czwartek, 6 marca 2014

Adam Hofman: Królestwo za Konin



Adam Hofman miał zrobić porządek w terenie. I zrobił: pod jego rządami PiS rośnie w Koninie jak na drożdżach. Wśród nowych członków są sympatycy Samoobrony i wójt z przeszłością w ORMO oraz ze świeżymi zarzutami prokuratury.

Raj, do którego Adama Hofmana zesłał prezes Kaczyński, jest brzydki: piętrowy, wykonany z falistej blachy. Stoi na obrzeżach Konina, między niskimi blokami z lat 80. Kiedyś mieszkańcom osiedla zazdrościli go przyjezdni z całego powiatu, dziś jest jak przybrudzony, wstydliwy ślad ustroju, który minął.
Na piętrze domu handlowego Raj przycupnęły malutkie firmy – księgowość, punkt ksero, szkoła języków obcych. Na ścianach lamperia, na podłodze brunatne linoleum. Na końcu korytarza, za sfatygowanymi drzwiami, od sierpnia mieści się biuro posła PiS Adama Hofmana. Główna kwatera człowieka z centrali, który w regionie ma robić porządek.

Z listu działacza PiS do redakcji „Newsweeka”: „W okręgu konińsko-gnieźnieńskim od wielu lat PiS stawia na tzw. spadochroniarzy. Na ludzi niezwiązanych z okręgiem i nieznających problemów regionu. Posłowie i radni wojewódzcy przywożeni są w teczkach, a ich zaintere­sowanie regionem ogranicza się do roz­wieszenia plakatów w czasie kampanii wyborczej”.
Rok 2007. Adam Hofman, młody dzia­łacz PiS, startuje w wyborach w Koninie. Rzuca bon motem: - Lepszy jest działacz czy poseł, który jest silny w Warszawie, może coś załatwić dla regionu, niż pierdołowaty lokalny kandydat.
Konińscy pisowcy szumią, ale milkną po wyborach. Hofman zostaje posłem.
Rok 2010. Adam Hofman znów star­tuje do Sejmu. Znów z Konina. Zdobywa 15 tys. głosów.
Rok 2011. Jesień. Poseł Adam Hofman ma powody do dumy - od kilku miesięcy jest rzecznikiem prasowym partii, właś­nie został członkiem komitetu politycz­nego PiS. Fala go niesie. Miody, ambitny, bezczelny. Elegancki i modny. Na spa­cerze robi mu zdjęcie paparazzi z „Fak­tu”, a dziennikarze wyliczają: na sobie ma płaszcz firm Burberry za prawic 6 tys. zł, na parkingu volvo XC90. Garnitury i ko­szule szyje u krawca.
Poseł PiS, dobry znajomy Adama Hof­mana: - Prezes uznał, że trzeba młodemu utrzeć nosa. Namaścił go na szefa struk­tur PiS w Koninie. To zsyłka. Kierowanie okręgiem to same problemy. Użeranie się z działaczami, picie wódki po powiatach. Ale Konin jest wyjątkowy. Równoległe struktury, frakcje, donosy. Jatka. No i jaka spektakularna degradacja.
Po decyzji prezesa o wysłaniu Hofmana na odcinek koniński wśród polityków PiS krąży dowcip: „Nikołaj Jeżów przed wyro­kiem objął równie ważne stanowisko: lu­dowego komisarza żeglugi śródlądowej”.
Z listu działacza PiS: „Pierwszym spa­dochroniarzem w Koninie jest Adam Hof­man, który pochodzi z Kalisza, a dziś mieszka w Warszawie. Okręg konińsko - -gnieźnieński przynajmniej do wyborów
obchodzi go jak zeszłoroczny śnieg. Jako prezes okręgu kontynuuje politykę kon­fliktu i czy stek, dyskryminując lokalnych działaczy”.
Opowiada działacz z zarządu regional­nego PiS w Koninie: - Hofman nie zo­stał zesłany On to sobie wychodził. Plotki o tym, jak go to upokorzyło, pewnie sam rozsiewa. Być szefem regionu oznacza mieć pozycję w komitecie politycznym partii.
Jarosław Kaczyński wysyła Hofmana do konińskiego PiS po tym, jak skłóceni dzia­łacze przerywają zjazd okręgu i nie wy­bierają prezesa. Ścierają się dwie frakcje - posłów Zbigniewa Dolaty i Witolda Czar­neckiego. Jarosław Kaczyński ucina swary.
Działacz z zarządu regionalnego PiS w Koninie: - Mnie to się nawet spodoba­ło. Hofman jest młody, wszyscy go widzie­li w telewizji. No ale nie można tak sobie nikogo przysłać. Przecież jest demokracja. Musieliśmy go wybrać.
Upalny, lipcowy dzień. Remiza straża­cka w Modle Królewskiej. W sali prawie setka działaczy i działaczek PiS. Na sto­le wielki srebrny krucyfiks. Adam Hof­man siedzi za stołem ze wzrokiem wbitym w iPhonea. Lekko nieobecny.
Hofman jest jedynym kandydatem na prezesa PiS w regionie. Wygrywa, ale nie­wielką przewagą głosów.
Czas na kilka słów do dziennikarzy.
- Nie da się rządzić z Warszawy. Doskona­le to wiem - mówi z powagą poseł.
A po chwili: - Kto wygrywa w Koninie, wygrywa w całej Polsce!

Z listu działacza PiS: „Hofman w mediach zapowiedział zwiększenie liczby członków PiS w Koninie i teraz przyjmuje na potęgę ludzi do partii. Niektórych dwa razy, byle tylko zameldować w Warszawie, że liczba członków w Koninie zwiększyła się o 300 procent. Ostatnio przyjął 93 osoby, w tym wójta jednej z gmin, który był członkiem ORMO i ma zarzuty prokuratorskie”.
Opowiada działacz PiS z Konina: - Czy Hofman bywa często? Jego wizyty można policzyć na palcach jednej ręki. Kilka razy w Koninie. Raz w Gnieźnie. Widział pan jego biuro w Raju? Siedzi tam jakaś bied­na pani, sam poseł nie przyjeżdża. Nie spotyka się z ludźmi, nie wysłuchuje skarg. Myśli, że jest królem, bo ludzie go znają z telewizji.
Działacz z Gniezna: - Ma swój styl. Spo­dobał mi się. Nie certoli się z frakcjami, tylko szast-prast, wydaje decyzję, każe się słuchać i wyjeżdża. To jest szef.
Inny działacz z Gniezna: - Do niedaw­na mieliśmy w mieście jeden komitet PiS. A teraz mamy dwa. Jeden podlega pod po­sła Zbyszka Dolatę. To pryncypialny anty- komunista. Drugi podlega pod Krzysztofa Ostrowskiego. To były starosta, szef sto­warzyszenia Ziemia Gnieźnieńska - był już w koalicji ze wszystkimi, od SLD po Samo­obronę. Oni są niekoszemi: ich działaczka została skazana za malwersacje w miejskim ośrodku pomocy społecznej. Ich pełno­mocnik był współpracownikiem PRL-owskich służb. I teraz te dwa komitety PiS walczą na śmierć i życie. Oficjalnie chodzi - to, że konkurencja jest zdrowa. Nieofi­cjalnie o wycięcie Zbyszka Dolaty, którego Hofman nie cierpi. Komitety się napieprzają, a ludzie na dole nie wiedzą, o co chodzi.
Pisowcy tłumaczą: to pragmatyka. Os­trowski wziął się z pragmatyki, bo jego stowarzyszenie da PiS głosy. I nowych członków.
Działacz z Gniezna: - Tak się spieszyli z przyjmowaniem Ostrowskiego, że Formalnie zapisali go na miesiąc przed wypełnie­niem deklaracji członkowskiej. Sprawa się wydała, trzeba go było wypisać. Teraz nie wiadomo: jest w PiS czy go nie ma?

Klonowanie starego członka
Poseł PiS z Wielkopolski: - Te wszyst­kie biura i komitety można by zamknąć, a struktur)? rozwiązać. Wystarczyłaby jed­na wizyta Jarosława Kaczyńskiego albo wykład Macierewicza o brzozie. Dwadzieś­cia procent poparcia gwarantowane.
Poseł Hofman w terenie stawia jednak na pracę. I na rozrost struktur. Dynamicz­ny: wystarczyło, że objął rządy, a do PiS nowi członkowie zaczęli walić drzwiami - oknami. Miesiąc temu uroczyście przyję­to do partii aż 93 osoby.
Poseł Zbigniew Dolata tłumaczy: - Pra­wie połowa z tych 93 już wcześniej była w PiS. Osobiście ich przyjmowałem. Gdy Adam Hofman został szefem okręgu, unie­ważnił hurtem kilka uchwał, w tym te o  przyjęciu nowych członków. Więc teraz, w styczniu, przyjęto ich jeszcze raz.
Działacz z Gniezna: - Na deklaracji członkowskiej muszą być podpisy dwóch wprowadzających. Ale na części dokumen­tów podpisów nie było. Spytaliśmy, o co
chodzi? Hofman wyszedł z sali. Jego dwaj zaufani dorobili brakujące podpisy.
Aż dziesięciu nowych pisowców po­chodzi z gminy Władysławów, której przewodzi wójt Krzysztof Zając. Wójt bły­skawicznie został pełnomocnikiem komi­tetu terenowego partii.
I wtedy pojawiły się problemy. Na lokal­nym forum ktoś napisał: - To może jeszcze przyj miecie Jaruzelskiego ?!
Krzysztof Zając jest wójtem już trzecią kadencję. Nie znajdzie się we Władysła­wowie pod Koninem nikt przy zdrowych zmysłach, kto by zasługi wójta podwa­żył. Zając zna się na tym, co robi. Wie, jak
I gdzie utylizować gminne śmieci, wie, że po pieniądze z Unii warto sięgać z Kościo­łem, który nie płaci podatków. Jest jak bo­hater serialu „Ranczo” - ludzki i uczynny.
Wójt Zając to - lekko licząc - pięć tysięcy głosów w każdych wyborach.
Oczywiście trafiają się też czarne owce. Bywa, że zamiast pracować, wójt musi się tłumaczyć - jak nie policja, to proku­ratura, jak nie KRUS, to Regionalna Izba Obrachunkowa. Wszystko z powodu ano­nimów. Wójt albo wie, albo się domyśla, kto je pisze. Podobnie jak tego, kto mu od­kręcił koło w samochodzie i groził przez te­lefon. Nie mówiąc o tym, kto ściągnął mu na kark CBA.
Wójt wzdycha. Choć do pierwszej roz­prawy jeszcze kilka dni, akt oskarżenia już teraz nosi ze sobą w skórzanej, urzędniczej teczce. Zarzut: narażenie gminy na stratę 309 tys. zł. Na ławie oskarżonych zasiądą wraz z nim kierownik robót, poświadcza­jący nieprawdę i inspektor nadzoru - zga­dzający się na odbiór techniczny Orlika, który zbudowała gmina. Wójt wzdycha, bo prokurator się czepia: a to o przyłącza, których nie wykonano, ale za nie zapłaco­no, a to o niższe od projektowanych maszty oświetleniowe w cenie wyższych. A prze­cież chodziło mu tylko o to, żeby zrobić najtańszego Orlika w Wielkopolsce.
A teraz wszędzie trąbią, że grozi mu osiem lat więzienia.
To niejedyne szykany. Kiedy się roznio­sło, że Zając idzie do PiS, ktoś wyciągnął, że w czasach PRL działał w Ochotniczej Rezerwie Milicji Obywatelskiej. A wójt po prostu był wtedy wszędzie - w ZMS, w PZPR, może i w ORMO. Bo, jak mówi, chciał coś zmienić.
A w ogóle to nie wiadomo, jak z tym ORMO było. Ci w IPN mają niewiele, ja­kieś dwa kwity i nieczytelne podpisy.
A skąd pomysł na PiS? Bo ludzie są, prawda, uśpieni, a wiele spraw jest niewy­jaśnionych. A w? PiS można coś rozkręcić.
Marek Waszkowski, wiceprezydent Ko­nina, nie był w ORMO i PZPR. Tworzył pierwsze władze Konina po 1989 r., był dwa razy senatorem. W PiS od 2005 r. Eki­pa Adama Hofmana wyrzuciła go z partii miesiąc temu. Oficjalny powód: odchyle­nie liberalne, bo w Koninie w radzie miasta rządzi SLD z PO. Prezydent Waszkowski uśmiecha się znad okularów” - Nie mam żalu do Adama. Różnimy się wiekiem i nie tylko. Najpierw wysłał komunikat, że będą się zastanawiać nad wyrzuceniem mnie z partii, dopiero potem ze mną rozmawiał.
Poseł Zbigniew? Dolata, gdy usłyszał, że były ormowiec z zarzutami ma zostać członkiem PiS, wyszedł z posiedzenia za­rządu: - Przyjmowanie takich osób jest szkodliwe. Zniechęci wyborców - tłumaczy.
Działacz PiS z Konina: - Uchwały w sprawie nowych członków podejmowa­no hurtem. Wójt Zając miał być przyję­ty jedną uchwalą z innymi kandydatami. Czyli głosowano „blokiem”: gdyby ktoś nie chciał popierać Zająca, musiałby głosować przeciwko przyjęciu innych. Jeśli chciał ich poprzeć, to musiał poprzeć kandydaturę Zająca. Proste.
Pół roku po objęciu władzy w? Koninie Adam Hofman ma powody do dum)?. Od­chylenie liberalne zniknęło. Struktury ros­ną. O partii w regionie jest głośno.
Działacze nie tracą humoru. Przecież nie da się rządzić z Warszawy.
No i kto wygrywa w Koninie, wygrywa w całej Polsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz