Senator Grzegorz
Bierecki gra rolę dobrodzieja i filantropa, ale choć dysponuje wielkim
majątkiem, najchętniej rozdaje cudze pieniądze, dając przy okazji zarobić swoim
ludziom.
Tu ma
stanąć ten pomnik! - stuka mocno obcasem we fragment kostki brukowej na placu
Wolności w Białej Podlaskiej starszy pan, chwilę wcześniej łapiący na ławeczce
ostatnie promienie październikowego słońca. Chodzi o pomnik Czynu
Niepodległościowego - kolejny pomysł Grzegorza Biereckiego, senatora z Białej
Podlaskiej. Jeśli tak, to pomnik będzie musiał się wcisnąć między czekający nie
wiadomo na co rozłożysty kilkustopniowy cokół po jednej stronie a szary
obelisk z napisem „Niepodległej” i orłem na szczycie po drugiej (tu odbywają
się główne uroczystości obchodów 11 listopada,
od kiedy prezydentem Białej Podlaskiej został 33-letni Dariusz Stefaniuk,
współpracownik Biereckiego ze SKOK).
Senator Bierecki
pomysł postawienia pomnika Czynu Niepodległościowego ogłosił niespodziewanie
podczas uroczystości z okazji Dnia Flagi 2 maja, kiedy przyjechał na obchody
do Białej Podlaskiej. Pomnik w kształcie żołnierskiego krzyża przepasanego
biało-czerwoną flagą stałby w tle orła. A być może orzeł powinien zmienić swoje
usytuowanie - dywagował przed mikrofonem. - Ale póki co pomnik jest w fazie
projektowania - uciął, dodając, że dołoży się do jego budowy.
Wszyscy wiedzą, że
ma z czego. Twórca SKOK i przez 20 lat prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy
Oszczędnościowo-Kredytowej w Sopocie - „czapy” nad wszystkimi SKOK, które na
nią musiały łożyć w zamian za doradztwo. Nadal ma udziały lub jest we władzach
wielu spółek powiązanych ze SKOK, na czele ze SKOK Holding, który jest m.in.
właścicielem firm ubezpieczeniowych należących do systemu SKOK (dziś nazywa
się już neutralnie SaltLux
Holding) - z siedzibą w Luksemburgu - który w
2017 r. miał 23 mln zł zysku i którego Bierecki jest członkiem zarządu.
Zresztą
spółki-satelity, którymi obrósł system SKOK, mają dziś więcej pieniędzy niż
same Kasy. Zarządca komisaryczny SKOK Wspólnota po tym, co w nim zastał, nazwał
go wręcz wydmuszką - cała działalność operacyjna Kasy została wyprowadzona do
zewnętrznych firm, na wszystko były umowy outsourcingowe, pieniądze klientów
wypływały z Kasy szerokim strumieniem - aż do upadłości. Cały ten system
skrupulatnie rozpisał ostatnio „Dziennik Gazeta Prawna”. O ile Kasy mają 210
mln zł funduszy własnych, o tyle w systemie rozlicznych spółek stworzonych
wokół nich jest aż 2,5 mld zł! Firmy należące do systemu w 2017 r. miały ponad
140 mln zysków. Nic zatem dziwnego, że - jak podaje w oświadczeniu majątkowym
senator Bierecki - z należności ze stosunku pracy w tych firmach ma prawie 150
tys. zł rocznie. Do tego dochodzą zyski z zagranicy - prawie 450 tys. zł i
dochody ze zbycia akcji, daje mu to roczny zarobek sięgający prawie 700 tys.
zł. Diety z Senatu i senatorskiego mandatu - łącznie 50 tys. zł to skromny dodatek. Ponadto senator zadeklarował
oszczędności: prawie 5,5 mln zł, 1,3 mln dol.,
1,5 mln euro, 250 tys. funtów oraz 114 tys. zł w obligacjach skarbowych.
Księstwo Biereckiego
- Ludzie się
cieszyli, że taki majętny człowiek tu przyjdzie. I ja, mówiąc szczerze, miałem
taką nadzieję, że wraz z nim szeroką rzeką wpłyną finansowe środki zewnętrzne,
które na tym terenie są niezbędne - mówi
Stanisław Żmijan, poseł PO z niedalekiego Międzyrzeca Podlaskiego, gdy
Jarosław Kaczyński w 2011 r. rzucił Biereckiego jako spadochroniarza z Wybrzeża
do nowo utworzonego małego (na jeden mandat senatorski) okręgu Białej
Podlaskiej, Parczewa i Radzynia Podlaskiego. Dziś Biała Podlaska nazywana jest księstwem Biereckiego.
Zaraz po wygranych
wyborach kupił w mieście dom. W każdym razie tak się powszechnie w Białej
Podlaskiej uważa, że kupił, bo to jest jego siedziba - tu ma biuro, swoją
fundację i gazetę mu przychylną. Tyle że w sporej części finansują to wszystko
spółki związane ze SKOK. Budynek, co wynika z dokumentów, naprawdę kupiła
spółka Arenda. To jedna z satelickich spółek - utworzona,
żeby zajmować się podnajmowaniem Kasom nieruchomości pod siedziby i zarabiać
na tym. Bierecki jest jej współwłaścicielem, ma w niej udziały wartości prawie
4 mln zł. Oprócz jego biura senatorskiego znalazło się tu miejsce na biuro
innego pracownika SKOK, posła Janusza Szewczaka, przez lata głównego ekonomisty
Kasy Krajowej SKOK, który w 2015 r. dostał się z tego okręgu do Sejmu,
zdobywając niecałe 8 tys. głosów. Często razem występują. Ich biura łączy
wspólny numer telefonu i pracownik, 28-letni Kamil Paszkowski, jednocześnie
zatrudniony w gdyńskiej Apelli - jeszcze innej okołoskokowej spółce (wcześniej
Media SKOK). Utworzono ją do prowadzenia strategii marketingowej Kas -
oczywiście za pieniądze tychże Kas. Spółka miała w 2017 r. 47,8 mln zł
przychodów i nadal finansowo wspiera działania senatora na Podlasiu (w końcu jest
członkiem jej rady nadzorczej). Kupiła od lokalnych przedsiębiorców i wydaje
„Tygodnik Podlaski” sympatyzujący z obozem senatora.
Prezeska powołanej
przez senatora fundacji jego imienia Kocham Podlasie pracuje równolegle w
Apelli jako jej wiceprezes. Dlatego na miejscu fundację reprezentuje często
Kamil Paszkowski, i to on odbiera telefon komórkowy przypisany fundacji. Jest
także radnym w Białej Podlaskiej, a teraz kandydował na wójta gminy Biała
Podlaska. Bo samego prezydenta ze SKOK - Dariusza Stefaniuka - Biała Podlaska
już ma, od zwycięstwa w 2014 r. Przez lata pracował na stanowisku doradcy Kasy
Krajowej SKOK, a na fotelu prezydenta zasiadł, przechodząc wprost ze spółki komandytowo-akcyjnej
Towarzystwo Zarządzające SKOK. I od razu ściągnął do magistratu ludzi ze SKOK z
Wybrzeża, a do obsługi prawnej wynajął słynną kancelarię z Sopotu, zwaną
prezydencką, także powiązaną ze SKOK. Praca w biurze senatora okazuje się
dobrą rekomendacją. Robert Gmitruczuk, sekretarz gminy Kodeń, a od 2011 r. dyrektor
biura senatora RP Grzegorza Biereckiego, został w 2015 r. wicewojewodą
lubelskim.
Stawia pomniki i muzea
Dlatego słowa senatora o pomniku
odebrano w Białej Podlaskiej serio. W redakcji „Podlasiaka” od razu
rozdzwoniły się telefony od świadków tych słów - zdziwionych, jak opisała
redakcja, tak arbitralnym stawianiem sprawy. „Mówili, że wszyscy mieszkańcy
powinni mieć coś do powiedzenia w sprawie formy pomnika i miejsca jego
usadowienia” - opisała redakcja i ogłosiła sondę, w której ok. 80 proc. opowiedziało
się przeciw pomnikowi w takiej formie. Rozszalał się gazetowy Facebook - ponad
100 komentarzy podpisywanych imieniem i nazwiskiem: „Nie za dużo tych krzyży
wszędzie?”, „Są ważniejsze inwestycje w naszym mieście. Pomników już mamy
dość!”, „Jakieś jaja, przez 4 lata rządów na tyle tylko stać pisowską władzę w
Białej? Na stawianie pomników? Bo jakoś nic ponadto”, „Niech Senator popatrzy
na bałagan w Białej. Od 40 lat płacimy podatki I nie możemy na wiosnę wyjść z podwórka, bo na ulicy błoto, a
teraz kurz, jest on gorszy od smogu. Mówię tu o ulicy Tańskiego. To wielki
wstyd, do połowy asfalt, a dalej bagno, no i 21 wiek już dawno mamy”.
Pewnym uzasadnieniem
tych emocji może być fakt, że to kolejny już pomnik zainicjowany przez senatora
w ostatnim czasie. Dopiero co w Białej Podlaskiej stanął pomnik Lecha i Marii
Kaczyńskich. Przewodniczącym komitetu budowy był Kamil Paszkowski z biura
senatora. Ogłoszono zbiórkę publiczną, ale - jak zarzekają się mieszkańcy -
nikogo z puszkami na ulicach nie widzieli. Podano, że komitet zebrał blisko 200
tys. zł i tyle mniej więcej kosztował pomnik. Za pomnikiem stanęło coś w
rodzaju sarkofagu z listą darczyńców na boku - ponad 40 nazwisk i firm. Złotymi
literami wypisano tych, którzy dali więcej niż 5 tys. zł - na czele są Marzena
i Grzegorz Biereccy, zaraz obok prezydent Dariusz Stefaniuk i ludzie ze
środowiska SKOK. Na uroczystym odsłonięciu 2 maja 2017 r. z mszą i kompanią
honorową wojska był Jarosław Kaczyński, Marta Kaczyńska, Mateusz Morawiecki z
połową rządu, odczytano też list prezydenta Andrzeja Dudy. W pierwszym rzędzie
stał Bierecki, chylący kornie głowę przed pochwałami prezesa. Cały teren
ogrodzony był barierkami, ale zgromadzona publika mogła wszystko zobaczyć na
telebimach.
Senator uważany jest
za mecenasa z gestem. Kiedyś ufundował bursztynową sukienkę dla Matki Boskiej
na Jasnej Górze, wyłożył też pieniądze na film o księdzu Popiełuszce. Tyle że
gdy to sprawdzić, okazuj e się, że to nie jego pieniądze, lecz firm powiązanych
ze SKOK. Kampanię wyborczą w 2015 r. Grzegorz Bierecki zrobił w podobny sposób
- wykorzystał film „Błogosławiona wina” o dziejach obrazu Matki Bożej Kodeńskiej,
Królowej Podlasia. Media pisały o Biereckim, akcentując, że jego zaangażowanie
doprowadziło do powstania filmu. Cytowały senatora: „Sprawdzona, doskonała
ekipa, dobry scenariusz i rozmach produkcji były z pewnością przyczyną, dla
której wsparłem twórców »Błogosławionej winy«”. Jednak jeżeli wsparł, to nie on
osobiście ani nawet jego własna fundacja, bo nie ma po tym żadnego śladu,
tylko znowu spółka Apella z systemu SKOK, która była współproducentem filmu.
Ale podczas licznych projekcji w kościołach i parafiach senator siadał w
pierwszym rzędzie, w otoczeniu księży, jako hojny pan dobrodziej.
Tajne komitety
Tym razem więc, gdy senator
Bierecki rzucił pomysł pomnika Czynu Niepodległościowego, w lot to podchwycono.
„Chcemy wyjść naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa. Zorganizujemy zbiórkę na
budowę pomnika, który uhonoruje ludzi, którzy oddali życie za ojczyznę” -
ogłosił Dariusz Litwiniuk z PiS, przewodniczący Rady Miasta, występując jako
przewodniczący społecznego komitetu budowy tego pomnika. Nieznany jest jednak jego
skład, a przewodniczący Rady nie odpowiada na maile, esemesy ani telefony
POLITYKI.
Gdy na posiedzeniu
Rady stanęła kwestia zgody (przeszła jednogłośnie) na postawienie nowego
pomnika, Dariusz Litwiniuk o składzie komitetu powiedział tylko, że „do
Komitetu zaproszeni zostali wszyscy mieszkańcy naszego miasta, ze wszystkich
grup społecznych i wszystkich środowisk”. I
uciął jakąkolwiek dyskusję. Powiedział, że środki na jego budowę pozyskane
zostaną poprzez publiczną zbiórkę. Po czym zaprezentował już gotowy projekt.
Zapewnił, że koncepcje przedstawiło trzech artystów, nie podając ich nazwisk
ani nie pokazując projektów, informując jedynie, że komitet wybrał projekt
artysty z Gdańska. To rzeźbiarz współpracujący ze SKOK od dawna, Bierecki go
wychwala. Pomnik ma mieć wysokość ok. 6 m, będzie w formie unoszącej się biało-czerwonej
wstęgi, wykonanej prawdopodobnie z granitu (z krzyża zrezygnowano). „Jako
miasto będziemy wspierać zbiórkę pieniędzy na ten pomnik” - zadeklarował bez
jakichkolwiek szczegółów Stefaniuk. O wkładzie senatora nic nie wiadomo.
Podobnie cicho jest
na razie w Radzyniu, gdzie już w 2015 r. senator obiecał przez swoją fundację
Kocham Podlasie sfinansować Muzeum Żołnierzy Wyklętych w oparciu o katownię UB
przy ul. Warszawskiej. „Dla mnie jest to miejsce święte, trzeba o to zadbać. Osobiście to sfinansuję. Do takiej rzeczy móc
się przyłożyć to wielki honor” - zapewniał senator Bierecki. I powtarzał
jeszcze rok później, że jego deklaracja jest aktualna i że zabezpieczone na ten cel środki są do dyspozycji w jego
prywatnej fundacji.
Trudno sprawdzić,
czy tak jest i ile tych pieniędzy odłożono, bo fundacja - jak informuje
internetowy Krajowy Rejestr Spółek - nie składa sprawozdań finansowych. A sam
senator, pytany o to przez POLITYKĘ, milczy w tej sprawie. Tymczasem budowa
muzeum ruszyła z kopyta, bo Rada Miasta już w maju do statutu ośrodka kultury
dodała punkt zakładający utworzenie i poprowadzenie tego muzeum, a ludzie zostali
poproszeni o przynoszenie pamiątek. Na tegoroczną noc muzeów zapraszali razem z burmistrzem senator Bielecki
i poseł Szewczak. Przy tej okazji Bierecki mówił, że
może tu powstać placówka o znaczeniu co najmniej regionalnym. „Jesteśmy gotowi
pomóc w realizacji większego projektu. Trzeba będzie znaleźć dodatkowe źródło
finansowania” - deklarował. Podobne zapowiedzi padały już w związku z perłą barokową
Radzynia, czyli Pałacem Potockich. Senator mówi wciąż o sprowadzeniu tu
instytucji centralnej, ale na razie bez powodzenia.
Na środki czeka
również pomysł senatora odbudowy XVII-wiecznego Pałacu Radziwiłłów w Białej
Podlaskiej, gdzie polityk widziałby kompleks hotelowy. Ideą już w 2015 r.
zajęła się świeżo utworzona fundacja Fundusz Rewitalizacji, w której radzie
nadzorczej zasiada senator Bierecki. Jej podstawową działalnością są poręczenia
w ramach współpracy ze SKOK Stefczyka. Fundacja przedstawiła wizualizację,
przygotowała dokumentację, podpisała list intencyjny z prezydentem miasta i...
szuka dotacji na realizację.
Przywiozą i zamontują
Poseł Żmijan ubolewa, że za dużo w
tych wszystkich działaniach historii, murali, pomników, a brakuje impulsu
gospodarczego. - Liczyłem, że zainicjują rozwój tego regionu, a za
deklaracjami nie poszły żadne konkrety - mówi. - Oni obietnicami tutaj
próbują realizować swoje polityczne marzenia i cele, ale to nie ma nic
wspólnego z marzeniami i celami mieszkańców.
Pieniądze nie
napłynęły, nie działa specjalna strefa ekonomiczna, mieszkania plus, pod które
Jarosław Kaczyński wkopywał kamienie węgielne, stoją puste, bo okazały się
droższe niż komunalne. A gdy udało się rok temu ściągnąć i utworzyć w Białej
Podlaskiej w dawnym urzędzie wojewódzkim wydział Inspekcji Transportu Drogowego
- finalnie na 100 osób, na razie na 20 - to ludzie walili do pracy drzwiami
I oknami. Na te 20 miejsc zgłosiło się ponad 350
osób. - Mogliśmy wybrać najlepszych, to głównie osoby z wyższym wykształceniem
- zauważył szef GITD. Uruchomienie urzędu było wielkim wydarzeniem, zjechali
goście, specjalnie na tę okoliczność list napisał Jarosław Kaczyński:
„Realizujemy program aktywizacji Polski wschodniej. Wprowadzamy mechanizmy
służące temu, by ze wzrostu gospodarczego korzystało jak najwięcej Polaków, a
nie tylko wybrane grupy społeczne, regiony geograficzne”. Szybko wyszło na jaw, że pracę od razu znalazł tam prywatny przedsiębiorca i
jednocześnie przewodniczący Rady Miasta Dariusz Litwiniuk z PiS i pracuje na
stanowisku, na które nie był ogłaszany żaden nabór, „wykonuje zadania zlecone
przez kierownika jednostki, w zależności od potrzeb” - poinformowała Inspekcja.
Tymczasem na placu
Wolności w Białej Podlaskiej, mimo że do obchodów 100-lecia odzyskania
niepodległości zostało niewiele czasu, nie toczą się żadne prace mogące
wskazywać, że ma tu stanąć nowy pomnik. - Pewnie przywiozą, zamontują i już - mówią mieszkańcy.
Wiele SKOK upadło, a
Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał - ze składek wszystkich klientów banków -
wypłacić 4,4 mld zł kwot gwarantowanych dla
246,5 tys. depozytariuszy SKOK. Wielu w ogóle nie odzyska swoich pieniędzy. Ale
senator Bierecki - twórca tego systemu i zarazem, jak widać, jego największy
beneficjent - jest całkowicie bezkarny.
Violetta Krasnowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz