Na
polach zielono, zające harcują, a koty wygrzewają się na dachach. Nie ma co marzyć,
że któraś rzeka w tym roku zamarznie. Lód skuł jedynie Trybunał Konstytucyjny.
Przyroda sprzyja ministrowi ochrony środowiska, więc wkrótce zacznie on bezkarną
wycinkę w Puszczy Białowieskiej. Na jej miejscu powstanie park narodowy im.
Prawdy Smoleńskiej albo nowoczesna, z asfaltowanymi alejkami, Puszcza
Opatrzności Bożej.
Tymczasem przed Pałacem
Prezydenckim w tzw. miesięcznicę dziennikarza TVP zaatakowała grupa
starszych osób - tym, co mieli pod ręką. Różańcami i krucyfiksami. Wydarzenie
skomentował pisowski marszałek senatu Karczewski: „Dziennikarz nie powinien
wchodzić w jądro zdarzeń”. Tego samego dnia Beata Kempa w sali obrad rządu
zdjęła z gwoździa zegar ścienny i powiesiła tam krzyż - „symbol miłości i
pojednania, od zawsze wpisany w historię Polski”. Parę godzin później wyż. wym.
kierowniczka intendentury, rozgrzana chrześcijańską potrzebą palenia na
stosach, obaliła Konstytucję RE Zrugała Trybunał i po bolszewicku skasowała
jego wyroki. Dzielna komsomołka w służbie pana Kaczyńskiego.
Przez
Polskę sunie monstrualna brzytwa, a z jadących za nią gigantofonów słychać:
„My się nie cofniemy, bo zaufali nam Polacy.
Zostaliśmy wybrani przez naród”.
Oto jeden z tych wybranych,
doradca prezydenta Andrzej Zybertowicz ma czelność dowcipkować, że zmarły
niedawno Jan Kulczyk żyje sobie gdzieś na Bali pod innym nazwiskiem. Kolejna
cmentarna hiena to nowy pisowski „sędzia” TK Mariusz Muszyński - znany głównie
z tego, że kpił ze śmierci prof. Władysława Bartoszewskiego. Z
ciemnego kąta na stanowisko szefa sejmowej komisji praw człowieka wypełzł też
peerelowski prokurator Piotrowicz. Zgodnie z tym, czego nauczyła go PZPR,
oświadczył, że „demonstracje antyrządowe to
łamanie demokracji i nieszanowanie prawa”. Rok temu sam brał udział w takiej
demonstracji, ale wtedy rządziła PO, a dziś - mówi Piotrowicz - „mandat do
sprawowania władzy ma PiS”. Brawo. To się kiedyś nazywało demokracja
socjalistyczna.
Na ulicach Kalisza posłanka Joanna
Lichocka i wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (oboje PiS) na naszych
oczach zatrzymali „zwijanie się państwa, które prowadziła PO”. Obiecali, że
zrobią wszystko, by w Kaliszu i Wielkopolsce było więcej nowych inwestycji.
Sztandarową stanie się „nowoczesne więzienie spełniające normy europejskie”.
Minister puchnie z dumy, bo pomieści nie stu i trochę jak poprzednie z czasów
PO, ale aż 300 skazanych. Rozmach, postęp i spełnienie marzeń wszystkich
Polaków, przecież każdy chciałby siedzieć w pierdlu na wysokim poziomie. Po
piętach Kaliszowi depcze Gdańsk. Tamtejszy oddział Instytutu Pamięci Narodowej
zorganizował swoje 15-lecie jako galę bokserską. Zawodnicy mają wychodzić na
ring, słuchając pieśni Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego, a w
przerwach między rundami puszczany będzie dokumentalny film o życiu Anny
Walentynowicz. Pomysł niezły, tyle że już to widziałem w skeczu Monty Pythona. Tam aż krew się lała, gdy faceci w ringu
rozstrzygali odwieczne pytanie, czy Bóg istnieje.
No i
właśnie za chwilę Bóg się rodzi. W stajence Święta Rodzina. Głodno, chłodno i
ubogo. Mówi św. Józef: Szkoda, Marysiu, że PiS nie dotrzyma obietnicy i nie da
nam jednak 500 zł na pierwsze dziecko. Maryja: Może Duch Święty się zlituje i
będziemy mieli drugie. Św. Józef: I tak pieniądze będą niepewne. Musielibyśmy
nadal być biedni. PiS powiedział, że bogaci, którzy sięgną po 500 zł na drugie
dziecko, po prostu się skompromitują.
Stanisław Tym
ŹRÓDŁO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz