Andrzej wrócił do
domu z „Bonda”, zresztą znudzony filmem. Włącza komputer, patrzy, a tu
prawdziwa walka o uratowanie świata - manifest Komitetu Obrony Demokracji. Dziś
jest koordynatorem Regionu Mazowsze.
WOJCIECH STASZEWSKI
Mateusz
Kijowski zsiada z motocykla, upina wyciągnięte spod kasku długie włosy w kitę
i kroczy pod Trybunał Konstytucyjny. Kowbojskie buty nr 47, w lewym uchu dwa
kolczyki, w klapie skórzanej kurtki dwa oporniki. W środę odbywa się tu pikieta
Komitetu Obrony Demokracji, na którego czele stoi Mateusz - to próba przed
zapowiedzianą na sobotę demonstracją.
20 metrów dalej odbywa się kontrmanifestacja. KOD skanduje:
„Niezawisłość Trybunału”, a druga strona „Rzepliński na Białoruś”. KOD:
„Wolność, równość, demokracja”, a druga strona przemawia przez megafon: „Ci
państwo reprezentują reżim, a nie demokrację”. KOD puszcza z głośników
„Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie” Tomka Lipińskiego, a
druga strona „Żeby Polska była Polską” Jana Pietrzaka. Wreszcie KOD zaprasza
tak, jak zapraszało się milicję za komuny: „Chodźcie z nami, póki można”.
MATEUSZ
Opornik w swetrze Mateusz nosił jeszcze w liceum, w stanie wojennym.
W latach 80. chodził po górach z grupą kościelnego Przymierza Rodzin, na komputerze
ojca robił gazetkę „Róbmy swoje”. W pierwszym numerze drukował wywiad z
Wojciechem Młynarskim, autorem piosenki „Róbmy swoje” - w ostatnim, w 1989
r., z Henrykiem Wujcem. Czekał na niego do drugiej w nocy, bo Wujec wracał z
Rzeszowa, gdzie brał udział w kampanii przed wyborami 4 czerwca.
- Żeby świadomie występować w życiu publicznym, trzeba mieć pewne
doświadczenia - mówi Mateusz. - Dziś uważam, że do grupy poniżej 25. roku
życia żadnych ofert nie warto kierować.
Potem sam zaczął robić swoje: ze znajomym otworzył szklarnię,
projektował kurtki i śpiwory, poszedł do Agrobanku na kurs dilerów walutowych.
A że tam wprowadzali właśnie komputery, zatrudnili go jako informatyka.
Przeżył bolesny rozwód i zaangażował się w ruch praw ojca. Solidaryzując
się z gwałconymi kobietami, zrobił sobie zdjęcie
w spódnicy. Gest powtórzyło potem wiele osób.
A później, to się zaczęło w czasie kampanii prezydenckiej i
parlamentarnej, zaczęła go mierzić polityka: - Nie mogłem znieść tego
opowiadania o Polsce w ruinie i degrengoladzie. To obraża miliony Polaków,
którzy zapracowali na sukces tego kraju.
I nie wiadomo, czy coś by z tego wyszło, gdyby pod koniec listopada się
nie przeziębił. Siedział w domu, surfował po internecie. Koleżanka podesłała mu
zamieszczony na portalu StudioOpinii.pl apel Krzysztofa
Łozińskiego - dawnego opozycjonisty z Komitetu Obrony Robotników (KOR),
publicysty, alpinisty - o utworzenie Komitetu
Obrony Demokracji. Dopisała: „Zrób coś z tym”. Mateusz napisał post, polubiła
go Danuta, wdowa po Jacku Kuroniu - jednym z założycieli KOR. I to była iskra,
która odpaliła KOD. Założył grupę na Facebooku, poszedł spać. A rano patrzy:
na grupie są tysiące ludzi.
- Przed czym konkretnie należy bronić demokracji? - pytam Mateusza.
- Akcja z Trybunałem Konstytucyjnym może spowodować, że zostaniemy uznani
za kraj niedemokratyczny. To grozi wyrzuceniem z Rady Europejskiej i z Unii. A
wtedy skończą się choćby dopłaty dla rolników i na budowę dróg. Ale przede
wszystkim osłabienie sądownictwa to realne zagrożenie dla obywateli. Gdyby
wójt chciał komuś przeprowadzić ulicę przez podwórko, to można pójść
z tym do sądu. A kiedy sąd będzie podlegał wójtowi, to co?
- Mało osób obawia się przeprowadzenia drogi przez podwórko - zauważam.
- A jak znacjonalizują ziemię? Albo przynajmniej zakażą jej sprzedaży,
chyba że sąsiadowi po ustalonej przez państwo cenie? To grozi milionom
rolników.
- A co ma do stracenia pani, która nam parzy kawę w tej kawiarni?
-Pracę. Jak ogłoszą, że zagraniczne firmy płacą trzy razy większe
podatki i nie będzie żadnego trybunału, do którego można się odwołać, to ta
kawiarnia zostanie zlikwidowana.
ANDRZEJ
Wrócił do domu z najnowszego „Bonda”, który go zresztą
śmiertelnie znudził. Agent, który ratuje świat przed zagładą na ekranie... Ile
można? Andrzej odpalił komputer, wszedł na fejsa i zobaczył manifest Komitetu
Obrony Demokracji. On sam myślał już od miesięcy to samo, tyle że formułuje to
dużo ostrzej.
- Widziałem już po wybraniu Andrzeja Dudy, jak następuje faszyzacja
Polski - mówi. - Jak łączą się dwie części społeczeństwa -jedna
tradycjonalistyczna, katolicka i druga nieradząca sobie z demokracją
deliberatywną, w której trzeba wciąż dokonywać wyborów, dająca się przekupić
janosikowymi obietnicami. I obie coraz bardziej chcą rządów silnej ręki. PiS
podbudowuje to ideologią herezji katolickiej wprzęgniętej w nacjonalizm. To
antyehrześcijańska partia, która z chrześcijaństwa robi coś między sektą a
karykaturą. To zło mnie bolało.
Jeszcze przed północą Andrzej Miszk dociera do koordynatora, chce się
włączyć w KOD na sto procent. Trafia do 20-osobowej grupy założycielskiej,
dziś jest koordynatorem na Region Mazowsze.
Miszk sam ma życiorys, z którego można by zrobić film. Mówi o sobie, że
jest z pokolenia, które nie zdążyło się załapać na pierwszą Solidarność, ale
zdążyło na stan wojenny. Mieszkali w Trójmieście; pół rodziny pracowało w
stoczni, a na ulice wyjechały czołgi. Zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego,
kiedy tylko skończyły się ferie świąteczne, zorganizował w swoim technikum strajk uczniowski. Spacyfikowali ich po
kilku godzinach. Potem 1 maja 1982 roku protestował przeciwko przymusowemu
udziałowi w pochodzie i trafił za to na pięć miesięcy do więzienia. Jak
wyszedł, tworzył Polską Młodzież Walczącą, myśleli o walce zbrojnej. Ale kiedy
dostał wezwanie do armii, odmówił służby i przystąpił do ruchu Wolność i
Pokój. Za odesłanie książeczki wojskowej trafił znów na trzy miesiące do
więzienia. W sumie za działalność w WiP zatrzymywali go ze 20 razy na 48
godzin. W1988 r. porzucił politykę, zajął się handlem książkami, rozkręcił
firmę. Ale brakowało mu w życiu idei, trafił do zakonu, został jezuitą,
stworzył portal Tezeusz.pl.
Już miał zostać wyświęcony na księdza, kiedy
zaczął pisać na portalu o lustracji w Kościele. Nie dopuszczono go do święceń,
jest diakonem w zawieszeniu.
Dzisiaj prowadzi internetowy antykwariat z siedzibą w Kasinie Małej na
Podhalu, czasem przyjeżdża do warszawskiej filii firmy. I kiedy po powrocie z
tego seansu filmowego dowiedział się o KOD, znów z biznesu przerzucił energię
na świat idei.
- Oni po klęsce z 2007 roku tak teraz przebudują ustrój, żeby już nigdy
nie stracić władzy. Może za cztery lata w ogóle nie będzie wyborów? - obawia
się Andrzej. - Resorty siłowe tak nasycą swoimi twardymi zwolennikami, że jak
dojdzie do Majdanu, a dojdzie, to przeciwko nam będą nie neutralni
funkcjonariusze, tylko ludzie, którzy wierzą, że trzeba siłą narzucić innym
swoją prawdę.
Uważa, że aby nie dopuścić do tego
czarnego scenariusza, trzeba protestować już dziś: - Z Polski, którą kocham ze
wszystkimi jej niedociągnięciami, ktoś chce mi zrobić komunę bis. Zaprzepaścić
cały dorobek walki o wolność i integrację z Europą.
JAREK
Jak wielki - dwumetrowy i ważący 120 kg - facet przewraca
się na boisku piłkarskim i łamie rękę, to nie jest to zwykłe złamanie. Do
kości przykręcają mu 23-centymetrowy kawał blachy, a rehabilitacja trwa długo.
Kiedy Jarkowi Marciniakowi z Katowic kończy się zwolnienie lekarskie,
postanawia spokojnie
dokończyć studia (jest po
politologii, studiuje zaocznie prawo, ma 35 lat). Z pracy w korporacji ma
trochę oszczędności, więc tylko się uczy do egzaminów na aplikację i
rehabilituje rękę. Chodzi na mecze Górnika Zabrze, działa w stowarzyszeniu
Socjos Górnik - zrzeszającym spokojnych kibiców, nie ultrasów, jak zapewnia.
Ale z ultrasami Jarek rozmawia, niedawno przekonał paru do uchodźców: - Jak im
pokazać filmik z nalotu kasetowego w Syrii i zapytać, czy z tym by walczyli, to
przyznają, że faktycznie uchodźcom wojennym trzeba pomóc. Oni nie są bez serca,
tylko przez 10 lat byli indoktrynowani fałszywym przekazem.
Teraz Jarek całymi dniami siedzi w internecie. Tam trafia na ten sam
tekst Łozińskiego o potrzebie utworzenia KOD i zakłada na Facebooku fanpage -
czyli internetową społeczność. Następnego dnia ma 8 tys. osób i dostaje e-mail
od Kijowskiego, żeby połączyć siły. Teraz równolegle i zgodnie działają fanpage
i grupa.
Robi się jednak trochę zamieszania - tym
bardziej że powstają fałszywe profile albo kontrprofile, np. Komitet Obrony
przed KOD.
Twórca tego ostatniego nie chce się przedstawić, ale odpisuje na
pytania: „Nie zgadzam się z wieloma decyzjami obecnego rządu, ale KOD nie jest
ratunkiem. Powstał w obronie prywatnych interesów osób, które tkwiły w układach
z poprzednim rządem. Ubolewam nad tym, że tyle osób dało się nabrać na tę
piękną przykrywkę. Kiedy usłyszałem o powstaniu takiego komitetu, nawet się
ucieszyłem, że naród nareszcie chce coś zrobić z całą tą polityczną klasą.
Jednak po spędzeniu w grupie kilku godzin zorientowałem się, że im wcale nie
chodzi o demokrację. Jakakolwiek próba wywołania sensownej dyskusji w tej
grupie kończy się natychmiastowym banem”.
Przeciwnicy KOD piszą w sieci: „robicie to za pieniądze PO, szkodzicie
demokracji, oszukujecie ludzi”. Koderzy, jak sami o sobie mówią, opowiadają z
kolei o „hakerskich atakach na ludzi KOD”.
- Zhakowali mi konto na Facebooku już kilka razy. Straciłem dostęp do
jednego banku. Muszę pisać do administratorów, wysyłać, prostować - opowiada
Kijowski. Dzień później ktoś zakłada mu fejkowy (czyli fałszywy) profil na Facebooku
i pisze tam, że trzeba zastrzelić Jarosława Kaczyńskiego. Posłanka Krystyna
Pawłowicz z miejsca zapowiada zawiadomienie prokuratury, a jej partyjni
koledzy dopowiadają, że wpis w godzinę (zanim Kijowskiemu udało się usunąć
konto) zalajkowało kilka osób.
Z kolei Andrzejowi po spotkaniu założycielskim KOD w Warszawie Przedsiębiorstwo
Gospodarki Maszynami Budowlany mi wypowiedziało w trybie natychmiastowym prawo
do wynajmowanego lokalu. Andrzej ma w biurowcu PGMB pomieszczenie swojego
antykwariatu, ale spotkanie odbyło się winnej sali w budynku - specjalnie
wynajętej na ten cel.
Prezes PGMB Marek Miturski: - Pracownicy tego pana przepakowują książki
na korytarzu, a ja mam 50 najemców, którym to przeszkadza. Dowiedziałem się,
że ten pan jest w KOD, dopiero kiedy pracownica przeprowadziła z nim rozmowę.
Na dzień dzisiejszy umowa nie jest wypowiedziana.
Andrzej: - Przez pięć miesięcy nie było żadnych zastrzeżeń poza tym, że
parkuję
na miejscu prezesa. Ja wiem, że
pan prezes podlega miastu, ale chyba już wyczuwa nowe wiatry.
ANONYMUS
Pół godziny opowiada mi, jak śpi po dwie-trzy godziny
dziennie, Zasypia nad klawiaturą
i „walczy z bojówkami w internecie”. Mówi o tym, że zhakowali jej konto na Facebooku
i wstawiali na profilu zdjęcia
pornograficzne. O groźbach wobec niej i jej rodziny. Ale kiedy wysyłam jej
tekst do autoryzacji, wszystko wycofuje. Dodaje: - To nie są żarty.
Para młodych naukowców z Warszawy
opowiada o swoim zaangażowaniu, ale też nie chce podać nazwisk. Mężczyzna
wyjaśnia: - Nie chcę mieć problemów ze zhakowanym kontem. Nigdy nie miałem
takich obaw, ale teraz nie wiem, co będzie. Na razie ściągnąłem sobie
aplikacje Signal, znajomy widział jej prezentację w Massachusetts Institute of Technology. Jak rozmawiasz przez to, to nikt cię nie może
podsłuchać.
OPORNIK
Definicję opornika ze strony rozumiem-fizyke.yum.pl można potraktować jako metaforę:
„Opornik służy do redukcji napięcia w obwodzie. Przy przepływie prądu przez
opornik wytwarzane jest ciepło”.
Można by rzec, że działanie w KOD zmniejsza napięcie ludzi sfrustrowanych
rządami PiS. Wspólny „opornikowy” opór wytwarza energię.
Opornik symbolizuje też jednak największy problem KOD - brak poparcia
wśród młodych ludzi. Średnia wieku na spotkaniach w różnych miastach to 50 lat.
Do ruchu przystępują głównie tacy, co sami wpinali oporniki w ubranie w czasach
szkolnych czy studenckich albo przynajmniej z dzieciństwa pamiętają komunę. -
To jedyny symbol z tamtych lat, który nie został zawłaszczony przez opcję
narodowo-socjalną - tłumaczy Mateusz Kijowski.
- Mamy prawo przywoływać tamten symbol. Może to dla kogoś brzmi śmiesznie,
ale to nasza konstytuanta - dodaje Beata Anna Polak, koordynatorka KOD z
Poznania, socjolog z UAM.
Andrzej Celiński, polityk, w latach 70. członek KOR, opowiada, jak
został niedawno zaproszony do programu telewizyjnego. Zadzwonił do zakładu
naprawy RTV, bo chciał mieć wpięty opornik na wizji. Sprzedawca już miał
zamykać, ale jak dowiedział się, o co chodzi, obiecał poczekać pół godziny.
Celiński jest jednak sceptyczny: - Ludzie nie założą masowo oporników, bo
mają w dupie swój kraj. Teatralna forma katolicyzmu ukrywa naszą głęboką
nietolerancję. Pokazaliśmy światu nieprawdziwą Solidarność - otwartą, szanującą drugiego człowieka, solidarną wobec
słabszych. A jesteśmy gównianym narodem. Widać to po Wielkiej Orkiestrze
Świątecznej Pomocy. Jesteśmy wtedy tacy fajni - ale dlaczego tylko przez jeden
dzień w roku?
BUDZIK
Zdaniem Waltera Chełstowskiego, uczestnika ruchu, współtwórcy festiwalu rockowego w Jarocinie i Wielkiej
Orkiestry Świątecznej Pomocy, KOD to budzik dla społeczeństwa.
Więc może właśnie budzik byłby lepszym symbolem KOD?
- PiS to mistrzowie złotych słów, żaden internauta nie wygra z nimi na
słowa, bo to tak, jakby ktoś chciał wygrać z Wojciechem Mannem na dowcipy.
Zaczarowali wszystkich powtarzaną przez lata mantrą. Niech ludzie teraz
zobaczą, że skoro tyle osób demonstruje przeciw nim, to jest coś nie tak. I
niech popatrzą na twarze na sobotniej demonstracji KOD i na miesięcznicy
smoleńskiej: które są uśmiechnięte i pogodne, a które zaciśnięte i tylko
krzyczą o zdrajcach i złodziejach - mówi Chełstowski. - W KOD jest teraz atmosfera
radości. Ludzie się zorientowali, że jest ich więcej, że nie są jedynymi,
którzy są przeciw. Wszyscy mówią sobie po imieniu. To oznaka plemienności: ja
i ty jesteśmy z jednej krwi.
Jak obudzić młodych? Moi rozmówcy powtarzają recepty tak zgodnie, jakby
to było proste, jasne i oczywiste. Po pierwsze pismem obrazkowym. Memami w internecie,
prostymi hasłami, rysunkową propagandą. Po drugie prawdziwą edukacją
obywatelską w szkole.
- To nie powinno być wkuwanie, jakie są rodzaje sądów w Polsce, co
ostatnio wbijano w głowę mojemu dziecku, tylko szereg ćwiczeń. Na przykład dwie
grupy dyskutują ze sobą, ucząc się argumentowania. Nauka wypełniania PiT-ów.
Wtedy nie będzie tak, że 80 proc. ludzi nie wie, skąd się biorą pieniądze w
budżecie państwa, i myśli, że rząd może je dowolnie dodrukować - opowiada
Chełstowski.
Tylko co zrobić w sytuacji, gdy to PiS odpowiada za programy nauczania?
Moi rozmówcy nie umieli odpowiedzieć na to pytanie.
Tylko Danuta Kuroń, wdowa po Jacku Kuroniu, wierzy w intuicję młodzieży:
- Teraz, gdy świat stoi na beczce prochu, ten brak poszanowania dla
reguł, dla ustanowionych praw prowadzi do anarchii, zagraża naszemu państwu.
Polska młodzież, która jeździ po świecie - czy to na studia, czy do pracy, czy
turystycznie - widzi, co się dzieje, i rozumie z tego więcej, niż nam,
starszym, się wydaje. To młodzi najaktywniej organizują się do ochrony przyrody
czy przestrzeni społecznej przed zawłaszczaniem i dewastacją, i wierzę, że
będą potrafili zorganizować się do ochrony państwa konstytucji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz