poniedziałek, 11 marca 2019

Przykład idzie z Moskwy



Telewizja Polska i media wspierające PiS coraz bardziej przypominają kremlowskie tuby propagandowe

Najważniejsza była spra­wiedliwość społeczna” - poinformował o no­wym programie rządu Dmitrij Kisielów, pro­wadzący główny program informacyjny „Wiesti niedieli” w państwowej tele­wizji Rossija 1. Emeryci dostaną pod­wyżki, a rodziny z trójką i więcej dzieci mogą liczyć na pomoc państwa w spła­cie kredytów hipotecznych i będą płacić niższe podatki. „Zasada ma być nastę­pująca: więcej dzieci, niższe podatki” - tłumaczył w materiale filmowym pre­zydent Władimir Putin. „Słychać było szelest banknotów, Putin operował try­lionami” - prowadzący „Wiesti niedieli” komentował obietnice prezydenta.
   Rosjanie są wdzięczni prezydentowi za pomoc. Kobieta z Primorskiego Kraju, która spodziewa się czwartego dziecka, cieszy się, że do spłacenia kredytu zo­stało jej dokładnie tyle, ile państwo do­płaci jej na ten cel - 900 tys. rubli (ok. 53 tys. zł). Inna kobieta, którą zostawił mąż i brakowało jej na życie, teraz będzie mo­gła trochę odetchnąć.
   Włączając „Wiadomości” TVP1, można mieć podobne wrażenia. Pre­zes Prawa i Sprawiedliwości przedsta­wia pakiet obietnic, nazwany „piątką Kaczyńskiego”. W głównym wydaniu „Wiadomości” wypowiada się pani Ka­rolina: „Wydatki są ogromne, już nie mówiąc o przedszkolu, to jeszcze ubra­nie, zabawki”. Autor materiału Marcin Szypszak zwraca uwagę, że wprowa­dzony trzy lata temu program 500+ po­maga jej zbilansować budżet domowy. „500+ to są w sumie też duże pieniądze” - przyznaje pani Karolina. Dziennikarz podkreśla, że PiS wywiązało się ze swo­jej obietnicy wyborczej i dlatego teraz „pani Karolina z dużą uwagą przysłu­chiwała się wczorajszej konwencji i no­wym propozycjom programowym PiS”.

WSTAWANIE Z KOLAN
Kremlowska propaganda wcisnę­ła gaz pod koniec 2013 roku, gdy na Ukrainie wybuchła Rewolucja Godności. Potem Rosja anektowa­ła Krym i wybuchła wojna w Donbasie. Media zależne od Kremla przekony­wały, że po drugiej stronie są szkoleni w Polsce i na Litwie faszyści, ukraiń­skie wojsko na wschodzie kraju ukrzy­żowało dziecko, a Amerykanie chcą zniszczyć Rosję, bo nie podoba się im, że odzyskała siłę. Jewgienij Łukianow, zastępca sekretarza Rady Bezpieczeń­stwa Federacji Rosyjskiej, w lipcu 2014 roku przekazał nawet agencji Ria Novosti oświadczenie, w którym domagał się zwołania kongresu mocarstw i uzgod­nienia „nowych zasad gry”, czyli podzia­łu wpływów na świecie. Argumentował, że na międzynarodowej arenie pojawili się nowi gracze z Azji, a „Rosja wreszcie podniosła się z kolan”.
    „Wstawanie z kolan” jest też ulubio­nym zwrotem autorów pracujących w mediach sympatyzujących z PiS. Na przykład Marzena Nykiel w serwisie wPolityce.pl już w tytule swojego tekstu o Polsce wybiła: „UE nie może znieść, że kolonia wstała z kolan”.
„Wiadomości” TVP1 przekonu­ją, że inne kraje UE wykorzystują Pol­skę, która „padła ofiarą ekonomicznego neokolonializmu”.

PIEKIELNA UNIA
Z TVP, serwisów internetowych gazet obsługujących medialnie PiS wylewa się nie mniej pogardy do Unii Europejskiej niż z rosyjskich mediów propagandowych. UE trzesz­czy, bo rozdzierają ją konflikty i nisz­czy biurokracja. Imigranci terroryzują mieszkańców starej UE. Korespondent TVP w Niemczech Cezary Gmyz nie­dawno informował, że Żydzi nie mogą bezpiecznie chodzić po ulicach Berlina, taki tam antysemityzm.
   Rosyjska telewizja z upodobaniem przekonuje natomiast, że przez kon­tynent przetaczają się protesty, bo lu­dzie mają dość biedy, jaką zafundowali im europejscy przywódcy. „Piekielny konflikt” - tak kanał Rossija 1 zatytuło­wał w lutym jeden z materiałów o UE. Mowa w nim była o tym, że sam prze­wodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker określił swoją pracę jako „piekło”. Następnie przypo­mniano słowa szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, że zwolennicy twarde­go brexitu będą mieć specjalne miejsce w piekle. Rosyjska telewizja nazwa­ła Tuska euromaniakiem. Prawie tak samo jak w TVP Info, gdzie powołano się na słowa anonimowego północnoirlandzkiego polityka, który miał po­wiedzieć o byłym polskim premierze: „piekielny euromaniak”.
   Rosyjska telewizja przypomniała też, że Unia miała być wspaniałym projek­tem, miały znikać granice, a tymczasem najważniejsze kraje są ze sobą skon­fliktowane. Gdy w lutym Paryż odwo­łał na konsultacje swojego ambasadora w Rzymie, Rossija 1 przedstawiała to jako największy konflikt między Fran­cją a Włochami od drugiej wojny światowej.

ODPÓR WROGOM
TVP przekonuje, że Niemcy zawsze zagrażali Polsce i przypomina za­bory oraz II wojnę światową. Rosja­nie dowiadują się natomiast, że USA to kraj, w którym można dokonywać abor­cji nawet na minutę przed urodzeniem dziecka. I że Rosja jest w stanie zamie­nić Stany w „atomowy pył” - pokazywa­ne są nawet grafiki, na których rosyjskie superrakiety osiągają wyznaczone cele w USA.
   Pisowskie media propagandowe rza­dziej uderzają w Rosję niż kremlowskie w Polskę. Robią to zwykle wtedy, gdy trzeba zdyskredytować opozycję. Na przykład w materiałach o przekopie Mierzei Wiślanej akcentowano, że tej inwestycji sprzeciwia się Rosja i opo­zycja, co miało sugerować, że opozycja działa w interesie Rosji.
   W obu przypadkach w materiałach in­formacyjnych z pozoru odległe sprawy się łączą. Państwowy kanał informacyj­ny Rossija 24 też informował o prze­kopie Mierzei Wiślanej, ale inwestycja skojarzyła się z Piotrem Skwiecińskim, do niedawna publicystą tygodnika „Sie­ci”, obejmującym stanowisko dyrek­tora Instytutu Polskiego w Moskwie. Przekopywanie Mierzei i wysłanie Skwiecińskiego do Rosji oceniono jako przejaw chronicznej rusofobii Polaków.

ROZWÓJ I DOBROBYT
Zarówno stacja kierowana przez Jacka Kurskiego, jak i kanały słu­żące kremlowskiej propagandzie kolejność materiałów w programach in­formacyjnych układają nie pod wzglę­dem wagi tematów, ale odpowiedniej narracji, która ma wywołać u widzów emocje. Gdy oglądamy, jak straszne rze­czy dzieją się za granicą, za chwilę po­dawane są przykłady, jak dobrze się żyje w naszym kraju - oczywiście dzię­ki obecnej władzy. W Polsce gospo­darka się rozwija, w Rosji też jest z nią coraz lepiej. Jeszcze niedawno rosyj­scy naukowcy nie mieli z czego żyć, ale to już przeszłość. Gdy Putin spotkał się na Kremlu z naukowcami, państwo­wa telewizja zapewniła, że czuć było przełom. Prezydent obiecał otwarcie nowych centrów badawczych. Nauko­wiec po angielsku zapewniał, że nigdzie na świecie nie przeprowadza się tak śmiałych eksperymentów w fizyce jak w Rosji.
   W Polsce naukę miała rozruszać „Kon­stytucja dla nauki”, dzięki której „ma być też więcej pieniędzy” - zapewniały pro­gramy informacyjne TVP.
   W obydwu krajach rządzący roz­wiązują problemy mieszkaniowe. Z tą różnicą, że w TVP rząd pomaga głów­nie mniej zamożnym obywatelom, a w rosyjskiej telewizji można oglą­dać, jak klucze do swoich wymarzonych mieszkań odbierają przedstawiciele ko­lejnych grup zawodowych i społecznych - nauczyciele na prowincji, wojskowi, ale też weterani wojny ojczyźnianej.

DEMONY ZŁA
Polska i Rosja mogłyby rozwi­jać się szybciej, a władze jeszcze bardziej pomagać obywatelom, gdyby nie przeszkadzający władzy w uszczęśliwianiu obywateli. W TVP jest to głównie opozycja parlamen­tarna, ale też ci, którzy krytykują PiS i protestują przeciwko porządkom wprowadzanym przez tę partię (dla TVP to np. „obrońcy pedofilów i alimenciarzy”). W Rosji trudno mówić o prawdzi­wej opozycji, gdyż obecne w parlamencie ugrupowania są uzależnione od Krem­la i wypełniają wyznaczoną im rolę. Ale szkodników nie brakuje, a tych trzeba napiętnować.
   Gdy w latach 2011-2012 odbywały się masowe antyputinowskie demon­stracje, zależna od Gazpromu, a więc od Kremla telewizja NTV wyemitowa­ła dwa odcinki filmu dokumentalnego „Anatomia protestu”. Wynikało z niego, że protesty są inspirowane i finansowa­ne z zagranicy, a ich organizatorzy bio­rą za to pieniądze. Trzeci odcinek miał dyskredytować znanego opozycjonistę Borysa Niemcowa, którego już wcześ­niej atakowały rosyjskie media. Emi­sja była zaplanowana na 1 marca 2015 roku. Została odwołana, gdy jak 27 lu­tego Niemcowa zastrzelono w centrum Moskwy.
   Teraz propaganda wzięła na cel Aleksieja Nawalnego, jednego z nielicznych już opozycjonistów, zdolnego zorgani­zować protesty w wielu miastach Rosji. W telewizji oskarża się go o korupcję i narażanie życia oraz zdrowia prote­stujących dla własnych celów.
   TVP nie poświęca jeszcze opozycji fil­mów dokumentalnych, ale organizuje nagonki na jej przedstawicieli. Były pre­zydent Gdańska Paweł Adamowicz był negatywnym bohaterem kilkunastu wy­dań „Wiadomości” TVP1. Oskarżano go m.in. o korupcję i próbowano powiązać z tzw. aferą Amber Gold. TVP dała Ada­mowiczowi spokój dopiero w styczniu, gdy został zamordowany przez 27-latka krzyczącego, że Platforma Obywatelska go torturowała.
W Polsce i Rosji wrogami są też orga­nizacje pozarządowe, których władze nie kontrolują. Pod koniec 2016 roku TVP sugerowała, że organizacje te są finansowane dzięki powiązaniom ro­dzinnym, znajomościom i sympatiom politycznym. Kremlowska propaganda oskarża NGO-sy o działania w interesie wrogów Rosji i - zgodnie z wprowadzo­nym prawem - jeżeli otrzymują jakie­kolwiek pieniądze z zagranicy, nazywa je zagranicznymi agentami (prawo to zostało rozszerzone na media).
   W polskich i rosyjskich mediach pro­pagandowych demonem zła jest amery­kański inwestor giełdowy węgierskiego pochodzenia George Soros, fundator Open Society Foundations i wielu in­nych fundacji. W TVP to „najsłynniej­szy spekulant giełdowy świata”, który „finansuje zwalczanie tożsamości na­rodowej i religii”. W rosyjskiej telewi­zji Sorosa nazywa się amerykańskim magnatem, którego Open Society Fo­undations niszczy obowiązujące na świecie wartości i steruje zbrojnymi przewrotami.

USŁUŻNA PUBLICYSTYKA
Do utrwalania w głowach od­biorców „prawd” przekazywanych w programach, udających serwisy in­formacyjne, służą przedstawienia na żywo, udające publicystykę. Prowa­dzący główne wydania „Wiadomości” TVP1 po ich zakończeniu rozpoczyna­ją rozmowy w programie „Gość Wia­domości”. Zwykle występują tam prominentni politycy PiS. Nikt nie za­daje im niewygodnych pytań, z niczego nie rozlicza, z niczym nie konfrontuje, czyli nie zajmuje się tym, co dzienni­karze powinni robić w imieniu swoich odbiorców. Zamiast tego prowadzący naprowadzają swoich gości na tematy i tezy, które politycy PiS w danym mo­mencie chcą wygłaszać. Na przykład, gdy PiS ogłosił „piątkę Kaczyńskiego”, Michała Adamczyka w rozmowie z byłą premier Beatą Szydło interesowało, jak odbiera ona „ataki ze strony Plat­formy Obywatelskiej na prospołeczne programy”.
   Rosyjscy propagandyści na utrwala­nie przekazów władzy mają inny spo­sób. W wieczornym paśmie kanału Rossija 1 nadawany jest program „Wie­czór z Władimirem Sołowiowem”. Prowadzący gości w studiu ludzi zwią­zanych z władzą - polityków, ale też lu­dzi kultury lub innych publicystów. Do tego grona dołączany jest człowiek ko­jarzący się z przeciwnikami putinizmu - np. ktoś nieukrywający liberalnych poglądów, ale może być też Ukrainiec lub Amerykanin, gdy temat programu związany jest z tymi krajami. Władi­mir Sołowiow tak prowadzi rozmowę, by ten gość wyszedł w najlepszym razie na idiotę, ale też np. szkodnika, przed­stawiciela obcych, wrogich Rosji inte­resów. Potem reszcie gości pozwala go zakrzyczeć i obrażać.
   Inne programy, nazywane publi­cystycznymi, w rosyjskiej telewizji wyglądają podobnie - dużo emocji, krzyku, inwektyw, czasami nawet rę­koczyny, mało merytorycznych argu­mentów. Widz ma siedzieć przykuty emocjami do ekranu i przy okazji chło­nąć, co jest dobre, a co paskudne. Wła­dimir Sołowiow prowadzi też program „Moskwa, Kreml, Putin” nadawany w niedziele po głównym wydaniu pro­gramu informacyjnego „Wiesti nie­dieli”. Tu pod pretekstem ujawniania ciekawostek zza kulis Kremla (np. jak przygotowuje się trybunę i scenę przed wystąpieniami Putina) rozmawia się z ludźmi władzy w formule podob­nej do rozmowy Adamczyka z Szydło, czyli „na kolanach”, bez dociekliwości i trudnych pytań.

PROPAGANDOWY PLURALIZM
„My przedstawiamy alternatywny punkt widzenia” - tłumaczyła w 2013 roku w wywiadzie dla serwisu Lenta.ru szefowa szerzącego rosyjską propa­gandę w wielu językach kanału Rus­sia Today (obecnie RT). Kiedy indziej twierdziła, że jej telewizja pokazuje to, czego mainstreamowe media na świecie nie pokażą, bo są skrępowane popraw­nością polityczną i lewicowo-liberalną ideologią.
   Prezes Jacek Kurski: „TVP jest prze­chylona w kierunku relacjonowania spraw państwowych z pozycji władzy, ale to wynika z kontekstu, jaki wytwa­rzają telewizje komercyjne. To one tak zbudowały, tak zdefiniowały plu­ralizm. Żeby on w ogóle istniał, musi być przeciwwaga” - mówił Kurski w „Rzeczpospolitej”.
   Simonian i Kurski zapominają, że szanujące się medium nie robi tego, co rosyjska telewizja i TVP nie z powodu poprawności politycznej, tylko dawno wypracowanych standardów profesjo­nalnego dziennikarstwa. Nie obejmują one wysługiwania się władzy.
   Propagandyści w Polsce i Rosji w podobny sposób są nagradzani za swo­je wysiłki. Michaił Leontiew był jednym z głównych propagandystów kremlowskich telewizji. W 2014 roku został sze­fem departamentu informacji i reklamy w państwowym koncernie paliwowym Rosnieft.
   Klaudiusz Pobudzin, były szef Tele­wizyjnej Agencji Informacyjnej (nad­zoruje treści informacyjne w TVP), w styczniu objął posadę dyrektora biu­ra prasowego państwowego koncernu Energa.

KREMLOWSKIE PLANY W POLSCE
W Rosji jeszcze w 2009 roku pań­stwowa propaganda wyglądała jak kiepski żart. Władimir Putin odwie­dził sklep spożywczy w Moskwie. - A to co? Kiełbaski aż po 240 rubli? - dziwił się, że sklep narzucił 50-procentową marżę na wędlinę. - Na chlebie mamy minimalny zysk. Czasem nawet wycho­dzimy na minus - tłumaczył się właści­ciel sieci handlowej. A Putin na to: - Wy jak coś powiecie... Na minus.
   Wizytę w sklepie ówczesnego pre­miera relacjonowały największe me­dia w Rosji. Znajomi z Nowosybirska, z którymi oglądałem Putina w skle­pie, uśmiechali się i dziwili, że poważ­na telewizja państwowa pokazuje takie ustawki.
   Gdy kilka lat później znów byłem w Nowosybirsku, nikt z państwowej te­lewizji już się nie śmiał, choć propagan­da stawała się coraz bardziej kuriozalna i agresywna. Niektórzy zaczęli mówić jej językiem.
   W Polsce przekaz prorządowych me­diów kierowany jest głównie do twar­dego elektoratu PiS. Trudno objąć nim innych, bo nadal ważną rolę odgrywają niezależne, prywatne media.
   Jednak PiS ma zakusy, by upodobnić Polskę do Rosji również w tym wzglę­dzie. Pod hasłami repolonizacji i dekon­centracji mediów kryją się kremlowskie wzorce, a nie francuskie czy niemieckie. To w Rosji po objęciu władzy przez Pu­tina ludzie z nim związani i państwo­we koncerny przejmowały media. Aby to przyspieszyć, zagranicznemu kapi­tałowi zabroniono posiadać więcej niż 20 proc. udziałów. Wiele międzynaro­dowych koncernów wycofało się, a ich media trafiły w ręce ludzi związanych z Kremlem. Miejsc, z których nie wyle­wa się propaganda, jest niewiele.
   Coś podobnego jest możliwe w Pol­sce? W Rosji też kiedyś nie wierzono, że w mediach może dominować prymityw­na i agresywna propaganda. I do tego być skuteczna.
Mariusz Kowalczyk
Autor jest dziennikarzem magazynu „PRESS”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz