Trzeba tylko zmienić parę ustaw
Bianka Mikołajewska
Jarosław Kaczyński przekonuje, że w Polsce mamy do czynienia
z silnym wpływem grup lobbystycznych na władzę. Słusznie. Dowodem pomysły
polityków z jego własnej partii
Grzegorz Bierecki, twórca Spółdzielczych Kas
Oszczędnościowo--Kredytowych (SKOK-ów), dziś senator PiS-u, ma pomysł na nowy
wielki biznes wspierany setkami milionów złotych z publicznej kasy. Trzeba
tylko zmienić parę ustaw. Ale od czego jest Senat?
22 grudnia 2011 r. Trzecie posiedzenie Senatu obecnej kadencji. I pierwsza po wyborach okazja, by złożyć oświadczenia senatorskie - odpowiednik interpelacji poselskich. Świeżo upieczeni parlamentarzyści PiS-u Grzegorz Bierecki i Henryk Cioch kierują oświadczenie do ministra rolnictwa. Krytykują w nim propozycję resortu, by rolnikom, którzy stracili uprawy w wyniku klęsk żywiołowych, przyznawać bezzwrotną pomoc na wznowienie produkcji.
Zwykle, gdy przychodzą powodzie, grad czy susze, politycy opozycji - zwłaszcza PiS-u - pierwsi domagają się od rządu, by uruchomił wsparcie. Bierecki i Cioch podkreślają jednak, że przed stratami wywołanymi przez takie zjawiska rolnicy mogą się ubezpieczyć. I że państwo ma wspierać zawieranie takich ubezpieczeń, dopłacając do składek.
Według nich propozycja ministerstwa ''godzi w pewność prawa'' i spowoduje ''nieuzasadnione obciążenie budżetu państwa'' - zamiast udzielać rolnikom doraźnej pomocy, należy rozwijać ''ubezpieczeniowy model wsparcia''. ''Zasadne wydaje się tworzenie towarzystw ubezpieczeń wzajemnych (szczególnie tak zwanych małych TUW)'' - piszą.
22 grudnia 2011 r. Trzecie posiedzenie Senatu obecnej kadencji. I pierwsza po wyborach okazja, by złożyć oświadczenia senatorskie - odpowiednik interpelacji poselskich. Świeżo upieczeni parlamentarzyści PiS-u Grzegorz Bierecki i Henryk Cioch kierują oświadczenie do ministra rolnictwa. Krytykują w nim propozycję resortu, by rolnikom, którzy stracili uprawy w wyniku klęsk żywiołowych, przyznawać bezzwrotną pomoc na wznowienie produkcji.
Zwykle, gdy przychodzą powodzie, grad czy susze, politycy opozycji - zwłaszcza PiS-u - pierwsi domagają się od rządu, by uruchomił wsparcie. Bierecki i Cioch podkreślają jednak, że przed stratami wywołanymi przez takie zjawiska rolnicy mogą się ubezpieczyć. I że państwo ma wspierać zawieranie takich ubezpieczeń, dopłacając do składek.
Według nich propozycja ministerstwa ''godzi w pewność prawa'' i spowoduje ''nieuzasadnione obciążenie budżetu państwa'' - zamiast udzielać rolnikom doraźnej pomocy, należy rozwijać ''ubezpieczeniowy model wsparcia''. ''Zasadne wydaje się tworzenie towarzystw ubezpieczeń wzajemnych (szczególnie tak zwanych małych TUW)'' - piszą.
Towarzystwo, czyli kto tu gra
SKOK-i to największa instytucja parabankowa w Polsce. Bierecki był przez wiele lat prezesem Krajowej SKOK. Ze stanowiska zrezygnował dwa lata temu, gdy odebrano jej nadzór nad Kasami, oddając je pod kontrolę Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Pełni jednak nadal liczne funkcje w Kasach i powiązanych z nimi spółkach.
W 2011 r. został senatorem PiS-u, wiceprzewodniczącym komisji budżetu i finansów publicznych. Uważany jest za jednego z głównych doradców Jarosława Kaczyńskiego od gospodarki.
Jak ustaliliśmy, od pierwszych dni w Senacie Bierecki lobbuje za zmianami w prawie, które pozwolą mu stworzyć sieć małych Towarzystw Ubezpieczeń Wzajemnych dla rolników.
Wspiera go senator Cioch - prawnik współpracujący od kilku lat ze SKOK-ami, autor licznych finansowanych przez nie ekspertyz i publikacji w mediach w obronie ich interesów. I szef senackiego zespołu spółdzielczego.
Głównym sojusznikiem i partnerem Biereckiego w projekcie budowy małych TUW-ów jest jednak Jerzy Chróścikowski - jeden z najbardziej doświadczonych senatorów PiS-u, przewodniczący komisji rolnictwa i rozwoju wsi, szef NSZZ ''Solidarność'' Rolników Indywidualnych.
W grudniu 2011 r. rolnicza ''Solidarność'', spółka SIN (należąca do Grzegorza Biereckiego, jego brata Jarosława i Adama Jedlińskiego, wieloletniego przyjaciela Lecha Kaczyńskiego) i Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK powołały Fundację Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych (FWUW). To ona realizuje projekt budowy małych TUW-ów dla rolników.
Prezesem Fundacji WUW jest Jarosław Bierecki, a w jej radzie zasiadają senatorzy Bierecki i Chróścikowski. Na co dzień reprezentuje ją zwykle Aleksandra Jankowska - jedna z ''aniołków Kaczyńskiego'', za rządów PiS-u wicewojewoda pomorski.
Wiosną zeszłego roku Fundacja i rolnicza ''Solidarność'' podpisały porozumienie w sprawie powołania małego TUW-u - TUW Rolników Indywidualnych. Fundacja ma przygotować dokumenty niezbędne, by TUW RI został zarejestrowany przez KNF. Jeśli się to uda, powstawać będą kolejne towarzystwa; ich bazą będą struktury rolniczej ''S''.
Lobbing bezpośredni
Przed laty pierwsze SKOK-i także powstawały przy wsparciu działaczy ''Solidarności'', tyle że w dużych zakładach. Wywodzący się ze związku politycy przeforsowali w parlamencie ustawę o SKOK-ach - meblującą system Kas dokładnie według planu Biereckiego i jego współpracowników, oddającą im kontrolę nad tym systemem. A potem przepchnęli inne ustawy - rozszerzające działalność Kas i nadające im przywileje, jakich nie miała żadna inna instytucja finansowa w Polsce (np. zwolnienie podatkowe). SKOK-i odwdzięczały się związkowcom rozmaitymi stanowiskami.
Dziś Bierecki nie potrzebuje pośredników. Wykorzystuje mandat senatora, by osobiście prowadzić lobbing na rzecz małych rolniczych TUW-ów.
Forsowane przez Biereckiego rozwiązania dotyczą czterech ustaw: o działalności ubezpieczeniowej, o ubezpieczeniach upraw rolnych oraz prawa podatkowego i prawa spółdzielczego. Dzięki nim tworzenie małych TUW-ów byłoby łatwiejsze i tańsze niż dziś, zostałyby też one zwolnione z podatku dochodowego. Wzrosłyby także państwowe dopłaty do składek na ubezpieczenie upraw rolnych przekazywane przez Ministerstwo Rolnictwa towarzystwom ubezpieczeniowym.
W walce o podniesienie dopłat
Biereckiego wspiera Chróścikowski. On i rolnicza ''S'' zabiegają także o
wprowadzenie przepisów, dzięki którym małe TUW-y mogłyby się domagać pokrycia
aż 65 proc. kosztów swojej działalności z publicznych pieniędzy.
Bierecki i Chróścikowski nie wspominają w Senacie, że równocześnie budują sieć Towarzystw, które w przyszłości mają z tych wszystkich form publicznego wsparcia korzystać. Ich działania nie przykuwają uwagi innych senatorów, mediów ani branży ubezpieczeniowej, bo dziś ubezpieczenia rolne to produkt niszowy.
Bierecki i Chróścikowski nie wspominają w Senacie, że równocześnie budują sieć Towarzystw, które w przyszłości mają z tych wszystkich form publicznego wsparcia korzystać. Ich działania nie przykuwają uwagi innych senatorów, mediów ani branży ubezpieczeniowej, bo dziś ubezpieczenia rolne to produkt niszowy.
Ubezpieczenia, czyli o co idzie
gra
Od kilku lat rolnicy mają obowiązek ubezpieczania połowy swoich upraw. Połowę składki pokrywa za nich państwo. Członek władz jednego z towarzystw ubezpieczających uprawy: - Polisy ma tylko 10 proc. rolników. Kupują je głównie właściciele dużych gospodarstw - do ubezpieczenia wybierają te uprawy, w których jakieś szkody są zawsze. Ponieważ ubezpieczonych jest niewielu i wysokiego ryzyka, odszkodowania wypłacane przez nas bywają wyższe niż zebrane składki. Ale gdybyśmy podnieśli ceny ubezpieczeń, przepadłoby dofinansowanie, bo państwo dopłaca do składek tylko wtedy, jeśli nie przekraczają określonego w ustawie pułapu.
Według przedstawicieli branży ubezpieczeniowej bez zmian w prawie, które wymuszą na rolnikach ubezpieczanie pól (odcinając ich od doraźnej państwowej pomocy), i bez podniesienia składek z dopłatami na ubezpieczeniach rolnych nie da się zrobić biznesu. Dlatego dziś oferują je tylko trzy towarzystwa.
A gdyby zmiany udało się przeforsować? - Ubezpieczenia rolne stałyby się wielkim biznesem. Gdyby przy obecnych składkach wszyscy rolnicy ubezpieczali swoje uprawy i zwierzęta hodowlane, do towarzystw wpływałoby rocznie z tego tytułu ok. 1,4-1,6 mld zł. Z tego połowę pokrywałoby państwo. Dla porównania - w zeszłym roku wydało na dopłaty 184 mln zł. Gdyby składki, zgodnie z naszymi postulatami, wzrosły dwukrotnie, rocznie do towarzystw ubezpieczających uprawy wpływałoby ok. 3 mld zł. Poza tym, aby ograniczyć formalności, rolnicy przenieśliby zapewne do nich także inne swoje polisy. Samo obowiązkowe ubezpieczenie budynków gospodarczych to prawie pół miliarda składek rocznie - przekonuje rozmówca ''Wyborczej''. Przedstawiony przez niego obraz potwierdzają wyliczenia Polskiej Izby Ubezpieczeń i Ministerstwa Rolnictwa.
Dopłaty do dopłat
O wprowadzenie rozwiązań postulowanych przez firmy ubezpieczeniowe zabiegają od początku kadencji Bierecki, Chróścikowski i Cioch, licząc jednak na to, że głównymi ich beneficjentami będą małe TUW-y.
W grudniu 2011 r. Bierecki i Cioch, we wspomnianym oświadczeniu senatorskim, domagają się odcięcia rolników poszkodowanych przez klęski żywiołowe od doraźnej pomocy państwowej. I przekonują, że zamiast tego państwo powinno wspierać zawieranie ubezpieczeń rolnych.
Na początku 2012 r. PiS składa w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych podnoszący składki z dopłatami. Dziś dofinansowanie należy się tylko wtedy, gdy składka nie przekracza 3,5 lub 5 proc. wartości ubezpieczonych upraw. Według projektu PiS-u towarzystwa mogłyby pobierać składki w wysokości 6 lub 8 proc. wartości upraw (przy uprawach na gorszych glebach nawet 12 proc.).
PSL nie chce być gorsze od PiS-u. Ministerstwo Rolnictwa, którym władają ludowcy, proponuje, by dopłaty przysługiwały przy składkach sięgających 7 i 9 proc. wartości upraw. W 2014 r. państwo wydałoby na nie 830 mln zł. Na to, ze względu na napięty budżet, nie chce się jednak zgodzić Ministerstwo Finansów.
W listopadzie 2012 r. Chróścikowski zwołuje w tej sprawie senacką komisję rolnictwa. ''Nie możemy przed tworzeniem każdego budżetu mówić, że nie ma pieniędzy, bo w ten sposób nie zmienimy systemu ubezpieczeń'' - przekonuje. I w imieniu komisji apeluje do rządu o zintensyfikowanie prac nad ustawą o ubezpieczeniach upraw, tak by zaczęła działać w 2014 r. Według założeń Fundacji WUW właśnie w 2014 r. powstaną pierwsze małe TUW-y dla rolników.
Chróścikowski dopytuje też, ile pieniędzy poszło w 2012 r. na pomoc dla rolników, którym wymarzły uprawy. I przekonuje, że zamiast wydawać pieniądze na doraźne wsparcie, państwo powinno zwiększyć dopłaty do ubezpieczeń.
Od kilku lat rolnicy mają obowiązek ubezpieczania połowy swoich upraw. Połowę składki pokrywa za nich państwo. Członek władz jednego z towarzystw ubezpieczających uprawy: - Polisy ma tylko 10 proc. rolników. Kupują je głównie właściciele dużych gospodarstw - do ubezpieczenia wybierają te uprawy, w których jakieś szkody są zawsze. Ponieważ ubezpieczonych jest niewielu i wysokiego ryzyka, odszkodowania wypłacane przez nas bywają wyższe niż zebrane składki. Ale gdybyśmy podnieśli ceny ubezpieczeń, przepadłoby dofinansowanie, bo państwo dopłaca do składek tylko wtedy, jeśli nie przekraczają określonego w ustawie pułapu.
Według przedstawicieli branży ubezpieczeniowej bez zmian w prawie, które wymuszą na rolnikach ubezpieczanie pól (odcinając ich od doraźnej państwowej pomocy), i bez podniesienia składek z dopłatami na ubezpieczeniach rolnych nie da się zrobić biznesu. Dlatego dziś oferują je tylko trzy towarzystwa.
A gdyby zmiany udało się przeforsować? - Ubezpieczenia rolne stałyby się wielkim biznesem. Gdyby przy obecnych składkach wszyscy rolnicy ubezpieczali swoje uprawy i zwierzęta hodowlane, do towarzystw wpływałoby rocznie z tego tytułu ok. 1,4-1,6 mld zł. Z tego połowę pokrywałoby państwo. Dla porównania - w zeszłym roku wydało na dopłaty 184 mln zł. Gdyby składki, zgodnie z naszymi postulatami, wzrosły dwukrotnie, rocznie do towarzystw ubezpieczających uprawy wpływałoby ok. 3 mld zł. Poza tym, aby ograniczyć formalności, rolnicy przenieśliby zapewne do nich także inne swoje polisy. Samo obowiązkowe ubezpieczenie budynków gospodarczych to prawie pół miliarda składek rocznie - przekonuje rozmówca ''Wyborczej''. Przedstawiony przez niego obraz potwierdzają wyliczenia Polskiej Izby Ubezpieczeń i Ministerstwa Rolnictwa.
Dopłaty do dopłat
O wprowadzenie rozwiązań postulowanych przez firmy ubezpieczeniowe zabiegają od początku kadencji Bierecki, Chróścikowski i Cioch, licząc jednak na to, że głównymi ich beneficjentami będą małe TUW-y.
W grudniu 2011 r. Bierecki i Cioch, we wspomnianym oświadczeniu senatorskim, domagają się odcięcia rolników poszkodowanych przez klęski żywiołowe od doraźnej pomocy państwowej. I przekonują, że zamiast tego państwo powinno wspierać zawieranie ubezpieczeń rolnych.
Na początku 2012 r. PiS składa w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych podnoszący składki z dopłatami. Dziś dofinansowanie należy się tylko wtedy, gdy składka nie przekracza 3,5 lub 5 proc. wartości ubezpieczonych upraw. Według projektu PiS-u towarzystwa mogłyby pobierać składki w wysokości 6 lub 8 proc. wartości upraw (przy uprawach na gorszych glebach nawet 12 proc.).
PSL nie chce być gorsze od PiS-u. Ministerstwo Rolnictwa, którym władają ludowcy, proponuje, by dopłaty przysługiwały przy składkach sięgających 7 i 9 proc. wartości upraw. W 2014 r. państwo wydałoby na nie 830 mln zł. Na to, ze względu na napięty budżet, nie chce się jednak zgodzić Ministerstwo Finansów.
W listopadzie 2012 r. Chróścikowski zwołuje w tej sprawie senacką komisję rolnictwa. ''Nie możemy przed tworzeniem każdego budżetu mówić, że nie ma pieniędzy, bo w ten sposób nie zmienimy systemu ubezpieczeń'' - przekonuje. I w imieniu komisji apeluje do rządu o zintensyfikowanie prac nad ustawą o ubezpieczeniach upraw, tak by zaczęła działać w 2014 r. Według założeń Fundacji WUW właśnie w 2014 r. powstaną pierwsze małe TUW-y dla rolników.
Chróścikowski dopytuje też, ile pieniędzy poszło w 2012 r. na pomoc dla rolników, którym wymarzły uprawy. I przekonuje, że zamiast wydawać pieniądze na doraźne wsparcie, państwo powinno zwiększyć dopłaty do ubezpieczeń.
Dwa tygodnie później do sprawy
wypłat na ponowne obsianie wymarzłych pól wracają Bierecki i Cioch. W oświadczeniu
skierowanym do ministra rolnictwa dowodzą, że taka pomoc demotywuje rolników do
ubezpieczania się. I przekonują, że pieniądze, które państwo na nią wydaje,
wystarczyłyby na podniesienie dopłat do ubezpieczeń.
Liczby mówią jednak co innego: wsparcie dla rolników w 2012 r. pochłonęło 122 mln zł, a na podniesienie dopłat państwo musiałoby dołożyć ponad 600 mln zł rocznie. Wobec braku takich środków w budżecie w 2013 r. prace nad nowelizacją ustawy o ubezpieczeniach upraw zostają wstrzymane.
Chróścikowski przekonuje, że jeśli PiS wygra wybory parlamentarne, wróci do swego projektu i podniesie dopłaty.
Konflikt interesów? Ależ skąd
W niedługim czasie dzięki staraniom Chróścikowskiego i rolniczej ''S'' małe TUW-y mogą zyskać także inne, ogromne źródło finansowania.
Od kilku lat prawo unijne dopuszcza istnienie tzw. funduszy wzajemnego inwestowania (FWI) ubezpieczających rolników od strat spowodowanych przez niekorzystne zjawiska klimatyczne, choroby roślin i zwierząt oraz szkodniki. Aż 65 proc. wydatków FWI na odszkodowania dla rolników, administrację i składki reasekuracyjne może pokrywać państwo. Z tego 75 proc. pochodzić może ze środków unijnych.
Unia Europejska nie określiła jednak, jaką formę prawną mają mieć FWI. Państwa członkowskie mają je wpasować w swoje systemy prawne. Zgodnie z koncepcją forsowaną przez rolniczą ''Solidarność'' w Polsce funkcję FWI powinny pełnić małe TUW-y. Według Chróścikowskiego takie rozwiązanie ''daje możliwość zakładania i wsparcia małych TUW przy udziale środków UE''. Jeśli wejdzie w życie, to TUW-y dostawać będą z publicznej kasy zwrot 65 proc. swoich kosztów.
Czy on - założyciel i członek władz Fundacji Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych budującej sieć małych TUW-ów - powinien zabiegać o wprowadzenie rozwiązań prawnych dotyczących Towarzystw i nad nimi pracować w Senacie?
Liczby mówią jednak co innego: wsparcie dla rolników w 2012 r. pochłonęło 122 mln zł, a na podniesienie dopłat państwo musiałoby dołożyć ponad 600 mln zł rocznie. Wobec braku takich środków w budżecie w 2013 r. prace nad nowelizacją ustawy o ubezpieczeniach upraw zostają wstrzymane.
Chróścikowski przekonuje, że jeśli PiS wygra wybory parlamentarne, wróci do swego projektu i podniesie dopłaty.
Konflikt interesów? Ależ skąd
W niedługim czasie dzięki staraniom Chróścikowskiego i rolniczej ''S'' małe TUW-y mogą zyskać także inne, ogromne źródło finansowania.
Od kilku lat prawo unijne dopuszcza istnienie tzw. funduszy wzajemnego inwestowania (FWI) ubezpieczających rolników od strat spowodowanych przez niekorzystne zjawiska klimatyczne, choroby roślin i zwierząt oraz szkodniki. Aż 65 proc. wydatków FWI na odszkodowania dla rolników, administrację i składki reasekuracyjne może pokrywać państwo. Z tego 75 proc. pochodzić może ze środków unijnych.
Unia Europejska nie określiła jednak, jaką formę prawną mają mieć FWI. Państwa członkowskie mają je wpasować w swoje systemy prawne. Zgodnie z koncepcją forsowaną przez rolniczą ''Solidarność'' w Polsce funkcję FWI powinny pełnić małe TUW-y. Według Chróścikowskiego takie rozwiązanie ''daje możliwość zakładania i wsparcia małych TUW przy udziale środków UE''. Jeśli wejdzie w życie, to TUW-y dostawać będą z publicznej kasy zwrot 65 proc. swoich kosztów.
Czy on - założyciel i członek władz Fundacji Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych budującej sieć małych TUW-ów - powinien zabiegać o wprowadzenie rozwiązań prawnych dotyczących Towarzystw i nad nimi pracować w Senacie?
- Skoro w UE są przewidziane nowe rozwiązania - że będzie
wsparcie na tworzenie FWI - czy ja, widząc to, mam stać z boku jako
przewodniczący senackiej komisji rolnictwa? - dziwi się Chróścikowski. Nie
widzi konfliktu interesów.
Od dłuższego czasu on i jego związek zabiegają o to, by możliwość dofinansowania FWI zapisana została w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-20. Ministerstwo Rolnictwa jest temu przeciwne, bo zgodnie z unijnymi przepisami przeznaczenie pieniędzy na FWI zmniejszyłoby pulę środków na płatności bezpośrednie dla rolników.
Według Chróścikowskiego pieniądze na FWI będą. Jeśli nie teraz, to po wygranej PiS-u w wyborach. Zgodnie z przedstawionym w zeszłym roku ''Programem rolnym'' PiS-u (Chróścikowski to jego współautor) w budżecie państwa mają się znaleźć pieniądze nie tylko na większe dopłaty do ubezpieczeń rolnych, ale też na ''wkład finansowy na rzecz funduszy wspólnego inwestowania''.
W kierunku pożądanym przez obywateli
17 września 2013 r. w Senacie trwa konferencja ''Szanse i bariery dla rozwoju towarzystw ubezpieczeń wzajemnych na przykładzie rolnictwa'' zorganizowana przez komisje rolnictwa i budżetu. Ściślej: one zaprosiły przedstawicieli ministerstw, senatorów i media, a prelegentów - FWUW.
Głos zabiera Bierecki. Dziękuje Fundacji WUW za ''zaangażowanie i pomoc'' w przygotowaniu konferencji - jakby nie miał z Fundacją nic wspólnego. Przypomina, że istnieją przepisy pozwalające na tworzenie małych towarzystw ubezpieczeń wzajemnych - uproszczonej formy TUW. Jednak - zauważa - ''nie pojawił się ruch, który miałby stać się () istotnym elementem na rynku ubezpieczeniowym'', bo powstawanie towarzystw ograniczają liczne bariery prawne.
Senator odsyła słuchaczy do wystąpienia, które przedstawił na piśmie. To szereg postulatów zmiany przepisów dotyczących małych TUW-ów.
- Mam nadzieję, że w wyniku tej konferencji, przy zainteresowaniu obu komisji senackich, przygotujemy inicjatywę zmiany ustawy, która dopomoże w tworzeniu małych TUW-ów, zwiększy konkurencję na rynku ubezpieczeniowym w kierunku pożądanym przecież od wielu lat przez naszych obywateli - kończy Bierecki. Chróścikowski popiera go, dodając pod adresem przedstawicieli ministerstw, że członkowie komisji oczekują inicjatywy rządu w tej sprawie, a jeśli się nie doczekają, to sami podejmą działania.
Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, za rządów PiS-u wiceminister finansów, mówi, że z przyjemnością wysłuchał wystąpienia Biereckiego, bo ''tworząc pewne biznesplany'' i badając możliwość wejścia małych TUW-ów na rynek ubezpieczeniowy, doszli w ARS do takich samych wniosków jak on: trzeba zmienić przepisy blokujące rozwój Towarzystw. A Maciej Rapkiewicz, członek zarządu Instytutu Sobieskiego, think tanku związanego z PiS-em, dorzuca: ''Należy się zastanowić, czy przy obecnych przepisach mały TUW może w ogóle spełnić swoje zadanie''.
Agencja Ratingu Społecznego to spółka należąca do systemu SKOK. Wspiera Fundację w pracach nad projektem budowy małych TUW-ów. Badania i biznesplany, o których mówił Mech, dotyczyły właśnie tej inicjatywy. Udział Mecha i wiceprezesa ARS Pawła Pelca w projekcie nie jest przypadkowy: pierwszy współtworzył ustawę o KNF, która rejestruje i nadzoruje zakłady ubezpieczeń; drugi był szefem nadzoru ubezpieczeniowego KNF.
Również Instytut Sobieskiego współpracuje z FWUW. W zeszłym roku ich przedstawiciele wspólnie przekonywali rolników z Podlasia, by przystępowali do małych TUW-ów. Jedno ze spotkań zorganizowano w biurze senatorskim Biereckiego. W ramach współpracy z FWUW Instytut wystąpił do KNF o interpretację przepisów dotyczących kapitałów, jakie powinny mieć małe TUW-y ''Informacja jest nam niezbędna w realizacji zadań statutowych, w zakresie prowadzenia działalności edukacyjnej'' - pisał.
Senatorskie ćwiczenie prawa
- Na jakim etapie są prace nad małymi TUW-ami dla rolników? - pytamy Chróścikowskiego, nie zdradzając jeszcze, że znamy szczegóły projektu.
- Na dzisiaj robimy ćwiczenie prawa - odpowiada senator.
- Co to znaczy?
- Przeanalizowanie tego prawa i ewentualnie wprowadzenie pewnych zmian, które udogodnią tworzenie małych TUW-ów - tłumaczy Chróścikowski. I wyjaśnia, że ''wybitni eksperci'' robią biznesplany, myślą, jak skonstruować małe TUW-y, by ich działalność była najbardziej opłacalna. A konferencja w Senacie służyła właśnie ''wypracowaniu wspólnie z rządem właściwego modelu''.
Gdy pytamy, dlaczego nie poinformował uczestników konferencji, że FWUW pracuje nad powołaniem TUW Rolników Indywidualnych, a partnerem w tym projekcie jest rolnicza ''Solidarność'', senator denerwuje się: - Co ma porozumienie związkowe wspólnego z pracą w Senacie?
Od dłuższego czasu on i jego związek zabiegają o to, by możliwość dofinansowania FWI zapisana została w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-20. Ministerstwo Rolnictwa jest temu przeciwne, bo zgodnie z unijnymi przepisami przeznaczenie pieniędzy na FWI zmniejszyłoby pulę środków na płatności bezpośrednie dla rolników.
Według Chróścikowskiego pieniądze na FWI będą. Jeśli nie teraz, to po wygranej PiS-u w wyborach. Zgodnie z przedstawionym w zeszłym roku ''Programem rolnym'' PiS-u (Chróścikowski to jego współautor) w budżecie państwa mają się znaleźć pieniądze nie tylko na większe dopłaty do ubezpieczeń rolnych, ale też na ''wkład finansowy na rzecz funduszy wspólnego inwestowania''.
W kierunku pożądanym przez obywateli
17 września 2013 r. w Senacie trwa konferencja ''Szanse i bariery dla rozwoju towarzystw ubezpieczeń wzajemnych na przykładzie rolnictwa'' zorganizowana przez komisje rolnictwa i budżetu. Ściślej: one zaprosiły przedstawicieli ministerstw, senatorów i media, a prelegentów - FWUW.
Głos zabiera Bierecki. Dziękuje Fundacji WUW za ''zaangażowanie i pomoc'' w przygotowaniu konferencji - jakby nie miał z Fundacją nic wspólnego. Przypomina, że istnieją przepisy pozwalające na tworzenie małych towarzystw ubezpieczeń wzajemnych - uproszczonej formy TUW. Jednak - zauważa - ''nie pojawił się ruch, który miałby stać się () istotnym elementem na rynku ubezpieczeniowym'', bo powstawanie towarzystw ograniczają liczne bariery prawne.
Senator odsyła słuchaczy do wystąpienia, które przedstawił na piśmie. To szereg postulatów zmiany przepisów dotyczących małych TUW-ów.
- Mam nadzieję, że w wyniku tej konferencji, przy zainteresowaniu obu komisji senackich, przygotujemy inicjatywę zmiany ustawy, która dopomoże w tworzeniu małych TUW-ów, zwiększy konkurencję na rynku ubezpieczeniowym w kierunku pożądanym przecież od wielu lat przez naszych obywateli - kończy Bierecki. Chróścikowski popiera go, dodając pod adresem przedstawicieli ministerstw, że członkowie komisji oczekują inicjatywy rządu w tej sprawie, a jeśli się nie doczekają, to sami podejmą działania.
Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, za rządów PiS-u wiceminister finansów, mówi, że z przyjemnością wysłuchał wystąpienia Biereckiego, bo ''tworząc pewne biznesplany'' i badając możliwość wejścia małych TUW-ów na rynek ubezpieczeniowy, doszli w ARS do takich samych wniosków jak on: trzeba zmienić przepisy blokujące rozwój Towarzystw. A Maciej Rapkiewicz, członek zarządu Instytutu Sobieskiego, think tanku związanego z PiS-em, dorzuca: ''Należy się zastanowić, czy przy obecnych przepisach mały TUW może w ogóle spełnić swoje zadanie''.
Agencja Ratingu Społecznego to spółka należąca do systemu SKOK. Wspiera Fundację w pracach nad projektem budowy małych TUW-ów. Badania i biznesplany, o których mówił Mech, dotyczyły właśnie tej inicjatywy. Udział Mecha i wiceprezesa ARS Pawła Pelca w projekcie nie jest przypadkowy: pierwszy współtworzył ustawę o KNF, która rejestruje i nadzoruje zakłady ubezpieczeń; drugi był szefem nadzoru ubezpieczeniowego KNF.
Również Instytut Sobieskiego współpracuje z FWUW. W zeszłym roku ich przedstawiciele wspólnie przekonywali rolników z Podlasia, by przystępowali do małych TUW-ów. Jedno ze spotkań zorganizowano w biurze senatorskim Biereckiego. W ramach współpracy z FWUW Instytut wystąpił do KNF o interpretację przepisów dotyczących kapitałów, jakie powinny mieć małe TUW-y ''Informacja jest nam niezbędna w realizacji zadań statutowych, w zakresie prowadzenia działalności edukacyjnej'' - pisał.
Senatorskie ćwiczenie prawa
- Na jakim etapie są prace nad małymi TUW-ami dla rolników? - pytamy Chróścikowskiego, nie zdradzając jeszcze, że znamy szczegóły projektu.
- Na dzisiaj robimy ćwiczenie prawa - odpowiada senator.
- Co to znaczy?
- Przeanalizowanie tego prawa i ewentualnie wprowadzenie pewnych zmian, które udogodnią tworzenie małych TUW-ów - tłumaczy Chróścikowski. I wyjaśnia, że ''wybitni eksperci'' robią biznesplany, myślą, jak skonstruować małe TUW-y, by ich działalność była najbardziej opłacalna. A konferencja w Senacie służyła właśnie ''wypracowaniu wspólnie z rządem właściwego modelu''.
Gdy pytamy, dlaczego nie poinformował uczestników konferencji, że FWUW pracuje nad powołaniem TUW Rolników Indywidualnych, a partnerem w tym projekcie jest rolnicza ''Solidarność'', senator denerwuje się: - Co ma porozumienie związkowe wspólnego z pracą w Senacie?
Przekonuje, że zmiany w
przepisach nie będą służyć wyłącznie TUW RI: - Ja przygotowuję instrumentację
prawną do działania dla wszystkich. W interesie rolnictwa działamy.
Oburza się na pytanie, czy konferencja nie była zakamuflowanym lobbingiem: przecież FWUW nie jest wpisana do rejestru podmiotów prowadzących działalność lobbingową. Zaprosiła ''wybitnych ekspertów, praktyków i teoretyków zajmujących się problematyką rynku ubezpieczeniowego oraz TUW'', np. Cezarego Mecha, którego wystąpienie ''niewątpliwie sprzyjało wysokiemu poziomowi merytorycznemu'' konferencji. Udział Biereckiego w niej był ''jak najbardziej naturalny'', bo jest on senatorem. A on, Chróścikowski, jako senator i szef rolniczej ''S'', ma wręcz obowiązek ''ustawiać'' prawo korzystnie dla rolników.
Oburza się na pytanie, czy konferencja nie była zakamuflowanym lobbingiem: przecież FWUW nie jest wpisana do rejestru podmiotów prowadzących działalność lobbingową. Zaprosiła ''wybitnych ekspertów, praktyków i teoretyków zajmujących się problematyką rynku ubezpieczeniowego oraz TUW'', np. Cezarego Mecha, którego wystąpienie ''niewątpliwie sprzyjało wysokiemu poziomowi merytorycznemu'' konferencji. Udział Biereckiego w niej był ''jak najbardziej naturalny'', bo jest on senatorem. A on, Chróścikowski, jako senator i szef rolniczej ''S'', ma wręcz obowiązek ''ustawiać'' prawo korzystnie dla rolników.
Gdy zapytaliśmy Biereckiego, czemu nie wspomniał podczas
konferencji, że postulowane przez niego zmiany w przepisach związane są z jego
nowym projektem biznesowym, odpisał nam, że postulaty te ''nie mają charakteru
wniosków legislacyjnych, są wyłącznie głosem w dyskusji na temat ważnego
problemu społecznego''. I że nie wie nic o tym, by toczyły się jakieś prace nad
ustawami dotyczącymi zagadnień poruszanych podczas konferencji.
Jednak w wystąpieniu, które otrzymali uczestnicy konferencji, Bierecki pisał, że ''w Sejmie trwają prace nad projektami nowego Prawa spółdzielczego'' i że jest to okazja do realizacji jednego z jego postulatów, a kolejnymi parlament mógłby się zająć ''przy okazji prac nad przygotowywaną obecnie ustawą o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej''. Założenia takiej ustawy opracowało Ministerstwo Finansów. Trzy miesiące przed konferencją FWUW zgłosiła w ministerstwie chęć udziału w pracach nad nią. Pismo w tej sprawie znaleźć można na stronie internetowej resortu w zakładce ''działalność lobbingowa''. Fundacja proponuje w nim kilka szczegółowych rozwiązań dotyczących małych TUW-ów. Bierecki powtórzył je niemal słowo w słowo w wystąpieniu, które rozdał uczestnikom konferencji.
Lista Biereckiego
Małe TUW-y to mniejsi bracia ''zwykłych'' towarzystw ubezpieczeń wzajemnych. Ubezpieczeni w Towarzystwach są nie tylko ich klientami, ale też członkami i współwłaścicielami (podobnie jak klienci SKOK-ów).
Krąg członków małego Towarzystwa musi być ograniczony (mogą to być np. ludzie z określonej grupy zawodowej albo podmioty działające na określonym terenie). A składki ubezpieczeniowe zebrane przez nie w ciągu roku nie mogą przekraczać 5 mln euro. Dzięki wprowadzeniu tych ograniczeń małe TUW-y mogły zostać zwolnione z obowiązku posiadania takich kapitałów, jakie muszą mieć inne zakłady ubezpieczeń. Łatwiejsza jest także ich rejestracja.
Skąd więc wypowiedzi Biereckiego o licznych barierach w tworzeniu małych TUW-ów? I o co naprawdę mu chodzi? Kilka postulatów z jego wystąpienia sprowadza się do jednego: ograniczyć rolę Komisji Nadzoru Finansowego w procesie rejestracji małych TUW-ów. W przeszłości KNF kilkakrotnie uniemożliwiła realizację rozmaitych biznesowych projektów SKOK-ów. Przede wszystkim odmówiła im zgody na uruchomienie banku, uzasadniając, że Kasy nie mają wystarczających kapitałów. Bez forsowanych przez Biereckiego zmian w przepisach z małymi TUW-ami może być tak samo.
Jak wynika z pisma Instytutu Sobieskiego do KNF, jeszcze rok temu eksperci pracujący nad projektem małych TUW-ów byli przekonani, że do ich założenia nie potrzeba właściwie żadnych pieniędzy (jak niegdyś do założenia SKOK-ów). Prosili Komisję, by potwierdziła, czy dobrze interpretują przepisy w tej sprawie. KNF odpowiedziała, że jakiś kapitał zakładowy małe TUW-y jednak muszą mieć. I że wydając zgodę na ich działanie, Komisja ocenia, czy środki, którymi dysponują, pozwolą im wywiązywać się z umów zawartych z klientami.
Bierecki przekonuje, że założyciele małych TUW-ów narażeni są na ''ryzyko pełnej uznaniowości organu nadzoru - KNF''. I że trzeba stworzyć przepisy, które to zmienią. Według niego obniżyć należy też wymogi stawiane członkom zarządów małych TUW-ów. A zwłaszcza doprecyzować przepis, że muszą oni dawać rękojmię prowadzenia spraw towarzystwa w należyty sposób. Kiedyś KNF uznała, że takiej rękojmi nie daje jeden z najbliższych współpracowników Biereckiego, Grzegorz Buczkowski, i nie zgodziła się, by powołano go na szefa dwóch towarzystw ubezpieczeń należących do SKOK-ów. A gdy mimo to objął funkcję, zablokowała poszerzenie działalności jednego z tych towarzystw. Małe TUW-y bez władz zaakceptowanych przez KNF po prostu nie dostałyby zgody na działalność ubezpieczeniową. Chyba że Biereckiemu uda się zmienić przepisy.
Senator proponuje jeszcze inne rozwiązania, które według niego mają ''ułatwić obywatelom'' tworzenie małych TUW-ów, np. uznanie ich za rodzaj spółdzielni finansowych (obok SKOK-ów i banków spółdzielczych). Ułatwiłoby to z pewnością realizację jego projektu. Główni specjaliści od prawa spółdzielczego współpracują bowiem od lat ze SKOK-ami. Jednak najważniejszą sprawą - jak podkreśla w swym wystąpieniu Bierecki - jest zwolnienie TUW-ów z podatku dochodowego.
Zgodnie z zasadą non profit, którą powinny kierować się TUW-y, jeśli składki zebrane w ciągu roku przez dane towarzystwo przewyższają wypłacone odszkodowania, TUW obniża swoim członkom składkę w kolejnym roku lub zwraca im pieniądze. Towarzystwa mogą też przeznaczyć nadwyżkę na podniesienie swoich kapitałów, ale wtedy muszą zapłacić od niej podatek. Według Biereckiego należy zwolnić je z tego obowiązku, by mogły wzmocnić się finansowo. Przed laty ten sam argument pozwolił uzyskać wieloletnie zwolnienie podatkowe dla SKOK-ów.
Jeśli powiedzie się plan Biereckiego, by zwolnić małe TUW-y z podatku, wesprzeć je środkami przewidzianymi przez Unię dla funduszy wzajemnego wsparcia, a na dodatek podnieść wypłacane im dopłaty do ubezpieczeń rolnych, bez trudu przejmą one cały rynek ubezpieczeń dla wsi.
Jesienią zeszłego roku, wkrótce po konferencji w Senacie, podczas której politycy związani z PiS domagali się zmiany prawa dotyczącego małych TUW, szef tej partii ruszył w trasę po Polsce. Spotykając się z wyborcami, przekonywał, że w Polsce mamy do czynienia z silnym wpływem grup lobbystycznych na władzę. I że ''trzeba skończyć z prowadzoną przez obecny rząd polityką, której głównym celem jest realizacja interesów potężnych grup nacisku''.
Wsparcie Towarzystw Ubezpieczeń Wzajemnych jest jednym z priorytetów ''Programu rolnego'' PiS-u.
Jednak w wystąpieniu, które otrzymali uczestnicy konferencji, Bierecki pisał, że ''w Sejmie trwają prace nad projektami nowego Prawa spółdzielczego'' i że jest to okazja do realizacji jednego z jego postulatów, a kolejnymi parlament mógłby się zająć ''przy okazji prac nad przygotowywaną obecnie ustawą o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej''. Założenia takiej ustawy opracowało Ministerstwo Finansów. Trzy miesiące przed konferencją FWUW zgłosiła w ministerstwie chęć udziału w pracach nad nią. Pismo w tej sprawie znaleźć można na stronie internetowej resortu w zakładce ''działalność lobbingowa''. Fundacja proponuje w nim kilka szczegółowych rozwiązań dotyczących małych TUW-ów. Bierecki powtórzył je niemal słowo w słowo w wystąpieniu, które rozdał uczestnikom konferencji.
Lista Biereckiego
Małe TUW-y to mniejsi bracia ''zwykłych'' towarzystw ubezpieczeń wzajemnych. Ubezpieczeni w Towarzystwach są nie tylko ich klientami, ale też członkami i współwłaścicielami (podobnie jak klienci SKOK-ów).
Krąg członków małego Towarzystwa musi być ograniczony (mogą to być np. ludzie z określonej grupy zawodowej albo podmioty działające na określonym terenie). A składki ubezpieczeniowe zebrane przez nie w ciągu roku nie mogą przekraczać 5 mln euro. Dzięki wprowadzeniu tych ograniczeń małe TUW-y mogły zostać zwolnione z obowiązku posiadania takich kapitałów, jakie muszą mieć inne zakłady ubezpieczeń. Łatwiejsza jest także ich rejestracja.
Skąd więc wypowiedzi Biereckiego o licznych barierach w tworzeniu małych TUW-ów? I o co naprawdę mu chodzi? Kilka postulatów z jego wystąpienia sprowadza się do jednego: ograniczyć rolę Komisji Nadzoru Finansowego w procesie rejestracji małych TUW-ów. W przeszłości KNF kilkakrotnie uniemożliwiła realizację rozmaitych biznesowych projektów SKOK-ów. Przede wszystkim odmówiła im zgody na uruchomienie banku, uzasadniając, że Kasy nie mają wystarczających kapitałów. Bez forsowanych przez Biereckiego zmian w przepisach z małymi TUW-ami może być tak samo.
Jak wynika z pisma Instytutu Sobieskiego do KNF, jeszcze rok temu eksperci pracujący nad projektem małych TUW-ów byli przekonani, że do ich założenia nie potrzeba właściwie żadnych pieniędzy (jak niegdyś do założenia SKOK-ów). Prosili Komisję, by potwierdziła, czy dobrze interpretują przepisy w tej sprawie. KNF odpowiedziała, że jakiś kapitał zakładowy małe TUW-y jednak muszą mieć. I że wydając zgodę na ich działanie, Komisja ocenia, czy środki, którymi dysponują, pozwolą im wywiązywać się z umów zawartych z klientami.
Bierecki przekonuje, że założyciele małych TUW-ów narażeni są na ''ryzyko pełnej uznaniowości organu nadzoru - KNF''. I że trzeba stworzyć przepisy, które to zmienią. Według niego obniżyć należy też wymogi stawiane członkom zarządów małych TUW-ów. A zwłaszcza doprecyzować przepis, że muszą oni dawać rękojmię prowadzenia spraw towarzystwa w należyty sposób. Kiedyś KNF uznała, że takiej rękojmi nie daje jeden z najbliższych współpracowników Biereckiego, Grzegorz Buczkowski, i nie zgodziła się, by powołano go na szefa dwóch towarzystw ubezpieczeń należących do SKOK-ów. A gdy mimo to objął funkcję, zablokowała poszerzenie działalności jednego z tych towarzystw. Małe TUW-y bez władz zaakceptowanych przez KNF po prostu nie dostałyby zgody na działalność ubezpieczeniową. Chyba że Biereckiemu uda się zmienić przepisy.
Senator proponuje jeszcze inne rozwiązania, które według niego mają ''ułatwić obywatelom'' tworzenie małych TUW-ów, np. uznanie ich za rodzaj spółdzielni finansowych (obok SKOK-ów i banków spółdzielczych). Ułatwiłoby to z pewnością realizację jego projektu. Główni specjaliści od prawa spółdzielczego współpracują bowiem od lat ze SKOK-ami. Jednak najważniejszą sprawą - jak podkreśla w swym wystąpieniu Bierecki - jest zwolnienie TUW-ów z podatku dochodowego.
Zgodnie z zasadą non profit, którą powinny kierować się TUW-y, jeśli składki zebrane w ciągu roku przez dane towarzystwo przewyższają wypłacone odszkodowania, TUW obniża swoim członkom składkę w kolejnym roku lub zwraca im pieniądze. Towarzystwa mogą też przeznaczyć nadwyżkę na podniesienie swoich kapitałów, ale wtedy muszą zapłacić od niej podatek. Według Biereckiego należy zwolnić je z tego obowiązku, by mogły wzmocnić się finansowo. Przed laty ten sam argument pozwolił uzyskać wieloletnie zwolnienie podatkowe dla SKOK-ów.
Jeśli powiedzie się plan Biereckiego, by zwolnić małe TUW-y z podatku, wesprzeć je środkami przewidzianymi przez Unię dla funduszy wzajemnego wsparcia, a na dodatek podnieść wypłacane im dopłaty do ubezpieczeń rolnych, bez trudu przejmą one cały rynek ubezpieczeń dla wsi.
Jesienią zeszłego roku, wkrótce po konferencji w Senacie, podczas której politycy związani z PiS domagali się zmiany prawa dotyczącego małych TUW, szef tej partii ruszył w trasę po Polsce. Spotykając się z wyborcami, przekonywał, że w Polsce mamy do czynienia z silnym wpływem grup lobbystycznych na władzę. I że ''trzeba skończyć z prowadzoną przez obecny rząd polityką, której głównym celem jest realizacja interesów potężnych grup nacisku''.
Wsparcie Towarzystw Ubezpieczeń Wzajemnych jest jednym z priorytetów ''Programu rolnego'' PiS-u.
NIE DLA ZYSKU
Grzegorz Bierecki i Jerzy Chróścikowski, zabiegając o zmianę przepisów dotyczących małych TUW-ów, podkreślają, że działają one non profit. Nie oznacza to jednak, że nie da się na nich zarobić. ''Bez zysku'' działają także SKOK-i, a przyniosły swoim założycielom - na czele z Biereckim - miliony.
Wokół Kas powstał system spółek i innych podmiotów, które świadczą na ich rzecz rozmaite usługi, zarabiając ogromne kwoty. Zatrudniają członków władz Kas, także dając im sporo zarobić. Wiele wskazuje na to, że podobny układ może powstać wokół małych rolniczych TUW-ów.
Podczas wrześniowej konferencji w Senacie Cezary Mech przekonywał, że założenie małego Towarzystwa wymaga dużego wysiłku - kluczowa jest współpraca z organizacją, która pomoże opracować dokumenty niezbędne do rejestracji TUW, a nawet sfinansuje ich przygotowanie. Wskazywał, że taką organizacją może być Fundacja Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych. Zgodnie ze statutem FWUW ma udzielać wsparcia technicznego, organizacyjnego i finansowego w tworzeniu Towarzystw, a także szkolić ich założycieli.
Podobna organizacja - Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych (FPZK) - pomagała przed laty budować SKOK-i. Szkoliła założycieli Kas, udzielała im pomocy prawnej, organizacyjnej i finansowej. Z czasem jednak to Kasy musiały na Fundację i jej spółki córki łożyć coraz większe środki. W ciągu 20 lat FPZK dorobiła się dzięki temu majątku wartego kilkadziesiąt milionów złotych. W 2011 r. została zlikwidowana, a pieniądze przejęła spółka SIN. To ta sama, która później, razem z rolniczą ''S'' i TUW SKOK, założyła Fundację Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych.
Kasy nadal płacą jednak ogromne pieniądze za świadczone na ich rzecz usługi. Jak alarmowała niedawno KNF, niektóre z nich przekazują innym podmiotom (outsourcingują) nawet 90 proc. swoich zadań. Umowy z tymi podmiotami są często niekorzystne dla Kas - zamiast zmniejszać koszty ich działania, zwiększają je.
Według współpracowników Biereckiego małe TUW-y także mają w przyszłości zlecać znaczną część swoich zadań podmiotom zewnętrznym. Mech pisał na portalu wGospodarce.pl, że dla ograniczenia kosztów ich działalności konieczna jest współpraca ''z funkcjonującą instytucją ubezpieczeniową, u której można outsourcingować znaczną część usług''. Według Mecha ''partner strategiczny'' małego TUW-u mógłby prowadzić za niego akwizycję, księgowość, szacować szkody, świadczyć usługi prawne. Samodzielnie małe TUW-y musiałyby tylko prowadzić kontrolę wewnętrzną, ocenę ryzyka i gromadzić dane statystyczne.
Małe Towarzystwa mogłyby zapewne zlecać część tych usług Towarzystwu Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK - które kilka miesięcy temu zamknęło znaczącą część swej działalności (ubezpieczenia depozytów zgromadzonych w SKOK-ach) i szuka jej nowych pól.
Grzegorz Bierecki i Jerzy Chróścikowski, zabiegając o zmianę przepisów dotyczących małych TUW-ów, podkreślają, że działają one non profit. Nie oznacza to jednak, że nie da się na nich zarobić. ''Bez zysku'' działają także SKOK-i, a przyniosły swoim założycielom - na czele z Biereckim - miliony.
Wokół Kas powstał system spółek i innych podmiotów, które świadczą na ich rzecz rozmaite usługi, zarabiając ogromne kwoty. Zatrudniają członków władz Kas, także dając im sporo zarobić. Wiele wskazuje na to, że podobny układ może powstać wokół małych rolniczych TUW-ów.
Podczas wrześniowej konferencji w Senacie Cezary Mech przekonywał, że założenie małego Towarzystwa wymaga dużego wysiłku - kluczowa jest współpraca z organizacją, która pomoże opracować dokumenty niezbędne do rejestracji TUW, a nawet sfinansuje ich przygotowanie. Wskazywał, że taką organizacją może być Fundacja Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych. Zgodnie ze statutem FWUW ma udzielać wsparcia technicznego, organizacyjnego i finansowego w tworzeniu Towarzystw, a także szkolić ich założycieli.
Podobna organizacja - Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych (FPZK) - pomagała przed laty budować SKOK-i. Szkoliła założycieli Kas, udzielała im pomocy prawnej, organizacyjnej i finansowej. Z czasem jednak to Kasy musiały na Fundację i jej spółki córki łożyć coraz większe środki. W ciągu 20 lat FPZK dorobiła się dzięki temu majątku wartego kilkadziesiąt milionów złotych. W 2011 r. została zlikwidowana, a pieniądze przejęła spółka SIN. To ta sama, która później, razem z rolniczą ''S'' i TUW SKOK, założyła Fundację Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych.
Kasy nadal płacą jednak ogromne pieniądze za świadczone na ich rzecz usługi. Jak alarmowała niedawno KNF, niektóre z nich przekazują innym podmiotom (outsourcingują) nawet 90 proc. swoich zadań. Umowy z tymi podmiotami są często niekorzystne dla Kas - zamiast zmniejszać koszty ich działania, zwiększają je.
Według współpracowników Biereckiego małe TUW-y także mają w przyszłości zlecać znaczną część swoich zadań podmiotom zewnętrznym. Mech pisał na portalu wGospodarce.pl, że dla ograniczenia kosztów ich działalności konieczna jest współpraca ''z funkcjonującą instytucją ubezpieczeniową, u której można outsourcingować znaczną część usług''. Według Mecha ''partner strategiczny'' małego TUW-u mógłby prowadzić za niego akwizycję, księgowość, szacować szkody, świadczyć usługi prawne. Samodzielnie małe TUW-y musiałyby tylko prowadzić kontrolę wewnętrzną, ocenę ryzyka i gromadzić dane statystyczne.
Małe Towarzystwa mogłyby zapewne zlecać część tych usług Towarzystwu Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK - które kilka miesięcy temu zamknęło znaczącą część swej działalności (ubezpieczenia depozytów zgromadzonych w SKOK-ach) i szuka jej nowych pól.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz