piątek, 28 marca 2014

Seks oralny z trzepaniem dywanu



To nie jest lekka praca. Panowie do towarzystwa bywają bici i poniżani przez kobiety Ale są tacy, którzy zarabiają nawet 2 tys. złotych za szybki numerek.

ANNA SZULC, WERONIKA BRUŹDZIAK

Michel, 27-letni fizjoterapeuta z Po­morza, lubi opalać -wyrzeźbione i wydepilowane ciało na wyspach oceanicznych. I jeszcze mu za to płacą.
- Klawo jest - zapewnia. Choć ostat­nio zmuszony był wsiąść cło taksówki cał­kiem nago. Wszystko przez odstępstwo ocl zasad, bo zwykle zakotwicza się z oso­bą towarzyszącą w miejscach trudno do­stępnych i mało popularnych, na przykład w Suwałkach. Ale tym razem, cholera, zasnął wtulony w kobietę w jej domu. A rano, proszę, w drzwiach - on.
- Pan zesztywniał, słowem się nie za­jąknął. Więc grzecznie go ominąłem i wy­szedłem - wspomina. - A że bez majtek? Spieszyło mi się trochę.
Mi cli cl owi spieszyło się do bogatej bizneswomen przed czterdziestką. Na śniadanko w motelu. - Pachnąca kawa, grzanki i szybki numerek, bo pani była przejazdem, w drodze na jakieś sympo­zjum - wylicza. Taki szybki numerek może oznaczać nawet dodatkowe 2 tys. złotych zarobku. Bo Michel pracuje też jako re­habilitant, ale to trochę dla niepoznaki. Przede wszystkim jest mężczyzną do to­warzystwa. Z angielska cali boy albo male escort. Po polsku - eskort. Czyli jest męską dziwką. Jedną z wielu.

Młody, wykształcony, masażysta
- Największą agencją towarzyską z im­ponującym zestawem panów na telefon jest internet - przypomina seksuolog, prof. Zbigniew Izdebski. W trakcie badań na jednym tylko portalu odnalazł ponad 7 tys. ogłoszeń mężczyzn poszukujących chętnych i zamożnych pań.
My w dobę od opublikowania wirtual­nego ogłoszenia z propozycją sponsoro­wania „młodego, wykształconego i dobrze zbudowanego” dostałyśmy ponad sto wia­domości. Od mężczyzn w wieku od 21 do 30 lat, choć trafiło się i dwóch 17-latków oraz żigolo pod czterdziestkę. Pisali do nas studenci i absolwenci prawa, eko­nomii i stosunków międzynarodowych. Usługi seksualne oferowali pracownicy ośrodka wychowawczego i administracji państwowej, jak również elektryk, lakiernik i piekarz. Oraz kilku masażystów: masaż tradycyjny, Ma-Uri, bańkami chińskimi.
Naukowcy szacują, że seks z kobietami może uprawiać za pieniądze ponad 25 tys. Polaków.
- Jeszcze kilka lat temu o męskich pro­stytutkach nie wiedzieliśmy prawie nic. To było podziemie podziemia, najciemniej­sze zakamarki - mówi prof. Jacek Kurzępa, socjolog z SWPS. Teraz płatny seks prze­stał być tematem tabu. Wystarczy włączyć telewizję i zobaczyć, jak wiele w niej tre­ści z pogranicza prostytucji. To działa jak impuls. Niejedyny. - Młody mężczyzna w Polsce to często bezrobotny mężczy­zna. Ewentualnie zatrudniony za żenujące stawki - dopowiada socjolog. - A seksbiznes to spore i pozornie łatwe pieniądze.

Żaden goryl owłosiony
- Zaczęło się niewinnie - wspomina Michel.
- Koleżanka zaproponowała, że zapłaci mi za to, że będę jej towarzyszył na studniów­ce. Skorzystałem. Spodobało mi się.
Na studiach zamieścił pierwsze ogłosze­nie w sieci z numerem telefonu. Dzwoni­ło nawet kilka kobiet tygodniowo. Potem założył własną stronę, nazwał się Exclusivemanem. - Od razu chciałem zaznaczyć, że nie jestem pierwszym lepszym gorylem owłosionym, a takich najczęściej można spotkać w realu i w wirtualu - tłumaczy.
Wiek kobiety dla Michela prawie nie ma znaczenia. Prawie, bo pań po sześćdzie­siątce - taką ma zasadę - nie przyjmuje. Podstawowym kryterium jest schludność. Pierwszy krok to spotkanie zapoznawcze, najczęściej w kawiarni. - Decyzję podej­muję mniej więcej po kwadransie - wyjaś­nia Michel. Jeśli wszystko jest w porządku, klientka jest zadbana, ma czyste paznokcie i zęby, dobija targu.
Michel często towarzyszy swoim damom w ekskluzywnych sytuacjach, na kolacjach służbowych, konferencjach i zjazdach. W teatrze i wannie. W operze i w łóżku. Jest na szczycie hierarchii męskich dzi­wek. Nie tylko z miłą aparycją, lecz także z dobrymi manierami. I wykształceniem.
- Literatura i języki obce nie są mi obce - chwali się. Poza tymi liczy się też wprawa. Lata ćwiczeń sprawiły, że potrafi współżyć - z krótkimi przerwami - od szóstej po po­łudniu do szóstej rano. Kobiety to doce­niają. Tak jak doceniają francuską miłość w wydaniu Michela oraz rozmowy z nim o kinie francuskim. Nic 'więc dziwnego, że ma dziesięć stałych bogatych klientek, z czego sześć to mężatki.
- Mogę już przebierać w asortymencie. Tacy jak ja, top topu, ustalają zasady gry - zapewnia. Jedna z żelaznych reguł - Mi­chel wymaga od klientek zaświadczenia o dobrym stanie zdrowia. - Miałbym się zarazić jakimś paskudztwem? - tłumaczy. Najbardziej boi się kłykcin kończystych, jak tylko o nich pomyśli, słabo mu się robi.

Być górą, nad samcami
Pod koniec marca ukaże się poświęcona m.in. polskim eskortom publikacja „Od prostytucji do pracy seksualnej”. Jej współ­redaktor, dr Robert Kowalczyk, kierownik Zakładu Seksuologii Krakowskiej Akade­mii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, mówi, że call boys, nawet ekskluzywni jak Michel, łudzą się, sądząc, że są niezależny­mi macho. - Gdy kobieta płaci za seks, to ona staje się stroną aktywną - wyjaśnia dr Kowalczyk. - Nigdy dotąd kobiety, zwłasz­cza te "wykształcone, niezależne w poglą­dach, nie miały takiej siły ekonomicznej.
Pieniądze pozwalają im traktować płeć męską czysto użytkowo.
Podobnie uważa prof. Bartłomiej Do­braczyński, psycholog i etyk z UJ: - Płatny seks to przejaw władzy. Przez wieki był domeną mężczyzn, to oni władali kobietami, miały im się oddawać, rodzić dzieci i prać skarpetki. To, że kobiety dzisiaj mogą mieć utrzymanka, pokazuje, że coraz częściej to one sprawują władzę nad mężczyzną.
Na krakowskim portalu ogłoszeniowym Kalina, 43-letnia rozwódka, szuka lokaja, kucharza, kierowcy i ochroniarza w jed­nym. Mile widziani wysokiej klasy spe­cjaliści od seksu oralnego, którzy' dobrze potrafią też wytrzepać dywan.
- Płacę, żądam i mszczę się za lata upo­korzeń, które musiałam znosić od męża sa­dysty i buraka, który śmierdział, a przed telewizorem zasypiał z kiełbasą jałowco­wą w ustach - śmieje się Kalina. I dodaje:
- Nie wierzyłam, że doczekam czasów, gdy „Seksmisja” stanie się faktem. Boże, jakie to przyjemne uczucie być górą nad samcami!
Zamożna kobieta może dziś wynająć so­bie mężczyznę i zrobić z nim, co chce. - Nie musi już ubierać się w podwiązki i szpil­ki, może leżeć w poplamionymi szlafro­ku, a jemu kazać włożyć choćby podwiązki i buty na wysokim obcasie. I jeszcze perukę - zauważa prof. Dobraczyński.
Potwierdza to Patryk, 24 lata, przystoj­niak, uroda słowiańska, oczy' niebieskie, w trybie dziennym kiepsko opłacany pra­cownik automyjni: - Jeśli chodzi o wyma­gania pań, to naprawdę można się zdziwić. Kolega przyjechał do klientki, a tam na ścianach pejcze, bicze, skóry, kneble. Wyszedł obolały, cały w pręgach.
Z Patrykiem inna pani chciała uprawiać seks na oczach męża. Zrezygnował, bo chło­paki po fachu mu odradzili - wielu zostało przy takiej okazji okradzionych, pobitych.

Zrobię, co zechcecie, za 50 złotych
Firma doradcza Sedlak & Sedlak opub­likowała na swym portalu szacunki za­robków męskich prostytutek wyliczone na podstawie danych z ogłoszeń interne­towych. Wyszło, że w 2013 r. za godzinę pracy' mężczyzna do wynajęcia zarabiał średnio 150 zł, a za noc - 800 zł. Jesz­cze w 2010 r. godzina kosztowała o 15 zł mniej, a noc była tańsza o 100 zł.
Michel kosztuje od 3 do 5 tys. miesięcz­nie. Za weekendowy wypad w Alpy bierze 6 tys., za wczasy na Malediwach jeszcze więcej. Dla ulubionych klientek - jak ta, która zabrała go na pół roku do Wied­nia - Michel ma zniżki. I bonusy, choćby wspólne zakupy w sklepach z bielizną, za­łatwianie formalności w urzędach czy włas­noręcznie przyrządzony sos do spaghetti.
Zarabia krocie, w przeciwieństwie do studentów' uprawiających czasem spon­soring za dopłatę do stancji lub laptopa. Ciasteczko, młodszy referent z Rzeszowa („187 wzrostu, drobna budowa ciała”), pi­sze: „Zrobię wszystko, co zechcecie, nawet za 50 zeta za numerek”.
Czuły Kot, student medycyny z Łodzi, na zdjęciu prezentuje starannie wygolony tors. Inni wolą przesłać zdjęcia z ujęciami człon­ka. Oferty lakoniczne („Cześć, mogę umilić ci czas, ja z dużym”) mieszają się z elabo­ratami dotyczącymi zainteresowań i pikan­tnymi opisami. Paweł: „Najchętniej powoli zdjąłbym Ci marynarkę, koszulę, spodnie, potem bieliznę, powoli zacząłbym pieścić Twoje wspaniałe sutki, następnie Twoją pochwę...”. Paweł ma 27 lat, pracuje w spe­dycji, choć skończył politologię, ma na­wet studia podyplomowe: bezpieczeństwo i zarządzanie kryzysowe na UJ. Zna an­gielski i francuski. Maciek studiował te­ologię. A pracuje - jak pisze - w ośrodku dla „niegrzecznych” chłopców.
Jest i Rafał, licealista, ma 17 lat: „Jeśli to nie problem, że jestem trochę puszysty, to bardzo chętnie spędzę w miłym towa­rzystwie erotyczne chwile. Mogę uprawiać każdy rodzaj seksu. Jestem kulturalny”.

Anielskie ręce dentysty
- Tak to się zaczyn a - wzdycha Wojtek, magister ogrodnictwa, wysportowany, szczupły, z urody prawie Filip Bobek, lat 26. Zaczął się sprzedawać na studiach, naj­pierw chciał sobie kupić lepsze dżinsy, po­tem 'wynająć kawalerkę, pojechać na kurs angielskiego do Londynu. Potrzeby rosły.
Nie był wybredny, brał wszystko. - Sta­re, takie sporo po czterdziestce, miewa­łem często. Grube też - przyznaje. Na panie - trudnej urodzie i metryce znalazł sposób: gdy już trafiał z taką do łóżka, zamykał oczy - wyobrażał sobie, że robi to z Kate Moss. Tylko trzy razy musiał zażyć viagrę. Ale ma kolegów, którzy proszki biorą za każdym razem. - Z viagrą czy bez nie znosimy tych wszystkich bogatych kaszalotów. Uśmie­chając się do nich, wyobrażamy sobie, jak je szlachtujemy nożem do mięsa - mówi call boy i ogrodnik. Ale po chwili dodaje, że czasem jednak bywa miło. Zwłaszcza wte­dy, gdy paniom, a to też się zdarza, nie cho­dzi o seks. Za to mają inne potrzeby, np. proszą, by przyszedł na spotkanie w butach na obcasie i w kowbojskim kapeluszu. I Miałem kilka kobiet, które chciały tyl­ko, by je przytulać, miziać, szeptać czu­łe słówka - wspomina. Akurat te klientki bywały szczególnie hojne. Od 43-let- niej właścicielki sieci sklepów z używaną odzieżą dostał trzy tysiące tylko za to, że w kąpieli mówił do niej: „Kocham cię, kró­lewno”, a potem wyszorował jej plecy tak jak najbardziej lubi - szczotką ryżową.
Wojtek bardzo się ucieszył, gdy jedna pani zaproponowała mu zarobki powyżej średniej krajowej, w dodatku częściowo w zawodzie. Miał uprawiać ogród. W ciągu dnia. A wieczorem seks. - Facetka po trzy­dziestce, ale w ramach wyjątku niebrzyd­ka. Przez tydzień byłem w raju. Ale potem: przynieś, podaj, pozamiataj. I aportować mi w salonie kazała - złości się. - Co ja, piesek jestem?
Trzasnął drzwiami i odszedł. Trochę się dziś z tego śmieje, że był taki naiwny i my­ślał, że kasa za seks jest łatwa i przyjem­na. Gorzko się śmieje z siebie i z takich jak licealista Rafał albo jak Łukasz Kubow, 32-letni muzyk i stomatolog z Warszawy (nie pracuje w zawodzie od kontuzji ręki), który umieścił na YouTube filmik z sobą w roli głównej pod hasłem „chłopak do wynajęcia”. Kubow zapewnia, że chciałby zostać mężczyzną do towarzystwa z powo­dów czysto badawczych - zależy mu na po­znaniu prawdziwych pragnień pań. Nie ma zamiaru uprawiać z nimi seksu. Poza tym ma szczególne zalety - anielskie ręce, co kobiety zauważały nawet wtedy, gdy wyry­wa! im zęby. No i zna doskonale anatomię, w końcu jest lekarzem. Na blogu Łukasza możemy przeczytać, że udzielał lekcji fella­tio - uczył kobiety na sobie tego, jak dobrze zrobić loda.

Szambo i nałóg
- Te chłopaki z reguły nie mają pojęcia, w jakie szambo się pakują - zauważa prof. Kurzępa. - Niewiedzą, że seksbiznes to nie­ustanne poniżenie, że ich poczucie wartości w końcu spadnie do zera, że to nałóg wy­niszczający jak narkotyki. Jeśli nawet kie­dyś z tego wyjdą, co zdarza się rzadko, będą mieć problem, by stworzyć z kobietą nor­malną relację - mówi. Wojtek przyznaje, że o dziewczynie nawet nie myśli. Wciąż się łudzi, że na własne przyjemności jesz­cze będzie czas. Teraz potrzebuje kasy. Mi­chel, eskort z najwyższej półki, zapewnia, że skończy z profesją w 30. urodziny. Może nawet się zakocha? Najchętniej w kobie­cie naturalnie rudej, piegowatej, ale pięk­nej. - Raz nawet taką spotkałem w pociągu, oszołomiła mnie urodą, nie byłem w sta­nie wymówić słowa - przyznaje. Odjechała. W odwrotną stronę. Szanse na to, by spotkać drugą taką, żigolo ocenia na minimalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz