sobota, 9 lutego 2019

Kto się boi Huawei?



Chiński potentat telekomunikacyjny z powodu obaw o bezpieczeństwo danych traci dostęp do zamówień publicznych na Zachodzie. Także w Polsce przyszłość firmy jest niepewna


Ósmego stycznia, wczesny poranek. Agenci ABW wchodzą do domów Piotra D. i Wejinga W. Pierw­szy to menedżer firmy telekomunikacyjnej Oran­ge, z przeszłością w służbach. Drugi jest szefem sprzedaży w polskiej spółce Huawei. Pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Chin obydwaj trafiają na trzy miesiące do aresztu. Grozi im 10 lat odsiadki.
Nigdy wcześniej obywatel Chin nie został u nas zatrzymany pod zarzu­tem szpiegostwa. Służby nie przywiązywały większej wagi do aktywności Chin w Polsce. Także teraz, jak wynika z informacji „Newsweeka”, do­niesienia o działalności Piotra D. i Wejinga W. pochodzą od służb innych krajów. Wokół chińskiego biznesu na Zachodzie gęstnieje bowiem atmo­sfera.

ZEMSTA SMOKA
Lu Shaye, ambasador ChRL w Kanadzie, pisuje felietony do ottawskiej gazety „The Hill Times”. I choć jest znany z ciętego języka, to ostatnim artykułem wprawił kanadyjskie władze w zdumienie. Nazwał Kanadyjczyków białymi rasistami, państwa Zachodu - niewielką zgrają.
A na koniec przyznał, że aresztowanie kilkunastu Kanadyjczyków w Chi­nach to odwet za poczynania kanadyjskiego rządu.
   Na początku grudnia kanadyjskie służby zatrzymały Meng Wanzhou, wiceprezesa Huawei do spraw finansowych, zarazem córkę założyciela i szefa firmy Ren Zhenfei. Na zatrzymanie naciskali Amerykanie, przeko­nani, że Meng była zamieszana w dostawy sprzętu do objętego sankcjami Iranu. Huawei zaprzecza, ale przeprowadzone w Iranie i Syrii śledztwo agencji Reuters wykazało, że w podejrzeniach mogło być ziarno prawdy.
   Ren Zhenfei dwoi się i troi, żeby ściągnąć córkę do Chin. W ubie­głym tygodniu dziękował kanadyjskiemu sądowi za zwolnienie Meng za kaucją i wychwalał pod niebiosa Donalda Trumpa. A przy okazji zaklinał się, że jego firma nie ma związków z chińskim rzą­dem ani służbami specjalnymi. Poza procesem córki Ren ma bo­wiem na głowie podejrzenia krajów Zachodu, że sprzęt Huawei jest wykorzystywany w nie do końca dobrych intencjach.

KRÓL STASZEK
- My bardziej niż wy czujemy napięcie życia - opowiadał Sta­szek W. polskim dziennikarzom. W Polsce zaskoczyło go czyste powietrze, że lubi polski spokój i wyludnione ulice w weekendy.
   Staszek W., lat 37, w swoim kraju nosił nazwisko W. Weijing. Zaczynał jako spec od public relations Huawei Polska, potem szefował działowi odpowiadającemu za kontrakty w sektorze publicznym. Jego nazwisko po chińsku znaczy „Król” i jest równie popularne co w Polsce Kowalski. Imię wybrał jeszcze na studiach polonistycznych na elitar­nym Uniwersytecie Języków Obcych w Pekinie.
    „Staszek W. wstaje o 7 rano, o 8 jest już w biurze i czeka na śniadanie - zupę ryżową, pierożki na parze, kuleczki z mięsa, mleko sojowe, pa­łeczki youtiao. Jajecznica? Tylko się otrzepu­je: jeśli już, to jajka marynowane. Albo kacze.
O 12.30 jest lunch, a kolacja o 18.00. (...) Wieczo­rem Staszek miewa spotkania biznesowe, wów­czas idzie z klientami do chińskiej restauracji” - pisał w 2013 r. „Dziennik Gazeta Prawna”.
   W. wykładał na Uniwersytecie Śląskim. Znał wszystkich, bywał wszędzie. Nie gardził mniejszymi imprezami. Opowiada były rad­ny z podwarszawskich Ząbek: - Miły człowiek.
Przyjeżdżał na galę naszej lokalnej nagrody dla firmy roku. Puszczał slajdy z Chin.
   Stanisław W. szczególną uwagę poświęcał dużym zamówie­niom z państwowych firm. Zajmował się infrastrukturą połączeń w czasie Światowych Dni Młodzieży, flagowej imprezy rządu Bea­ty Szydło. Podobnie jak jego znajomy, Piotr D.
   Jeszcze kilka miesięcy temu rozmawiał z PKP, które planu­ją uruchomienie na kilkuset dworcach sieci teleinformatycznej z monitoringiem, infokioskami, sygnalizacją włamania i innymi gadżetami. Huawei interesował się tym kontraktem, był nawet partnerem strategicznym kolejowej konferencji. Nowa infra­struktura w PKP miałaby działać w oparciu o telefonię komórko­wą piątej generacji, która ma wejść do Polski w 2020 roku.
   5G to dla Huawei Święty Graal. Ten superszybki internet bezprzewodowy będzie oparty o sieć dziesiątków tysięcy ma­łych BTS - stacji przekaźnikowych, gęsto poustawianych w miej­skiej przestrzeni. Z czasem także wzdłuż dróg. Nowa architektura umożliwi w końcu rozwój internetu rzeczy, czyli wymiany in­formacji między urządzeniami, bez udziału człowieka. Będzie w stanie obsługiwać masowo samochody autonomiczne czy drony dostarczające przesyłki. Czujniki na miejskich latarniach będą precyzyjnie badać jakość powietrza, a inne mierzyć natęże­nie ruchu, by efektywnie zarządzać strumieniami samochodów. Czujniki na liniach energetycznych pomogą w optymalizowaniu dystrybucji energii. W smartfonach 5G będzie można oglądać na żywo transmisje w rozdzielczości 8K albo i wyższej. Kiedy?
   5G wciąż jest w fazie testów, ale Komisja Europejska pogania kraje członkowskie. W Polsce pilotaże ruszyły do tej pory w Gli­wicach (Orange) i w Warszawie (T-Mobile). W obu przypadkach dostawcą sprzętu był Huawei. Wiadomo, że w budowę nowej in­frastruktury telekomy muszą zainwestować 10-20 mld zł.
   Najpoważniejszym faworytem do zgarnięcia tej puli jest Huawei, który jako bodaj jedyny ma dziś gotowe rozwiązania. Amerykańska i europejska konkurencja dopiero się do tego sposobi. Ponadto za chińskimi korporacjami Stoją nieprzebrane źródła finansowania. Sieć Play, która kilka lat leniu stawiała BTSy 4G od chińskiego pro­ducenta, korzystała z pomocy finansowej chińskiego banku.
   Chińczycy od dawna przygotowują grunt pod tę transakcję. Huawel jest partnerem rządowego programu „Porozumienie na rzecz Strategii 5G dla Pol­ski”. Na listopadowym Kongresie 590 organizo­wanym przez fundację założoną przez obecnego prezesa NBP Adama Glapińskiego Huawei też był oficjalnym partnerem. Staszek W. brylował wśród PiS-owskich dygnitarzy. Wygłosił prelek­cję o Smart City - inteligentnym mieście zarzą­dzanym z pomocą sieci 5G. Z oficjalnej strony organizatora Kongresu: „Rozwiązania Huawei są już z sukcesem wdrażane w wielu przedsię­biorstwach w Polsce i Europie, m.in. w PGE, Gaz System i PERN Przyjaźń”. Czyli w państwowych spółkach uznawanych za strategiczne.
   Dostawca infrastruktury do 5G uzyska dostęp do nieprzebranej ilości danych z kamer, czuj­ników, a także statystyk zachowań konsumen­ckich, biznesowych trendów czy nastrojów społecznych. Innymi słowy, uzyska dostęp do bezcennych informacji wywiadowczych.

TAJEMNICA PIOTRA D.
Piotr D., aresztowany razem ze Stanisławem W., w swoim CV na portalu Linkedln wymienia miejsca pracy: WAT, ABW, Kance­laria Prezesa Rady Ministrów, Urząd Komunikacji Elektronicz­nej. Przez półtorej dekady w kluczowych organach administracji zajmował się informatyką, rejestrami państwowymi, systemami łączności. Także tymi dla służb i najważniejszych organów pań­stwa. Pełnił funkcje kierownicze w nadzorze nad bezpieczeń­stwem informatycznym kraju.
   Ale jego współpracownicy z administracji zapamiętali, że w ABW, gdzie był wiceszefem departamentu bezpieczeństwa te­leinformatycznego i doradcą szefa Agencji, został nagle odwoła­ny ze stanowiska.
   Do odwołania D. doszło po zatrzymaniu Andrzeja M., skazane­go za korupcję byłego szefa Centrum Projektów Teleinformatycz­nych MSWiA. Czy jedną z przyczyn mogły być nieprawidłowości przy wydawaniu certyfikatów bezpieczeństwa dla sprzętu telein­formatycznego kupowanego dla państwowych instytucji?
   Teraz i Stanisław W., i Piotr D. siedzą w areszcie, a opinię publicz­ną wciąż rozgrzewają wiadomości o zleceniach, jakimi się zajmo­wali. Nasze źródło w prokuraturze: - Stanisław W. i Piotr D. wpadli tylko do polskiej pułapki. Sprawę przekazali nam Amerykanie.
   Huawei zwolniło swojego pracownika i podtrzymuje, że jego zatrzymanie nie ma związku z firmą. Ale w organach admini­stracji publicznej ruszyła już inwentaryzacja sprzętu Huawei.
- W pierwszej kolejności przyglądamy się infrastrukturze tele­komunikacyjnej. Szczególnie w kontekście planów dotyczących 5G - tłumaczył w środę wiceszef resortu cyfryzacji i pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Karol Okoński. Wiadomo, że mi­nisterstwo do spółki z ABW i BBN sprawdza, czy są powody do wy­kluczenia Huawei z przetargów publicznych. Wyniki analiz mają być znane za kilka tygodni.
   - Do niedawna Chiny znajdowały się poza obszarem zainte­resowań polskich służb i nie były traktowane jako potencjalne zagrożenie. Ale z uwagi na strategiczne położenie na nowym je­dwabnym szlaku, udział w strukturach UE i przede wszystkim NATO, Polska może przyciągać uwagę Państwa Środka - uwa­ża były pracownik Agencji Wywiadu. - A zatrzymanie tej dwójki trudno oceniać w oderwaniu od działań Zachodu, który właśnie weryfikuje swoje relacje gospodarcze z Chinami - dodaje.

NOWY POTENTAT TECHNOLOGICZNY
Zachód przez lata był otwarty na inwestorów z Chin nowe fabryki, miejsca pracy. Nikt nie był przygotowany, że chińskie korporacje zaczną sięgać po „srebra rodowe . Chiny stały się groźnym konkurentem w globalnym wyścigu techno­logicznym. To zupełnie nowa rzeczywistość - tłumczy Bogdan Góralczyk, dyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu War­szawskiego, znawca Chin. Poza 5G Chińczycy mocno inwestują także w sztuczną inteligencję. Przodują W tym internetowi gigan­ci z Państwa Środka: Baidu, Alibaba i właśnie Huawei.
   Wiosną ubiegłego roku administracja Donalda Trampa zaka­zała amerykańskim firmom sprzedaży podzespołów chińskiemu potentatowi telekomunikacyjnemu ZTE. Trzy miesiące później ZTE i Huawei zostały wyeliminowane z amerykańskiego rynku zamówień publicznych, także na sieć 5G. Ich smartfonów próżno też szukać w ofertach dużych operatorów komórkowych.
   Brytyjczycy po ostrzeżeniach służb zaczęli eliminować sprzęt Chińczyków z sektora publicznego. To samo zrobiły Australia (oskarżając Huawei o szpiegostwo gospodarcze), Nowa Zelandia i Japonia. Zaś unijny komisarz ds. jednolitego rynku cyfrowego Andrus Ansip ogłosił, że Huawei i inne koncerny z Chin powin­ny budzić zaniepokojenie ze względu na zagrożenia dl a przemysłu i bezpieczeństwa. Czy Polskie władze dojdą do takich wniosków?
   26 września 2018 r. Ambasada Chin w Warszawie zapełnia się gośćmi. 400 VIP-ów przybyło na bankiet z okazji 69. roczni­cy powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Wśród nich politycy wszystkich partii, biznesmeni, lobbyści. Widać Pawła Pudłow­skiego (Nowoczesna), Piotra Zgorzelskiego (PSL) czy Ryszarda Terleckiego (PiS). - Co roku Ambasador Chin zaprasza na to spot­kanie polityków. To wydarzenie, wyrafinowana kuchnia chińska, najlepsza w mieście - mówi jeden z uczestników bankietu.
   Ekipa PiS przychylnie patrzy na chiński kapitał. Podobnie jak Viktor Orban, premier Węgier, który widzi w nim przeciwwagę dla unijnych funduszy. Prezydent Duda w pierwszą zagraniczną podróż udał się przecież do Chin. Wkrótce potem w Polsce goś­cił prezydent Chin Xi Jinping, który z Andrzejem Dudą uroczy­ście witał na terminalu PKP Cargo w Warszawie pociąg towarowy z Chengdu, stolicy chińskiej prowincji Syczuan. - To było sym­boliczne otwarcie nowego jedwabnego szlaku: akceptacja przez Polskę chińskiej koncepcji nowej drogi handlowej łączącej Azję z Europą - opowiada jeden z naszych rozmówców.
   Nasze źródło w MSZ: - Cały koncept lotniska w Baranowie wy­myślono pod Chińczyków, koncepcję zawiózł do Chin w 2015 roku były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Dwa lata temu numer 3 w biurze politycznym Komunistycznej Par­tii Chin był w Warszawie, żądał uchylenia przepisów o zamówie­niach publicznych. Rząd się nie zgodził i sprawa przygasła.
   Mówi jeden z ważnych polityków PiS: - Mimo przykrych do­świadczeń z chińską firmą, która miała budować autostradę A2, wiara w Chińczyków nie mija. To pomysły w rodzaju: „niech Chi­na Airlines przejmą Polskie linie LOT i wspólnie podbijemy świat”, „niech coś budują”. Właśnie w ten sposób: niech coś zbudują.

SUSKI ZA WIELKIM MUREM
Rednym z ambasadorów chińskich inwestorów, w tym Hua­wei, jest szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski. Samo­rzutny ekspert stosunków polsko-chińskich, z którego prawdziwi eksperci śmieją się po kątach. - Suski jest kluczową osobą w krę­gach Morawieckiego odpowiedzialną za sprawy Chin. To amator zafascynowany Chinami. Od kilku lat chodzi na konferencje, ma kontakty w Komunistycznej Partii Chin - opowiada jeden z nich.
   Bukareszt, 2017 r. Na międzynarodowej konferencji CEEC Co­untries Political Parties Dialogue (spotkanie polityków europej­skich z Chińczykami) Polskę miał reprezentować wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka, ale się nie pojawia. Zamiast niego na sce­nę nieproszony wchodzi Suski. Wygłasza przemówienie, po pol­sku, bez tłumacza. - Mój kraj nadał stosunkom polsko-chińskim najwyższy priorytet - mówi. Publiczność uprzejmie klaszcze.
   Rok wcześniej Suski z grupą Chińczyków odwiedził Radom. Lansował Lu Da Weia z firmy Beida Jade Bird, potencjalnego in­westora. O tej firmie niewiele wiadomo, poza tym, że jej nazwa po­jawia się w dokumentach skandalu Panama Papers. W co będzie inwestować? Suski jest tajemniczy. Nie wspomina, że firma Beida zorganizowała w Chinach festiwal, którego był gościem.
   W listopadzie, dwa miesiące przed aresztowaniem Stanisła­wa W., Suski znów pojawił się w Chinach. W Szanghaju spotkał się z zarządem Huawei. W wywiadzie dla Polskiego Radia ogłosił, że Huawei rozważa utworzenie w okolicach Warszawy centrum naukowo-technicznego.
   Każda z podróży Suskiego do Chin kosztuje grubo ponad dzie­sięć tysięcy złotych. Ile ich było? Ani Kancelaria Sejmu, ani Kan­celaria Premiera nie odpowiedziały na to pytanie.

1 komentarz:

  1. ciekawy wpis, jeśli pozwolisz zapraszam do mnie na wpis o sieć 5G trochę z innej strony.

    OdpowiedzUsuń