niedziela, 10 lutego 2019

Państwo jak rodzina



Kaczyński jest bardziej przywiązany do familijnego modelu rządzenia niż Putin, Orban, a nawet Erdogan

Afera powiązanej z PiS spółki Srebrna, a także ujawnienie taśm, na któ­rych Jarosław Kaczyński przedstawia swój sposób myślenia o biznesie i państwie, dostar­cza nowych informacji o modelu ustro­jowym budowanym w Polsce. Pozwala też dostrzec podobieństwa i różnice po­między państwem Kaczyńskiego a inny­mi „nieliberalnymi demokracjami”, czyli mówiąc wprost, autorytaryzmami w Ro­sji, Turcji i na Węgrzech.
   Wszystkie te systemy cechuje silna koncentracja kapitału w rękach ludzi władzy. Orban zbudował własną oli­garchię bezpośrednio z działaczy Fideszu. Podobnie postąpił Erdogan, chociaż z większą dbałością o tworze­nie nowej klasy średniej - wywodzą­cej się z islamskiej prowincji, wrogiej wobec świeckich wielkomiejskich elit dominujących wcześniej także w ture­ckiej gospodarce. Putin odziedziczył swoich oligarchów po epoce Jelcy­na. Niektórych zniszczył, większość podporządkował.
   Stanisław Ciosek, były członek KC PZPR, a później polski ambasador w Rosji, w wywiadzie dla „Krytyki Politycznej” fascynująco opisał scenę sym­bolicznego ustanowienia nowych relacji pomiędzy polityką i biznesem w Rosji. Było to wystąpienie Putina na zjeździe Rosyjskiego Związku Przedsiębiorców tuż przed wyborami mającymi rozpo­cząć drugą kadencję jego prezydentury. „Na sali wszyscy oligarchowie, za mną siedział Michaił Prochorow, siedemna­ście miliardów euro majątku. Wchodzi Putin, bierze mikrofon, rozgląda się po sali i mówi: »Tu jest osiemdziesiąt pro­cent całego bogactwa Rosji. A skoro ta­kie towarzystwo dziś mamy, to trzeba by jednak rozpocząć od tej podstawowej sprawy, od początku lat dziewięćdziesiątych«. Sala wokół mnie po prostu stę­żała. »No, kiedy te majątki powstały?« - ciągnie Putin. »Właściwie trzeba by tam zajrzeć głębiej, przyjrzeć się, skąd to się wszystko wzięło«. A na sali strach. Putin tak męczy ich przez parę minut, a w końcu mówi: »Ale chyba damy so­bie spokój. Dużo czasu minęło, tyle się zmieniło, chyba trzeba będzie darować, no, nie cieszcie się tak za wcześnie, na­wet jak puścimy w niepamięć, to będzie­cie się musieli z państwem rosyjskim podzielić«. Reakcją sali była owacja na stojąco. Jak siedzący za mną Prochorow policzył, ile mu zostanie z siedemnastu miliardów, to odetchnął z ulgą”.
   W porównaniu z Putinem, Orbanem czy Erdoganem PiS dopiero uczy się gry z oligarchami. Polska opinia pub­liczna z zapartym tchem ogląda zmaga­nia z władzą Zygmunta Solorza i Leszka Czarneckiego. Solorz wybrał ostrożny kurs wobec Kaczyńskiego, którego nie kocha, ale potrzebuje jego przychylno­ści do prowadzenia własnych interesów. Zaczęło się od konfliktu, kiedy PiS za­blokowało budowę nowej kopalni węgla brunatnego, od której zależy produkcja energii w należącym do Solorza zespo­le elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Ostatecznie Solorzowi pozostawiono elektrownie i pozwolono budować ko­palnię, z kolei on zatrudnił na kluczo­wych stanowiskach w telewizji Polsat prawicowych dziennikarzy cieszących się relatywnym zaufaniem PiS. W swo­im Plus Banku znalazł także miejsce dla poleconego przez PiS Grzegorza Kowal­czyka. Jednocześnie jednak swoje akty­wa medialne (Cyfrowy Polsat i okolice) Solorz przeniósł na wszelki wypadek do funduszu inwestycyjnego, którego znaczną część sprzedał amerykańskim inwestorom. Liczy na to, że zapewni so­bie w ten sposób osłonę ze strony admi­nistracji Donalda Trumpa i ambasador USA w Warszawie Georgette Mosbacher. Analogiczną do tej, jaką cieszy się telewizja TVN będąca własnością ame­rykańskiej korporacji Discovery.

   Leszek Czarnecki próbował na po­czątku zaprzyjaźnić się z nową władzą, sponsorował prawicowe inicjatywy, starał się docierać do premiera Mateusza Morawieckiego za pośrednictwem jego ojca. Mało subtelnie przyciśnię­ty do ściany przez ekipę Jarosława Kaczyńskiego ujawnił nagranie kom­promitujące władzę. Jednak nie wywró­cił stolika negocjacji z PiS. Inne taśmy - zawierające ponoć zapisy jego roz­mów z Glapińskim - wciąż nie zostały upublicznione. A Jarosław Kaczyński postanowił na ostateczne rozstrzygnię­cie swojej gry z polskimi oligarchami zaczekać do drugiej kadencji.
   Wszystkie nowe wschodnie autorytaryzmy kwestionują fundamentalną dla liberalnej demokracji zasadę „racjona­lizacji” stosunków władzy. Tak Max We­ber nazwał kiedyś proces, który w ciągu paru ostatnich wieków doprowadził na Zachodzie do zastąpienia anachronicz­nej osobistej charyzmy władcy przez bezosobowe, powszechne i dzięki temu odporne na kaprysy rządzących prawa, normy, instytucje.
   Putin, Erdogan, Orban, Kaczyński z taką samą determinacją starają się ten proces odwrócić. Twierdzą, że potra­fią funkcjonować bez stabilnego prawa (które ogranicza swobodę rządzących i jest źródłem imposybilizmu), bez wolnorynkowej gospodarki (która nie poddaje się kontroli władzy, a czasami bywa źródłem kryzysów i niestabilno­ści), a także bez gwarancji nienaruszal­ności własności prywatnej (która czyni obywateli bardziej niezależnymi od władzy).
   W rzeczywistości to autorytaryzm ma większe kłopoty z zarządzaniem pań­stwem. A prawdziwy problem autorytar­nej władzy jest zawsze ten sam - jakimi narzędziami zapewnić transmisję woli przywódcy do państwa, społeczeństwa i gospodarki. Tradycyjne rozwiązanie au­torytarnych przywódców to silnie scen­tralizowana i maksymalnie rozrośnięta partia, której aparat jest nagradzany spe­cjalnymi przywilejami oraz uwłaszcza­ny na majątku publicznym. W krajach, w których niski poziom zaufania społecz­nego nie pozwala przywódcom wierzyć nawet własnej partii, wzmocnieniem dla niej stają się więzy rodzinne.
   Systemy Putina, Erdogana, Orbana, Kaczyńskiego różnią się jednak za­równo poziomem nepotyzmu, jak i jego faktyczną funkcją w zarządza­niu partią i państwem. Jarosław Ka­czyński, co wynika z jego charakteru (skrajna mizantropia, brak zaufa­nia do własnych współpracowników i ich wyjątkowo niska ocena), a także z jego politycznych doświadczeń (wie­lokrotne zdrady, odchodzenie znacz­nej części tworzonej przez siebie partii czy obozu politycznego w okresie dekoniunktury), stworzył model naj­bardziej familiarny, nepotyczny. Właś­nie dlatego nawet najważniejszą dla przyszłości swojej partii próbę zapewnienia jej finansowego komfortu powierzył kuzynowi Grzegorzowi To­maszewskiemu oraz austriackiemu po­winowatemu Geraldowi Birgfellnerowi. W zarządzie spółki Srebrna znalazł się Jacek Cieślikowski, dawny kierowca Kaczyńskiego, a inny jego były kierowca Jacek Rudziński zasiada w radzie nad­zorczej. Członkiem zarządu Srebrnej jest też Barbara Skrzypek, długoletnia sekretarka Kaczyńskiego. We władzach tej kluczowej dla funkcjonowania PiS spółki znajdziemy wieloletnią „przy­jaciółkę rodziny” Janinę Goss, jak też żony lub byłe żony najbliższych współ­pracowników Kaczyńskiego.
   Tak funkcjonowały już dawne Poro­zumienie Centrum i cała sieć powią­zanych z nim instytucji biznesowych (spółka Telegraf, Fundacja Prasowa So­lidarność). Na poziom rządzenia całym państwem ta zasada pierwszeństwa re­lacji rodzinnych przeniosła się wraz z prezydenturą Lecha Kaczyńskiego. Był on jedynym człowiekiem, któremu Jarosław Kaczyński mógł w tej funkcji zaufać. Przykład Kaczyńskiego spra­wia, że w podobny sposób budowane są mniejsze konstelacje wokół liderów i działaczy PiS w centrali oraz na pro­wincji. Całymi rodzinami przenieśli się do polityki i upaństwowionego biznesu także Adam Lipiński, Ryszard Czarne­cki czy Witold Waszczykowski.
   Najbliższy systemu Kaczyńskiego jest system Erdogana. Nepotyzm jest tam oficjalnie zaakceptowanym instru­mentem rządzenia, czego dowodem było powierzenie po ostatnich wybo­rach przez Erdogana zięciowi Baratowi Albayrakowi stanowiska ministra skarbu i finansów. Nepotyzm odgry­wa istotną rolę w systemie węgierskim, choć ostatecznie Orban pozostał wier­ny swoim towarzyszom z Fideszu i to aparatu partyjnego używa zarówno do rządzenia państwem, jak i do przej­mowania gospodarki oraz budowania nowej klasy oligarchów powiązanych z władzą.
   Najbardziej od systemu Kaczyńskie­go różni się system Putina. Najbardziej utajnione, wymagające największego zaufania sprawy, które w systemie Ka­czyńskiego są załatwiane za pośred­nictwem krewnych, powinowatych i przyjaciół rodziny, w systemie putinowskim załatwia się dzięki przenie­sieniu do polityki i biznesu dawnych relacji z armii oraz służb.
Właśnie nepotyzm i klientelizm na­dają modelowi PiS-owskiemu tak anachroniczny i dysfunkcjonalny cha­rakter. A skłonność Kaczyńskiego do posługiwania się familijnymi mechani­zmami rządzenia jest przyczyną nara­stającego w państwie PiS chaosu. Jak to najbardziej wprost powiedział ku­zyn Jarosława Kaczyńskiego Grzegorz Tomaszewski w wywiadzie dla „Super Expressu”: „Jeden z członków szeroko pojętej rodziny nagrał Jarka. Dziś nie ma raczej zaufanych ludzi. Do rodzi­ny ma się jakieś zaufanie, ale to się po tych nagraniach zmieniło”. Ta kompro­mitująca Kaczyńskiego szczerość jego krewniaka jest kolejnym dowodem, że nepotyzm jest fatalnym kryterium do­boru kadr.
Cezary Michalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz