowej na­granie. W jego obecności kpt. Maskiewicz zgrał wskazaną rozmowę. Po zarejestrowaniu i sprawdzeniu jakości odtworzonej wiadomo­ści telefon został zwrócony »wiaścicielowi«. Skasował on z telefonu przedmiotową wiadomość i opuścił pomieszczenie. Z tego nagrania sporządzono stenogram. Notatkę wraz ze stenogramem i kasety przekazano kierownictwu ZZT WSI. Według płk. Orze­chowskiego materiały te zostały przekazane dalej jednemu z zastępców szefa WSI.
Podczas wysłuchania kpt. Maskiewicz zaprzeczył, by w czasie wizyty w Sejmie doszło do jakiegokolwiek zgrania rozmowy z komórki. Twierdził, że fakty takie nie miały miejsca, a on z pewnością ich nie pamięta. Inaczej zeznawał jego ówczesny towarzysz Bohdan Budziak.
Nagranie na poczcie głosowej dotyczyło reformy szkolnictwa wojskowego, a mówią­cym był szef Departamentu Szkolnictwa Wojskowego MON Krzysztof Borowiak. Adresatem wiadomości był Stanisław Gło­wacki, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Krzysztof Borowiak wyraził głębokie niezadowolenie z faktu, iż nie zaproszono go jako przedstawiciela MON w tej materii na spotkanie odnośnie [do] szkolnictwa wojskowego, oraz z uzy­skanej z mediów informacji, iż bez jego obecności bądź jego przedstawicielstwa podejmowano jakiekolwiek decyzje odnośnie [do] szkolnictwa wojskowego.
W dniu 31.01.2001 r. odbyło się kolejne posiedzenie Komisji Obrony Narodowej, na którym dyskutowane miały być propozycje zmian w szkolnictwie wojskowym w wyniku restrukturyzacji Sił Zbrojnych RP (w tym sprawy dotyczące ucywilnienia), a tym samym szerokiego otworzenia Akademii Obrony Narodowej, Wojskowej Akademii Technicznej i Wojskowej Akademii Medycz­nej. Rozważano m.in. koncepcje fuzji tych uczelni z ich cywilnymi odpowiednikami. Posiedzeniu przewodniczył Stanisław Gło­wacki. Podsekretarz stanu w MON Robert Lipka przedstawił koncepcję przekształceń, która w imieniu Ministerstwa Obrony Naro­dowej została złożona przez przedstawiciela Sztabu Generalnego.
Spowodowało to ostry protest szefa De­partamentu Szkolnictwa Wojskowego MON Krzysztofa Borowiaka. Według podziału kompetencyjnego obowiązującego w resor­cie obrony narodowej to jego departament winien w imieniu ministerstwa przedłożyć projekt proponowanych zmian, lecz nie został o takich pracach poinformowany. Po­nadto stanowisko Departamentu Szkolnictwa Wojskowego było całkowicie odmienne od tego przedstawionego przez Sztab Generalny. Zastosowane rozwiązania uznał za niedo­puszczalne i zażądał stosownych wyjaśnień. Ta interwencja spowodowała zamknięcie posiedzenia.
Po posiedzeniu został wezwany przez ministra obrony narodowej Bronisława Komorowskiego w celu wyjaśnienia za­istniałej sytuacji. Na spotkaniu minister odtworzył mu dostarczony przez szefa WSI zapis wiadomości, jaką zostawił na skrzynce głosowej Stanisława Głowackiego. Na tej podstawie został oskarżony o dzia­łanie sprzeczne z interesami Ministerstwa Obrony Narodowej i ingerowanie w sprawy, które nie powinny go dotyczyć. Bronisław Komorowski przedstawił mu ultimatum - albo poprze projekt zmian dotyczących przekształceń w WAT, albo zostanie zwolniony. Nie ustalono jednoznacznie, czyje interesy reprezentował Bronisław Komorowski. Jednak fakt, że nie skonsul­tował swoich propozycji z departamentem, który winien być ich autorem, wskazuje, że wykorzystując posiadaną pozycję, próbował wdrożyć rozwiązania korzystne tylko dla określonej grupy interesów. Nie można wykluczyć, że zastosowany szan­taż miał związek z malwersacjami grupy przestępczej skupionej wokół Fundacji Pro Civili, która wyłudziła z WAT kwotę blisko 400 min zł. Współodpowiedzialnym za nie był właśnie Bronisław Komorowski, który de facto prowadził działania osłonowe dla działalności Fundacji Pro Civili. Użycie WSI do uzyskania nagrania telefonicznej rozmowy z przewodniczącym komisji sejmowej, a następnie używanie tego nagrania jako narzędzia presji na podwładnych, pokazuje zarówno rolę WSI, która była używana do rozgrywek politycznych, jak i wagę interesów prowadzonych na WAT dla ówczesnych decydentów politycznych, głównie związanych z MON”.
 „Wojskowe Służby Informacyjne, które odpowiedzialne były za kontrwywiadowczą osłonę technologii rozwijanych w ramach projektów badawczych na WAT, same prze­kazały je w obce ręce. Odpowiedzialność za to ponosi nie tylko ówczesny szef WSI, ale także były szef MON. Bronisław Komorow­ski w sposób szczególny traktował wszyst­kie kwestie związane z Wojskową Akademią Techniczną i interesami tej uczelni. Działo się tak zwłaszcza w okresie, gdy kierow­nictwo w WSI sprawował gen. Tadeusz Rusak, były dowódca kompanii czołgów przygotowanej do spacyfikowania kopalni »Wujek« (do pacyfikacji kopalni zgłosił się
jako ochotnik), a następnie współpracownik WSW w Opolu, rekomendowany w 19 90 r. przez Bronisława Komorowskiego na szefa delegatury UOP w Krakowie i w efekcie mianowany przez Andrzeja Milczanow­skiego na to stanowisko”.
„Działalność al-Kassara w Polsce w la­tach 80. spowodowała liczne protesty międzynarodowej opinii publicznej. W kon­sekwencji w 1987 r. został on zmuszony do opuszczenia Polski. Kontakty polskich firm zbrojeniowych i polskich pośredni­ków w handlu bronią z A. Khashoggim i al-Kassarem rozwinęły się intensywniej w latach 90. Wyżej wymienieni podjęli także próby nawiązania znajomości z pol­skimi politykami. Szczególnie aktywny był w tym względzie A. Khashoggi, który m.in. nawiązał kontakty z wiceministrem budownictwa w rządzie J.K. Bieleckiego - Eugeniuszem Krawczykiem, poprzez którego dotarł i nawiązał relacje z wice­ministrem obrony narodowej Bronisławem Komorowskim. Głównym celem tego rodzaju działań A. Khashoggiego i al-Kassara było uzyskanie wsparcia dla swoich działań na rynku zbrojeniowym. Obok A. Khashoggiego i al-Kassara w latach 80. na polskim rynku zbrojeniowym pojawiła się osoba Abu Nidala. W roku 1987 Abu Nidal założył w Polsce firmę SAS Trade & Investment Co., która to firma zajmo­wała się m.in. organizowaniem transakcji zakupu w Polsce broni i uzbrojenia dla zagranicznych odbiorców. Firma ta wskutek stanowczych protestów przedstawicieli USA zmuszona została do zamknięcia działalności na terenie Polski”.


Krzysztof Borowiak, były dyrektor Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wojskowego MON

Faktem jest, że pod koniec 2000 r. nagrałem wiadomość na skrzynce głosowej telefonu Stanisława Głowac­kiego. W żadnym razie nie groziłem. Powiedziałem tylko, że Bronisław Ko­morowski odpowiada bzdury o kwestiach przekształceń uczelni wojskowych. I tyle.
Potem odbyło się posiedzenie sejmo­wej Komisji Obrony. To jest zgodne z tym, co znajduje się w dokumencie, który mi cytujecie. Po posiedzeniu zostałem wezwany do Bronisława Komorowskiego, który odtworzył mi wiadomość, którą nagrałem Głowackiemu. Nie całą, kawa­łek. Następnie powiedział, że straciłem jego zaufanie i w związku z tym zostanę zwolniony. I tak się kilka dni później stało. Po kilku latach wygrałem sprawę w sądzie i otrzymałem odszkodowanie za bezprawne zwolnienie z MON.
Dlaczego Komorowski tak się wtedy zachował w kwestii uczelni wojskowych? Bo to jest człowiek silnie związany z WSI. A WSI były niezadowolone, że stawiam opór w kwestii podejrzanego, moim zdaniem, prywatyzowania ma­jątku Wojskowej Akademii Technicznej. Opowiadałem o tej historii przed komisją weryfikacyjną WSI. Przesłuchiwali mnie m.in. Antoni Macierewicz i Bogusław Niezieński. Do tego wysłuchania doszło jesienią 2007 r., czyli już po publikacji raportu z weryfikacji WSI.


Stanisław Głowacki, w 2000 r. przewodniczący Komisji Obrony Narodowej, dziś szef zbrojeniówki Solidarności

Czy WSI zgrywało wiadomość z moje­go telefonu komórkowego? Coś było na rzeczy, ale minęło już 14 lat i dobrze nie pamiętam. Faktem jest, że był wtedy konflikt dotyczący koncepcji przekształ­ceń uczelni wojskowych. Konkretów dotyczących sporu Krzysztofa Borowiaka z Bronisławem Komorowskim sobie nie przypominam. Co ciekawe, jakieś siedem lat temu pewna osoba do mnie dzwoniła i pytała o zgrywanie danych z komórki w 2000 r. Czy pytanie padało w kontek­ście weryfikacji WSI? Tak, choć szczegóły już zatarły mi się w pamięci.


Gen. Tadeusz Rusak, szef wsi w latach 1998-2001
Kłamstwem jest informacja, że byłem dowódcą kompanii czołgów przygoto­wanej do pacyfikacji „Wujka” w 1981 r.
Nigdy nie byłem dowódcą kompanii czołgów, bo też nigdy nie byłem czołgistą.
W1981 r. jako młody oficer pełniłem funkcję dowódcy batalionu zmechanizowanego piechoty, który dysponował m.in. transpor­terami opancerzonymi. Po wprowadzeniu stanu wojennego żołnierze tego batalionu trafili do różnych jednostek. Ja wraz ze sztabem pułku trafiłem w okolice kopalni „Wujek” Pułkiem dowodził Zygmunt Pytko, który już w wolnej Polsce był prawą ręką prawicowego wiceministra obrony narodowej Romualda Szeremietiewa. Na teren kopalni nie wchodziliśmy. Weszło tam ZOMO. Teza o tym, że Bronisław Komorow­ski rekomendował mnie na szefa delegatury UOP na początku lat 90., jest kłamliwa. Komorowskiego poznałem w 2000 r., gdy został ministrem obrony, a ja wtedy zajmo­wałem stanowisko szefa WSI.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz