Mówi polityk PiS:
„Paczka i Pałka dołączyli do zarządu, a Kura walczy z nimi brudnymi metodami.
Ma zielone światło od szefa wszystkich szefów i zachowa złoty głos”. Brzmi jak
gangsterska rozgrywka, a dzieje się to na szczytach publicznej telewizji.
Wszystko rozegrało się w ciągu tygodnia. Andrzej
Duda dostał do podpisania ustawę, która pozwala na zasilenie TVP i Polskiego
Radia kwotą 1,2 mld zł jako tzw. rekompensatę za ulgi w płaceniu abonamentu.
Kurski - jak relacjonują ludzie z TVP - był pewny że prezydent szybko ją
podpisze. Ale Duda wcale się nie spieszył, tylko - jak mu się wydawało -
wykorzystał okazję, aby zadbać o swoje wpływy przy Woronicza, wprowadzając
bliskich sobie ludzi do kierownictwa telewizji. Powodem było choćby to, jak TVP
traktuje głowę państwa: w ostatniej „Szopce noworocznej” prezydenta
przedstawiono jako Adriana. Dopiero po interwencji Pałacu na antenę poszła
nieco wygładzona wersja, ale i tak przebijała groteskowy wizerunek jego
postaci z „Ucha Prezesa”.
Bez tych pieniędzy
nad którymi przez chwilę władzę miał Duda, telewizja popadłaby w poważne
tarapaty finansowe, na co przed wyborami partia nie może sobie pozwolić.
Andrzej Duda chciał odwołania Jacka Kurskiego
(zwanego Kurą), co dla prezesa PiS było jednak żądaniem zbyt zuchwałym. Trzy
dni przed terminem na podpisanie ustawy Rada Mediów Narodowych (RMN) powołała
do zarządu TVP Marzenę Paczuską (zwaną Paczką), byłą szefową „Wiadomości”,
a także Piotra Pałkę, który wcześniej rozwiązał umowę na doradzanie prezydentowi.
- Wprowadzenie Paczki do zarządu kosztowało nas 1,2 mld zł, ale prezydent
się upierał - mówi nasz rozmówca w PiS. Jak twierdzą nasi informatorzy, na
wiadomość o awansie dla Paczuskiej pobladł wicepremier Piotr Gliński.
Zapamiętał jej, że kiedy kierowała „Wiadomościami”, wyemitowała materiał ze
słynnymi strzałkami opisującymi rzekome „niejasne” powiązania NGO, w tym tych,
w których pracuje żona wicepremiera. Gliński miał nawet zagrozić dymisją, ale
Kaczyński zbytnio się nie przejął i miał do niego rzucić: „To składaj dymisję”.
Aby załagodzić sytuację, zgodził się na dołączenie do zarządu trzeciej osoby,
Piotra Pałki.
Swoi i bardziej swoi
RMN odwołała za to Macieja
Staneckiego, nieformalnego przedstawiciela Kukiza we władzach TVP. Ten jednak szybko stracił poparcie Ruchu, bo muzyk doszedł
do wniosku, że Stanecki bezwarunkowo ulega Kurskiemu. Kukiz zgodził się, aby od
teraz Piotra Pałkę uznawać za swojego człowieka przy Woronicza. PiS świadczy
drobne usługi na rzecz rockmana, bo Jarosław Kaczyński sądzi, że muzyk jesienią
znów dostanie się do Sejmu. Dlatego dba o dobre relacje z ewentualnym przyszłym
koalicjantem. W konstruowanie nowych władz TVP był też
zaangażowany premier i przyjął je z zadowoleniem. Choć Mateusz Morawiecki
publicznie nigdy nie odważył się recenzować poczynań Kurskiego, to był mocno
poirytowany stylem prowadzenia przez niego publicznej telewizji. Ostatnio
szczególnie, kiedy „Wiadomości”, stając w obronie pensji szefa NBP i jego dwóch
współpracowniczek, chciały pokazać, ile zarabiają szefowe prywatnych banków.
- I „przypadkiem” chcieli pokazać sowite zarobki byłego prezesa
banku Mateusza Morawieckiego. Interwencja premiera była w tej sprawie skuteczna
- mówi osoba z TVP
Kontrolowana przez PiS Rada Mediów Narodowych to jedyne
ciało, które może powoływać i odwoływać prezesów. Na pięcioro członków troje to
posłowie PiS: szef Rady Jacek Czabański, Joanna Lichocka i Elżbieta Kruk. Są
jeszcze Juliusz Braun (z rekomendacji PO, były prezes TVP) i Grzegorz Podżorny (z nadania Kukiz’ 15). - Przy tym.
układzie sił to oczywiste, że bez pozwolenia z najważniejszego gabinetu przy
Nowogrodzkiej żadne zmiany w zarządzie nie mogą być przeforsowane -
słyszymy z centrali partii. Lichocka i Czabański też zgłaszają do Kurskiego
liczne zastrzeżenia, a ponad dwa lata temu zagłosowali za odwołaniem go. Tyle
że jeszcze tego samego dnia najważniejszy widz TVP - Jarosław
Kaczyński - kazał im tę decyzję odwołać.
Poszerzenie zarządu TVP było
symbolicznym, choć - jak się okazało w kilka dni - chwilowym osłabieniem władzy
Jacka Kurskiego. Do współrządzenia telewizją dano mu byłą szefową
„Wiadomości”, którą usunął ze stanowiska, i wyrzuconego przez niego w
atmosferze konfliktu dziennikarza i dyrektora. Podwójna potwarz dla prezesa TVP. Przy Woronicza zawrzało. Komentatorzy pisali: „Kurski
słabnie w TVP”, bo faktycznie stracił swój złoty, decydujący głos. Dwoje
świeżo powołanych członków zarządu dostało moc przegłosowania go dwa do
jednego. Wiadomo było, że Kurski tak tego nie zostawi. W powietrzu wisiało też
pytanie, jak na to wymuszenie przez prezydenta zmian w TVP ostatecznie zareaguje Jarosław Kaczyński? - Andrzej
Duda powinien się liczyć z konsekwencjami, kiedy wymusza coś na Jarosławie.
Wiadomo, że kiedy jedną. ręką. podpisywał ustawę o kasie dla TVP, to za chwilę druga, którą, dosięgną zarządu telewizji,
zostanie mu obcięta - słyszymy z okolic
PiS.
Czołganie
Kurski natychmiast przystąpił do
czołgania dokooptowanych wiceprezesów. Relacjonuje osoba znająca kulisy
pierwszego, zaraz po ich powołaniu, zarządu TVP: - Leciały
mocne teksty. Kurski chciał im pokazać swoją siłę, zrobić z nich awanturników i
hamulcowych dobrej zmiany w TVP. Szukał argumentów, z którymi może
pobiec do Jarosława, aby któreś z nich odwołać i broń Boże nie dawać Paczce do
zarządzania Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Zresztą podobno Kaczyński już wcześniej dał Kurskiemu
gwarancję, że informacje zostają pod jego kontrolą. To czołganie wyglądało
tak, że na kilka godzin przed posiedzeniem zarządu zasypywał ich tysiącami
stron dokumentów i liczył na szybkie głosowanie, bez dyskusji, pod jego
dyktando. Kiedy zgłaszali jakieś uwagi, Kurski się obrażał, w końcu
przegłosowali go w sprawie przełożenia jakiegoś punktu posiedzenia na kolejny
zarząd, który miał się odbyć za dwa dni robocze. Pierwszy raz w historii swojej
prezesury Kurski przegrał w głosowaniu. - Ostentacyjnie zerwał posiedzenie
i wyszedł, lojalni wobec niego dyrektorzy namawiali nowych wiceprezesów, aby
poszli do niego, przeprosili i zgodzili się na reasumpcję głosowania. Istny
absurd - relacjonuje osoba z Woronicza.
Paczuska i Pałka uznali, że albo teraz, na starcie, zacznie
się z nimi liczyć, albo zrobi z nich atrapę. W poniedziałek wieczorem ludzie
Kurskiego wysłali informację o kolejnym zarządzie nazajutrz, mimo że było już
zaplanowane dokończenie poprzedniego. W dodatku nie przysłali wszystkich
potrzebnych materiałów. Paczuska i Pałka zaprotestowali przeciwko zwołaniu
tego zarządu, uznając, że nie ma podstaw prawnych do jego zwołania. We wtorek
19 marca Kurski sztuczkami formalnymi doprowadził do
zwołania posiedzenia, które było wcześniej oprotestowane przez wiceprezesów. Z
tego powodu Paczuska i Pałka zaczęli wstrzymywać się od głosów i tak Kurski
znów przegrywał, a zarazem zbierał argumenty, że „z tą dwójką nie da się
pracować”. Oni nie chcieli iść na totalne zwarcie, więc w pilnych głosowaniach,
których odłożenie mogłoby narazić spółkę na straty, podnieśli razem z Kurskim
rękę. Tak zgodnie we trójkę przegłosowali zakup praw na niedzielny wyścig
Roberta Kubicy i zgodę na otwarcie TVP Wilno. Podpisaniem umowy o
współpracy MSZ i TVP
w sprawie rozwijania tego kanału Kurski
chwalił się przed kamerami w czwartek. Kilka godzin później rada nadzorcza
telewizji zawiesiła Piotra Pałkę.
W trzyosobowej radzie są ludzie, którzy swój ośrodek
lojalności ulokowali przy Nowogrodzkiej: jej szef Maciej Łopiński, wierny druh
Kaczyńskiego, który od czasów gdańskich sympatyzuje z Kurskim, Radosław
Włoszek, były współpracownik poseł Beaty Szydło, oraz Przemysław Tejkowski,
przyjaciel z podstawówki Joachima Brudzińskiego. Kurski argumentował przed RN,
że Pałka wytoczył TVP
proces. Od kilku miesięcy sądzi się z
Telewizją i żąda odszkodowania (trzymiesięcznej pensji) za zwolnienie
dyscyplinarne. Pałka do czerwca 2018 r. pracował w biurze programowym TVP był komentatorem politycznym w mediach, prowadził program w TVP Info. Został zwolniony po tym, jak w zeszłym roku do konkursu
Debiuty na festiwalu w Opolu dopuszczono piosenkę „Siła kobiet” zespołu Girls on Fire, która w dodatku wygrała konkurs. Problemem jest to, że w
jej klipie nawiązywano do czarnych marszów kobiet. Tylko że - jak ujawnił
„Fakt” - Pałka nawet nie wybrał tego zespołu do konkursu. Piosenki bronił za to
reżyser i szef rady artystycznej festiwalu Konrad Smuga. Ale to Pałka stał się
kozłem ofiarnym złożonym na ołtarzu dobrych relacji Kurskiego z częścią PiS.
Smuga ma mocną pozycję w TVP Kurski mówi o nim „mistrz
polskiej rozrywki”, a lista jego zleceń dla telewizji wciąż się wydłuża (m.in.
sylwester TVP „Rolnik szuka żony”). Co nie bez znaczenia, jest też
bliskim znajomym Joanny Klimek, żony prezesa. Jak twierdzi nasz informator
obecny na tamtym posiedzeniu rady nadzorczej, Czabański, który stoi za
powołaniem Pałki do zarządu, miał tłumaczyć, że o tym procesie nic nie
wiedział. Brzmi to jednak mało wiarygodnie, najwidoczniej uznał, że skoro
Kurski przeprowadza atak w tak bezceremonialny sposób, ma na to przyzwolenie z
Nowogrodzkiej. Smaczku sprawie dodaje fakt, że podobno Pałka deklarował na
posiedzeniu RN, że jest gotów na szybkie, w tym polubowne, zakończenie procesu,
ale - jak widać - nie to było dla RN
najważniejsze.
Szukanie haków
Kurski, który wnioskował też o
odwołanie z zarządu Marzeny Paczuskiej, wyciągnął kolejną amunicję. Wyposażony
w stenogramy z posiedzenia zarządu, których zresztą nie chciał udostępnić
nowym wiceprezesom, przekonywał radę nadzorczą, że Paczuska i Pałka wstrzymali
się od głosu, bo chcieli zablokować zakup scenografii do serialu „Ludzie i
bogowie” opowiadającego losy tzw. oddziału likwidacyjnego Kedywu Armii
Krajowej. Oni z kolei - że Kurski
przeprowadził to głosowanie z rażącym naruszeniem regulaminu, według którego
działa zarząd.
Jak podał Wojciech Wybranowski w „Do Rzeczy”, „czarę goryczy
przelał fakt, iż na tym samym posiedzeniu zarząd głosami Pałki i Paczuskiej nie
wyraził zgody na emisje tzw. billboardów sponsorskich przed, po, w przerwie i
w związku z meczami reprezentacji polskiej w piłce nożnej. Telewizja musiała
zdjąć przewidziane do emisji billboardy sponsorskie kilku firm, co może ją
kosztować utratę około siedmiu milionów złotych”.
Jednak nasze źródło twierdzi, że nowym wiceprezesom oczywiście
chodziło o pokazanie Kurskiemu, że nie będą jego paprotkami, ale też o ich
odpowiedzialność prawną za wydatki TVP - Oni mieli wątpliwości co do
umowy na zakup tej scenografii, ale w narracji Kurskiego, która przemawia do
serca PiS, byli przeciwko patriotycznemu serialowi. Tłumaczyli radzie, że nie
może być tak, że dostają papiery chwilę przed zarządem i muszą glosować, nie
wiedząc nad czym., a Kurski na to, że działają na finansową, szkodę firmy,
czyli wizerunkową. PiS - mówi osoba znająca kulisy rady nadzorczej. Jacek
Kurski natychmiast zadbał o odpowiedni przekaz w tej sprawie. Podał do
zaprzyjaźnionego „Super Expressu”: „Nawet siedem milionów
złotych może stracić Telewizja Polska z powodu konfliktu w zarządzie” - i
dalej: „Nowi członkowie zarządu blokowali bez powodu kolejne decyzje”. Trudno
się w tym połapać: Pałka poleciał za proces z telewizją czy za blokowanie
finansowych decyzji? A jeśli to drugie, to dlaczego tylko on, skoro Marzena Paczuska
głosowała dokładnie tak samo? Brak w tym logiki, ale nie o nią tu chodzi, tylko
o politykę.
Na drugi dzień po poszerzeniu zarządu nowym szefem TVP Info został, już oficjalnie, Krystian Kuczkowski, który do tej
pory był tylko p.o. wiceszefa TAI ds. TVP Info. Zaraz po
zawieszeniu Pałki jego asystent dostał propozycję nie do odrzucenia, aby
przejść do biura prasowego TVP Drugim wiceszefem Agencji jest
dwudziestoparolatek Paweł Gajewski, szef młodzieżówki Solidarnej Polski. Mówią
o nim „Misiewicz TVP”. Zasłynął
zdjęciem z festiwalu w Opolu, na którym trzymał parasol nad prezesem i jego
ukochaną. Wierną w poglądach sprzyjających PiS Marzenę Paczuską (czemu daje
wyraz na Twitterze) - kiedy opuściła fotel szefowej „Wiadomości”, bo nie
chciała podgryzać prezydenta, gdy ten był z partią rządzącą na wojennej ścieżce
po wetach do ustaw sądowych - zastąpił Jarosław Olechowski. On, dawny
dziennikarz ekonomiczny „Newsweeka”, pracował w TVP już za czasów PO, ale nie
zdradzał swoich przekonań. Kurski uznał, że awansując Olechowskiego z reportera
„Wiadomości” na szefa, w dowód wdzięczności, zapewni sobie pilnowanie
partyjnej linii. Miał rację.
Po restrukturyzacji, kiedy Kurski zlikwidował oddzielne
anteny, zrobił dyrektorem programowym Agnieszkę Dejnekę. Choć od lat uchodziła
za sprawną dyrektor od finansów TVP to według naszych rozmówców nie ma
kompetencji, by decydować o programie. Jej awans był po to, aby kto inny,
czyli ludzie, którzy przyszli z Kurskim, mieli nad wszystkim kontrolę. - Prezes
wybiera firmę, jego człowiek przygotowuje umowę, inny decyduje o kasie na
projekt, a jak ktoś ma wątpliwości, to audyt też przeprowadza dyrektor Kury, i tak się to wszystko kręci - mówi nasz informator z mediów publicznych. A jak coś
komuś nie pasuje, to - jak mówią pracownicy TVP - jest wzywany
na przesłuchania do dyrektora ds. korporacyjnych Stanisława Bortkiewicza
(dawnego dyrektora Ursusa, znajomego Kurskiego jeszcze z lat 90.) albo - co
też się zdarzało - skontroluje mu się pracowniczą skrzynkę mailową.
- Nawet Marzenę Paczuską i
Piotra Pałkę Bortkiewicz podobno zastraszał tym., że ma władzę nad.
komunikatem, który wyjdzie z posiedzenia zarządu, i żeby sobie uważali - słyszymy. Po TVP krążą też dwie wersje wydarzeń
zaraz po odwołaniu nowego wiceprezesa. Pierwsza mówi, że ludzie Kurskiego
naciskali, aby wyprowadziła go ochrona, druga - że chcieli go wyprowadzić
najbardziej eksponowanym hallem na Woronicza. - To miał być pokaz siły
Kurskiego, upokorzenie na oczach wszystkich, ale Pałka był stanowczy i nie
zgodził się na takie metody - słyszymy.
Pole walki
Najważniejsze jest teraz pytanie,
co to wszystko oznacza dla widzów. Idą podwójne wybory, więc twardy kurs wydaje
się naturalny. Jeden ze stronników Paczuskiej i Pałki ma nadzieję, że prezydent
i premier stworzą dla nich osłonę. Dodaje, że może prezesowi PiS nie podoba
się to, że Kurski tak wszystkich rozgrywa. Ale ktoś inny, dobrze umocowany przy
Nowogrodzkiej, kreśli trzy wnioski z ostatniego tygodnia. Po pierwsze, Jarosław
dał przyzwolenie, aby Jacek koncertowo rozegrał prezydenta i chyba ma z tego
trochę satysfakcji. Po drugie, Piotr Pałka zostanie odwołany przez Radę Mediów
Narodowych z zarządu TVP
lub sam zrezygnuje.
I po trzecie, Marzena Paczuska
zostanie, może zawalczy o lepszy wizerunek Dudy w „Wiadomościach”, ale Kurski
będzie ją mógł we wszystkim przegłosować w zarządzie.
Osoba z kręgu władz PiS: - Jacek ma. wrogów nie tylko w
opozycji. W PiS większość też go nienawidzi, bo dba tylko o interesy Ziobry i
prezesa. Jego wrogowie przynoszą. Kaczyńskiemu badania, z których wynika, że
nawet w bastionach PiS „Wiadomości” nie cieszą się dobrą, sławą, a oglądalność
spada. Ale Kurski, singiel otoczony wilkami, uwieszony na prezesie, jest najwygodniejszy
i skuteczny.
Nawet niektórzy w partii uznają za bezczelność użycie w piątkowych
„Wiadomościach” wypowiedzi nauczycielki o zadowoleniu z podwyżki pensji.
Kobieta twierdzi, że jej słowa pochodziły sprzed roku. „Jest to manipulacja i
propaganda ze strony telewizji” - oburzyła się na Facebooku bohaterka materiału
TVP i zapewniła, że też bierze udział w strajku nauczycieli.
Kurski podbija ogólne wyniki oglądalności imprezami muzycznymi
czy sportowymi, na których zresztą promuje się z żoną. Przy każdym materiale o
sportowych sukcesach skoczków czy piłkarzy jest wypowiedź Kurskiego (!), jakby
nawet te małe zwycięstwa były jego zasługą. Zresztą przy Nowogrodzkiej, tak jak
na kolegiach w TVP nie wyniki oglądalności, ale te sondażowe PiS są najważniejszym
argumentem. Kaczyński uważa nawet tę toporną propagandę za coś skutecznego i
dla siebie pożytecznego. Wie, że TVP ma moc wpływania na starszą grupę
widzów, którzy wiedzę o świecie czerpią głównie z „Wiadomości”. To jego
najwierniejszy elektorat. Według prezesa PiS powodem propagandowego kursu TVP jest antypisowski kurs prywatnych mediów - co Kurski
ochoczo za nim powtarza. Zresztą Jarosław Kaczyński za rządów PO wyjaśnił, jaką
rolę ma TVP w jego koncepcji rządzenia. Mówił, że jeśli rząd kontroluje
przekaz telewizyjny między godz. 19 i 20, a jednocześnie utrzymuje się wzrost
gospodarczy, to opozycja skazana jest na walenie głową w mur. Ma nadzieję, że w
najbliższych podwójnych wyborach opozycja rozbije sobie na tym murze głowę. Z
drugiej strony kłótnie i walki w obozie
władzy, jak te w TVP
pokazują, że rosną napięcia i nikt już nie jest pewny swego. A jeszcze premier Morawiecki
powiedział ostatnio, że „my nie mamy mediów” i pewnie najbardziej nad tym
dziwnym stwierdzeniem zastanawia się sam prezes Kurski.
Anna
Dąbrowska
Bardzo się cieszę, że mogę podzielić się z nami swoimi doświadczeniami. Nazywam się Brenda i byłem szczęśliwy. Dopóki mój mąż nie powiedział, że go zdradzam, oboje staliśmy się dokuczliwymi parami, nie mógł w to uwierzyć, ani nie zaufał moim słowom, więc złożyliśmy wniosek o rozwód, później zostaliśmy rozdzieleni i ślubowaliśmy, że nigdy się nie pogodzimy. Długo próbowałem iść dalej, ale nie mogłem pozostać bez niego, więc zacząłem poszukiwania powrotu męża, a potem skierowano mnie do Dr.IZOYA. Świetny człowiek, którego spotkałem, rzucił zaklęcie miłosne i zmusił mojego męża do powrotu w ciągu 24 godzin. dzięki temu jestem tutaj, aby udostępnić kontakt dr IZOYA, skontaktować się z nim poprzez drizayaomosolution@gmail.com. Jest naprawdę potężny i specjalizuje się w następujących sprawach ...
OdpowiedzUsuń(1) Kochaj zaklęcia wszelkiego rodzaju. (2) Przestań rozwodzić się. (3) Zakończ jałowość. (4) Potrzebujesz pomocy duchowej.