poniedziałek, 25 marca 2019

Powrót Szydło




Beata Szydło jest wicepremierem od niczego. Milczała podczas protestów osób z niepełnosprawnościami i lekarzy rezydentów. Nie włączyła się w negocjacje z nauczycielami. Teraz ma być twarzą PiS w wyborach europejskich

Renata Grochal

Wie pani, jakie jest naj­większe marzenie Szydło? - pyta mnie ważny polityk Zjed­noczonej Prawicy
- Pobić w eurowyborach rekord Jerzego Buzka i pokazać Kaczyńskiemu, że zdję­cie jej z funkcji premiera było błędem. Ale prezesowi nie zależy na tym, żeby biła re­kordy - dodaje mój rozmówca.


BULTERIER JAKI I ZĘBY SZYDŁO
Posiedzenie komitetu politycznego PiS kilka tygodni temu. Przy stole w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej siedzą najważniejsi politycy - oprócz Jarosława Kaczyńskiego są m.in. szef MSWiA Joachim Brudziński, szef MON Mariusz Błaszczak, marszałkowie Sejmu i Senatu, a także wiceprezesi partii Beata Szydło i Adam Lipiński. Ustalają skład list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Szydło jak lwica walczy o to, żeby z listy w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, gdzie ona będzie numerem jeden, nie kandydował Patryk Jaki. 
   Partyjni koledzy są lekko zdziwieni, bo w rządzie Szydło działa w sojuszu z ministrem Zbigniewem Ziobrą i jego zastępcą Patrykiem Jakim. Jednak teraz Szydło przekonuje Kaczyńskiego, że Jaki ma duży elektorat negatywny, co może zaszkodzić wynikowi Zjednoczonej Prawicy. Prezes obiecuje porozmawiać z Ziobrą o starcie Jakiego. 
   - Powiedział to pro forma. Wiedział, że Szydło wcale nie chodzi o negatywny elektorat Jakiego, tylko po prostu boi się, że młody polityk odbierze jej głosy. A ona idzie na rekord i chce przeskoczyć Buzka - mówi mi bliski współpracownik Kaczyńskiego. Buzek jako były premier, kandydując do europarlamentu z list PO, dwukrotnie zdobył najlepszy wynik w kraju. W 2004 roku dostał ponad 170 tysięcy głosów, a w 2009 - ponad 390 tys. 
   Ale Kaczyński wcale nie chce ułatwiać Szydło zadania. Na listę w okręgu małopolsko-świętokrzyskim wpisał także inne osoby popularne wśród twardych wyborców PiS, m.in. Arkadiusza Mularczyka i Dominika Tarczyńskiego. 
   Rywalizacja między kandydatami PiS będzie ostra. Widać to było już w ostatnim tygodniu, kiedy Szydło zablokowała konferencję Jakiego i Ziobry, którzy wspólnie mieli ogłosić w Krakowie start wiceministra. Szydło chciała sama przedstawić kandydatów. I w środę w małopolskiej siedzibie PiS to ona z uśmiechem wymieniała startujących z listy w tym okręgu i grała rolę kapitana drużyny. Jaki stał w ostatnim rzędzie, wciśnięty w kąt. 
   - Był taki drobniutki i grzeczniutki i tak będzie do czasu rejestracji list. Ale później wyskoczy i nikt go nie zatrzyma. Jaki to jest bulterier, on idzie jak czołg. Musi mieć drugi wynik na liście, bo inny będzie uznany za porażkę. A to z kolei oznacza konflikty z Beatą. Gdy Patryk wejdzie na jej teren w Chrzanowie czy Oświęcimiu, ona będzie warczeć i pokazywać zęby - przewiduje doradca Kaczyńskiego. Dodaje jednak, że prezes lubi, kiedy kandydaci z tej samej listy walczą ostro. 

LENIN W MAUZOLEUM
Kaczyński jest zadowolony ze star­tu Szydło do europarlamentu, bo nie miał pomysłu, co z nią zrobić. Pierw­sze miejsce na liście obiecał jej w grud­niu 2017 roku. gdy musiała zrezygnować z funkcji premiera. Ale jak słychać w PiS. Szydło nie pogodziła się z utratą stanowi­ska. Najlepiej widać to na posiedzeniach rządu. Normalnie ministrowie wchodzą razem na salę i czekają na premiera. Szyd­ło zawsze wchodzi ostatnia. Między nią a Morawieckim wieje chłodem. Premier nie może jej zapomnieć, że kiedy ona była szefem rządu, blokowała jego projekty, żeby politycznie za bardzo nie urósł.
   - Psychologicznie to jest dla niej trud­na sytuacja, bo jej szefem został podwład­ny. z którym rywalizowała i przegrała - tłumaczy mi polityk PiS, Jego zdaniem Szydło nie chciała całkiem odejść z rządu, bo liczyła, że Morawieckiemu powinie się noga i ona znowu zostanie premierem. Poza tym przyzwyczaiła się do obsługi, ochrony oraz służbowej limuzyny.
   - Gdyby została szeregową posłanką, musiałaby z tego wszystkiego zrezygno­wać, a tak jeździ dwiema limuzynami, bo może - mówi z przekąsem polityk Zjed­noczonej Prawicy. Gdy w październiku 2018 roku kolumna wioząca panią wice­premier miała kolizję, opozycja kpiła, że Szydło jak za czasów premierowania jeź­dzi w kolumnie złożonej z dwóch limu­zyn, a na dodatek już w czwartek kończy pracę i wraca do domu w Przecieszynie koło Oświęcimia. Polityk z kierownictwa PiS mówi, że już wcześniej były w par­tii sugestie, że Szydło powinna jeździć jednym samochodem, jak pozostali wi­cepremierzy Ale Szydło ostro zaprote­stowała i Kaczyński kazał zostawić jej dwie limuzyny.
   Oficjalnie nikt w PiS tego nie powie, ale w kuluarowych rozmowach polity­cy Zjednoczonej Prawicy przyznają, że funkcję wicepremier do spraw społecz­nych i szefowej Komitetu Społecznego Rady Ministrów Szydło dostała na otarcie łez, a kiedy dostanie się do europarlamentu, to komitet zostanie zlikwidowany
   - Jarosław jest wdzięczny Szydło za to, że bez publicznych fochów odeszła ze sta­nowiska premiera. Chciał, żeby mogła spo­kojnie i godnie przeczekać do wyborów europejskich i wymyślił stanowisko wice­premiera ds. społecznych - mówi osoba z kierownictwa Zjednoczonej Prawicy
   Ale wielu moich rozmówców w PiS przyznaje, że nie bardzo wiadomo, co właściwie Szydło robi i jakie ma kom­petencje. Jest wicepremierem bez teki, Morawiecki nie chciał jej oddać Mini­sterstwa Rodziny, Pracy i Polityki Spo­łecznej. Obawiał się, że własny resort mógłby wzmocnić jej polityczną pozycję.
   Gdy w Sejmie trwał protest osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów, spotykali się z nimi Morawiecki i mini­ster pracy Elżbieta Rafalska. Szydło nie odwiedziła ich ani razu. Pojechała na spływ Dunajcem.
   Nie spotkała się także z protestują­cymi lekarzami rezydentami ani nie zaangażowała się w negocjacje z nauczy­cielami, którzy domagają się podwyżek. Sławomir Broniarz, szef Związku Na­uczycielstwa Polskiego, miał okazję roz­mawiać z Szydło tylko raz - dziesięć lat temu, jeszcze za czasów rządu PO -PSL. ZNP szukał wtedy wsparcia dla swoich starań, by nauczyciele nie stracili wcześ­niejszych emerytur.
   - Zastanawiałem się, czy to jest pani Szydło, czy to jest maska pani Szydło, bo wyglądała jak Lenin w mauzoleum - zero uśmiechu, zero reakcji - opowia­da Broniarz. - Miałem wrażenie, że mó­wię do niej, a ona odpływa i myśli sobie: „Gościu, co ty wygadujesz? Ja mam spra­wy wagi światowej, a ty mi tu o jakichś emeryturach”. PiS oczywiście nie wspar­ło naszych starań - dodaje. Dlatego teraz ZNP nawet nie szukał kontaktu z Szydło.

WICEPREMIER W PODRÓŻY
Komitet Społeczny, któremu od pięt­nastu miesięcy przewodzi Szydło, nie przygotował żadnego projektu ustawy. Zajmował się opiniowaniem rządowych projektów. Ostatnio tematem było wdra­żanie reformy edukacji oraz informa­cja na temat przeciwdziałania używaniu substancji psychoaktywnych przez młodzież. Politycy PiS żartują, że posiedzenia wyglądają jak alternatywne obrady rzą­du. Szydło wzywa ministrów i odpytuje ich z tego, co robią. Ostatnio sprawozda­nia składały minister edukacji Anna Za­lewska i minister pracy Elżbieta Rafalska. Zdjęcia z tych posiedzeń lądują w internecie, żeby dziennikarze nie mogli zarzu­cać Szydło, że nic nie robi.
   Dopiero w kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi Szydło się ożywiła. Jeździła po kraju i agitowała za kandydatami PiS. Objazd trwa do dziś - teraz już w ramach kampanii do Par­lamentu Europejskiego. Centrum Infor­macyjne Rządu w odpowiedzi na pytania „Newsweeka” informuje, że Szydło od­była 235 spotkań i podróży służbowych na terenie Polski. Gdzie konkretnie goś­ciła wicepremier - służby prasowe nie podają. Może dlatego, że - jak wyni­ka z konta Szydło na Twitterze - objeż­dża głównie swój okręg wyborczy. Tylko w ostatnich tygodniach odwiedziła Kra­ków, Kielce, Wierzchosławice i Mie­chów, gdzie wspierała kandydatów PiS do PE. Była też w Nowym Sączu na gali Sądeczanin roku 2018. Kilka dni później - w czwartek, w normalnym dniu pra­cy - podsumowywała rządowy program 500+, Maluch+ i Senior+, oczywiście w województwie świętokrzyskim, czyli w swoim okręgu wyborczym.
   Nie wiadomo, czy Szydło spędziła wię­cej dni w kampanijnych podróżach, czy pełniąc obowiązki wicepremiera, bo Centrum Informacyjne Rządu nie odpo­wiedziało na moje pytania w tej sprawie. Podobnie jak na pytanie, czy za podróże w ramach kampanii płaciło PiS, czy Kan­celaria Premiera.
   Szef klubu PO Sławomir Neumann uważa, że od kiedy Szydło została wice­premierem, zajmuje się prawie wyłącznie własną kampanią. - Stanowisko wicepre­miera ds. społecznych i sama Szydło na tym stanowisku to jest pełna kompromi­tacja. Ona ma w nosie sprawy społeczne, bierze tylko kasę, bo jej się należy, jeździ na dwie limuzyny z ochroną i robi sobie kampanię - mówi Neumann.

BROSZKA 500+
Jest końcówka lutego. Jarosław Kaczyński ogłasza na konwencji w Warszawie wprowadzenie 500+ już na pierwsze dziecko i trzynastej emery­tury. Szydło wychodzi na scenę w grana­towym garniturze, w klapie marynarki ma wpiętą broszkę z liczbą 500+. Trzy­ma w rękach obrazek ze swoją podobi­zną, który w kampanii 2015 roku dostała od 4-letniej wówczas Emilki.
   - Obrazek ten ma szczególną moc. Przyniósł mi szczęście, zwyciężyli­śmy. Mała Emilka napisała tutaj: „Damy radę”. Wygrajmy te wybory dla Emilki i przyszłych pokoleń. Ten obrazek przy­niesie nam szczęście - mówi Szydło. Wi­dać, że jest w swoim żywiole. Trzynastkę dla emerytów nazywa prezentem od Ja­rosława Kaczyńskiego. - Wiecie, gdzie narodził się program 500+? Tam, gdzie rodzą się wszystkie najlepsze projekty dla Polski - na Nowogrodzkiej - kończy Szydło. Kaczyński jest zachwycony.
   Teraz, gdy PiS ma kłopoty, a notowa­nia premiera i rządu spadły na począt­ku roku, Szydło ma być twarzą kampanii europejskiej PiS. Wciąż jest bardzo po­pularna w elektoracie partii. Nawet Morawiecki robi sobie z nią zdjęcia podczas podróży po Polsce.
   Szydło czuje, że wraca do gry. Jeden z jej najbliższych współpracowników, były rzecznik rządu Rafał Bochenek, te­raz radny sejmiku małopolskiego, zo­stał właśnie dyrektorem ds. marketingu w państwowej spółce Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Jest notariu­szem z Wieliczki, zanim „dobra zmiana” doszła do władzy zapowiadał pogodę w TVP 3 Kraków. Na nowym stanowisku może zarobić 20-30 tys. zł miesięcznie.
Inny znajomy Szydło, były wójt Pcimia Daniel Obajtek, jako prezes PKN Orlen zarobił w 2018 roku 867 tysięcy złotych brutto. Niemal drugie tyle może otrzy­mać w ramach premii.
   Dobrze mają się także inni znajo­mi pani wicepremier. Jak podał portal OKO.press, jej koleżanka z Oświęcimia Sabina Bigos-Jaworowska, a także zna­jomy jej męża Michał Kaszyński zarobi­li w ubiegłym roku w radzie nadzorczej banku Pekao SA po 260 tysięcy złotych.
Dostali stanowiska, mimo że członko­wie dotychczasowej rady wskazywa­li, że brakuje im kompetencji. Zasiadają jeszcze we władzach innych państwo­wych spółek. Bigos-Jaworowska jest wi­ceprzewodniczącą rady spółki PL2012+, zarządzającej Stadionem Narodowym w Warszawie, a Kaszyński jest w radzie Uzdrowiska Krynica-Żegiestów.
   Jeden z moich rozmówców w PiS twierdzi, że Morawiecki chciał ogra­niczyć wpływy Szydło w spółkach, ale Kaczyński się na to nie zgodził. Do wybo­rów ona i jej ludzie są pod ochroną. Jeśli PiS wygra, Morawiecki, który ma być po­nownie premierem, poukłada wszystko po swojemu. Szydło, która będzie wtedy w Brukseli, straci wpływy w krajowej po­lityce, a jej ludzie posady w spółkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz