poniedziałek, 26 listopada 2018

Jak Polsat pokochał PiS



Układ wydaje się prosty - Polsat staje się telewizją sprzyjającą władzy w zamian za spokój Zygmunta Solorza w interesach. Jeden z wątków afery KNF to klocek pasujący do tej układanki.

Aleksandra Pawlicka, Wojciech Cieśla

Biznesy miliardera Zyg­munta Solorza od lat rozpalają zbiorową wy­obraźnię. Inni waż­ni gracze pojawiają się i znikają, on trwa. Ostatnio znów o Solorzu głośno za sprawą afery KNF. Okazało się, że mało znany prawnik z Częstochowy, Grzegorz Kowalczyk, jeden z kluczowych bohaterów afe­ry, zasiada w radzie nadzorczej Plus Banku należącego do Solorza. Reko­mendował go tam osobiście szef KNF Marek Chrzanowski.
   Plus to mały bank, który na początku roku miał problemy z KNF.
   Czy zatrudnienie prawnika związa­nego z obozem władzy miało zapewnić biznesmenowi spokój w interesach?

OSTATNI MOHIKANIN
- Piotrek [tak o Solorzu mówią współ­pracownicy - red.] ma ważną cechę
opowiada jeden z byłych współpra­cowników Solorza. - Nie spoczywa na laurach. Umie i lubi zarabiać pienią­dze. Polsatu, z którym kojarzy go cała Polska, szczerze mówiąc nigdy do koń­ca nie rozumiał. Jego oczkiem w gło­wie są poważniejsze biznesy.
   Na przykład Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin? Solorz ma w nim ponad 50 proc. akcji. Rynek energii robi się coraz trudniejszy, część elektrowni jest za stara, żeby je dostosować do unijnych norm. Do tego energetyka jest powiązana z po­lityką. Solorz myśli o sprzedaży przy­najmniej części tego biznesu. PAK odpowiada za 7 proc. krajowej ener­gii. Kto mógłby kupić część lub całość kolosa? Najlepiej któraś z państwo­wych spółek.
   Mówi były współpracownik Solorza: On jest jak ostatni Mohikanin. Nie ma już ludzi, którzy robili gigantyczne pieniądze w III RP. Kulczyk nie żyje, Krauze się schował. A Piotrek jest jak mastodont z wyborczych klipów PiS: były TW, oligarcha, teoretycznie dla PiS „układ” w czystej postaci.
   Ale Solorz słynie z elastyczności wo­bec władzy. Każdej. Na początku 2016 r. prezesem PAK został Aleksander Grad, były minister skarbu w rządzie PO. Po paru miesiącach musiał odejść, bo Solorz rozpoczął negocjacje w spra­wie PAK z rządem PiS. Minister skarbu
Dawid Jackiewicz nie chciał siadać do stołu z Gradem.
   Z rozmów niewiele na razie wy­szło, w styczniu 2018 r. Solorz musiał zamknąć jedną z elektrowni - Adamów.
- PiS ma go wciąż na muszce - mówi nasz rozmówca.

JAK PRZYDUSIĆ MILIARDERA
Czerwiec 2016 r. Ministerstwo Skarbu zawiadamia prokuraturę, że kiedy Solorz kupował kopalnię Adamów, mogło dojść do przestępstwa, a cena po­nad 67 mln zł była zaniżona.
   Marzec 2017 r. Regionalny dyrektor ochrony środowiska w Poznaniu wstrzy­muje budowę odkrywki Ościsłowo, od której zależy przyszłość PAK. W Ościsło­wo Solorz zainwestował ponad 14 mln zł. Bez niej wartość jego aktywów spada, na­leżące do niego elektrownie nie mają wy­starczającej ilości węgla brunatnego.
   Maj 2017 r. Skarbówka uznaje, że inna firma Solorza, Cyfrowy Polsat, musi za­płacić zaległy - jak twierdzi - podatek. Chodzi o 40,6 mln zł plus odsetki.
   Kwiecień 2018 r. Fiskus bierze się za Polsat, domaga się zapłaty przeszło 65 mln zł podatku. Kwota może urosnąć do 100 mln zł.
   W przynajmniej czterech biznesach Solorz jest uzależniony od decyzji władz. Jeśli nie będą po jego myśli, straci duże pieniądze.
   Teoretycznie to dla niego nie pierw­szyzna. Przez 29 lat wolnej Polski przeżył 18 rządów, zazwyczaj dobrze żył z każdą władzą. - W Polsacie jest powiedzenie: prezes zawsze kroczy środkiem polskiej drogi - mówi jeden z reporterów i dodaje: - Jak trzeba, przytuli się do czerwonych, jak trzeba - do czarnych.

POGLĄDY, ZA KTÓRE PŁACIMY
Jesień 2017 r. Solorz na spotkaniu z pracownikami Polsatu zapewnia, że nikt nie przejmuje się żadnymi naciska­mi i Polsat przetrwał już niejedną władzę. Ale w kwietniu 2018 r. dyrektorem infor­macji i publicystyki Polsatu zostaje Do­rota Gawryluk. Nadzoruje „Wydarzenia”, serwisy informacyjne oraz programy publicystyczne w Polsacie, Polsat News. Co oznacza, że kontroluje informacje, które codziennie dostarcza telewidzom stacja. Gawryluk nie ukrywa sympatii dla PiS („Żelazna dama polskiego dzien­nikarstwa” - śmieje się jeden z jej współ­pracowników). Wkrótce po jej awansie swoje programy i funkcje zaczynają tra­cić dziennikarze o nieprawicowych po­glądach.
   - Dorota zaczęła urzędowanie od zwo­łania zebrania, na którym usłyszeliśmy sugestię, aby przytemperować politycz­ne komentarze w mediach społecznościowych - opowiada jeden z dziennikarzy.
   Inny po ostrym wpisie w sieci słyszy od przełożonego: - Jakie ty masz poglądy?! A właściwie to nieważne. Masz takie, za jakie ci płacimy.
   Reporterzy zapewniają jednak, że rzadko ktoś naciska otwarcie, za to co­raz powszechniejsza staje się autocenzura. - Miałem niedawno dwie setki [wypowiedzi rozmówców - red.], ostrzej­szą i letnią. Zdecydowałem, że daję letnią, bo uznałem, że tego oczekuje ode mnie szefowa - przyznaje jeden z dziennika­rzy. - W moim kanale zostało może troje ludzi, którzy myślą inaczej.

WAJCHA W PRAWO
Awans Doroty Gawryluk to dla ze­społu Polsat News jasny sygnał, że kierownictwo stacji skręca w prawo. Wkrótce Polsat, dotychczas niezaangażowany politycznie, zaczyna się ścigać z TVP w relacjach z rządowych imprez.
   Jeden z reporterów: - Tajemnicą po­liszynela jest to, że musimy puszczać wszystko, co dotyczy prezydenta, pre­miera i prezesa. Z tego powodu ukaza­ła się kuriozalna relacja ze spotkania Dudy z paraolimpijczykami. Drobna in­formacja, a poszło kilkanaście minut, bo nikt nie potrafił zdecydować, co wyciąć. Wszyscy mają w pamięci awanturę po tym, jak wyemitowaliśmy materiał o Du­dzie, który z głupią miną podpisywał do­kumenty przy biurku Trumpa w Białym Domu.
   Dziennikarz: - Zmiany widać gołym okiem. Polsat otworzył katolicki kanał Polsat Rodzina. Bez ideologii jak w TV Trwam, ale to ukłon wiadomo w jaką stronę.
   Pracownik techniczny Polsatu: - Nag­le w windzie w firmie zacząłem spotykać braci Karnowskich i VIP-ów z rządu.

WIESZ, JAK JEST? NIE WIEM
Według dziennikarzy Polsatu ludź­mi od czarnej roboty jest dwoje za­stępców Gawryluk: Marcin Wójcicki i Magdalena Mioduska. Ten pierwszy jest od szybkich akcji - zmiany paska, wyda­nia dyspozycji, gdy trzeba natychmiast dać jakiś materiał albo natychmiast go zdjąć. - Facet, który potrafi wpaść do newsroomu i mówić, że nie dajemy kry­tycznej informacji o prezydentowej, bo to pierwsza dama - opowiada jeden z dziennikarzy.
   Mioduska jest nieformalną szefową anteny, czyli osobą odpowiedzialną za newsy w wydaniach od poniedziałku do czwartku. - Ona działa przez zamęcze­nie. Staje i tak długo marudzi, aż człowiek macha ręką i robi to, czego od niego ocze­kują - mówi dziennikarz newsroomu.
   Dorota Gawryluk odsunęła od prowa­dzenia „Wydarzeń” Jarosława Gugałę, zaczął je prowadzić ściągnięty do stacji Bogdan Rymanowski. Niedawna gwiazda TVN ma gwarantować obecność w stacji wierchuszki PiS. „Polisa gwarancyjna So­lorza na Nowogrodzkiej” - żartują dzien­nikarze Polsatu.
   Z redakcji newsowej Polsatu odeszło w ostatnich miesiącach kilkunastu re­porterów i redaktorów. W listopadzie przestała pracować Dominika Długosz, której przed wakacjami zdjęto z dnia na dzień program „Młode wilki”. - Nikt nie wiedział, co ze mną począć. Gdy pytałam, dlaczego nie mogę robić tego, co umiem najlepiej, czyli być reporterem sejmo­wym, usłyszałam: „Wiesz, jak jest”. Nie wiem. Postanowiłam odejść - komentu­je swoje rozstanie z Polsatem Długosz.
   - Wszystkie osoby, które odeszły w ostatnim czasie, to doświadczeni dziennikarze. Przyzwyczajeni, że nikt nie wydaje im z góry dyspozycji, co po­kazywać w newsach - mówi Beata Gra­barczyk, była szefowa Polsat News 2, związana ze stacją 16 lat. Odeszła w maju.

O AFERZE RACZEJ ŁAGODNIE
Gdy wybucha afera KNF, główny serwis informacyjny Polsatu, „Wy­darzenia”, zajmuje się karierą Agniesz­ki Radwańskiej. Wydawcy szybko łowią przekaz: o aferze informujemy, ale moż­liwie łagodnie.
   Mówi jeden z reporterów: - Jak ognia boją się zostawiania śladów: SMS-ów,
e-maili. Większość skrętu w prawo od­bywa się na zasadzie „wicie, rozumicie”. Między wierszami, nigdy wprost. Wy­starczy mrugnięcie, sugestia i wszyscy wiedzą, o co chodzi.
   Kilka dni przed wybuchem afery KNF w newsroomie ma miejsce awantura z powodu obchodów rocznicy niepod­ległości. Gdy reporterzy szykują mate­riał o Donaldzie Tusku przy pomniku Piłsudskiego, słyszą: „Nie pokazujemy Tuska”. Gdy do wydawców trafiają na­grania z Marszu Niepodległości, pada pytanie: „Po co tyle rac? Nie mamy in­nych materiałów?”.
   Dzień wcześniej, 10 listopada, sze­fostwo Polsatu zarządza specjalne wydanie programu: nieprzerywaną re­klamami relację z odsłonięcia pomnika Lecha Kaczyńskiego.
   Gdy przed komisją śledczą zeznaje Donald Tusk, szef wydawców żąda na­pisania na pasku: „Tusk kłamie”. „Jak to kłamie?” - pyta człowiek, który przygo­towuje serwis. - Prokuratura napisała na Twitterze, że „Tusk wprowadza w błąd opinię publiczną”, więc dajemy tego tweeta i pasek, że Tusk kłamie - opowia­da dziennikarz.
   Gdy rozpoczyna się awantura o Sąd Najwyższy, z pasków informacyjnych znika informacja, że prof. Gersdorf jest prezesem Sądu Najwyższego. Zostaje tylko prof. Gersdorf.

KTO JEST LIDEREM? PREMIER!
Reporterzy stacji wspominają kam­panię samorządową: - Był niepisany obowiązek pokazywania każdego kroku Morawieckiego. Zdarzały się serwisy, że mieliśmy go cztery razy na wizji.
   Pewnego dnia pojawiła się kwestia sondażu: kto jest najbardziej aktywnym liderem kampanii samorządowej - opo­wiada inny dziennikarz. - Gdy zapyta­liśmy, która pracownia przygotowała sondaż, nie dostaliśmy odpowiedzi. Za to wynik sondażowy był jasny: liderem jest Morawiecki.
   PiS na ostatniej prostej kampanii wy­puściło spot straszący imigrantami. W Polsacie jest pokazywany w serwi­sach informacyjnych z delikatnym tyl­ko podprowadzeniem, że oto ruszyła nowa kampania PiS.
   - Jak Polsat zszedł na PiS? Pamiętam, że pierwszy raz zapaliła mi się czerwona lampka, gdy relacjonowaliśmy protest rodziców dzieci niepełnosprawnych. Do newsroomu wpadł redaktor i zażą­dał natychmiastowej zmiany paska z: „Brak porozumienia rządu z rodzicami” na: „Rodzice nie przyjęli propozycji rzą­du” - opowiada nasz rozmówca.
   Gdy niedawno protestowali rolnicy przed kancelarią premiera, dziennika­rze usłyszeli, że nie warto robić relacji, bo jeśli rolnicy chcą informować o swo­ich problemach, to mogą wykupić czas antenowy. Materiał spadł z wydania.

KARTY PRZY ORDERACH
Pracownicy telewizji widzą skręt w prawo. Nie tylko oni. Z najnowsze­go raportu NIK (o którym pisał ser­wis Wirtualnemedia) wynika, że spółki skarbu państwa pod rządami PiS syp­nęły na reklamę w Polsacie. Ich wydat­ki w przypadku Polsatu wzrosły z 15,8 proc. w 2015 r. do 21,8 proc. w 2016 r. i 33,9 w pierwszej połowie 2017 r. Dla porównania - w TVN spadły z 22,3 proc. w 2015 r. do 2 proc. w 2016 i 1,6 proc. w pierwszej połowie 2017 r.
   Według naszych rozmówców zgo­da na uczynienie z Polsatu TVP-bis ma dla Nowogrodzkiej kolosalne znacze­nie. PiS liczy, że informacje sprzyjające władzy podawane przez Polsat w miękki sposób (w odróżnieniu od tępej propa­gandy w TVP) pozwolą odzyskać milion widzów, który straciły „Wiadomości” telewizji publicznej. Do tego jeśli po­dobny przekaz będą miały dwie z trzech najważniejszych telewizji, w tym jed­na publiczna i jedna prywatna, PiS zy­ska potężny instrument informacyjny. W takiej sytuacji TVN łatwo oskarżyć o niechęć do władzy. - Zawsze mówiło się: „W Polsacie jest jeden bóg, Solorz.
I jedna religia - zarabianie pieniędzy” - mówi pracownik firmy i dodaje: - Pre­zes zawsze gra z kartami blisko orde­rów, więc jeśli postanowił, że Polsat ma być kartą przetargową i wykłada ją na stół, to znaczy, że zapewnia ochronę reszcie swego imperium.

KALENDARZ BIZNESOWY
Zmiany w Polsacie zbiegają się z „politycznymi” krokami Zygmun­ta Solorza i ludzi władzy w sprawie jego biznesów.
   W czasie gdy Gawryluk przejmuje dowodzenie w informacjach Polsatu, w aferze KNF pada pierwsza propozy­cja dla Kowalczyka - Marek Chrzanow­ski, szef KNF, proponuje mu wejście do rady nadzorczej Plus Banku (to wer­sja z pierwszej rozmowy Kowalczyka z dziennikarzami po wybuchu afery, po­tem już tego nie potwierdza). Wejście prawnika do Plus Banku materializuje się w lipcu, gdy przez Polsat News prze­chodzi główna fala zwolnień dziennika­rzy. We wrześniu PiS zaczyna forsować zmiany w ustawie bankowej. W listo­padzie Solorz widziany jest w siedzibie KNF (Polsat odmówił nam komentarza do tej informacji).
   W międzyczasie Solorz kupuje Netię. W maju UOKiK wydaje długo ocze­kiwaną zgodę na przejęcie Netii przez Cyfrowy Polsat. W grę wchodzą setki milionów złotych.
   - Jeśli więc Polsat może być łako­mym kąskiem dla partii rządzącej, dlaczego nie wykorzystać go jako ka­nał kontaktowy? - tłumaczy nasz roz­mówca. Jednym z głównych łączników jest - według pracowników Polsatu - Krzysztof Turkowski, szara eminen­cja telewizji i doradca Solorza, wroc­ławianin, znajomy Adama Lipińskiego (wiceprezesa PiS).
   Turkowski przez lata nie pokazy­wał się w newsroomie. Zimą tego roku zjawił się, gdy „Wydarzenia” poin­formowały o tekście „Newsweeka”, w którym opisaliśmy, jak premier Mo­rawiecki ukrył część swojego mająt­ku. - Turkowski z pretensją pytał: „Po co robić takie materiały? Premier to porządny człowiek” - opowiada jeden z dziennikarzy.
   Kolejny ważny węzeł na linii Polsat - PiS to Joanna Klimek, obecnie Kurska - żona prezesa TVP Jacka Kurskiego. W Polsacie była wydawcą programów Gawryluk, obie się przyjaźnią. Od nie­dawna Klimek pracuje w Netii.
   Były mąż Joanny Klimek - wcześniej wydawca w Polsacie - został ostatnio zatrudniony w Agencji Kreacji, Oprawy i Reklamy TVP.

KROPLA RADOŚCI
W sali konferencyjnej Polsatu od pewnego czasu gościom podawana jest woda mineralna Licheńska - Drop of Joy. Na rynek wprowadza ją spółka, któ­rej głównym udziałowcem jest Kopal­nia Węgla Brunatnego Konin, należąca do Solorza. W powiecie konińskim znaj­duje się Licheń. Woda pochodzi z Polic. Reporterzy w Polsacie żartują, że drop of joy to dowód na „geniusz prezesa”.
   - Operacja pozyskiwania przychyl­ności rządu za pomocą telewizji odby­wa się na miękko. Na zasadzie: może skręt Polsatu w stronę PiS sprawi, że jaśniej zaświeci słońce dla pozostałych inwestycji Zygmunta Solorza, a ścigają­ce go urzędy osłabną w zapale? - mówi jeden z rozmówców i dodaje: - Przeżył wszystkie rządy, przeżyje i ten, a linię programową telewizji można, jak wi­dać, zmienić w parę miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz