niedziela, 4 listopada 2018

Od Opola do doktora



Lipny instytut naukowy, podejrzany artykuł, dęty doktorat. Jak Patryk Jaki chce zostać Einsteinem polskiej kryminologii.

Andrzej Sikorski

W biogramie zamieszczonym na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości Patryk Jaki chwali się, że jest „twórcą Polskiego Instytutu Kryminologii”. Nie ma takiego instytutu. Jest Insty­tut Kryminologii i Penitencjarystyki (IKiP), ale skoro Jaki nie odróżnia Dunaju od Dunajca, czeskiej od war­szawskiej Pragi, to trudno wymagać, aby wiedział, jak nazywa się instytut, który stworzył.

Anonimowy instytut
IKiP został formalnie powołany na mocy zarządzenia Zbigniewa Ziobry we wrześniu 2017 r., a miał zacząć działać od 1 stycznia 2018 r. W statu­cie napisano, że IKiP będzie „prowa­dził działalność naukową i badaw­czo-rozwojową” i wspierał rozwój „polskiego systemu penitencjar­nego oraz nauk związanych z jego funkcjonowaniem przez tworzenie, aktualizowanie i weryfikowanie na­ukowych podstaw funkcjonowania więziennictwa dla potrzeb profilak­tyki kryminologicznej oraz praktyki penitencjarnej”.
   Choć wkrótce minie rok od jego powołania, to instytut nadal istnieje tylko na papierze. Ze strony interne­towej wynika, że zatrudnia dyrekto­ra, sekretarkę, rzecznika prasowego, głównego księgowego, inspektora danych osobowych. Wszyscy są ano­nimowi.
W czerwcu 2018 r. wysłałem pyta­nia do rzecznika. Ponieważ nie było odzewu, zadzwoniłem. Rozmowa wy­glądała tak:
   - Kiedy otrzymam odpowiedzi?
   - Prosiłbym o autoryzację.
   - O czym pan mówi? Przecież au­toryzować można wywiad, a ja chcę odpowiedzi na piśmie.
   - Jaką mam pewność, że jest pan dziennikarzem tygodnika „NIE”?
   - Możemy się spotkać, pokażę legi­tymację prasową.
   - Niestety w najbliższym czasie nie będzie to możliwe, mam jeszcze inne obowiązki...
   - Z kim rozmawiam? Dlaczego się pan nie przedstawił?
   - Przepraszam, naszą rozmowę po­winienem zacząć od tego: nazywam się porucznik Konrad Wierzbicki.
   Funkcjonariusz Służby Więziennej w roli rzecznika prasowego instytutu naukowego, który tak się zachowuje, wzbudza podejrzenia. Ponieważ od­powiedzi, które otrzymałem po po­nagleniach, nie były wyczerpujące, postanowiłem złożyć niezapowiedzia­ną wizytę Wierzbickiemu. Był piątek 3 sierpnia 2018 r., 11.40.

Wchodzimy do środka
IKiP mieści się w Warszawie przy Wiśniowej 50 w budynku Okręgowe­go Inspektoratu Służby Więziennej. Wejścia do budynku strzegą pancer­ne drzwi, uzbrojeni funkcjonariusze i bramka pirotechniczna. Na ścianie wisi informacja o zakazie używania telefonów komórkowych.
   Strażnik z portierni połączył mnie z sekretarką. Wierzbickiego i dyrekto­ra instytutu nie zastałem. Jak się do­wiedziałem, są spoza Warszawy i poje­chali do domów.
   - Czy dyrektor i rzecznik w każdy piątek urywają się z pracy?
   - Nie jestem upoważniona do udzie­lania takich informacji.
   - Chciałbym zobaczyć, jak wygląda instytut. Wpuści mnie pani do środka?
   - Niestety nie mogę.
   - Dlaczego?
   - Nie jestem upoważniona. Pro­szę kontaktować się z porucznikiem Wierzbickim.
   Zadzwoniłem do rzecznika, ale nie odbierał telefonu albo by! zajęty. Po jakimś czasie dostałem od niego SMS (pisownia oryginalna): „Dzień dobry, Szanowny Panie Redaktorze, uprzej­mie proszę o kontakt emaliowy, te­lefoniczny dopiero w poniedziałek. Jestem poza biurem. Jednocześnie uprzejmie informuję Pana, że odpo­wiadam wyłącznie na koresponden­cję przesłaną przez dziennikarzy. Korespondencja powinna zawierać nazwisko dziennikarza, redakcję i numer telefonu”.
   Wysłałem pytania, ale odpowiedzi się nie doczekałem.

Informatyk-pedagog
Od czasu, gdy zacząłem się interesować instytutem, nastąpił ruch w interesie. Na stronie internetowej pojawiły się informacje o naborze pracowników, Ziobro powołał 7 człon­ków rady naukowej.
   Zgodnie z zapisami statutu rada jest „organem stanowiącym, inicju­jącym, opiniodawczym i doradczym Instytutu w zakresie jego działalno­ści statutowej oraz w sprawach roz­woju kadry naukowej i badawczo-technicznej”.
   Członkiem rady został m.in. magi­ster politologii Patryk Jaki. W skład rady wchodzi też mjr dr Marcin Strze­lec, od niedawna zastępca dyrektora generalnego Służby Więziennej. Jesz­cze w 2017 r. Strzelec był kapitanem i zastępcą komendanta Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więzien­nej w Kaliszu. Jaki zrobił go majo­rem, zastępcą dyrektora generalnego, przewodniczącym zespołu do spraw zmiany modelu naboru i szkolenia w Służbie Więziennej i przeniósł do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwo­ści. Wewnętrzna kontrola wykazała, że w podległym Strzelcowi zakładzie technologii informatycznych w go­dzinach pracy wykonywano prywat­ne zlecenia na służbowym sprzęcie. Strzelec miał firmę informatyczną i wykonywał zlecenia dla spółki trans­portowej. Sprawa trafiła do prokuratu­ry, która uznała, że Strzelec co prawda dorabiał na boku, ale „sporadycznie i incydentalnie” - i nie dopatrzyła się naruszenia prawa.
   Wobec Strzelca wszczęto też postę­powanie dyscyplinarne. Sprawa zo­stała jednak umorzona. Zdecydował o tym Patryk Jaki.
   Ucierpieli za to funkcjonariusze ze związków zawodowych, którzy nagło­śnili i drążyli aferę. Dr mjr Robert Poklek przeniesiony został do Aresztu Śledczego w Szczecinie (384 km), kpt. Tomasz Nawrocki, szef związ­kowców w Kaliszu, do ośrodka Kule (133 km). Do ośrodka Sucha (235 km) trafił kpt. inż. Cezary Mecwaldowski, a do Aresztu Śledczego w Olsztynie (339 km) mjr Magdalena Chojnacka.
   „Związkowiec, domagając się roz­liczenia nieprawidłowości, działa w interesie społecznym. Nie może być za to karany” - mówił w „Rzecz­pospolitej” Dariusz Mieczyński, szef związku zawodowego Służby Wię­ziennej w Poznaniu.
   Strzelec jest specjalistą od informa­tyki, a doktorat z pedagogiki zrobił w 2015 r. Dorobek naukowy? Próżno szukać śladów jego publikacji, wystą­pień, referatów czy udziału w konfe­rencjach. A będzie decydował o przy­jęciu do instytutu pracowników - pro­fesorów i doktorów habilitowanych - a potem oceniał ich pracę.
   Członkiem rady naukowej IKiP jest też dr Marcin Romanowski, którego Ziobro zrobił dyrektorem Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości
(IWS). Za pierwszych rządów PiS Romanowski był asystentem Ziobry w gabinecie politycznym. Gdy pano­wie odchodzili z ministerstwa, zosta­wili uszkodzone laptopy, nie oddali kilku kart telefonicznych (twierdzili, że uległy przypadkowemu zniszcze­niu), a z dysku komputera sekretaria­tu gabinetu politycznego skasowano terminarz ministra oraz korespon­dencję z prokuraturami na temat „politycznych” śledztw. Następca Ziobry prof. Zbigniew Ćwiąkalski stwierdził, że zniszczenie laptopów nie miało charakteru przypadkowego i wszystko wskazuje na celowe działa­nie. Ziobro z Romanowskim poczuli się urażeni i wytoczyli Ćwiąkalskiemu procesy, które potem przegrali.

Teolog-kryminolog
W radzie naukowej instytutu za­siada dr hab. Tomasz Przesławski (habilitację zrobił w 2016 r.), pra­cownik Instytutu Profilaktyki Spo­łecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego, człowiek nie tylko wielkiej wiedzy z zakresu krymino­logii i prawa, ale przede wszystkim głębokiej wiary. Przesławski obronił pracę magisterską na kierunku teolo­gia Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego zatytułowaną „Łaska Boża w Dzienniczku św. Faustyny”, na podstawie której napisał potem monumentalną monografię pod tym samym tytułem wydaną przez Apostolicum - wydawnictwo Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego Prowincji Chrystusa Króla w Ząbkach.
   Ciekawą postacią w radzie jest dr hab. Leszek Wieczorek z Uniwersy­tetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. W 2016 r. Wieczorek chciał zostać sę­dzią Wojewódzkiego Sądu Administra­cyjnego w Warszawie, ale jeszcze nie­zależna od PiS Krajowa Rada Sądow­nictwa nie uwzględniła jego kandyda­tury. W sierpniu 2017 r. Ziobro zrobił Wieczorka zastępcą dyrektora krakow­skiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. dr. Jana Sehna. Nominacja wzbu­dziła zaskoczenie i spekulacje, gdyż dyrektor nigdy nie miał dwóch zastęp­ców, a wyłącznie jednego - ds. nauko­wych. Od stycznia 2018 r. Wieczorek jest już dyrektorem.
   Warto dodać, że to w Instytucie Eks­pertyz Sądowych powstała kontrower­syjna ekspertyza w sprawie wypadku Beaty Szydło w Oświęcimiu, zgodna z pisowską narracją o winie maturzy­sty. Biegli orzekli, że rządowa kolumna nie przekroczyła dozwolonej prędkości 50 km/godz., a z rejestratorów nie po­trafili odczytać, czy samochody BOR miały włączone sygnały dźwiękowe.

Pedagog od siłowni
Barwne towarzystwo uzupełnia dy­rektor instytutu ppłk dr Piotr Łapiń­ski, specjalista od promocji zdrowego trybu życia wśród więźniów. Na Linkedln - międzynarodowym serwisie społecznościowym, specjalizującym się w kontaktach zawodowo-biznesowych - napisał o sobie tak: „Jestem pedagogiem. Interesuje mnie: wy­korzystywanie aktywności fizycznej w procesie resocjalizacji, wyko­rzystywanie aktywności fizycznej w profilaktyce wybranych patologii społecznych, powiązania wychowa­nia fizycznego i zdrowotnego więź­niów oraz ich zaangażowanie w pro­ces resocjalizacji”.
   Zanim Jaki zrobi! Łapińskiego dy­rektorem IKiP, był on skromnym specjalistą w Centralnym Zarządzie Służby Więziennej. Łapiński może pochwalić się kilkoma publikacjami naukowymi. Najbardziej przełomowa i odkrywcza jest ta, w której dowodzi (na podstawie badań przeprowadzo­nych wśród recydywistów w Zakładzie Karnym w Inowrocławiu), że więźnio­wie, którzy ćwiczą na siłowni zbyt czę­sto i bez rozgrzewki, doznają kontuzji.

Przegląd na tle porównawczym
W 2017 r. Łapiński został redakto­rem naczelnym „Przeglądu Więzien­nictwa Polskiego”, kwartalnika po­święconego zagadnieniom prawnym, kryminologicznym i penitencjar­nym, wydawanego przez Centralny Zarząd Służby Więziennej, podległy Ministerstwu Sprawiedliwości, czyli Jakiemu. Sekretarzem redakcji mia­nowano porucznika Wierzbickiego, który wcześniej był rzecznikiem pra­sowym Zakładu Karnego w Chełmie. Tak się składa, że redakcja mieści się pod tym samym adresem, co instytut. Wierzbicki nie odpowiedział na pyta­nie o kwalifikacje swoje i Łapińskiego do zajmowania stanowisk w piśmie naukowym i instytucie.
   W tym samym czasie, gdy Łapiński został redaktorem, w „Przeglądzie Więziennictwa Polskiego" ukazał się artykuł Jakiego „Zatrudnienie więźniów w Polsce na tle porównawczym".
   Dlaczego artykuł został przyjęty do druku? Czy na druk artykułu miało wpływ to, że Jaki jako sekretarz sta­nu w Ministerstwie Sprawiedliwości nadzoruje więziennictwo? Czy praw­dą jest, że Patryk Jaki konsultował z ppłk. dr. Piotrem Łapińskim treść artykułu? Czy prawdą jest, że ppłk dr Piotr Łapiński udzielał Jakiemu rad i wskazówek, jak ma napisać artykuł? Czy wskazał mu źródła? - na te pyta­nia również nie uzyskałem odpowie­dzi od rzecznika Wierzbickiego.

Przewód Jakiego
Okazuje się, że kandydat na prezy­denta Warszawy otworzył przewód doktorski na Uniwersytecie Opol­skim. Będzie pisał o więziennictwie, za które odpowiada jako wiceminister, a warunkiem otwarcia przewodu była właśnie publikacja w piśmie nauko­wym.
   Jaki będzie robił doktorat w Insty­tucie Politologii. Promotorem jego pracy ma zostać prof. Zbigniew Machelski, kierownik Katedry Syste­mów Politycznych w tym instytucie. W 2010 r., w czasie kampanii prezy­denckiej, był członkiem honorowego komitetu poparcia Jarosława Kaczyń­skiego na Opolszczyznie. Komitet or­ganizował wówczas poseł PiS Sławo­mir Kłosowski, a Jaki był pracowni­kiem jego biura.
   Wiceminister sprawiedliwości ma też prowadzić zajęcia ze studentami z przedmiotu „Bezpieczeństwo pań­stwa”. Rzecznika prasowego Uniwer­sytetu Opolskiego zapytałem m.in., czy Jaki posiada kwalifikacje do pro­wadzenia takich zajęć oraz czy wła­dzom uniwersytetu nie przeszkadza, że Jaki nie orientuje się w podstawo­wych zagadnieniach prawnych, spo­łeczno-politycznych i ustrojowych Polski?
   Maciej Kochański odpisał (pisow­nia oryginalna z bykiem ortograficznym): „Niestety ze względu na okres urlopowy nie mam możliwości przy­gotowania odpowiedzi na Pana pyta­nia. Rektorzy obecnie przebywają na urlopach (do 26.08.). a Rada Wydzia­łu Nauk Społecznych zbieże się do­piero w nowym roku akademickim. Po zakończeniu okresu urlopowego zapraszam do kontaktu i postaram się udzielić odpowiedzi na Pana py­tania”.

A co ma do powiedzenia Jaki?
Nie odpowiedział na e-mail, a chciałem m.in. wiedzieć, dlacze­go przewód doktorski otworzył na prowincjonalnym Uniwersytecie Opolskim, a nie na jednej z licznych w Warszawie uczelni wyższych. Roz­wiązanie tej zagadki nie jest trudne. Kandydat na prezydenta Warszawy traktuje zdobycie władzy w stolicy jako powiększenie kolejnej strefy wpływów, a na razie interesy trzymają go w rodzinnym Opolu, któ­rym nieformalnie rządzi z tylnego siedzenia.
   Przypuszczam, że żadna szanująca się warszawska uczelnia nie zgodziła­by się, aby w tych okolicznościach w jej murach wiceminister sprawiedliwości robił karierę naukową. Mamy do czy­nienia z ustawką. Jaki stworzył insty­tut ad hoc, bez jakiejkolwiek koncepcji działania, na potrzeby swojej przyszłej kariery naukowej. Obsadził go ludźmi niekoniecznie o najwyższych kompe­tencjach, ale za to oddanych i lojal­nych, którzy będą pracować na jego konto. Wszyscy zawdzięczają mu ka­riery i jadą na tym samym wózku. Jednak skutecznie zmniejszają prze­stępczość, bo strach iść do więzienia, kiedy tymi zakładami trzęsie takie to­warzystwo.

1 komentarz:

  1. Skoro, szanowne autorki artykulu, opisanego na:

    https://www.rp.pl/Polityka/312279902-Tajemnica-wypadku-Beaty-Szydlo.html

    zadaja konkretne pytanie:

    "Kim jest dr hab. Leszek Wieczorek? To absolwent pedagogiki i prawa. Przez wiele lat był adiunktem w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego. Dwa lata temu, jeszcze za rządów PO–PSL został dyrektorem Instytutu Medycyny Pracy w Sosnowcu. Obecnie jest prodziekanem ds. nauki i współpracy z zagranicą Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach."
    proponuje, by zapoznac sie z takim szczegolem zyciorysu tegoz ... "wybitnego znawcy prawa karnego", wzietego biznesmena, ktore, opisuje koniecznosc jego osobistej obecnosci, jako glownego oskarzonego w slynnym procesie karnym, w zwiazku z aktem oskarzenia z 1995 r. prokuratury rejonowej w Bytomiu, dotyczacym okolicznosci nabycia Drukani Technicznej w Bytomiu spolka z o. o., ul. Przemyslowa 2, prowadzonym przez Sad Rejonowy w Bytomiu do wyroku w 2005 roku!
    A, skoro, poprosiliscie resort sprawiedliwości o odpowiedź, dlaczego nowym szefem IES zostanie właśnie dr hab. Leszek Wieczorek, mozna w tymze resorcie, jak mniemam, uzyskac informacje, takze i tym, podobnie zreszta, jak i w sadzie rejonowym w Bytomiu ...
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń