Renata Grochal
Wie pani, jakie jest największe marzenie Szydło? - pyta
mnie ważny polityk Zjednoczonej Prawicy
- Pobić w eurowyborach rekord
Jerzego Buzka i pokazać Kaczyńskiemu, że zdjęcie jej z funkcji premiera było
błędem. Ale prezesowi nie zależy na tym, żeby biła rekordy - dodaje mój
rozmówca.
BULTERIER JAKI I ZĘBY
SZYDŁO
Posiedzenie komitetu politycznego PiS kilka
tygodni temu. Przy stole w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej siedzą
najważniejsi politycy - oprócz Jarosława Kaczyńskiego są m.in. szef MSWiA
Joachim Brudziński, szef MON Mariusz Błaszczak, marszałkowie Sejmu i Senatu, a
także wiceprezesi partii Beata Szydło i Adam Lipiński. Ustalają skład list
wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Szydło jak lwica walczy o to, żeby z
listy w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, gdzie ona będzie numerem jeden, nie
kandydował Patryk Jaki.
Partyjni koledzy są lekko zdziwieni, bo
w rządzie Szydło działa w sojuszu z ministrem Zbigniewem Ziobrą i jego zastępcą
Patrykiem Jakim. Jednak teraz Szydło przekonuje Kaczyńskiego, że Jaki ma duży
elektorat negatywny, co może zaszkodzić wynikowi Zjednoczonej Prawicy. Prezes
obiecuje porozmawiać z Ziobrą o starcie Jakiego.
- Powiedział to pro forma. Wiedział, że
Szydło wcale nie chodzi o negatywny elektorat Jakiego, tylko po prostu boi się,
że młody polityk odbierze jej głosy. A ona idzie na rekord i chce przeskoczyć
Buzka - mówi mi bliski współpracownik Kaczyńskiego. Buzek jako były premier,
kandydując do europarlamentu z list PO, dwukrotnie zdobył najlepszy wynik w
kraju. W 2004 roku dostał ponad 170 tysięcy głosów, a w 2009 - ponad 390
tys.
Ale Kaczyński wcale nie chce ułatwiać
Szydło zadania. Na listę w okręgu małopolsko-świętokrzyskim wpisał także inne
osoby popularne wśród twardych wyborców PiS, m.in. Arkadiusza Mularczyka i
Dominika Tarczyńskiego.
Rywalizacja między kandydatami PiS
będzie ostra. Widać to było już w ostatnim tygodniu, kiedy Szydło
zablokowała konferencję Jakiego i Ziobry, którzy wspólnie mieli ogłosić w
Krakowie start wiceministra. Szydło chciała sama przedstawić kandydatów. I w
środę w małopolskiej siedzibie PiS to ona z uśmiechem wymieniała startujących z
listy w tym okręgu i grała rolę kapitana drużyny. Jaki stał w ostatnim rzędzie,
wciśnięty w kąt.
- Był taki drobniutki i grzeczniutki i
tak będzie do czasu rejestracji list. Ale później wyskoczy i nikt go nie
zatrzyma. Jaki to jest bulterier, on idzie jak czołg. Musi mieć drugi wynik na
liście, bo inny będzie uznany za porażkę. A to z kolei oznacza konflikty z
Beatą. Gdy Patryk wejdzie na jej teren w Chrzanowie czy Oświęcimiu, ona będzie
warczeć i pokazywać zęby - przewiduje doradca Kaczyńskiego. Dodaje jednak, że
prezes lubi, kiedy kandydaci z tej samej listy walczą ostro.
LENIN
W MAUZOLEUM
Kaczyński jest zadowolony ze startu Szydło do
europarlamentu, bo nie miał pomysłu, co z nią zrobić. Pierwsze miejsce na
liście obiecał jej w grudniu 2017 roku. gdy musiała zrezygnować z funkcji
premiera. Ale jak słychać w PiS. Szydło nie pogodziła się z utratą stanowiska.
Najlepiej widać to na posiedzeniach rządu. Normalnie ministrowie wchodzą razem
na salę i czekają na premiera. Szydło zawsze wchodzi ostatnia. Między nią a
Morawieckim wieje chłodem. Premier nie może jej zapomnieć, że kiedy ona była
szefem rządu, blokowała jego projekty, żeby politycznie za bardzo nie urósł.
- Psychologicznie
to jest dla niej trudna sytuacja, bo jej szefem został podwładny. z którym
rywalizowała i przegrała - tłumaczy mi polityk PiS, Jego zdaniem Szydło nie
chciała całkiem odejść z rządu, bo liczyła, że Morawieckiemu powinie się noga i
ona znowu zostanie premierem. Poza tym przyzwyczaiła się do obsługi, ochrony
oraz służbowej limuzyny.
- Gdyby została
szeregową posłanką, musiałaby z tego wszystkiego zrezygnować, a tak jeździ
dwiema limuzynami, bo może - mówi z przekąsem polityk Zjednoczonej Prawicy.
Gdy w październiku 2018 roku kolumna wioząca panią wicepremier miała kolizję,
opozycja kpiła, że Szydło jak za czasów premierowania
jeździ w kolumnie złożonej z dwóch limuzyn, a na dodatek już w czwartek
kończy pracę i wraca do domu w Przecieszynie koło Oświęcimia. Polityk z
kierownictwa PiS mówi, że już wcześniej były w partii sugestie, że Szydło
powinna jeździć jednym samochodem, jak pozostali wicepremierzy Ale Szydło
ostro zaprotestowała i Kaczyński kazał zostawić jej dwie limuzyny.
Oficjalnie nikt w PiS tego nie powie, ale w kuluarowych rozmowach politycy
Zjednoczonej Prawicy przyznają, że funkcję wicepremier do spraw społecznych i
szefowej Komitetu Społecznego Rady Ministrów Szydło dostała na otarcie łez, a
kiedy dostanie się do europarlamentu, to komitet zostanie zlikwidowany
- Jarosław jest wdzięczny Szydło za to, że bez publicznych fochów
odeszła ze stanowiska premiera. Chciał, żeby mogła spokojnie i godnie
przeczekać do wyborów europejskich i wymyślił stanowisko wicepremiera ds.
społecznych - mówi osoba z kierownictwa Zjednoczonej Prawicy
Ale wielu moich rozmówców w PiS przyznaje, że nie bardzo wiadomo, co
właściwie Szydło robi i jakie ma kompetencje. Jest wicepremierem bez teki,
Morawiecki nie chciał jej oddać Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Obawiał się, że własny resort mógłby wzmocnić jej polityczną pozycję.
Gdy w Sejmie trwał protest osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów,
spotykali się z nimi Morawiecki i minister pracy Elżbieta Rafalska. Szydło nie
odwiedziła ich ani razu. Pojechała na spływ Dunajcem.
Nie spotkała się także z protestującymi lekarzami rezydentami ani nie
zaangażowała się w negocjacje z nauczycielami, którzy domagają się podwyżek.
Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego, miał okazję rozmawiać
z Szydło tylko raz - dziesięć lat temu, jeszcze za czasów rządu PO -PSL. ZNP
szukał wtedy wsparcia dla swoich starań, by nauczyciele nie stracili wcześniejszych
emerytur.
- Zastanawiałem się, czy to jest pani Szydło, czy to jest maska pani
Szydło, bo wyglądała jak Lenin w mauzoleum - zero uśmiechu, zero reakcji -
opowiada Broniarz. - Miałem wrażenie, że mówię do niej, a ona odpływa i myśli
sobie: „Gościu, co ty wygadujesz? Ja mam sprawy wagi światowej, a ty mi tu o
jakichś emeryturach”. PiS oczywiście nie wsparło naszych starań - dodaje.
Dlatego teraz ZNP nawet nie szukał kontaktu z Szydło.
WICEPREMIER W PODRÓŻY
Komitet Społeczny, któremu od piętnastu miesięcy przewodzi
Szydło, nie przygotował żadnego projektu ustawy. Zajmował się opiniowaniem
rządowych projektów. Ostatnio tematem było wdrażanie reformy edukacji oraz
informacja na temat przeciwdziałania używaniu substancji psychoaktywnych przez
młodzież. Politycy PiS żartują, że posiedzenia wyglądają jak alternatywne
obrady rządu. Szydło wzywa ministrów i odpytuje ich z tego, co robią. Ostatnio
sprawozdania składały minister edukacji Anna Zalewska i minister pracy
Elżbieta Rafalska. Zdjęcia z tych posiedzeń lądują w internecie, żeby
dziennikarze nie mogli zarzucać Szydło, że nic nie robi.
Dopiero w kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi Szydło się
ożywiła. Jeździła po kraju i agitowała za kandydatami PiS. Objazd trwa do dziś
- teraz już w ramach kampanii do Parlamentu
Europejskiego. Centrum Informacyjne Rządu w odpowiedzi na pytania „Newsweeka”
informuje, że Szydło odbyła 235 spotkań i podróży służbowych na terenie
Polski. Gdzie konkretnie gościła wicepremier - służby prasowe nie podają. Może
dlatego, że - jak wynika z konta Szydło na Twitterze - objeżdża głównie swój
okręg wyborczy. Tylko w ostatnich tygodniach odwiedziła Kraków, Kielce,
Wierzchosławice i Miechów, gdzie wspierała kandydatów PiS do PE. Była też w
Nowym Sączu na gali Sądeczanin roku 2018. Kilka dni później - w czwartek, w normalnym dniu pracy - podsumowywała rządowy
program 500+, Maluch+ i Senior+, oczywiście w województwie świętokrzyskim,
czyli w swoim okręgu wyborczym.
Nie wiadomo, czy Szydło spędziła więcej dni w kampanijnych podróżach,
czy pełniąc obowiązki wicepremiera, bo Centrum Informacyjne Rządu nie odpowiedziało
na moje pytania w tej sprawie. Podobnie jak na pytanie, czy za podróże w ramach
kampanii płaciło PiS, czy Kancelaria Premiera.
Szef klubu PO Sławomir Neumann uważa, że od kiedy Szydło
została wicepremierem, zajmuje się prawie wyłącznie własną kampanią. -
Stanowisko wicepremiera ds. społecznych i sama Szydło na tym stanowisku to
jest pełna kompromitacja. Ona ma w nosie sprawy społeczne, bierze tylko kasę,
bo jej się należy, jeździ na dwie limuzyny z ochroną i robi sobie kampanię -
mówi Neumann.
BROSZKA 500+
Jest końcówka lutego. Jarosław Kaczyński ogłasza na
konwencji w Warszawie wprowadzenie 500+ już na pierwsze dziecko i trzynastej
emerytury. Szydło wychodzi na scenę w granatowym garniturze, w klapie
marynarki ma wpiętą broszkę z liczbą 500+. Trzyma w
rękach obrazek ze swoją podobizną, który w kampanii 2015 roku dostała od
4-letniej wówczas Emilki.
- Obrazek ten ma szczególną moc. Przyniósł mi szczęście, zwyciężyliśmy.
Mała Emilka napisała tutaj: „Damy radę”. Wygrajmy te wybory dla Emilki i
przyszłych pokoleń. Ten obrazek przyniesie nam szczęście - mówi Szydło. Widać,
że jest w swoim żywiole. Trzynastkę dla emerytów nazywa prezentem od Jarosława
Kaczyńskiego. - Wiecie, gdzie narodził się program 500+? Tam, gdzie rodzą się
wszystkie najlepsze projekty dla Polski - na Nowogrodzkiej - kończy Szydło.
Kaczyński jest zachwycony.
Teraz, gdy PiS ma kłopoty, a notowania premiera i rządu spadły na
początku roku, Szydło ma być twarzą kampanii europejskiej PiS. Wciąż jest
bardzo popularna w elektoracie partii. Nawet Morawiecki robi sobie z nią
zdjęcia podczas podróży po Polsce.
Szydło czuje, że wraca do gry. Jeden z jej najbliższych
współpracowników, były rzecznik rządu Rafał Bochenek, teraz radny sejmiku
małopolskiego, został właśnie dyrektorem ds. marketingu w państwowej spółce
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Jest notariuszem z Wieliczki, zanim
„dobra zmiana” doszła do władzy zapowiadał pogodę w TVP 3 Kraków. Na nowym stanowisku może zarobić 20-30 tys. zł
miesięcznie.
Inny znajomy Szydło, były wójt
Pcimia Daniel Obajtek, jako prezes PKN Orlen zarobił w 2018 roku 867 tysięcy
złotych brutto. Niemal drugie tyle może otrzymać w ramach premii.
Dobrze mają się także inni znajomi pani wicepremier. Jak podał portal
OKO.press, jej koleżanka z Oświęcimia Sabina Bigos-Jaworowska, a także znajomy
jej męża Michał Kaszyński zarobili w ubiegłym roku w radzie nadzorczej banku
Pekao SA po 260 tysięcy złotych.
Dostali stanowiska, mimo że
członkowie dotychczasowej rady wskazywali, że brakuje im kompetencji.
Zasiadają jeszcze we władzach innych państwowych spółek. Bigos-Jaworowska jest
wiceprzewodniczącą rady spółki PL2012+, zarządzającej Stadionem Narodowym w
Warszawie, a Kaszyński jest w radzie Uzdrowiska Krynica-Żegiestów.
Jeden z moich rozmówców w PiS twierdzi, że Morawiecki chciał ograniczyć
wpływy Szydło w spółkach, ale Kaczyński się na to nie zgodził. Do wyborów ona
i jej ludzie są pod ochroną. Jeśli PiS wygra, Morawiecki, który ma być ponownie
premierem, poukłada wszystko po swojemu. Szydło, która będzie wtedy w Brukseli,
straci wpływy w krajowej polityce, a jej ludzie posady w spółkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz