W gąszczu
nieruchomości i udziałów, asystentów i sekretarek awansowanych na prezesów od
niemal trzech dekad interesu partii pilnuje naczelnik państwa
Wojciech Cieśla
Srebrna, Srebrna
Media, Celsa, Air Link, Geranium, Forum, Instytut Lecha Kaczyńskiego. Krąg
spółek i instytucji związanych z PiS jest imponujący - żadna inna partia nie
obrosła tak mocno biznesami. Na pozór rozwijają się one siermiężnie - nie wchodzą
na giełdę, nie inwestują, nie szukają nowych pomysłów. Nie muszą. Mają to, co w
stolicy jest najcenniejsze: nieruchomości. - Musicie pamiętać, że myśmy to
wszystko kupili w czasie, kiedy rządzili komuniści
- przypomina na słynnej taśmie Jarosław Kaczyński, który osobiście od 30 lat
pilnuje tego majątku.
I
Jest zima1990r. w sali
kongresowej dogorywa Polska Zjednoczona Partia
Robotnicza. Milicja od niedawna znów jest policją. Ulice są zastawione „szczękami”
z wędlinami, czekoladą z Niemiec i puszkami z fantą. Gdzieś w Warszawie
spotykają się politycy z otoczenia Lecha Wałęsy - senator i redaktor naczelny
„Tygodnika Solidarność” Jarosław Kaczyński, Sławomir Siwek, Krzysztof
Czabański, Maciej Zalewski. Mają pomysł - a właściwie ma go Kaczyński: założyć
fundację.
W połowie marca rejestrują Fundację Prasową „Solidarność” (FPS), każdy
wpłaca niewiele, tylko po 30 zł. To pierwszy z finansowych wehikułów, którymi z
czasem obrośnie środowisko Kaczyńskich. Na razie występują jako grono
współpracowników Wałęsy. Na partię Porozumienie Centrum trzeba jeszcze
zaczekać.
Po co fundacja, na dokładkę związana z prasą? Solidarnościowi politycy
wiedzą, że PRL-owski koncern medialny RSW Książka-Prasa-Ruch za chwilę
zostanie zlikwidowany, a jego majątek rozparcelowany.
I faktycznie, tydzień po założeniu FPS Sejm likwiduje RSW. Rząd Mazowieckiego
wystawia na sprzedaż dziesiątki tytułów prasowych, a z nimi nieruchomości.
Fundacja Kaczyńskiego w ciągu kilku miesięcy przejmie - bez przetargu - popularną popołudniówkę „Express Wieczorny”
i zakłady graficzne przy ul. Srebrnej i Nowogrodzkiej. Tak zaczyna się droga do
kolejnych biznesów.
II
W maju 1991 r.
Jarosław Kaczyński jest na fali - minister stanu, szef
kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Uchodzi za drugą osobę w państwie. Gdy FPS
kupuje „Express Wieczorny” i nieruchomości, nikt nie pyta, skąd ma
pieniądze. Trwa karnawał drapieżnego kapitalizmu. Dziwnym zrządzeniem losu
BPH, duży państwowy bank, postanawia dofinansować raczkującą fundację. Dzięki
temu środowisko Kaczyńskich wchodzi w biznes medialny. A w biurowcu „Expressu”
w Al. Jerozolimskich, który przejmuje fundacja, bank BPH wynajmie
pomieszczenia. I - znów miły gest - czynsz
zapłaci za 12 lat z góry.
Opowiada były dziennikarz, który zajmował się finansami PC w latach
90.: - BPH
zarządzał Janusz Quandt,
który uchodził za człowieka związanego ze ścisłym
kierownictwem PZPR. Mówiło się, że na jego polecenie wsadzał pieniądze partii w
różne spółki. Kaczyńscy weszli do fundacji z niczym. Dzięki likwidacji RSW w
rok urobili majątku na grube miliony.
Inni założyciele fundacji też radzą sobie wyśmienicie: Maciej Zalewski
zostaje wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a Sławomir Siwek - prezydenckim
sekretarzem stanu. FPS ma być jak przystań, gdy partia lub działacze mają pod
górkę - dla FPS pracuje m.in. Krzysztof Tchorzewski (dziś minister energii),
gdy nie dostaje się do Sejmu.
W latach 90. polityka i biznes mieszają się jak pastele kolorowych,
modnych krawatów. Nikt nie ma problemu z tym, że w 1990 r. politycy z otoczenia
Kaczyńskiego zakładają spółkę Telegraf.
III
To do dziś najbardziej tajemniczy interes środowiska polityków PiS. Do władz
Telegrafu w 1990 r. wchodzą m.in. Jarosław i Lech Kaczyńscy, Maciej Zalewski,
Andrzej Urbański, Krzysztof Czabański.
W tym czasie część polityków PC uważa, że tylko zaplecze biznesowe
pozwoli partii przetrwać w polityce. - Patrz, co robią czerwoni - ma mówić w
1992 r. Maciej Zalewski, wówczas prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego. -
Uwłaszczyli się, mają spółki, pieniądze, media. Jeżeli nie będziemy robić tak
samo, to za kilka lat znikniemy, a oni przetrwają.
Do Telegrafu lgną państwowe
spółki. Znów pomocną dłoń wyciąga BPH i do Telegrafu trafia 11 mld starych
złotych. Państwowy Budimex
kupuje udziały za 9 mld zł. Od września 1990
r. do lutego 1991 r. w radzie nadzorczej Telegrafu zasiada Lech Kaczyński. W
tym czasie kapitał spółki rośnie kilkadziesiąt razy do kwoty blisko 2 mln
dolarów.
Telegraf to pomysł Zalewskiego: uzyskiwać od firm prowadzonych przez
dawną PZPR-owską nomenklaturę „darowizny” - choć formalnie firmy kupują
akcje. Przez jakiś czas biznes się kręci. To właśnie m.in. Telegraf pożyczy
FPS ponad miliard starych złotych na przejęcie nieruchomości po RSW. Potem
spółka upadnie w tajemniczych okolicznościach.
W 2003 r., gdy po Telegrafie nie będzie już śladu, Lech Kaczyński
udzieli wywiadu: - Telegraf absolutnie nie finansował PC. Nasze związki z nim
były bardzo przelotne. Nie mieliśmy żadnego wpływu na decyzję tej firmy i
innych firm, które ją finansowały. (...) Zresztą prokuratura, która była
wówczas pod kontrolą Belwederu, prowadziła zaciekłe śledztwo w sprawie
Telegrafu, które umorzyła, bo tam nie było żadnej afery.
IV
Mimo to przez lata
Telegraf obrósł złą legendą. Dariusz Tytus
Przywieczerski, jeden z bohaterów afery FOZZ, deportowany z USA do Polski
kilka miesięcy temu, twierdził, że Zalewski chciał wyciągnąć od niego
pieniądze na Telegraf.
Spółkę oskarżano o udział w aferze FOZZ, o niejasne kontakty z dziwnym
biznesmenem Januszem Pineiro.
Aferzyści Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski
twierdzili, że ich spółka wpłaciła Telegrafowi 57 mld zł.
Spółka padła po kilku latach. Gdzie się podziały wielkie pieniądze - nie
wiadomo. Na gruzach Telegrafu powstała spółka Vers Print. Dziś
też już nie istnieje. Krzysztof Tołłoczko z Vers Printu, pytany
w 1996 r. przez Annę Bikont o majątek Telegrafu, odpowiedział: - Jak zostałem
prezesem, to już za dużo tych pieniędzy nie było.
Na początku lat 90. działacze PC robili wszystko, żeby przychylić nieba
partyjnym biznesom. Adam Glapiński, dziś szef NBP, a wtedy minister
budownictwa z PC, podpisywał list intencyjny między Telegrafem a włoską firmą w
sprawie uruchomienia prywatnej telewizji.
To również działacze PC mieli stać za pomysłem, który pomógł się uwłaszczyć
PC na państwowym. W1991 r. Sejm przyjął ustawę przygotowaną w resorcie
Glapińskiego, dzięki której FPS przejęła wynajmowane wcześniej budynki w
Warszawie (uzyskała prawo do dzierżawy wieczystej).
To, w jaki sposób uzyskała to prawo, zbadała prokuratura. Okazało się,
że kierownik urzędu rejonowego pomógł przejąć FPS
budynki, poświadczając nieprawdę w dokumentach - grunty bez przetargu mógł kupić koncern RSW, który już nie
istniał. Fundacja podała się za jego spadkobiercę. Sprawa - z powodów
formalnych - nie została nigdy osądzona.
Inne śledztwo, w sprawie nieprawidłowości przy procedurze uwłaszczania
majątku RSW Prasa-Książka-Ruch, umorzono w 2010 r.
V
Tylko jeden człowiek
odpowie za Telegraf: Maciej Zalewski,
pomysłodawca spółki. Z wykształcenia polonista, działacz podziemnej
Solidarności w środowisku Wola. Na początku lat 90. od władz gminy, dawnych
kolegów z podziemia, dostaje przydział na lokal dla Telegrafu.
Opowiada dawny znajomy z konspiracji: - Coś się z nim stało. Naraz był
królem życia. Rozbijał się wykwitną na owe czasy hondą accord. Maciek? Nasz Maciek? Nie mogłem uwierzyć. Stuknął w końcu
kogoś tą hondą. Po pijaku.
Prokuratura oskarży Zalewskiego, że przywłaszczył sobie miliony dolarów,
które dostał od Art-B na akcje spółki Telegraf. W 2003 r. sąd skazuje go na
dwa i pół roku więzienia za wyłudzenie 4 mln zł pożyczki dla Telegrafu. W 2005
r. zaczyna odsiadywać wyrok. Nie prosi prezydenta Kaczyńskiego o akt łaski.
Wychodzi przed terminem. – Wziął wszystko na siebie - opowiada były sprawozdawca
sądowy. - Nie powiedział ani jednego złego słowa o ludziach z PC i z PiS.
Gdy Zalewski rozbija się po Warszawie hondą accord, przed wyborami do Sejmu w 1991 roku FPS daje Porozumieniu
Centrum 800 tys. zł kredytu na kampanię.
Ale w wyborach PC ponosi klęskę i fundacji zaczyna brakować gotówki.
Żeby przeżyć, w 1993 r. FPS sprzedaje „Express Wieczorny”
Szwajcarom z Marquard
Media. A pożyczka na wybory? Rada fundacji
(jej szefem jest Jarosław Kaczyński) stwierdza, że pożyczka została oddana.
Mimo to prokuratura stawia zarzuty Kaczyńskiemu, Siwkowi i Czabańskiemu, bo
uznaje, że nielegalnie finansowali PC. Ta sprawa umrze dopiero w 2000 r., na
etapie sądowym. Wyłącznie z powodów formalnych.
Maciej Zalewski dziś ma się dobrze. Jest prezesem lub udziałowcem w czterech
spółkach, pisze scenariusze dla telewizji, związany jest z produkcją filmów.
VI
W 1995 r. fundacja ma już nieruchomości w Al. Jerozolimskich (6 tys. mkw.),
przy ulicach Ordona (8 tys. mkw.) i Srebrnej (5 tys. mkw.), wszystkie kupione
bez przetargu i po niskich cenach (dzięki „ustawie Glapińskiego”). Czas na
kolejne ruchy. FPS zostaje głównym udziałowcem spółki Srebrna. Dawni fundatorzy
w praktyce stają się właścicielami spółki. We wszystkich biznesach wokół
Srebrnej, bez względu na ich formalną konstrukcję, decydujący głos należy do
Jarosława Kaczyńskiego. Tak jak w partii, jest tu wodzem.
Wkrótce na bazie dawnego majątku FPS powstają kolejne podmioty - Srebrna
Media, którą zarządza Krzysztof Czabański z rodziną, Air Link (dostaje w zarząd
nieruchomości przy Nowogrodzkiej) czy Celsa (dostaje magazyny przy Ordona).
W Srebrnej zmieniają się udziałowcy. FPS zostaje rozwiązana w 2012 r.
(„wyczerpanie środków finansowych”), a jej miejsce zajmuje Instytut im. Lecha
Kaczyńskiego (czyli dawna Fundacja Nowe Państwo, też związana z PiS).
W Radzie Instytutu zasiada Jarosław Kaczyński. To Instytut ma teraz w
aktywach Srebrną. W biznesach związanych ze Srebrną ważne funkcje pełnią w swoim
czasie Barbara Skrzypek, sekretarka prezesa, oraz jej syn. Podobnie jak Jacek
Cieślikowski, asystent Kaczyńskiego (czasem mylnie nazywany kierowcą).
Spółki wokół Kaczyńskiego to nie tylko nieruchomości. To również tarcza
ochronna dla partii (wszystkie media związane z Tomaszem Sakiewiczem podporządkowane są linii PiS) i przechowalnia dla swoich
na chude lata.
Tego, kto będzie zwiedzać Warszawę szlakiem spółek związanych z PiS,
czeka długa wycieczka. Najpierw Ochota: przy Filtrowej działa spółka Forum,
wydawca „Gazety Polskiej Codziennie”. Udziały w firmie wydającej portal
Niezależna.pl ma spółka Srebrna, podobnie jak większościowe udziały w spółce
Geranium, wydawcy „Gazety Polskiej Codziennie”.
Dziesięć minut spacerem i trafiamy do byłej drukarni na Nowogrodzkiej. W
piętrowym budynku mieści się główna siedziba PiS, w której urzęduje prezes.
Krok stąd stoi biurowiec po „Expressie Wieczornym”. Rzut beretem w
stronę Woli - trafiamy na podniszczony budynek
spółki Srebrna. Teraz długi spacer na Wolę - przy Ordona w dawnych magazynach
RSW Prasa-Książka-Ruch mieści się spółka Celsa. Znów daleki spacer - na Kossaka
mieści się spółka Air Link. Żoliborz, Mickiewicza 51, siedziba Instytutu im.
Lecha Kaczyńskiego - to willa wykupiona po sąsiedzku z prywatnym domem
prezesa.
Mówi były działacz opozycji z Woli: - Teraz,
gdy o Kaczyńskim deweloperze jest głośno, złośliwi mówią, że Jarek wszystko
odziedziczył po komunie: majątek Srebrnej, willę na Żoliborzu, program partii
i metody rządzenia.
VII
Zanim Jarosław
Kaczyński zetknie się z Austriakiem
Geraldem Birgfellnerem, tylko raz trafia na człowieka, który rozumie model
biznesowy PiS i może mu popsuć interesy.
To Marcin Dubieniecki, drugi w poczcie mężów Marty Kaczyńskiej, ojciec
jej dzieci. Ma lewicowe korzenie, dryg do interesów, a jego związki z PiS są
trudne. Jarosław Kaczyński go ignoruje, część aparatu nie cierpi.
Według rozmówców „Newsweeka”, jeszcze przed rozwodem z Kaczyńską
Dubieniecki opowiada, że z Martą łączą go relacje czysto biznesowe. - Była
kluczem do majątku PiS, do jego nieruchomości. Po Smoleńsku wszystkie przeszły
pod kontrolę Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Marcin miał plan: Instytutem
będzie zarządzać Marta, on sprzeda nieruchomości, a partię wyprowadzi do
jakiegoś taniego lokalu - opowiadał „Newsweekowi”
jeden ze znajomych Dubienieckiego.
Czekając na okazję, Dubieniecki już w 2011 r. zakłada na słupa spółkę
Srebrna Tower. Ma zająć się zbudowaniem wieżowca w miejscu budynku PiS przy
ulicy Srebrnej - w tym samym, w którym prezes kilka lat później zaplanuje własne
dwie wieże.
Ale po drodze Dubieniecki zalicza rozwód z Martą, a potem areszt za przekręty
w PFRON. I wypada z gry. Jego plan w 2017 r. zaczyna realizować osobiście
Jarosław Kaczyński z Austriakami. Resztę historii znamy z taśm ujawnionych
przez „Gazetę Wyborczą”: dzięki nim po raz pierwszy wiadomo, jaką rolę w
biznesach partii pełni szeregowy poseł z Żoliborza - jest nadzorcą, negocjatorem
i głównym rozgrywającym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz