Państwowe Polskie
Sieci Elektroenergetyczne stawiają słupy z prądem I pod czujnym okiem działaczy
PSL pomagają zaprzyjaźnionym księżom strażakom
i firmom.
Cezary Bielakowski
U boku wicepremiera i ministra gospodarki
Janusza Piechocińskiego, prezesa PSL, Polskie Sieci Elektroenergetyczne zamieniają
się w prywatny folwark Henryka Majchrzaka, prezesa tej strategicznej dla
państwa spółki. Za wiedzą i milczącą zgodą wicepremiera Majchrzak rządzi i
dzieli według własnego uznania. - Gdy Piechociński zastępował w rządzie
Pawlaka, wszyscy myśleli, że to koniec prezesa. Ale nic się nie wydarzyło.
Dalej robi, co chce - mówi pracownik firmy.
POD SKRZYDŁAMI PSL
Nominację na prezesa PSE Majchrzak otrzymał jeszcze za
Waldemara Pawlaka w 2010 r. Mniej więcej dwa lata temu kupił sobie apartament w
Konstancinie-Jeziornie. Ma blisko do pracy, bo siedziba spółki mieści się w
dziwacznie zaprojektowanym biurowcu przy wlocie do tego miasta. Mieszkanie
tutaj ma też inne walory. Miejscowość leży w po-
wiecie piaseezyńskim, a w nim baronem PSL jest wicepremier
Piechociński. To polityczna ostoja Majchrzaka. Doradcą wicepremiera ds.
energetyki jest Józef Zalewski, wysoki rangą funkcjonariusz PSL, były burmistrz
Piaseczna. Prezesowi PSE doradza z kolei Jan Zagajewski, weteran PSL na wielu
frontach, przyjaciel Piechocińskiego. Zagajewski jako jedyny z doradców
otrzymał - poza regulaminem - służbowe auto. Ma też reprezentacyjny gabinet. Z
PSL kojarzony jest też Krzysztof Ksyta, członek zarządu PSE, który wcześniej
pracował w Banku Spółdzielczym w Piasecznie. Można powiedzieć: modelowa spółka
kontrolowana przez ludowców.
Henryk Majchrzak pochodzi z Opola, ale rozumie, że jego
firma ma siedzibę w Konstancinie w powiecie piaseczyńskim. Firmowe imprezy -
na przykład ostatni event z okazji Dnia Energetyka - uświetnia więc swoją
obecnością wicepremier Piechociński.
Prezes dba o najbliższe otoczenie - drobne darowizny
trafiają do szkół i placówek opiekuńczych w Konstancinie, zasilają konto tej
gminy. Szczególnymi względami cieszy się parafia w Powsinie. Administracyjnie
to już Warszawa, ale rzut beretem od Konstancina.
Tamtejszy proboszcz sprawuje na rzecz spółki posługę
kapłańską. Mówi pracownik: - Prezes zamawia co roku msze święte w intencji
firmy. A kierownicy biegają później i ścigają pracowników, by obowiązkowo stawili
się w kościele, pod groźbą utraty pracy. Jedna z dyrektorek jest świadkiem
Jehowy. Też musiała przyjść.
Za wsparcie modlitewne proboszcz może liczyć na hojność
zarządu. We wrześniu zeszłego roku do PSE wpłynęło pismo od księdza proboszcza
„z prośbą o przekazanie darowizny rzeczowej w postaci paramentów liturgicznych
używanych w posłudze sakralnej”. Zarząd zakupił paramenty, czyli szaty,
wartości 1650 zł. W uzasadnieniu komisja PSE ds. darowizn zwróciła uwagę, że
prośba zbiega się z Dniem Energetyka i jest to dobra okazja do wyrażenia wotum
wdzięczności za posługę kapłańską i wsparcie modlitewne w intencji pracowników
spółki. Proboszcz otrzymał także 3 tys. zł na parafialny zespół Caritas. Rok
wcześniej parafia otrzymała dwie darowizny: 3 tys. zł i dar rzeczowy wartości
1,5 tys. zł.
Majchrzak nie zapomina też o wpływowej Fundacji Dzieło
Nowego Tysiąclecia. W zeszłym roku 8 tys. zł, w 2012 r. - 6 tys. zł.
Przewodniczącym rady fundacji jest kard. Kazimierz Nycz, metropolita
warszawski.
ZA PRZYCHYLNOŚĆ KOŚCIOŁA
Majchrzak rozumie też dosłownie powiedzenie „jak trwoga, to
do Boga” PSE odpowiadają za kluczowy dla państwa projekt finansowany z unijnych
pieniędzy - most energetyczny z Litwą. Mieszkańcy Suwalszczyzny nie chcą żyć
pod słupami wysokiego napięcia. Protestują przeciwko budowie, co grozi opóźnieniami,
a czasu jest mało. PSE zabiegają więc o przychylność księży z tego rejonu.
Wiadomo, co proboszcz powie z ambony albo na kolędzie, to ważniejsze niż
niejeden argument użyty w negocjacjach z mieszkańcami. Tak więc do Caritasu
diecezji ełckiej popłynęły pieniądze. Pierwsze 100 tys. zł przekazało w postaci
darowizny konsorcjum budujące linię energetyczną. Na początku grudnia miejscowy
Caritas dostał od zarządu PSE 50 tys. zł. To górny limit jednorazowych
darowizn. W grudniu rada nadzorcza wyraziła zgodę na kolejną darowiznę na
rzecz Caritasu w Ełku - 50 tys. zł na zakup windy dla domu samotnej matki. W
sumie 200 tys. zł. Rzeczniczka PSE Beata Jarosz wyjaśnia: - Wspieranie tego
typu inicjatyw jest elementem realizacji strategii zrównoważonego rozwoju w obszarze
zaangażowania społecznego spółki.
Nie tylko Kościół może liczyć na sowite wsparcie. Wojewódzka
komenda straży pożarnej otrzymała 100 tys. zł na zakup urządzenia gaśniczego.
Przewodnicząca
komisji ds. darowizn dostała od prezesa gotowy „wsad do
protokołu”. Według informacji „Wprost” posiedzenie komisji w tej sprawie nigdy
się nie odbyło, a podpisy pod protokołem były zbierane później.
PSE wiedzą, gdzie inwestować, a gdzie to się nie opłaca. Z
prośbą o pomoc wystąpiła też Ochotnicza Straż Pożarna w Owieczkach. Zbierali
pieniądze na nowy wóz strażacki wartości 30 tys. zł. Strażacy z Owieczek zadowoliliby
się każdą kwotą. Argumentowali, że na ich terenie PSE budują linię energetyczną.
Bezskutecznie. Wniosek został przez Majchrzaka odrzucony.
DZIEDZIC NA WŁOŚCIACH
Prezes PSE, postawny mężczyzna w wieku średnim, lubi
rządzić. Do jego gabinetu nie można po prostu wejść. Zwyczajem już jest - jak opowiadają
jego pracownicy - że trzeba zatrzymać się przy drzwiach, milczeć i czekać na
dyspozycje. Broń Boże, nie wolno samowolnie siadać, bo reprymenda
gwarantowana.
- W firmie panuje dyktatura. To
państwo w państwie, folwark pańszczyźniany - jednym tchem wymienia jeden z
pracowników. Informacje o relacjach w przedsiębiorstwie płynęły i do Pawlaka, i
do Piechocińskiego. I nic. A z opowieści pracowników wyłania się obraz
dziedzica na włościach, a nie szefa w państwowej spółce. Jednej ze sprzątaczek
zlecił zrobienie porządku po remoncie w swoim domu. Jego asystentce nieraz
zdarzało się zamawiać pralnie. Bywało, że służbowy kierowca zawoził żonie
prezesa do domu obiad zakupiony w zakładowej stołówce. Prezes lubi też świeże
owoce. Przywozi je specjalnie do tego wynajęta firma. Trzy razy w tygodniu, dla
całego zarządu. Prezes nie używa byle czego. Pracownicy plotkują po
korytarzach, że nawet papier toaletowy dla niego był pierwszej jakości. - W
łazienkach pracowniczych jest zwykły - mówi pracownik PSE.
85 KM Z WARSZAWY DO OPOLA
PSE to strategiczna spółka. W
skrócie można powiedzieć, że zarządza prądem. Bardziej obrazowo: w tym miejscu
można wyłączyć prąd w całej Polsce jednym przyciskiem. Majchrzak zarabia 80
tys. zł miesięcznie. Do tego duże premie. Jest na umowie menedżerskiej, co
pozwala ominąć ustawę kominową, która mocno ogranicza pensje prezesów na
etacie. Najwyraźniej jednak takie wynagrodzenie prezesowi nie wystarcza.
Prezesowi Majchrzakowi nie przysługuje służbowe auto. Każde skorzystanie z samochodu
floty PSE powinno być rozliczone i zapłacone z wynagrodzenia. I jest. Bo prezes
PSE często korzysta ze służbowego auta z kierowcą. Z dokumentów, do których dotarłem
(z czerwca, lipca i sierpnia), wynika, że co miesiąc w rozliczeniu wpisuje tę
samą liczbę kilometrów przebytych służbową skodą z kierowcą, to jest... 85 km. Zważywszy, że często
wyrusza służbowym autem z kierowcą na weekend do rodzinnego Opola, to chyba
trochę za mało. Bo tak z grubsza to dystans 300 km w jedną stronę.
A co z kierowcą? Warianty są dwa.
Najczęściej wraca pociągiem do stolicy, a następnie znowu jedzie koleją do
Opola po pana prezesa, by wrócić z nim już służbowym autem do Konstancina.
Czasami nocuje w hotelu, by poczekać na pociąg, bo jest już za późno na powrót
PKP do Warszawy. W posiadaniu „Wprost” są faktury i rachunki potwierdzające
ten zwyczaj. Oficjalnie prezes PSE przejechał w sumie w ciągu roku 1140 km. Według wyliczeń pracowników
PSE było to ponad 22 tys. km. Rzeczniczka zapewnia, że prezes Majchrzak
rozlicza wykorzystywanie samochodu służbowego tak samo jak inni pracownicy
firmy.
OPEROWA DIWAICZIPSY
CZEKOLADOWE
Według naszych informacji
prezesowi nie podobają się skody, którymi dysponują obecnie PSE. Gdy pracował
jeszcze w elektrowni w Opolu, głośny był zakup dla zarządu dwóch luksusowych lexusow. Czy historia się powtórzy ? W PSE właśnie trwają
przygotowania do przetargu na nowe samochody. Pracownicy robią zakłady, która
marka wygra. Najmniej można zyskać, stawiając na Toyotę, właściciela marki Lexus.
W ogóle prezes ma gest. Dwa lata
temu na imprezie integracyjnej dla pracowników firmy (poprzedzonej mszą świętą)
zaśpiewała gwiazda. Nie, to nie był koncert. Po prostu dwie piosenki. I nie
była to Doda ani Natalia Kukulska. Gwiazdą wieczoru była Alicja
Węgorzewska-Whiskerd, diwa operowa, znana
szerzej z telewizyjnego show „Bitwa na głosy” Za ten występ 39 tys. zł
popłynęło na konto jej fundacji. - Prezes ją lubi, chciał mieć z nią zdjęcia -
słyszę w PSE.
W PSE lubią też firmowe gadżety. W
czwartym kwartale asystentka prezesa pobrała z magazynu 289 upominków na kwotę
prawie 32 tys. zł. W tym alkohole, ukryte np. pod nazwą „zestaw BEN1 w tubie”
albo „GLEN2 w skrzynce” oraz „Salsa”, kurtki sportowe i sztormowe, portfele,
noże z bursztynem, latarki Fenix, zestawy świąteczne duet, a nawet
czipsy czekoladowe. A także wiele innych mniej lub bardziej sensownych
gadżetów. Z raportu rocznego wynika z kolei, że w 2012 r. Henryk Majchrzak
pobrał 423 upominki o wartości ponad 44 tys. zł. Biuro komunikacji zaś - 7436
sztuk gadżetów za 86 tys. zł. Proste działanie matematyczne wskazuje, że
wliczając weekendy i święta, prezes i biuro komunikacji rozdawali każdego dnia
roku 21 prezentów.
KONSULTACJE JAK ZŁOTO
PSE czekają zmiany. Trwają właśnie
prace nad integracją spółek, które tworzą grupę. Żeby
poprawić efektywność działania i
wzmocnić nadzór. Prościej, chodzi o przejęcie przez centralę kontroli nad
spółkami, które dziś mają własne budżety. Wsparcia analitycznego udziela duża i
droga firma doradcza. Wartość tej umowy - 699 tys. zł. W całym roku PSE chcą
wydać na ten cel w sumie prawie milion złotych. Zlecenie, według informacji
„Wprost”, poszło z wolnej ręki. Podobnie jak zlecane już dwukrotnie analizy,
gdzie umiejscowić siedzibę zapasową Krajowej Dyspozycji Mocy - pierwsza na 175
tys. zł, druga na 100 tys. zł. Dla PSE pracują także kancelarie prawne. I
również dostają zlecenia z wolnej ręki. Dla przykładu jedna z nich za ostatnie
trzy miesiące 2013 r. wystawiła fakturę na ponad 750 tys. zł za doradztwo m.in.
przy przetargach na budowę sieci energetycznych, które wygrało chińskie
Pinggao.
Trzy tygodnie temu pisaliśmy, że
Pinggao reprezentował podczas przetargów wspólnik skazanego za korupcję
lobbysty Marka Dochnala. PSE poinformowały nas później, że Chińczycy po
podpisaniu umowy wskazali na podwykonawców trzy spółki założone przez ludzi
Dochnala. I wszystkie zostały odrzucone.
Rzecznik Jarosz wyjaśnia, że na
usługi konsultingowe spółka wydaje rocznie 3-4 min zł. Wydatki rosną. Według
dokumentów budżetowych PSE w tym roku planują wydanie na podobne usługi i
ekspertyzy ponad 6 min zł.
- Po co PSE zlecają wszystko na zewnątrz?
Mają swoich kompetentnych pracowników, całe departamenty. To wygląda jak wyprowadzanie
z firmy kasy - ocenia osoba, która była związana z zarządem PSE.
TYLKO ŻEBY PTAK NIE UCIEKŁ
27 kwietnia w Rzymie odbędzie się
kanonizacja Jana Pawła II. Prezes Majchrzak się wybiera. Z żoną i proboszczem
z Powsina. Czy na koszt spółki? Według informacji „Wprost” pracownicy już
otrzymali dyspozycje, żeby zarezerwować bilety i hotele.
Na razie jednak znacznie
ważniejszy jest rybołów. Jakiś czas temu ptak założył gniazdo na słupie
energetycznym. Kierownictwo PSE z prezesem na czele wpadło na pomysł, żeby
drapieżnik stał się symbolem firmy, która dba o przyrodę i ekologię. I
postanowiono, że trzeba na słupie zamontować kamery, by rybołowa podglądać.
Problem jednak w tym, że ekipa monterów może go w ten sposób wypłoszyć. Ktoś
zaproponował: to wytnijmy wokół drzewa, żeby ptak nie miał gdzie założyć nowego
gniazda.
Psychopatyczny typ z tego faceta. Znam go z autopsji.
OdpowiedzUsuńSzkodnik, poddany wpływom złodziei z PSL.
OdpowiedzUsuńPogonili i Majchrzaka... Tego egocentryka i egomaniaka. Facet był kompletnie oderwany od rzeczywistości
OdpowiedzUsuń