poniedziałek, 14 grudnia 2015

Prezydencie, oddaj mój głos



Żeby chociaż udawał, że jest prezydentem wszystkich Polaków - żałują ci, którzy głosowali w ramach buntu na Andrzeja Dudę. Bo niektórzy już się tego wstydzą.

ALEKSANDRA GUMOWSKA

To był impuls - absol­went Politechniki War­szawskiej napisał tweeta, że żałuje swojego głosu na prezydenta Andrze­ja Dudę. Impuls pchnął też adwokata do wysłania listu do prezydenta, maturzy­stę do zaznaczenia braku poparcia na profilu prezydenta na Facebooku, a filolożkę i jej brata do założenia fan page’a: „Wstyd mi, że głosowałem na prezyden­ta Dude!!!” (pisownia oryginalna).

KTO SIĘ SPODZIEWAŁ
„Szanowny Panie Prezydencie! Od­bieram Panu głos, jakiego udzieli­łem Panu w dniu wyborów” - napisał w liście do prezydenta Andrzeja Dudy adwokat z Gliwic. - Można być obserwa­torem życia publicznego i stać z boku, ale w pewnym momencie to się z człowieka wylewa - mówi Robert Dopierała o po­wodach napisania listu.
Czarę goryczy przelała poranna infor­macja z 3 grudnia o odebraniu w nocy przez prezydenta ślubowań od wybra­nych przez nowy Sejm sędziów Trybu­nału Konstytucyjnego. Na godz. 11 jechał z klientem na rozprawę 130 km od Gli­wic. Klient prowadził, on pisał: „Jest mi wstyd, że w maju 2015 roku oddałem na Pana swój głos”. Po powrocie do kance­larii kończył: „Nie takiego Prezydenta
wybierałem, nie na taką Prezydenturę się godziłem, liczyłem, nie takiej Prezy­dentury oczekiwałem”. List przekazał sekretariatowi do wysłania i zasiadł do oglądania transmisji z obrad Trybuna­łu Konstytucyjnego, który właśnie roz­patrywał, czy poprzedni Sejm wybrał pięciu sędziów zgodnie z prawem: TK uznał, że trzech zgodnie z prawem i pre­zydent powinien ich niezwłocznie za- przysiąc, a dwóch - bezprawnie.
35-letni Dopierała nie należy do elek­toratu PiS. W wyborach parlamentar­nych głosował na Nowoczesną i PO. Na studiach należał do Sojuszu Lewicy De­mokratycznej, ale zniechęcił się do poli­tyki - jak mówi - panującą w niej obłudą.

Wątpliwości co do głosu oddanego na prezydenta Dudę zaczął mieć, kiedy pre­zydent nie odbierał ślubowania od pię­ciu sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Druga, już nie lampka, a lampa, jak podkreśla, zapaliła mu się, kiedy prezy­dent ułaskawił Mariusza Kamińskiego. - Nie można ułaskawić osoby, wobec której funkcjonuje domniemanie nie­winności - Dopierała podnosi głos i roz­poczyna wykład z prawa.
Znajomi śmieją się: „A nie mówili­śmy!”. - Teraz wydają się doskonały­mi obserwatorami życia - komentuje z przekąsem Dopierała. - Ale ja wtedy nie chciałem się odwoływać do uprosz­czeń, do stereotypów. Mój głos na kan­dydata Andrzeja Dudę traktowałem jako inwestycję. To człowiek inteligentny, prawnik, nikt się nie spodziewał, że nie będzie przestrzegał prawa - tłumaczy. Kiedy jego list opublikowały media, jed­ni gratulowali mu odwagi, inni ganili go za naiwność i brak wyobraźni,
- Nie dało się przecież założyć, że pre­zydent Duda będzie działał wbrew kon­stytucji - broni się mecenas.
Prof. Mikołaj Cześnik, politolog z Uni­wersytetu SWPS, zaznacza, że pewne rzeczy jeszcze miesiąc temu wydawa­ły się nieprawdopodobne. - Nikt się nie spodziewał, że rząd będzie blokował
publikację orzeczenia Trybunału Kon­stytucyjnego. Wydawało się, że skoro prezydent ma zaprzysięgać sędziów, to będzie to robił. Nie można dać w konsty­tucji uwagi, że jeśli nie zaprzysięgnie, to należy go odwołać.
Mecenas Dopierała pyta retorycznie:
- Jak ja i moi klienci czy ktokolwiek inny mamy się stosować do wyroków, skoro sam prezydent i rząd tego nie robią?

URABIANIE SYMPATYKA
Dla Małgorzaty Kos impulsem było orędzie prezydenta. Zdenerwowa­ła się, że nie wspomniał nawet o wyroku Trybunału. Że co, uznał, że może nikt nie
zauważy? - Stwierdziłam, że z jakiegoś powodu PiS się spieszyło z wyborem sę­dziów i przyjęciem ślubowania. Pojawił się niesmak. PiS dorwało się do władzy i jest zajęte tym, żeby zmienić wszystko, co wprowadziły PO i PSL, żeby zagrać im na nosie: „Tralalala, my teraz mamy wła­dzę”. A co PiS uchwali, prezydent podpi­sze, niezależnie, czy się zgadza, czy nie.
Kos, 26-letnia absolwentka filologii hiszpańskiej, co chwila śmieje się ner­wowo. Na prezydenta Andrzeja Dudę głosowała przecież z pełnym przekona­niem, choć w wyborach parlamentar­nych, również przecież z przekonaniem, głosowała na Zjednoczoną Lewicę. Jest za tym, żeby osoby homoseksualne mo­gły brać śluby i mieć dzieci, jest otwar­ta na świat, ale prezydent Duda nie wydawał jej się tu przeszkodą. Nie był mniejszym złem - powtarza dziś jakby z niedowierzaniem - był dla niej oczywi­stym wyborem.
Przypomina sobie, jak w kampanii do­bre wrażenie zrobiło na niej to, że kan­dydat Duda rozdawał rano kawę. Taki malutki, ale fajny gest. - Nabrałam się na ten jego populizm - przyznaje cicho.
- Teraz nazywam go Panem Wątpliwość. Po hiszpańsku „duda” to wątpliwość.
- Zupełnie kto inny prowadził kam­panię, a kto inny działa teraz w rządzie i podejmuje decyzje - nie dziwi się właś­ciwie prof. Mikołaj Cześnik. - Dzisiaj nie widać ani Beaty Szydło, ani Andrze­ja Dudy. Wygląda na to, że to był prze­myślany plan - posunąć się bardziej do środka, wziąć 2-3 min głosów wię­cej. Duda się do tego nadawał, pokazał, że PiS nie jest takie straszne, tak samo Szydło, a w trzecim rzędzie partii były czynione inne plany - tłumaczy. Nazy­wa to „urabianiem sympatyka” - żeby był przekonany, że wszystkie inne partie są skorumpowane, zacofane, dbają tylko o swoje stołki.
Nie wiadomo, ilu głosujących na pre­zydenta Dudę jest rozczarowanych. Nie ma jeszcze takich badań. Do profilu „Wstydzę się, że głosowałem na Dude!!!” założonego przez Małgorzatę i jej bra­ta dołączyło raptem 45 osób. Pojedyn­cze głosy pojawiają się w internecie. Ale Małgorzata chce wierzyć, że jest ich wię­cej. - Skąd ta cisza teraz na Facebooku? -  pyta. - Przed wyborami Facebook mia­łam zalany oczernianiem PO i gloryfi­kowaniem PiS. Teraz jest cisza. Może ludzie się wstydzą przyznać, bo inni będą się z nich śmiać: „Co ty, nienormalny by­łeś, jak krzyżyk stawiałeś?”.
Przy obiedzie rodzinnym (tata głoso­wał na Nowoczesną, mama na PO, brat na Kukiza) wpadła na pomysł, żeby ze­brać podpisy za odwołaniem prezyden­ta, ale potem przyszło otrzeźwienie, że to ten Sejm musiałby przyjąć, a jak PiS ma większość, to nic z tego nie będzie. Jarosława Kaczyńskiego się boi.

BUNT Z NIEWYPAŁEM
- Gdyby do wyboru był Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński, to bez wątpienia głosowałbym na Komorowskiego - mówi Maciej Bar­szczewski, 26-letni absolwent Politech­niki Warszawskiej, blogujący o nowych technologiach. Do wybranego przez sie­bie prezydenta rozczarował się już dwa tygodnie po jego zaprzysiężeniu, kiedy ten zgłosił referendum w sprawie obni­żenia wieku emerytalnego, zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków oraz ochrony Lasów Państwowych.
Liczył na samodzielną prezydenturę.
- Zakładałem, że prezydenta nie da się odwołać, jak premiera czy ministra, więc przez pięć lat będzie mógł w spokoju bu­dować swój obóz polityczny.
W sondażu Millward Brown dla TVN i TVN24 z 3 grudnia 53 proc. ankietowa­nych uznało, ze prezydent nie jest w swo­ich decyzjach niezależny od Jarosława Kaczyńskiego.
Chciał jakichkolwiek zmian, ale prze­cież nie takich, jakie odbywają się te­raz. Chciał, żeby prezydentem nie był już Bronisław Komorowski, bo jak do gaf Komorowskiego dodać aferę podsłu­chową, to już wolał kogokolwiek innego.
- Można to nazwać buntem.
Chociaż jest mu teraz głupio. Wcześ­niej głosował zawsze na PO, w ostatnich wyborach na Nowoczesną. - Żeby cho­ciaż udawał, że jest prezydentem wszyst­kich Polaków, co wcześniej podkreślał. Komorowski, Kaczyński, Kwaśniewski utrzymywali chociaż tę fasadę. Zapra­szali przedstawicieli różnych partii.
Ze znajomymi przed wyborami nieco rozmawiali o polityce - ot, ja głosuję na Dudę, ja na Kukiza. Teraz nie rozmawiają.

NOCY KRYSZTAŁOWEJ NIE BYŁO
Sondaże z przełomu listopada i grudnia pokazują, że poparcie dla PiS nie spada. - Polacy lubią moc. Sku­teczność w działaniu politycznym jest w cenie - zwraca uwagę prof. Cześnik.
Nawet jednak w obozie PiS słychać krytyczne głosy. Rafał Ziemkiewicz w rozmowie radiowej przyznał, że pre­zydenta jest mu żal. - Na niego spada cały obciach za te nocne ślubowania sę­dziów Trybunału - mówił.
Maciej Pawlicki, publicysta „wSieci” i  działacz Stowarzyszenia „Stop banko­wemu bezprawiu” pytał: „Prezydencie, gdzie jesteś? Twoi urzędnicy wyrzu­cają do kosza społeczny projekt i przy­bierają bankierski ton” - bo prezydent obiecał, że trzy miesiące po zaprzy­siężeniu rozwiąże problem frankowiczów ustawą. Od tamtej pory jednak Pawlicki pisze, że „jest wola” i prace trwają.
Na profilu prezydenta pojawia­ją się pojedyncze głosy rozczarowa­nych. - Mężem stanu to by był, jakby jednak zawetował ustawę o Trybuna­le Konstytucyjnym PiS - stwierdza 18-letni Damian Drabina, który o swo­im braku poparcia dla działań w spra­wie Trybunału informował prezydenta na oficjalnym fan page’u Andrzeja Dudy na Facebooku. Bo generalnie to, jak pre­zydent prezentuje się w czasie podróży zagranicznych, nadal mu się podoba. Wybory prezydenckie były pierwszymi, w jakich brał udział. Ogląda, jak pod­kreśla - mimo całej niechęci - TVN24, a czyta tylko w internecie serwisy na- Temat.pl i wPolityce.pl, a czasem „Newsweeka”. Lubi mieć ogląd z każdej strony.
Nie jest zwolennikiem przesadnego strachu przed PiS. Jego zdaniem porów­nania do NSDAP i Hitlera są przesadzo­ne. - Jeszcze nie było Nocy Kryształowej stwierdza, a awanturę wokół spale­nia kukły Żyda we Wrocławiu uważa za medialną nagonkę. - Dobrze nie jest, ale tragedii nie ma. Tylko że to jest takie tro­chę działanie mafijne.

2 komentarze:

  1. Takze,jestem za tym.Mimo.ze moj glos oddadem na P.Komorowwskiego,zycze azeby wszyscy ci ktorzy na niego(Kukielke Dude)glosowali,zrewidowali jeszcze raz swoje poglady.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na Dude nie głosowałem bo nie powinno się głosować na żadne DUDY czy TYMIŃSKIE czy KONONOWICZE. Ludzie z nikąd mają czystą historię ale są też niebezpieczni bo ich czysta historia wynika z faktu niewielkiego zaangażowania się w życie polityczne. DUDA to taki słupo na któego Kaczyński JArosłąw załozył firmę

    OdpowiedzUsuń