Chiński potentat
telekomunikacyjny z powodu obaw o bezpieczeństwo danych traci dostęp do
zamówień publicznych na Zachodzie. Także w Polsce przyszłość firmy jest
niepewna
Ósmego
stycznia, wczesny poranek. Agenci ABW wchodzą do domów Piotra D. i Wejinga W. Pierwszy to menedżer firmy telekomunikacyjnej
Orange, z przeszłością w służbach. Drugi jest szefem sprzedaży w
polskiej spółce Huawei. Pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Chin obydwaj trafiają
na trzy miesiące do aresztu. Grozi im 10 lat odsiadki.
Nigdy wcześniej obywatel Chin nie
został u nas zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa. Służby nie przywiązywały
większej wagi do aktywności Chin w Polsce. Także teraz, jak wynika z informacji
„Newsweeka”, doniesienia o działalności Piotra D. i Wejinga W. pochodzą od
służb innych krajów. Wokół chińskiego biznesu na Zachodzie gęstnieje bowiem
atmosfera.
ZEMSTA SMOKA
Lu Shaye, ambasador
ChRL w Kanadzie, pisuje felietony do ottawskiej gazety „The Hill Times”. I choć jest
znany z ciętego języka, to ostatnim artykułem wprawił kanadyjskie władze w
zdumienie. Nazwał Kanadyjczyków białymi rasistami, państwa Zachodu - niewielką
zgrają.
A na koniec przyznał, że
aresztowanie kilkunastu Kanadyjczyków w Chinach to odwet za poczynania
kanadyjskiego rządu.
Na początku grudnia kanadyjskie służby zatrzymały Meng Wanzhou,
wiceprezesa Huawei do spraw finansowych, zarazem córkę założyciela i szefa
firmy Ren Zhenfei. Na zatrzymanie naciskali Amerykanie, przekonani, że Meng
była zamieszana w dostawy sprzętu do objętego sankcjami Iranu. Huawei
zaprzecza, ale przeprowadzone w Iranie i Syrii śledztwo agencji Reuters
wykazało, że w podejrzeniach mogło być ziarno prawdy.
Ren Zhenfei dwoi się i troi, żeby ściągnąć córkę do Chin. W ubiegłym
tygodniu dziękował kanadyjskiemu sądowi za zwolnienie Meng za kaucją i
wychwalał pod niebiosa Donalda Trumpa. A przy okazji zaklinał się, że jego
firma nie ma związków z chińskim rządem ani służbami specjalnymi. Poza
procesem córki Ren ma bowiem na głowie podejrzenia krajów Zachodu, że sprzęt
Huawei jest wykorzystywany w nie do końca dobrych intencjach.
KRÓL STASZEK
- My bardziej niż wy
czujemy napięcie życia - opowiadał Staszek W. polskim dziennikarzom. W Polsce
zaskoczyło go czyste powietrze, że lubi polski spokój i wyludnione ulice w
weekendy.
Staszek W., lat 37, w swoim kraju nosił nazwisko W. Weijing. Zaczynał
jako spec od public
relations Huawei Polska, potem szefował
działowi odpowiadającemu za kontrakty w sektorze publicznym. Jego nazwisko po
chińsku znaczy „Król” i jest równie popularne co w Polsce Kowalski. Imię wybrał
jeszcze na studiach polonistycznych na elitarnym Uniwersytecie Języków Obcych
w Pekinie.
„Staszek W. wstaje o 7 rano, o 8
jest już w biurze i czeka na śniadanie - zupę ryżową, pierożki na parze,
kuleczki z mięsa, mleko sojowe, pałeczki youtiao. Jajecznica? Tylko się
otrzepuje: jeśli już, to jajka marynowane. Albo kacze.
O 12.30 jest lunch, a kolacja o
18.00. (...) Wieczorem Staszek miewa spotkania biznesowe, wówczas idzie z
klientami do chińskiej restauracji” - pisał w
2013 r. „Dziennik Gazeta Prawna”.
W. wykładał na Uniwersytecie Śląskim. Znał
wszystkich, bywał wszędzie. Nie gardził mniejszymi imprezami. Opowiada były radny
z podwarszawskich Ząbek: - Miły człowiek.
Przyjeżdżał na galę naszej
lokalnej nagrody dla firmy roku. Puszczał slajdy z Chin.
Stanisław W. szczególną uwagę poświęcał dużym zamówieniom z państwowych
firm. Zajmował się infrastrukturą połączeń w czasie Światowych Dni Młodzieży,
flagowej imprezy rządu Beaty Szydło. Podobnie jak jego znajomy, Piotr D.
Jeszcze kilka miesięcy temu rozmawiał z PKP, które planują uruchomienie
na kilkuset dworcach sieci teleinformatycznej z monitoringiem, infokioskami,
sygnalizacją włamania i innymi gadżetami. Huawei interesował się tym
kontraktem, był nawet partnerem strategicznym kolejowej konferencji. Nowa infrastruktura
w PKP miałaby działać w oparciu o telefonię komórkową piątej generacji, która
ma wejść do Polski w 2020 roku.
5G to dla Huawei Święty Graal. Ten superszybki internet
bezprzewodowy będzie oparty o sieć dziesiątków tysięcy małych BTS - stacji
przekaźnikowych, gęsto poustawianych w miejskiej przestrzeni. Z czasem także
wzdłuż dróg. Nowa architektura umożliwi w końcu rozwój internetu rzeczy, czyli
wymiany informacji między urządzeniami, bez udziału człowieka. Będzie w stanie
obsługiwać masowo samochody autonomiczne czy drony dostarczające przesyłki.
Czujniki na miejskich latarniach będą precyzyjnie badać jakość powietrza, a
inne mierzyć natężenie ruchu, by efektywnie zarządzać strumieniami samochodów.
Czujniki na liniach energetycznych pomogą w optymalizowaniu dystrybucji
energii. W smartfonach 5G będzie można oglądać na żywo transmisje w
rozdzielczości 8K albo i wyższej. Kiedy?
5G wciąż jest w fazie testów, ale Komisja Europejska pogania kraje
członkowskie. W Polsce pilotaże ruszyły do tej pory w Gliwicach (Orange) i w Warszawie (T-Mobile). W obu przypadkach dostawcą
sprzętu był Huawei. Wiadomo, że w budowę nowej infrastruktury telekomy muszą
zainwestować 10-20 mld zł.
Najpoważniejszym faworytem do zgarnięcia tej puli jest Huawei, który
jako bodaj jedyny ma dziś gotowe rozwiązania. Amerykańska i europejska
konkurencja dopiero się do tego sposobi. Ponadto za chińskimi korporacjami
Stoją nieprzebrane źródła finansowania. Sieć Play, która kilka
lat leniu stawiała BTSy
4G od chińskiego producenta, korzystała z pomocy
finansowej chińskiego banku.
Chińczycy od dawna przygotowują grunt pod tę transakcję. Huawel jest partnerem rządowego programu „Porozumienie na rzecz
Strategii 5G dla Polski”. Na listopadowym Kongresie 590 organizowanym przez
fundację założoną przez obecnego prezesa NBP Adama Glapińskiego Huawei też był
oficjalnym partnerem. Staszek W. brylował wśród PiS-owskich dygnitarzy.
Wygłosił prelekcję o Smart City - inteligentnym mieście
zarządzanym z pomocą sieci 5G. Z oficjalnej strony organizatora Kongresu:
„Rozwiązania Huawei są już z sukcesem wdrażane w wielu przedsiębiorstwach w
Polsce i Europie, m.in. w PGE, Gaz System i PERN Przyjaźń”.
Czyli w państwowych spółkach uznawanych za strategiczne.
Dostawca infrastruktury do 5G uzyska dostęp do nieprzebranej
ilości danych z kamer, czujników, a także statystyk zachowań konsumenckich,
biznesowych trendów czy nastrojów społecznych. Innymi słowy, uzyska dostęp do
bezcennych informacji wywiadowczych.
TAJEMNICA PIOTRA D.
Piotr D., aresztowany
razem ze Stanisławem W., w swoim CV na portalu Linkedln wymienia miejsca
pracy: WAT, ABW, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Urząd Komunikacji
Elektronicznej. Przez półtorej dekady w kluczowych organach administracji
zajmował się informatyką, rejestrami państwowymi, systemami łączności. Także
tymi dla służb i najważniejszych organów państwa. Pełnił funkcje kierownicze w
nadzorze nad bezpieczeństwem informatycznym kraju.
Ale jego współpracownicy z administracji zapamiętali, że w ABW, gdzie
był wiceszefem departamentu bezpieczeństwa teleinformatycznego i doradcą szefa
Agencji, został nagle odwołany ze stanowiska.
Do odwołania D. doszło po zatrzymaniu Andrzeja M., skazanego za
korupcję byłego szefa Centrum Projektów Teleinformatycznych MSWiA. Czy jedną z
przyczyn mogły być nieprawidłowości przy wydawaniu certyfikatów bezpieczeństwa
dla sprzętu teleinformatycznego kupowanego dla państwowych instytucji?
Teraz i Stanisław W., i Piotr D. siedzą w areszcie, a opinię publiczną
wciąż rozgrzewają wiadomości o zleceniach, jakimi się zajmowali. Nasze źródło
w prokuraturze: - Stanisław W. i Piotr D. wpadli tylko do polskiej pułapki.
Sprawę przekazali nam Amerykanie.
Huawei zwolniło swojego pracownika i podtrzymuje, że jego zatrzymanie
nie ma związku z firmą. Ale w organach administracji publicznej ruszyła już
inwentaryzacja sprzętu Huawei.
- W pierwszej kolejności
przyglądamy się infrastrukturze telekomunikacyjnej. Szczególnie w kontekście
planów dotyczących 5G - tłumaczył w środę wiceszef resortu cyfryzacji i pełnomocnik
rządu ds. cyberbezpieczeństwa Karol Okoński. Wiadomo, że ministerstwo do
spółki z ABW i BBN sprawdza, czy są powody do wykluczenia Huawei z przetargów
publicznych. Wyniki analiz mają być znane za kilka tygodni.
- Do niedawna Chiny znajdowały się poza obszarem zainteresowań polskich
służb i nie były traktowane jako potencjalne zagrożenie. Ale z uwagi na
strategiczne położenie na nowym jedwabnym szlaku, udział w strukturach UE i
przede wszystkim NATO, Polska może przyciągać uwagę Państwa Środka - uważa
były pracownik Agencji Wywiadu. - A zatrzymanie tej dwójki trudno oceniać w
oderwaniu od działań Zachodu, który właśnie weryfikuje swoje relacje
gospodarcze z Chinami - dodaje.
NOWY POTENTAT TECHNOLOGICZNY
Zachód przez lata był
otwarty na inwestorów z Chin nowe fabryki, miejsca pracy. Nikt nie był przygotowany, że chińskie korporacje zaczną sięgać po „srebra
rodowe . Chiny stały się groźnym konkurentem w globalnym wyścigu technologicznym.
To zupełnie nowa rzeczywistość - tłumczy Bogdan Góralczyk, dyrektor Centrum
Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego, znawca Chin. Poza 5G Chińczycy mocno
inwestują także w sztuczną inteligencję. Przodują W tym internetowi giganci z Państwa Środka: Baidu, Alibaba i właśnie Huawei.
Wiosną ubiegłego roku administracja Donalda Trampa zakazała
amerykańskim firmom sprzedaży podzespołów chińskiemu potentatowi
telekomunikacyjnemu ZTE. Trzy miesiące później ZTE i Huawei zostały
wyeliminowane z amerykańskiego rynku zamówień publicznych, także na sieć 5G.
Ich smartfonów próżno też szukać w ofertach dużych operatorów komórkowych.
Brytyjczycy po ostrzeżeniach służb zaczęli eliminować sprzęt Chińczyków
z sektora publicznego. To samo zrobiły Australia (oskarżając Huawei o
szpiegostwo gospodarcze), Nowa Zelandia i Japonia. Zaś unijny komisarz ds.
jednolitego rynku cyfrowego Andrus Ansip ogłosił, że Huawei i inne
koncerny z Chin powinny budzić zaniepokojenie ze względu na zagrożenia dl a
przemysłu i bezpieczeństwa. Czy Polskie władze dojdą do takich wniosków?
26 września 2018 r. Ambasada Chin w Warszawie zapełnia się gośćmi. 400
VIP-ów przybyło na bankiet z okazji 69. rocznicy powstania Chińskiej Republiki
Ludowej. Wśród nich politycy wszystkich partii, biznesmeni, lobbyści. Widać
Pawła Pudłowskiego (Nowoczesna), Piotra Zgorzelskiego (PSL) czy Ryszarda
Terleckiego (PiS). - Co roku Ambasador Chin zaprasza na to spotkanie
polityków. To wydarzenie, wyrafinowana kuchnia chińska, najlepsza w mieście -
mówi jeden z uczestników bankietu.
Ekipa PiS przychylnie patrzy na chiński kapitał. Podobnie jak Viktor Orban, premier Węgier, który widzi w nim przeciwwagę dla
unijnych funduszy. Prezydent Duda w pierwszą zagraniczną podróż udał się
przecież do Chin. Wkrótce potem w Polsce gościł prezydent Chin Xi Jinping,
który z Andrzejem Dudą uroczyście witał na terminalu PKP Cargo w Warszawie
pociąg towarowy z Chengdu,
stolicy chińskiej prowincji Syczuan. - To było
symboliczne otwarcie nowego jedwabnego szlaku: akceptacja przez Polskę
chińskiej koncepcji nowej drogi handlowej łączącej Azję z Europą - opowiada
jeden z naszych rozmówców.
Nasze źródło w MSZ: - Cały koncept lotniska w Baranowie wymyślono pod
Chińczyków, koncepcję zawiózł do Chin w 2015 roku były minister spraw
zagranicznych Witold Waszczykowski. Dwa lata temu numer 3 w biurze politycznym
Komunistycznej Partii Chin był w Warszawie, żądał uchylenia przepisów o
zamówieniach publicznych. Rząd się nie zgodził i sprawa przygasła.
Mówi jeden z ważnych polityków PiS: - Mimo przykrych doświadczeń z
chińską firmą, która miała budować autostradę A2, wiara w Chińczyków nie mija.
To pomysły w rodzaju: „niech China Airlines przejmą Polskie linie
LOT i wspólnie podbijemy świat”, „niech coś budują”. Właśnie w ten sposób:
niech coś zbudują.
SUSKI ZA WIELKIM MUREM
Rednym z ambasadorów
chińskich inwestorów, w tym Huawei, jest szef gabinetu
politycznego premiera Marek Suski. Samorzutny ekspert stosunków
polsko-chińskich, z którego prawdziwi eksperci śmieją się po kątach. - Suski
jest kluczową osobą w kręgach Morawieckiego odpowiedzialną za sprawy Chin. To
amator zafascynowany Chinami. Od kilku lat chodzi na konferencje, ma kontakty w
Komunistycznej Partii Chin - opowiada jeden z nich.
Bukareszt, 2017 r. Na międzynarodowej konferencji CEEC Countries Political Parties
Dialogue (spotkanie polityków europejskich z
Chińczykami) Polskę miał reprezentować wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka,
ale się nie pojawia. Zamiast niego na scenę nieproszony wchodzi Suski.
Wygłasza przemówienie, po polsku, bez tłumacza. - Mój kraj nadał stosunkom
polsko-chińskim najwyższy priorytet - mówi. Publiczność uprzejmie klaszcze.
Rok wcześniej Suski z grupą Chińczyków odwiedził Radom. Lansował Lu Da
Weia z firmy Beida
Jade Bird, potencjalnego inwestora. O tej
firmie niewiele wiadomo, poza tym, że jej nazwa pojawia się w dokumentach
skandalu Panama Papers.
W co będzie inwestować? Suski jest tajemniczy.
Nie wspomina, że firma Beida zorganizowała w Chinach festiwal, którego był
gościem.
W listopadzie, dwa miesiące przed aresztowaniem Stanisława W., Suski
znów pojawił się w Chinach. W Szanghaju spotkał się z zarządem Huawei. W
wywiadzie dla Polskiego Radia ogłosił, że Huawei rozważa utworzenie w okolicach
Warszawy centrum naukowo-technicznego.
Każda z podróży Suskiego do Chin kosztuje grubo ponad dziesięć tysięcy
złotych. Ile ich było? Ani Kancelaria Sejmu, ani Kancelaria Premiera nie odpowiedziały na to
pytanie.
ciekawy wpis, jeśli pozwolisz zapraszam do mnie na wpis o sieć 5G trochę z innej strony.
OdpowiedzUsuń