Szansą
dla stacji, od lat tracącej słuchaczy i fanów, jest inwestor z prawdziwego
zdarzenia. Kupno Zetki z myślą o upolitycznieniu anteny może skończyć fatalnie
Miłosz Węglewski
Spółka
Eurozet, ze swą perłą w koronie, Radiem Zet,
nie ma ostatnio szczęścia do właścicieli. W koncernie Lagardere, do którego należała
przez ponad dwie dekady, schód .u na coraz dalszy plan. W końcu Francuzi
pozbyć się wszystkich rozgłośni w naszym regione Europy. Kupił je pół roku
temu za 73 nilu euro czeski miliarder Daniel Kretmsky, ale chodziło mu w
gruncie rzeczy o stacje czeskie. Dlatego już jesienią zaczął szukać kupców. W
czyje ręce trafi gracz nr 2 na naszym rynku radiowym, nadawca Zetki, ale też
Antyradia, Chillizetu i Meloradia, powinno się wyjaśnić w tych dniach.
MIOTŁA W ZETCE
Gdyby sądzić po
styczniowych nowościach w ramówce, Radio
Zet zaczyna łapać wiatr w żagle. Na antenie pojawił się Maciej Stuhr z
Agnieszką Więdłochą, którzy w programie „Planeta singli” rozmawiają ze
słuchaczami o relacjach międzyludzkich. Własny program „Kocham kino” dostała
Grażyna Torbicka. Beata Tadla prowadzi rozmowy ze znanymi ludźmi w „To właśnie
weekend”, a Michał Figurski ma program o medycynie i zdrowiu.
Ale to raczej desperacka próba odbicia się od dna. W III kwartale
ub.r., według danych z monitoringu Fadio Track prowadzonego
przez firmę Millward Brown, udział Zetki w rynku spadł do najniższego w
historii poziomu ok. 12 proc. Tymczasem głównego konkurenta, FMF FM, słuchało
26 proc. Polaków między 15. a
75. rokiem życia.
To już przepaść, więc w Zetce musiały polecieć głowy. Z fotelem
redaktora naczelnego i dyrektora programowego Zetki pożegnał się Sławomir Assendi, wcześniej jeden z szefów Radia Eska
oraz publicznej Jedynki. Zastąpił go Michał Celeda, od kilku miesięcy
wicedyrektor programowy stacji. Stanowiska stracili też m.in. szefowa anteny
Agnieszka Siemiak-Harton, związana z Zetką od prawie ćwierć wieku, oraz
dyrektor muzyczny Zbigniew Ziegler.
Zwolnienia dotknęły też długoletnich dziennikarzy rozgłośni, wzbudzając
protesty w zespole i wśród słuchaczy.
Najgłośniejszym echem odbiło się rozwiązanie umowy z Marzeną Chełminiak,
związaną ze stacją od narodzin anteny w 1990 r. Jej program „Życie jak marzenie”
zdjęto tuż przed emisją kolejnego odcinka, do którego zaprosiła już gości.
Dziennikarce pozostało pożegnać się ze słuchaczami na Facebooku. Zespół
bezskutecznie domagał się od szefów merytorycznego uzasadnienia tej decyzji.
Atmosfera jest coraz bardziej nerwowa.
ŻYCIE POD MŁOTKIEM
Ale na nastroje na
Żurawiej, gdzie mieści się siedziba spółki Eurozet, jeszcze mocniej
wpływa poczucie tymczasowości. Nowy właściciel zapewne dokona gruntownych
zmian. Od tygodni szefowie spółki siedzą więc jak na szpilkach. Pracownicy, a
zwłaszcza dziennikarze Radia Zet, niepokoją się też możliwą zmianą profilu
stacji: programowego, ale być może też politycznego.
Jednym z pierwszych kandydatów do przejęcia Zetki była grupa ZPR
kontrolowana przez Zbigniewa Benbenka. W ostatnich latach koncentrował się on
raczej na biznesie hazardowym, ale ma też potężne imperium medialne, a w nim
kilka stacji radiowych, jak ESKA i ESKA Rock, Radio Wawa czy VOX FM. Przejmując Eurozet, mógłby dorównać, a może i
przegonić łączną słuchalnością RMF FM. W dodatku Radio Zet ma koncesję ogólnopolską,
a do ZPR Media należą sieci lokalne i regionalne.
Benbenek bodaj jako pierwszy negocjował z Czech Media Invest, a potem ogłosił publicznie, że nikt im nie da za Eurozet
tyle, ile chcą. Fachowcy z branży wciąż go nie skreślają, ale w Zetce „pas”
Benbenka przyjęto raczej z ulgą. Bo choć stroni od polityki, to słynie z węża w
kieszeni.
Większych emocji nie wzbudził Michał Lisiecki, kontrolujący grupę PMPG
Polskie Media, wydającą min. tygodniki „Wprost” i „Do Rzeczy”, dogadany ponoć z
dużym funduszem inwestycyjnym. Obaw przed radykalizacją polityczną Zetki nie
było, bo Lisiecki uchodzi raczej za symetrystę, a inwestor finansowy też
zapewne hamowałby te zapędy.
POLITYKA CZY BIZNES?
Na Żurawiej niepokój
wzbudził natomiast duży apetyt Agory na przejęcie Eurozetu.
W piątek wieczorem wydawca „Gazety
Wyborczej” potwierdził oficjalnie, że rozpoczyna niewyłączne negocjacje w
sprawie przejęcia Eurozetu do spółki z czeskim funduszem SFS Ventures. Agora ma też w swojej grupie radio TOK FM, które profilem
publicystyczno-muzycznym nie konkuruje z Radiem Zet, ale już o słuchaczy jak
najbardziej. Nade wszystko jednak Zetka byłaby wtedy kojarzona jednoznacznie z
obecną opozycją polityczną. - Mogłoby to oznaczać utratę części słuchaczy,
zwłaszcza na prowincji, gdzie i tak kojarzona z warszawskością ma od lat pod
górkę - twierdzi ekspert z branży.
Ale to nic w porównaniu z exodusem wielkomiejskich słuchaczy,
gdyby radio znalazło sie pod skrzydłami „dobrej zmiany”. Taki zwrot byłby też
nie do zaakceptowania dla większości zespołu Zetki. Na ich miejsce przyszliby
zapewne nowi ludzie, lojalni wobec PiS.
Dlatego też wieści o zakusach na nadawcę Zetki ze strony spółki Fratria
kontrolowanej przez senatora PiS Grzegorza Biereckiego wywołały na Żurawiej popłoch.
- Jeśli doszłoby do przejęcia przez Fratrię, to należy się spodziewać, że
będzie to zakup ideologiczny. Mediom prawicowym zawsze brakowało radia o dużym
zasięgu i wreszcie miałyby to, czego oczekiwały - twierdzi w portalu Wir- tualnemedia.pl prof. Wiesław Godzić, medioznawca.
Emocji nie ugasiły wypowiedzi Biereckiego, że te spekulacje to bzdura.
Wiadomo przecież, że takie decyzje zapadają na Nowogrodzkiej, a z braku
widoków na powodzenie „dekoncentracji” mediów obóz władzy skorzysta z każdej okazji
do ich tzw. repolonizacji. Gdy tuż przed Gwiazdką pojawiły się wieści - wciąż
niepotwierdzone - że państwowy bank Pekao SA udzielił Fratrii promesy
kredytowej na ok. 50 min euro, atmosfera w zespole Zetki była grobowa.
Nadzieje odżyły w połowie stycznia, gdy zamiar zakupu Eurozetu
zdradził w mediach Zbigniew Jakubas. Pierwsze pieniądze zarabiał na butikach z
odzieżą w końcu lat 70. Potem robił interesy w ramach grupy Multico oraz na
inwestycjach giełdowych, a dziś jądrem jego biznesów jest holding Mennica
Polska i spółki z branży kolejowej. Do niedawna była to także
telekomunikacyjna Netia, ale rok temu sprzedał udziały Cyfrowemu Polsatowi za
ponad 600 min zł. Jakubas ma doświadczenia z mediami, bo dwie dekady temu
wydawał kilka gazet. Należy do fundatorów przyznawanej przez Zetkę Nagrody im.
Andrzeja Woyciechowskiego. Magazyn „Forbes” szacuje jego majątek na 1,5 mld zł,
więc na zakup Eurozet (ok. 200-250 min zł) mu wystarczy. Chyb a jako jedynemu w
stawce konkurentów.
Jakubas za polityką nie przepada, choć w obronie interesów
rodzimego biznesu nie boi się krytykować polityków. - Pod jego ręką Radio Zet
trzymałoby się z dala od polityki, traktowałby tak jak inne biznesy, które
rozwija cierpliwie i konsekwentnie - mówi znający go od prawie ćwierć wieku
biznesmen.
Faktem jest jednak, że Jakubas lubi nagłaśniać w mediach swoje
plany, a potem z niektórych się wycofuje. Rok temu zamierzał kupić piłkarską
Wisłę Kraków, ale dziś sprawa jest już nieaktualna.
SYRENKA KONTRA SMOK
Rywalizacja dwóch
pierwszych w III RP komercyjnych stacji
radiowych trwa od 1990 r., gdy do nadawanego spod krakowskiego kopca
Kościuszki radia RMF FM dołączył po kilku miesiącach sygnał z nadajnika na
warszawskim hotelu Marriott. Na początku jako Radio Gazeta, bo z mocnym
wsparciem „Gazety Wyborczej”, ale już przed wyborami parlamentarnymi pod nazwą
Radio Zet zmienioną dla zaakcentowania bezstronności politycznej.
Rywalizacja obu rozgłośni miała od początku charakter po części
osobisty, bo stały za nimi dwie mocne indywidualności.
Pomysłodawcą i założycielem Zetki był Andrzej Woyciechowski, wyga
dziennikarski z kraj owym i zagranicznym (w tym w BBC i „Le Monde”)
doświadczeniem w prasie, radiu i telewizji. W jej tworzeniu, poza „GW”,
pomagali mu Janusz Weiss i Leszek Stafiej, a od strony technicznej Radio France
International. Po drugiej stronie barykady stał krakus Stanisław Tyczyński,
równie wytrawny dziennikarz, a przy tym pasjonat technologii.Woycie- chowski ze
swą pasją dla polityki postawił na radio informacyj- no-muzyczne, z dużym
zakresem publicystyki. Zorientowane na przynajmniej 30-letnich słuchaczy,
raczej z dużych miast, ponadprzeciętnie wykształconych i o szerokich
zainteresowaniach.
To w Zetce jako pierwszym z polskich mediów pojawiły się wywiady na
żywo z politykami prowadzone w programie „Gość Radia Zet” przez samego
Woyciechowskiego. A także magazyn „Śniadanie wRadiu Zet” (potem „7. dzień
tygodnia”), w którym politycy komentowali wydarzenia. Także muzyka zaspokajała
gusta bardziej wyrobionych słuchaczy (Zetka prowadziła choćby bezpośrednią
transmisję recitalu Luciana Pavarottiego w Sali Kongresowej).
Tyczyński prowadził RMF FM w kierunku people’s radio:
dla jak najszerszego audytorium, z akcentem na najmłodszych słuchaczy Muzyka
była lekka, łatwa i przyjemna, informacji i ambitnej publicystyki - znacznie
mniej.
Różnił ich także sposób budowy zespołu, choć obaj słynęli z twardej
ręki w zarządzaniu ludźmi. Woyciechowski stawał na osobowości. Już wtedy
uznane, jak Maria Wiernikowska czy Janusz Weiss, ale też wyszukiwane przez
niego. Zetka stała się wylęgarnią gwiazd, jak Andrzej Morozowski, Wojciech
Jagielski, Szymon Majewski, Krzysztof Skowroński czy Małgorzata Łaszcz. W RMF
FM też się takie rodziły - przykładem Bogdan Romanowski czy Ewa Drzyzga
- ale Tyczyński stawiał bardziej na grę zespołową.
W pierwszych latach obie stacje konsekwentnie wydzierały publicznej
Jedynce i Trójce kawałki radiowego tortu. Pod koniec 1994 r. łączny udział
Radia Zet i RMF FM w słuchalności sięgał już 30 proc. Trzy lata później, po
niespodziewanej śmierci Woy- ciechowskiego, przekroczył 60 proc. Obie stacje
dzieliły się nim z grubsza po równo.
WÓZ ALBO PRZEWÓZ
Brak
Woyciechowskiego, którego na fotelu redaktora naczelnego zastąpił na 14 lat
Robert Kozyra, coraz bardziej dawał się jednak Zetce we znaki. Radio
Tyczyńskiego zaczęło jej odskakiwać. Kozyra, z wcześniejszym doświadczeniem w
kilku stacjach radiowych oraz w poznańskim ośrodku TVP, zachowywał dóbr. minę, deklarował kontynuację strategii
nawet wtedy, gdy na przełomie wieków Radio Zet i RMF FM dzieliło już prawie 10
p. ■ pn c. udziału w rynku.
Ale stopniowo przestawiał ster Zetki. Publicystyki i informacji
zaczęło ubywać, zlikwidowano odrębne serwisy sportowe, ambitniej sza muzyka
ustępowała krajowym i zagranicznym przebojom.
- To było radio dla osób w
przynajmniej średnim wieku, żyjących polityką i wydarzeniami, bez szans na
dużą liczbę słuchaczy. Przeformatowałem je i
zrobiłem radio komercyjnie nośne - bronił po latach swych zmian. Finansowo Zetkę
wzmocnił. Ale przypływowi nowych słuchaczy towarzyszył odpływ wiernych fanów,
rozczarowanych programem stacji. W dodatku w 2000 r. popadł w konflikt z dużą
częścią zespołu. - Chcieliśmy stworzyć radio na
wzór poważnej telewizji CNN,
tymczasem podążamy w kierunku rozrywkowej MTV - mówił wtedy
Andrzej Morozowski. A ponieważ zarząd Eurozetu stanął po stronie naczelnego,
Morozowski odszedł z grupą doświadczonych dziennikarzy. W kolejnych latach
niewiele się zmieniło i kiedy w 2009 r. Kozyra odszedł, Zetka mogła tylko
oglądać plecy RMF FM.
I nadal pozostaje w dryfie. Czemu trudno się zresztą dziwić, skoro jej
obecny szef, Michał Celeda, jest już piątym od odejścia Kozyry. Dużą rotację
widać też od lat wśród dziennikarskich twarzy. W 2013 r. rynek i fanów
zbulwersowało zwolnienie Janusza Weissa, oficjalnie z powodu redukcji kosztów
zatrudnienia. - Nie mogę tego zrozumieć. Na czym zależy radiu, na utracie
słuchaczy? - mówił zirytowany Weiss; którego
ostatni program „Wszystkie pytania świata” cieszy’ się popularnością.
Sztandarowy program publicystyczny „Gość h | aa Zet” w 2016 r. odebrano Monice
Olejnik, przez niespełna dwa lata jego gospodarzem był Konrad Piasecki, a po
jego odejściu do
TVN24 pałeczkę przejęła Beata Lubecka z Polsat
News
Częste zmiany to jedna z przyczyn, dla których udział radia w ogólnopolskim
audytorium zbliża się do 12 proc., a w wielu dużych miastach nie ma go nawet
na podium najczęściej słuchanych stacji. Utrata słuchaczy nie przekłada się na
razie na wyniki finansowe Eurozetu. Wpływy z reklamy rosną, tak jak na całym
rynku radiowym (w ubiegłym roku o ponad 12 proc.!). W 2017 r. Zetka pozyskała z
reklam ok. 900 min zł (bez rabatu), w zeszłym mogła dobić do miliarda. Dzięki
niej Eurozet jest całkiem dochodowym biznesem, z grubo ponad 20 min zł zysku
na czysto. Na ten zysk pracuje także Antyradio czy Meloradio. I portale
internetowe wszystkich stacji, które dają już grupie około jednej dziesiątej
wpływów reklamowych.
Moment sprzedaży Eurozetu jest więc dość fortunny. Już niedługo może
być gorzej, bo w ślad za gospodarką także rynek radiowy może dotknąć
spowolnienie. Kluczową sprawą jest jednak to, kto przejmie rozgłośnię. Jeśli
ktoś, kto zrobi z Zetki narzędzie w walce politycznej, może to być dla niej
cios tak silny, że już się po nim nie podniesie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz