czwartek, 29 listopada 2018

Hetman bez buławy



Myśli o tym, czego Jarosław Kaczyński boi się najbardziej - o stworzeniu partii na prawo od PiS. Czy to marzenie Marka Jakubiaka może się spełnić?

Aleksandra Pawlicka

Apetyty narodowców za­ostrzyły obchody 100-lecia niepodległości. Po raz pierwszy ich marsz z symbolami falangi oraz okrzykami „Śmierć wrogom ojczyzny” firmowały twarze premiera i prezyden­ta. Skrajna prawica poczuła zew krwi. Poczuł go także Marek Jakubiak. Poseł, który do polityki wszedł w 2015 r. na fali sukcesu Pawła Kukiza. Ale właśnie się z nim rozstał i zapowiedział tworzenie „nowej platformy skupiającej partie, sto­warzyszenia i ludzi o poglądach skrajnie narodowych”.
   - Ten proces niewątpliwie dojrze­wa. Od kilku lat narodowcy są ponownie obecni w polskiej polityce. Wprawdzie PiS przejęło retorykę narodową i operu­je nią bez umiaru, ale u części wyborców już widać rozczarowanie ich postawą w kluczowych dla nas sprawach - mówi Krzysztof Bosak, działacz Ruchu Naro­dowego. Adam Andruszkiewicz dodaje:
- Wyobrażam sobie sytuację, w której na lewo będziemy mieć ruch Biedronia, a na prawo federację ruchów narodowych, chociaż trzeba pamiętać, jak mocno są dziś podzielone organizacje narodowe.
   Bosak i Andruszkiewicz działają w Ru­chu Narodowym, wcześniej byli szefami Młodzieży Wszechpolskiej.
   - Wrzenie niewątpliwie jest - przy­znaje polityk sympatyzujący z naro­dowcami. - Ciągle odbywają się jakieś spotkania, przetasowania, ale czy to już początek pospolitego ruszenia, czy tyl­ko kolejny Konwent Świętej Katarzyny?

INTERESY NA KATAFALKU
Marek Jakubiak odszedł z Kukiz’15 na początku listopada. Był to akt so­lidarności z dwoma posłami, których na­zywa „politycznymi synkami”: Jakubem Kuleszą i Adamem Andruszkiewiczem, obaj opuścili partię Kukiza. Doszło przy tym do żenującej wymiany zdań na Twitterze z Pawłem Kukizem. Napisał on do Jakubiaka: „Synek, znaczy jednego masz z Kornelem, a drugiego z Korwinem. Py­tanie - ty rodzisz czy zapładniasz te pięk­ne istoty :-)”.
   Trzeba pamiętać, że Jakubiak swego czasu też pozwalał sobie w mediach spo- łecznościowych na niewybredne komen­tarze. Do Dariusza Michalczewskiego, który poparł homoseksualistów, pisał na Facebooku: „Boks podobno szkodzi i to jest niepodważalny dowód na to! Wiem, że to już niemożliwe, ale życzę ci Dariu­szu mamusi z fujarką zamiast piersi, bę­dziesz miał co ssać!”.
   Radykalizm, który połączył Jakubiaka z Kukizem, stał się ostatecznie powodem ich politycznego rozstania.  
   -  Marek ma świadomość swojej me­dialnej popularności. Według statystyk prowadzonych w klubie parlamentarnym to właśnie on, Andruszkiewicz i Liroy zgarniali całą pulę medialną. Nie wycho­dzili z telewizji i radia - mówi jeden z po­słów. Opowiada, że Andruszkiewiczowi nakazano kiedyś wyjście ze studia tele­wizyjnego pod groźbą wyrzucenia z Ku­kiz’15. Andruszkiewicz wyszedł. Wtedy ze studia, potem z organizacji Pawła Kukiza.
   - Teraz wszyscy czekają na inicjatywę Liroya po tym, jak uzyskał dobry wynik w wyborach samorządowych w Kielcach. Na prawo od PiS zaczyna być ciasno - mówi jeden z działaczy.
   Liroya wyrzucono z Kukiz’15, gdy zało­żył własne stowarzyszenie Skuteczni. Nie czuł się doceniony przez Kukiza za legali­zację marihuany medycznej, co było jego osobistym parlamentarnym sukcesem.
Od początku kadencji Kukiz’15 stracił 16 posłów. Marek Jakubiak zaciera ręce.
   - Paweł Kukiz jest już na katafal­ku - mówi jeden z posłów. - Zdają so­bie z tego sprawę i Jakubiak, i Kaczyński. Pierwszy próbuje ugrać coś w mikroruchach narodowych, drugi uznał, że sko­ro nie dowiezie do wyborów Kukiza jako koalicjanta, to trzeba mieć na oku Jakubiaka.

ROZMOWY PRZY DREWNIANEJ LODÓWCE
Jarosław Kaczyński boi się wszyst­kiego, co mogłoby powstać na prawo od PiS. Obawia się zarówno skrajnego popu­lizmu, jak i radykalnego nacjonalizmu.
- Boi się, że ugrupowanie głoszące te same hasła co PiS, ale wyraźniej i dosad­niej, mogłoby zadziałać jak Nowoczesna w przypadku PO, czyli rozbić twardy elek­torat, podzielić głosy w wyborach, a tym samym doprowadzić do utraty władzy - tłumaczy osoba związana z centralą PiS.
Jakubiak nie kryje ambicji: „To nie jest tak, że jestem łosiem i będę chodził mię­dzy drzewkami i ocierał się o korę”.
   Na razie PiS próbuje puszczać do nie­go oko. Zaraz po wyjściu Jakubiaka z Kukiz’15 do swojego programu „Gabinet cieni” zaprosił go Adam Hofman. W roz­mowie pełnej uprzejmości podkreślał za­angażowanie Jakubiaka w pielęgnowanie wartości narodowych. A ten nie przepuści żadnej okazji, by zapewniać, że jest naro­dowcem z krwi i kości.
   - Może dlatego, że w polityce wciąż jest nuworyszem? - komentuje prawico­wy polityk. Jakubiak sam zresztą parę lat temu mówił, że polityka to „niepotrzeb­ny dym, zawracanie głowy i odwracanie uwagi od najważniejszych rzeczy”.
   Jego kariera zawodowa to lata służby w wojsku (w stopniu chorążego), a potem
działalność w branży piwnej. Jest właści­cielem kilku browarów, których wartość wycenia w oświadczeniu majątkowym na 60 mln zł. Ostatnio jeden sprzedał Januszowi Palikotowi, ale w odróżnie­niu od niego nie kwapi się z inwestowa­niem własnych pieniędzy w politykę. W wyborach samorządowych, w których startował jako kandydat Kukiz’15 na pre­zydenta Warszawy, wydał z własnej kie­szeni 30 tys. zł (co przy okazji rozstania ujawnił Paweł Kukiz).
   - To nie jest prawicowy George Soros ani nawet Palikot, który założył tygodnik „Ozon”. Jakubiak niczego nie stworzył - twierdzi jeden z moich rozmówców.
   Pieniądze to główny powód rozsta­nia z Kukizem. Jakubiak chciał budo­wać partię, która po przekroczeniu w wyborach progu wyborczego, a choć­by osiągnięciu 3 proc., będzie mogła li­czyć na budżetowe dotacje. Paweł Kukiz chciał, by jego ugrupowanie było ruchem antyestablishmentowym.
   Jeden z narodowców mówi: - Jaku­biak puszcza oko do ONR, Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego, bo wie, że mają ulicę i potrafią zorgani­zować Marsz Niepodległości. Ale koniec końców wyląduje u Korwin-Mikkego, bo ten jako partia ma dotacje i kasę na kam­panię wyborczą.
   Część posłów odchodzących z Kukiz’15 już trafiła do Korwina. Sam Jakubiak spo­tyka się z nim regularnie. Bywają u sie­bie w domach. Jakubiak u Korwina na opłatku, na imieninach, na parapetówce. Korwin na biesiadach Jakubiaka przy pi­wie. - Marek ma w mieszkaniu duży stół i specjalną, drewnianą lodówkę do piwa. Jest bardzo dumny z tego, że przy jego stole i przy jego piwie - jak mówi - wyku­wa się myśl narodowa - opowiada jeden z bywalców biesiad.
   Te spotkania zaczęły się jeszcze przed wyborami parlamentarnymi z 2015 r. Wtedy filarami byli Marek Jakubiak, Ja­nusz Korwin-Mikke i Robert Winnicki (szef Ruchu Narodowego).

GIMBOPATRIOTA Z PIERSIĄ DO ORDERÓW
Na ścianach w mieszkaniu Jakubiaka wiszą szable i wojskowe artefakty. Lubi też przywdziewać zbroję husarza. Ma ich - jak twierdzą znajomi - kilka. I lubi, gdy polityczni kompani nazywają go hetma­nem. W czasach biznesowych, jak sam kiedyś przyznał, mówiono do niego „wo­dzu”, choć skądinąd wiadomo, że w bro­warach jest raczej postrachem i traktuje ludzi z góry.
   - Ten hetman wziął się z jego ciągłych opowieści o rekonstrukcjach wojsko­wych i o tym, że husarze powinni peł­nić straż przed pałacem prezydenckim. Sam zaoferował Kancelarii Prezyden­ta pełnienie takiej honorowej warty - opowiada polityk związany z Jakubia­kiem. - Wojskowy dryl pozostał mu do dziś. Widać to w sposobie chodzenia, mówienia.
   Gdy kiedyś doszło do awantury na po­siedzeniu klubu parlamentarnego i Pa­weł Kukiz nie był w stanie uciszyć posłów, wstał Jakubiak i krzyknął: „Cisza! Za­mknąć mordy!” i kłótnie ustały, jak no­żem uciął. Wspominający to wydarzenie poseł mówi: - Marek lubi przywództwo, może właśnie to pchnęło go do polityki? To taki Polak z wąsem w każdej chwili go­towy wypiąć pierś do orderów.
   W środowiskach nacjonalistycznych nie jest już jednak hetmanem.
   - Gdy go poznałem, zrobił na mnie wra­żenie pewnego siebie nowobogackiego aroganta i czas nie zweryfikował tej oceny - mówi działacz Ruchu Narodowego. Na­rodowcy nie zapomną Jakubiakowi wystą­pienia na I wyborczym kongresie Ruchu Narodowego w czerwcu 2015 r., gdy dekla­rował, że jest narodowcem i jednocześnie wychwalał Dmowskiego oraz Piłsudskiego.
- Przecież to oznacza, że ten facet komplet­nie nic nie rozumie z ruchu narodowe­go. Jestem pewien, że nie byłby w stanie wymienić jednej inicjatywy Dmowskiego - twierdzi mój rozmówca.
   Wyznawcy Dmowskiego nazywają Ja­kubiaka gimbopatriotą. To określenie ukute przez narodowców dla tych, któ­rzy za narodowców się uważają, ale ich zaangażowanie sprowadza się do nosze­nia koszulek patriotycznych, wygłaszania sloganów, kultu żołnierzy wyklętych i ak­tywności w internecie polegającej na za­rzucaniu innym zdrady narodowej.

FLARA I GARNITUR
- Nasiadówki Jakubiaka to dowagi w Warszawskim salonie, które nijak się mają do wyniku wyborczego. Tu trze­ba pracy organicznej, jeżdżenia po kraju - mówi jeden z działaczy. Ludzie z Ruchu Narodowego, ONR i Młodzieży Wszech­polskiej wiedzą, co jest ich siłą: struk­tury i mobilizacja. „Jeśli ktoś jest ojcem sukcesu Pawła Kukiza w 2015 r., to my. Byliśmy w stanie zorganizować listy i ze­brać podpisy” - chwali się jeden z moich rozmówców.
   Z kolei Endecja, stowarzyszenie współ­tworzone przez Jakubiaka w 2016 r., ale już przez niego porzucone, uważa, że sku­teczność w polityce gwarantuje tylko do­świadczenie. - Nie wystarczy wziąć do ręki flary, trzeba skończyć studia, włożyć garnitur i zdobyć mandat radnego, potem posła, stanowisko w urzędzie czy tekę mi­nistra - tłumaczy Sylwester Chruszcz, szef Endecji, i dodaje: - W nadchodzą­cych wyborach parlamentarnych wiatr będzie wiał przede wszystkim w dwa ża­glowce: patriotyczno-narodowy i liberalno-lewicowy. Jesteśmy realistami, jeśli chcemy mieć wpływ na politykę, trzeba szukać koalicji. Chyba że Jarosław Ka­czyński będzie próbował odgrodzić naro­dowców kordonem, co wymusi osłabienie obozu Zjednoczonej Prawicy.
   Zjednoczona Pawica to wspólny klub parlamentarny Zbigniewa Ziobry i Jaro­sława Gowina współpracujących z PiS. Dla narodowców ten kordon oznacza zablokowanie dla nich list wyborczych PiS. Ostatnio pojawiały się też spekula­cje, że własne listy w wyborach do euro- parlamentu wystawi Tadeusz Rydzyk, bo wciąż nie ma ze strony Kaczyńskiego jas­nej deklaracji, że ten da dobre miejsca na listach ludziom związanym z Radiem Maryja. - Na razie wygląda to na prze­ciąganie liny, ale jeśli ośrodek toruński zdecydowałby się dać błogosławieństwo narodowcom, to zdolność koalicyjna tych środowisk wzrasta do 90 procent - twier­dzi jeden z działaczy.
   I na taką okazję czeka Jakubiak. Zna­jący go od lat polityk mówi: - Dziś to hetman bez buławy, ale jeśli okolicz­ności zagrają na jego korzyść, to jest w stanie na plecach innych wspiąć się w górę. Ma cholerną pewność siebie i zero skrupułów.
Marek Jakubiak początkowo zgodził się na rozmowę z „Newsweekiem”, ale po konsultacji ze swoimi prawnikami odwołał spotkanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz