Od tej płyty można
liczyć historię polskiego rocka. „Dziwny jest ten świat..." Czesława
Niemena znów w sklepach, w pieczołowicie przygotowanej reedycji.
SEBASTIAN ŁUPAK
Autokar
Pagartu stał w kolejce na granicy polsko-niemieckiej. A ściślej PRL-NRD.
Celnicy mieli uważnie skontrolować pasażerów, zwłaszcza że ci - Czesław
Niemen, jego zespół Akwarele, a także Alibabki - jechali na koncert do Kolonii
w RFN, czyli części Niemiec znajdującej się po niewłaściwej stronie żelaznej
kurtyny. - Za moimi plecami słyszę nagle chrobot - wspomina Paweł Brodowski,
wtedy 19-letni basista Akwareli. - Obracam się, a tam Czesław odkręca śrubki w
fotelu i chowa nielegalnie wywożone dewizy. Miał plan większych zakupów .
I jak w takich warunkach nie
myśleć, że „dziwny jest ten świat”? Niemen, urodzony w 1939 roku na Białorusi,
znający sowieckie porządki, próbujący robić karierę w Polsce Ludowej, ale
mający za sobą również występy w Paryżu, w roku 1967 dobrze wiedział, że
przyszło mu żyć w dziwnym świecie, czy może kilku światach równoległych.
Zdążyć na Stonesów
Na początku lat 60. Niemen,
jeszcze jako Czesław Wydrzycki, śpiewał w zespole Niebiesko-Czarni. Była to
grupa ze zmieniającymi się wokalistami. - Siedział w garderobie i nudził się,
bo musiał czekać dwie godziny, aż wreszcie wyjdzie na scenę i zaśpiewa swoje
trzy piosenki - wspomina Brodowski, dzisiaj redaktor naczelny „Jazz Forum”. -
Brzdąkał sobie coś na gitarce w kąciku i narastała w nim frustracja. Chciał
mieć własny zespół.
Z Niebiesko-Czarnymi śpiewa
wówczas m.in. utwór „Nie bądź taki Bitels” wychowawczą piosenkę z apelem:
„Zetnij bracie kudły i nie rób na złość mamie”. Ciągnie go jednak do grania
mniej infantylnego: po latach wykonywania muzyki latynoskiej, po hiszpańsku i
portugalsku, i terminowania w Niebiesko-Czarnych chce zaśpiewać coś
znaczącego, od siebie. W 1967 roku szuka więc swoich muzyków i znajduje ich w
zespole Chochoły, który przekształca w Akwarele. - Była moda na zespoły
kolorowe - mówi Brodowski. - Niebiesko-Czarni, Czerwono-Czarni, Akwarele.
Niemen, który w 1965 i 1966 roku
koncertuje we Francji, połyka tam hipisowskiego bakcyla. Akwarele mają zatem
być kolorowe i krzykliwe. A to wszystko w kraju, w którym, jak powiedział
reżyser Marek Piwowski, „jeśli ktoś dostał talon na żółtą ładę, to wolał
poczekać pól roku na szarą”. Muzycy idą do sklepu po bele kolorowego
materiału, z którego szyją pstrokate stroje. Nagrywają swój pierwszy album
jako Niemen & Akwarele. Pracują przez 10 kwietniowych dni 1967 roku w studiu
Polskich Nagrań pod okiem reżysera dźwięku Wojciecha Piętowskiego, który
wcześniej pracował m.in. nad „Astigmatic” Krzysztofa Komedy.
Płyta nagrana jest w wersji mono,
bo stereo było rezerwowane dla orkiestr symfonicznych. Dodatkową inspiracją pracujących
muzyków był koncert Rolling Stonesów w Sali Kongresowej z 13 kwietnia.
Wychodzą wcześniej ze studia, by zdążyć. Organista Akwarel Marian Zimiński zdąży
jeszcze zarobić przed koncertem pałą od ORMO-owca. Później, w czasie sesji,
pokaże kolegom ślady pobicia na plecach.
Niemen, który skomponował 10 z 12
piosenek, dba o bogate instrumentarium. Inspirowany i Beatlesami, i czarnym soulem
szuka nowych rozwiązań: sekcja dęta, fagot, smyczki, chórki Alibabek. Płyta
jest różnorodna: z jednej strony liryczne „Wspomnienie” do słów Tuwima, z drugiej
bigbitowe „Gdzie to jest?” czy słodkie, popowe „Nie dla mnie taka dziewczyna” z
głosem Niemena przechodzącym w falset. Okładka to dosyć enigmatyczne zbliżenie
na oczy Niemena. - Po raz pierwszy w Polsce piosenkarz z kręgu muzyki młodzieżowej
nagrał cały longplay, w dodatku sam komponował
sobie repertuar, a także pisał niektóre teksty, no i akompaniowała mu własna
grupa - mów Wiesław Królikowski z pisma „Tylko Rock”. - Wcześniej ukazało się
tylko kilka dużych płyt rodzimych zespołów młodzieżowych, a na każdej z nich
śpiewało po kilku wokalistów.
Krzyk wietnamskich matek
Kulminacją longplaya jest utwór
siódmy, pierwszy na stronie B, czyli tytułowy „Dziwny jest ten świat”. Na tle
delikatnych głosików Alibabek Niemen drze się wniebogłosy „Nieee! Nieee!” i
śpiewa o tym, że wciąż „człowiekiem gardzi człowiek”. - Wskaźniki wychyliły się
na czerwone pole - mówi Brodowski. - Kiedy Niemen skończył, w reżyserce
zapadła cisza. Wbiło nas w ziemię.
Jeszcze przed premierą płyty
Niemen występuje z Akwarelami w Opolu. Prezentuje tam dwie piosenki: pierwszy
jest „Sen o Warszawę”, który powstał w 1966
roku, kiedy Niemen nagrywał we Francji dla wytwórni A-Z. (Tekst tej piosenki
dyktował mu przez telefon z Poczty Polskiej Marek Gaszyński, przyjaciel muzyka
i autor tekstów. Niemen prosił go z Francji o napisanie tekstu o Warszawę).
W przerwie opolskiego koncertu Niemen
mów znamienne zdanie do dźwiękowca: „Panie inżynierze, sam się będę miksował”.
To deklaracja niezależności.
I zaczyna śpiewać „Dziwny jest ten
świat”, ubrany w kolorowe spodnie i marynarkę w prążki. Potem z tą samą
piosenką jedzie do Sopotu, gdzie występuje w ludowej koszuli. Publiczność
festiwalowa była przyzwyczajona do kapiącego złotem stroju Bułgarów czy
grzecznych marynarek. A tutaj Niemen w jakiejś lnianej koszuli, uczesany na
pazia krzyczy, że świat jest dziwny? W PRL, który dąży ku świetlanej
przyszłości?
Piosenka zainspirowana przez „It’s a Man’s World” Jamesa Browna (chociaż to nie plagiat), wykonana z niespotykaną brawurą, jest
manifestem wolności: komunistyczne władze zaczynają rozumieć, że trudno będzie
w Polsce kontrolować wolną ekspresję. Najgorsze, że podoba się to ludziom,
zwłaszcza młodym, zmęczonym już Połomskim i Santor. Na razie prezes
Radiokomitetu Włodzimierz Sokorski daje Niemenów nagrodę za „treści ideowe”.
Tekst jest wieloznaczny. W PRL
powstawały już wcześniej protest songi, jak ten przeciwko wojnie w Wietnamie,
wyśpiewany w 1966 roku przez Stana Borysa oraz Blackout: „Wietnamskich
matek słyszę krzyk/
pszenica pali się i ryż/
i napalm już ogarnia nas/
i nie wiem, gdzie się schronić
mam”.
A Niemen? O kim właściwie śpiewa? Na okładce
płyty wyjaśnił, że „używamy wielkich słów protestu przeciw wojnie, nie
zastanawiając się, co dzieje się wśród nas na co dzień - nie zdajemy sobie sprawy,
że nieraz ludzie zabijają się nawzajem słowami”. W wywiadzie dla pisma „Nowa
Wieś” mówił coś o tym, że na białoruskiej wsi życie było prostsze niż w
mieście. Trafniejsza interpretacja: doznał krzywd i bezinteresownej zawiści
od kolegów z branży
muzycznej, nazywali go przecież
prze śmiewczo „łabędź”, kpili z akcentu. Królikowski: - Niemen powiedział mi
kiedyś, że „Dziwiy jest ten świat” może nie powitałby, gdyby nie ordynarne i
niewybredne docinki pod jego adresem. Chodziło przede wszystkim o reakcje na
jego ówczesny image. Mówił: „Byłem ekstrawagancki, po powrocie z Paryża nosiłem
koszule w kwiaty, co wówczas szokowało otoczenie, tym bardziej że taki strój
nie był tylko moim rekwizytem estradowym”.
Czy piosenka była w ogóle
polityczna? Marek Gaszyński uważa, że tak, bo Niemen szczerze opisał
zakłamanie, które widział w kraju.
Z kolei Brodowski mówi, że byli
wtedy młodymi chłopakami, którzy żyli obok polityki, interesowali się raczej
muzyką, Radiem Luksemburg: - Nie myśleliśmy w kategoriach politycznych, wal ki
z PRL, mieszkaliśmy w Polsce i tyle.
Vespy
i Hammondy
We wrześniu ukazuje się wreszcie
płyta „Dziwny jest ten świat”. Sprzedaje się w 150 tysiącach egzemplarzy. - I
co z tego? - mówi Brodowski. - Nam zapłacono raz, tysiąc złotych, za udział w
sesji, a ze sprzedaży nic nie dostaliśmy. Stawka za koncerty też była
jednakowa, czy przyszło 300, czy 3000 osób. Niemen, wiedząc, jak napędza
koniunkturę, zwykł przychodzić do Polskiej Federacji Jazzowej, organizatora
koncertów, i mawiać: „Witam państwa w mojej instytucji!”.
Na co szły pieniądze zarobione
przez młodych ludzi? Marek Gaszyński wspomina, że marzeniem była wtedy zielona
vespa czy czerwona lambretta, skutery włoskiej produkcji.
Oczywiście zespoły inwestowały' także w sprzęt. - Marzyłem o gitarze, jaką na
okładce płyt}’ zespołu The Shadows zobaczyłem w rękach muzyków
- wspomina Brodowski. - Ba, co tam bas, marzyłem o strunach do gitary!
Każdy wyjazd na Zachód to szansa
przywiezienia wzmacniaczy, gitar, organów Hammonda. Z nowym sprzętem Niemen
szuka nowych dróg wypowiedzi. Jest już idolem, jego pojawienie się na scenie wt punktowym świetle witane
jest szaleństwem godnym beatlemanii. Jednak Brodowski wspomina, że już kilka
miesięcy po nagraniu utworu „Dziwny jest ten świat” Niemen miał dosyć tej
piosenki: - Nie chciał być jej niewolnikiem, śpiewać co koncert do końca życia.
Szukał dalej.
Jest o tyle trudno, że władza po
marcu 1968 roku bierze nowy kurs: tępimy sztukę antysocjalistyczną i zachodnią
zgniliznę, śpiewamy patriotycznie. Szef Wydziału Kultury KC PZPR twierdzi, że
„nie będziemy lansować niemenków”. Władza lepiej czuje takie piosenki, jak ta
zespołu ABC na 25-lecie PRL, w której Wojciech Gąssowski dziarsko śpiewa w Kołobrzegu,
że
„chłopcy i dziewczęta chodzą
ulicami/
myślą o żołnierzach, co walczyli
za nich/
roześmiane oczy liczą nowe
piętra/
gruzów i rumowisk nikt już nie pamięta”.
Tymczasem
Niemen, znając „Sgt Pepper’s Lonely Hearts Club Band” Beat-
lesów, już kombinuje z
psychodelią. Skoro władza uznaje jego teksty za „bajoro poetyckie”, to może da
się zaśpiewać Norwida i Asnyka?
Sława to bzdura
W 1968 roku do kin trafia
13-minutowy „Sukces”, zapis próby zespołu Akwarele i rozmowy z Niemenem.
Dokument Marka Piwowskiego („Rejs”) miał podobno wzbudzić wściekłość Niemena.
Uznał on, że reżyser ośmieszył go, przedstawiając jako gwiazdora, któremu
sodówka uderzyła do głowy, wypowiadającego kwestie w stylu: „Jestem zbyt
świadom w ogóle sensu istnienia”. Po latach - gdy Piwowski przyznał, że
współpracował z SB - zastanawiano się, czy film nie był esbecką prowokacją.
Piwowski tłumaczy, że żadnego zlecenia nie miał, chciał po prostu zrozumieć,
kim jest Niemen poza estradą, nie idol, ale człowiek: - Jedni uznali, że go
ośmieszyłem, inni - że za mało obnażyłem. On sam miał wgląd w film przed emisją.
Zadawałem mu pytania, na które się zgodził. Wszystko zależy od interpretacji:
kiedy kręciłem dokument o turnieju fryzjerów państw socjalistycznych i pokazałem
wiszący tam plakat „40 lat współpracy na polu fryzjerstwa”, cenzura kazała mi
to wyciąć, choć plakat był autentyczny.
Mimo wszystko film rzuca jakieś
światło na Niemena. O prasowym sporze wokół jego nazwiska muzyk mówi ze swadą:
„Jest spór powszechny na temat odmiany mojego nazwiska: Niemena czy Niemna.
Moje zdanie jest krótkie: w obydwu przypadkach jest poprawnie”.
Jego „papuzie” stroje? Niemen:
„Zwracają uwagę na długowłosą młodzież, a nie zwracają na facetów
przystrzyżonych krótko, stojących pod kioskiem z piwem, pijanych absolutnie:
białe nylonowe koszule i krawaty na gumkach. Mnie to się nie podoba. Ja się
ładnie ubieram, wszyscy powinni się tak ubierać”.
I wreszcie: „Sława to jest dla
mnie bzdura kompletna. Wielu młodych ludzi do mnie pisze, że chcieliby być
sławni i i podziwiani. Po co?”.
Korzystałem z książki Marii Szabłowskiej i
Krzysztofa Szewczyka „Ludzkie gadanie”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz