wtorek, 20 listopada 2018

Prezes NBP i jego student



Czy to maleńki Plus Bank Zygmunta Solorza miał przejąć z pomocą państwa banki Leszka Czarneckiego? Czy właściciel Polsatu tuż przed wybuchem afery odwiedził szefa KNF? I co o sprawie wiedział prezes NBP Adam Glapiński?

Radosław Omachel

Prezydent. Premier. Mi­nistrowie. Szefowie pań­stwowych spółek i pięć tysięcy gości. Wymyślona przez prezesa NBP Adama Glapińskiego alternatywa dla Forum Ekonomiczne­go w Krynicy, czyli rzeszowski Kongres 590, to największa impreza tego typu na Podkarpaciu.
   I kura znosząca złote jaja. Wpływy z wyda­rzenia organizowanego przez założoną przez Glapińskiego Fundację im. Sławomira Skrzyp­ka sięgają 5 mln zł. To pieniądze głównie od mecenasów imprezy - w tym spółek skarbu państwa.
   Przez władze fundacji im. Skrzypka przez lata przewinę­li się, obok rodziny zmarłego w katastrofie smoleńskiej byłe­go prezesa NBP, także współpracownicy Glapińskiego, w tym Marek Chrzanowski, do niedawna przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, i Zdzisław Sokal, szef Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Czyli główni bohaterowie afe­ry w KNF, ujawnionej w zeszłym tygodniu przez „Gazetę Wyborczą”.
   Gwoździem programu na tegorocznym Kongresie 590 miał być panel dyskusyjny w bloku tematycznym „NBP i KNF na straży stabilno­ści systemu finansowego”. Dyskutować mieli szefowie obu instytucji, ale w ostatniej chwi­li listę prelegentów zmieniono. Chrzanowski wypadł z niej, bo po ujawnieniu nagrań przez „Gazetę Wyborczą” od razu we wtorek podał i się do dymisji. Ale i przyjazd prezesa NBP do I Rzeszowa wielu uczestników kongresu za­skoczył. - W kuluarach panuje przekonanie, że Glapiński może nie przetrwać narastające­go kryzysu - mówi uczestniczka Kongresu 590.
Podobne obawy dotyczą przynajmniej kilku in­nych prominentnych uczestników rzeszow­skiej imprezy.

PRAWDA LITERACKA
W książce „Wyrok” z 2012 r. Mariusz Zielke opi­suje losy działającego na styku gospodarki i polityki oligarchy Zenona Maciarza. W sensacyjnej powieści politycy szantażują biznesmenów, urzędnicy wymu­szają haracze w zamian za przychylność, a korzystne decyzje KNF można kupić - za pieniądze albo w za­mian za inne przysługi. „Wyrok” to na pół faktogra­ficzny opis spraw, którymi Zielke zajmował się przed laty jako dziennikarz śledczy „Pulsu Biznesu”. - Te­raz, kiedy w KNF wybuchła bomba, mam z tej książki podwójną satysfakcję - mówi autor „Wyroku”.
   Bezpośrednim źródłem tej satysfakcji jest opub­likowany stenogram z rozmowy Marka Chrzanówskiego z bankierem Leszkiem Czarneckim - ostrzega go o ryzyku przejęcia kontrolo­wanych przez niego banków i oferuje pomoc w rozwiązaniu problemu. - Mniejsza o treść. Szef KNF nie powinien spotykać się z pod­miotem nadzorowanym w cztery oczy - mówi Stanisław Kluza, były przewodniczący tej instytucji.
   Na rynku finansowym panuje przekonanie, że to tylko początek kolejnego taśmowego se­rialu. - Chrzanowski spotykał się z Czarne­ckim nieraz i za każdym razem stawał się coraz bardziej wylewny - twierdzi osoba znająca ku­lisy sprawy.
   Wiadomo, że stawką w tej grze jest nie tylko przyszłość nadzoru nad rynkiem finansowym, ale i przyszłość rządu, który ten nadzór powołał i autoryzował jego działania.

POKÓJ Z WIDOKIEM
Blisko dekadę temu, wkrótce po swoim powstaniu, Komisja Nadzoru Finansowego kupiła od państwowej wtedy spółki Ciech siedzibę w centrum Warszawy. Jej strategicznym punktem był tak zwany pokój naroż­ny, na pierwszym piętrze, z widokiem na gmach TVP. To tutaj szefowie KNF prowadzili najbardziej pouf­ne rozmowy. Nad ich dyskrecją czuwały „szumidła” - urządzenia utrudniające podsłuchiwanie i rejestro­wanie rozmów.
   To właśnie w owym pokoju narożnym Marek Chrzanowski przyjął Leszka Czarneckiego. Z opub­likowanych przez „Gazetę Wyborczą” stenogramów ma wynikać, że szef KNF robi podchody w stronę bankiera, którego dwa banki (Getin Noble i Idea) od miesięcy zmagają się z rozmaitymi problemami. Z nagranych wypowiedzi Chrzanowskiego - zda­niem pełnomocnika Czarneckiego Romana Gier­tycha -wynika, że Zdzisław Sokal, szef Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, a zarazem przedstawiciel prezydenta Dudy w KNF, forsuje restrykcyjny kurs wobec Getinu i Idei. Cel? Wywłaszczenie Czarneckie­go za symboliczną złotówkę i oddanie kontroli nad jego bankami innej instytucji finansowej. Chrzanowski oferu­je Czarneckiemu rozwiązanie jego problemów. W zamian za zatrudnienie znajomego prawnika ma proponować usu­nięcie Zdzisława Sokala z KNF i życzliwą pomoc w restruk­turyzacji. Tym prawnikiem jest Grzegorz Kowalczyk, który doradzał m.in. firmie cukierniczej „Miś”, należącej do rodzi­ny żony Marka Chrzanowskiego. Według Czarneckiego szef KNF oczekiwał, że polecony przez niego prawnik zarobi oko­ło 40 mln zł.
   8 listopada - siedem miesięcy po spotkaniu z Chrza­nowskim - Czarnecki zawiadamia prokuraturę. Ale postępowanie rusza dopiero po publikacji „Wyborczej”. Zanim do siedziby KNF wejdą agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Chrzanowski zdąży spędzić w swoim gabinecie trzy godziny. Nawet agen­ci kontrolowanych przez PiS służb przyznają, że to nie powinno mieć miejsca. Chrzanowski mógł zacierać ślady.

CZKAWKA PO GETBACK
Przypomnijmy - banki Czarneckiego od lat słynęły z agresywnej strategii rynko­wej. Oferowały klientom polisolokaty, kredy­ty frankowe i wysokooprocentowane pożyczki.
Niektóre z tych instrumentów można uznać za toksyczne, potencjalnie niebezpieczne dla klientów banków. Specyficzny portfel kredy­towy z czasem przełożył się na problemy ze ściąganiem wierzytelności. Stąd w grupie finansowej wroc­ławskiego multimilionera pojawiła się spółka windykacyjna GetBack.
   W 2016 r. Czarnecki ją sprzedał. GetBack zaczął szybko rosnąć, stając się przy okazji sponsorem wydarzeń i ini­cjatyw organizowanych przez obóz władzy - jak huczne wręczenie Julii Przyłębskiej nagrody „Człowieka Wolno­ści”, przyznanej przez tygodnik „Sieci” należący do bra­ci Karnowskich, a wspierany finansowo przez twórcę SKOK-ów senatora Grzegorza Biereckiego.
   W 2017 r. mniej więcej dwie trzecie wierzytel­ności skupowanych przez GetBack pochodziło od banków powiązanych z państwowym właścicie­lem - takich jak Alior, PKO BP czy Pekao SA. Od tego ostatniego GetBack kupił pakiet długów za 140 mln zł. Wcześniej bank wyceniał go na ok. 66 mln zł.
   Choć grupa finansowa Leszka Czarneckiego nie była już kapitałowo powiązana z GetBackiem, to jego Idea Bank ochoczo handlował obligacja­mi tej firmy. Ich wartość ostatecznie okazała się mocno wątpliwa, na papierach dłużnych GetBack
9 tys. inwestorów straciło w sumie 2,5 mld zł - trzy razy więcej niż w aferze Amber Gold.
   Co to ma wspólnego z aferą w KNF?
   Czarnecki utrzymuje, że Idea handlowała obligacja­mi GetBackubez jego zgody. 10 lipca złożył nawet w tej sprawie doniesienie do prokuratury na byłych szefów Idea Banku - w tym na prezesa Jarosława Augustynia­ka. Doniósł także na kilku innych menedżerów i zawia­domił o tajemniczej śmierci jednego z nich. - Rzekomo wypadł z łódki i zginął. Ale to był doświadczony żeglarz i wytrawny pływak - mówi osoba znająca kulisy sprawy.
   Zawiadomienia trafiły do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola, która - choć dawno minął prze­pisowy termin 30 dni - nie zawiadomiła Czarne­ckiego o wszczęciu lub odmowie postępowania.
Sprawy trafiły do Prokuratury Okręgowej, pro­wadzącej śledztwo w sprawie GetBacku, a - co
ciekawe - pełnomocnikiem Augustyniaka został Maciej Zaborowski, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry, który wcześniej bronił in­teresów obecnego ministra sprawiedliwości w licznych sporach sądowych.
   Agresywna polityka handlowa banków Czar­neckiego, w połączeniu ze zmianami w prawie (choćby wdrożeniem podatku bankowego), oznaczała potężne ryzyko finansowe dla jego banków, które półtora roku temu zaczęło się krystalizować.

TROSKLIWE PAŃSTWO
W maju 2017 r. Ministerstwo Finansów rozpoczęło prace nad zaostrzeniem rygo­rów finansowych dla banków, by były przygotowane na kolej­ny ewentualny kryzys. Po wielkim kryzysie finansowym z 2008 roku kilka krajów zmuszonych do ratowania swoich syste­mów bankowych (choćby Irlandia) otarło się bowiem o bankructwo. Dlatego Unia wdraża stopniowo coraz wyższe wymagania kapitałowe. Kraje UE uzgodniły na­wet przepisy, które w skrajnych przypadkach pozwa­lają wywłaszczać właścicieli banków, gdy ci nie radzą sobie z zarządzaniem. Odebrane decyzją regulatora banki miałyby trafiać w ręce bardziej sprawnych zarządców i mogłyby liczyć na dofinansowanie w celu restrukturyzacji lub nawet w miarę bez­bolesnego bankructwa. - W wyjątkowych sytua­cjach takie przepisy mogą znaleźć zastosowanie, ale trzeba do nich podchodzić wyjątkowo ostroż­nie. Każde nadużycie, czy nawet nie dość przej­rzysta konstrukcja takich przepisów, sprawi, że inwestorzy zagraniczni trzy razy zastanowią się, za­nim zainwestują w banki w takim kraju - mówi Je­rzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.

NIELEGALNE. BYŁO
W grudniu ubiegłego roku, kiedy zaostrzone
kryteria kapitałowe weszły w życie, stało się jasne, że Getin Noble Bank i Idea Bank nie spełnia­ją warunków. Sam Getin wymagał miliarda złotych dofinansowania, a umoczona w GetBack Idea zaczęła wręcz tonąć w gigantycznych stratach. Stąd forsowa­ny przez Zdzisława Sokala (jak twierdzi w nagra­niach Marek Chrzanowski) pomysł wywłaszczenia Leszka Czarneckiego, czyli oddania jego banków w inne ręce, a następnie postawienia ich na nogi za
2 mld zł z rezerw Bankowego Funduszu Gwarancyj­nego, tworzonych z przymusowych składek banków.
    „To jest sprzeczne z prawem” - zauważa w rozmo­wie z Chrzanowskim właściciel Getinu i Idei.
    „Jest sprzeczne, ale rozmawiamy przy pełnej dyskrecji, tak?” - odpowiada mu szef KNF. Rozmowa miała miejsce w czerwcu. To, co wtedy było nielegalne, za chwilę nielegalne nie będzie. W ramach dostosowywania pol­skich przepisów do przepisów unijnych Sejm po raz kolejny znowelizował bowiem ustawę Prawo bankowe. 7 listopada do Sej­mu trafiła złożona przez klub PiS popraw­ka legalizująca w określonych warunkach proces wywłaszczenia. Taka decyzja mia­łaby zapadać w KNF. Poprawkę ekspre­sowo przyjęto na pierwszym posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych i wkrótce uchwalono w Sejmie. Z nagrania przebiegu posiedzenia komisji wynika, że na szybkie procedowanie naciskał Marek Chrzanowski. Według posłanki Krystyny Skowrońskiej z PO, wiceszefowej komi­sji, tempo prac narusza elementarną zasa­dę trzech czytań. Skąd ten pośpiech Chrzanowskiego? - Każdy sam może wyciągnąć wnioski - mówi Skowrońska.
   Osoba blisko związana z rynkiem banków spółdziel­czych, czyli rozdrobnionymi lokalnymi podmiotami fi­nansowymi: - O tym, że część małych banków sobie nie radzi, wiadomo od dawna. I to głównie one miały być adresatami przepisów o przymusowym wywłaszczaniu. Chodziło między innymi o maleńki bank z miejsco­wości Kłomnice.
   Były wysoki urzędnik KNF dodaje: - Pomysł na wykorzystanie tych przepisów do operacji na Czarneckim mógł pojawić się przy okazji.
   Kto miałby przejąć banki Leszka Czarne­ckiego? Ze stenogramu rozmowy wynika, że w grę wchodziły rozbudowujące swoje akty­wa państwowe banki. Być może także środowi­sko SKOK-ów. - Od kilku tygodni w gabinecie Adama Glapińskiego pracuje Iwona Duda, re­komendowana na to stanowisko przez koja­rzonego ze środowiskiem Radia Maryja i SKOK ministra Henryka Kowalczyka - mówi osoba znająca kulisy sprawy.
   Ale na Kongresie 590 furorę zrobiła plotka, że banki Czarneckiego miały trafić do biznesowej stajni Zygmunta Solorza-Żaka. Po publikacji na­grań z KNF okazało się, że nie tylko Leszek Czar­necki dostawał rekomendacje personalne od Marka Chrzanowskiego. Wiosną na propozycję zatrudnienia wspomnianego już Grzegorza Kowalczyka przystał bowiem Plus Bank, kontrolowany przez Solorza-Żaka. Z plotek krążących po rynku finansowym wynika, że miliarder odwiedził gabinet szefa KNF dzień przed tym, jak w Sejmie pojawiła się poprawka do Prawa bankowego. Tej informacji nie udało się nam potwierdzić przed zamknięciem numeru.
   Po co Solorz miałby odwiedzać w gorącym okresie prezesa KNF?
   Właściciel Polsatu nie zapowiadał roz­budowy swoich bankowych aktywów, ale wiadomo przecież, że ma do ubicia z państwem interes. Od dawna stara się o sprzedaż swoich energetycznych akty­wów grupy PAK którejś z państwowych firm. Unikająca do tej pory polityczne­go zaangażowania jego Telewizja Polsat wymieniła od wiosny znaczną część kadr programów informacyjnych. Nie sposób nie zauważyć większej niż choćby w TVN przychylności wobec rządu.

NIE MAM NIC DO UKRYCIA
- Atmosfera w tym roku przypomina stypę. Niby wszyscy dobrze się bawią, ale też zdają sobie sprawę, że fundacja Glapińskiego organizuje tę imprezę prawdopodobnie po raz ostatni - mówi jeden z uczestników Kongresu 590. Nagra­na rozmowa Chrzanowskiego z Czarneckim kończy się przecież umówieniem spotkania z udziałem prezesa . NBP Adama Glapińskiego. Krążą plotki, że na dniach do prasy trafią kolejne nagrania. - Niewykluczone, że może istnieć nagranie mojej rozmowy z Czarneckim, ale ja nie mam nic do ukrycia - mówił na Kon­gresie 590 prezes NBP.
   Marek Chrzanowski to były student Gla­pińskiego w SGH. W kierowanej przez niego katedrze zrobił doktorat. Także rekomen­dacji Glapińskiego Chrzanowski zawdzię­cza nominację do Rady Polityki Pieniężnej.
   - Był kimś w rodzaju jego zastępcy, gdy Glapiński wyjeżdżał. Swą błyskotliwą karie­rę zawdzięcza w dużej mierze jemu - mówi były urzędnik KNF.
   Glapiński jeszcze w piątek na Kongresie 590 bronił swego byłego studenta: „Nad­zorem kierował bez zarzutu”.
   Problemy Marka Chrzanowskiego i ich widmo nad głową szefa NBP to zapowiedź nowego rozdania nie tylko w nadzorze, ale i na całym rynku finansowym. Glapiński podobno za­warł strategiczny sojusz z ministrem sprawiedli­wości Zbigniewem Ziobrą. To miało spowodować, że KNF zamknęła drogę do funkcji prezesa GPW Rafałowi Antczakowi, wiceprezesowi PKO BP znajomemu Morawieckiego. Za to protegowa­ny Ziobry, Michał Krupiński, z łatwością uzyskał zgodę nadzoru na objęcie funkcji prezesa Pekao SA. Teraz nowym przewodniczącym KNF ma zo­stać człowiek premiera. Mówi się właśnie o Rafale Antczaku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz