KRYSTYNA
NASZKOWSKA
PiS woła do rolników: nie
głosujecie na ludowców, oni niszczą polską wieś, jedynym obrońcą chłopskich
spraw jest Prawo i Sprawiedliwość
Pretekst
dało samo PSL. Na początku stycznia szef
ludowców w liście do - Jarosława Kaczyńskiego wezwał PiS do wystąpienia z
europarlamentarnej frakcji konserwatystów, bo brytyjski premier Cameron
negatywnie ocenił polskich imigrantów.
Riposta była natychmiastowa.
„Panie premierze, ktoś musi wam to powiedzieć - zdradziliście interesy
polskiej wsi. Zgodziliście się na poniżające i deprecjonujące warunki WPR dla
polskich rolników” - napisał prezes PiS do Janusza Piechocińskiego. WPR to
unij na Wspólna Polityka Rolna. Potem było już tylko ciekawiej.
W 140. rocznicę urodzin Wincentego
Witosa, 19 stycznia, politycy PiS zjechali gromadnie do Wierzchosławic.
Kaczyński, ku zdumieniu historyków, przedstawił swoją partię jako naturalnego
kontynuatora polityki legendarnego przywódcy PSL, a politykom innych partii
zarzucił, że próbują zawłaszczyć dla siebie historię ruchu ludowego. - Do
tradycji Wincentego Witosa, do tradycji ruchu ludowego odwołują się różne siły
- ostrzegał Kaczyński. - Także tutaj, w Wierzchosławicach, pojawili się
politycy partii, która od sześciu łat współrządzi naszym krajem”.
PSL zamurowało.
PiS nie po raz pierwszy wybrało
się do Wierzchosławic. Kiedy zbliżają się wybory, partia Kaczyńskiego rusza na
poszukiwanie korzeni. A ponieważ korzenie ma króciutkie, podkrada je innym.
Sięganie po Witosa nie jest przypadkowe - symbol czterokrotnego premiera II RP
wciąż działa na wyobraźnię elektoratu wiejskiego, a to o tych wyborców PiS
stoczy największy bój w kampanii europarlamentamej, samorządowej oraz do Sejmu
i Senatu.
•••
Przesłanie PiS sprowadza się do
dwóch haseł: PSL nic nie robi dla rolników; jedynym obrońcą wsi jest PiS.
Jak jest naprawdę?
Kiedy wstępowaliśmy do Unii,
dzięki niemal rejtanowskięj postawie szefa PSL Jarosława Kalinowskiego
(wicepremiera i ministra rolnictwa w koalicji z SLD) rolnicy dostali w pierwszym
roku dwa razy większe dopłaty i znacznie wyższe limity produkcji mleka, niż
planowała Komisja Europejska. PiS miał do naszego przystąpienia do Unii
stosunek mocno sceptyczny i zdawał się nie widzieć, jaką szansą dla rolników
jest integracja.
Za to kiedy rządził PiS, rolnicy
mogli usłyszeć, że premier Kaczyński uważa dotacje Brukseli dla rolnictwa za
zbyt hojne. I warto je uszczuplić na finansowanie europejskiej armii. A dziennikarze
pisali, że w trakcie negocjacji reformy rynku cukru minister rolnictwa
Krzysztof Jurgiel poszedł spać, zamiast walczyć o jak najlepsze warunki dla
naszych cukrowników. Tyle historii.
Teraz PiS twierdzi, że w
najbliższych siedmiu latach polska wieś dostanie mniej niż w latach 2007-13, bo
współrządzące krajem PSL „olało” negocjacje z Unią. „PiS zabiegało o 42 mld euro,
o naprawdę dużą sumę, znacznie większą niż w poprzednich siedmiu łatach.
Doszło do tego, że nie tylko otrzymamy nie więcej niż wtedy, ale w liczbach
bezwzględnych mniej ” - wyliczał w Wierzchosławicach Kaczyński.
Prawda jest nie do podważenia -
pieniędzy będzie więcej.
W rezultacie wywalczonego w
Brukseli budżetu na wieś i rolnictwo do 2020 r. popłynąć ma 42,4 mld euro,
czyli o 3,5 mld więcej niż w poprzednich siedmiu latach. I to w sytuacji, kiedy
wszystkie kraje poza Polską dostały na rolnictwo mniej. Po jednej stronie mamy słowa PiS,
po drugiej liczby.
•••
„Co się dzieje z polską ziemią? -
pytał prezes. - Istnieje niebezpieczeństwo, że przyjdzie taki czas, kiedy ta ziemia w wielkiej ilości - a może kiedyś i w
całości - nie będzie polska. Nie ma obrony polskiej ziemi, która jest dzisiaj
w najwyższym stopniu zagrożona”. W programie rolnym PiS stwierdza: „Ziemi i
rolników nam ubywa. PiS zapewni ochronę polskiej ziemi rolnej przed jej
masowym wykupywaniem. Taki wykup już trwa”.
Oczywiście to PSL nie broni
polskiej ziemi. Pozwala na jej przejmowanie przez cudzoziemców, czego dowodem
mają być protesty rolników na Pomorzu. Minister rolnictwa i szef Agencji
Nieruchomości Rolnych zwrócili się do ABW i CBA o zbadanie, czy istotnie
cudzoziemcy przez podstawione osoby wykupują ziemię rolną. Niczego takiego nie
stwierdzono. ANR sprzedała ok. 2,2 min hektarów, z czego cudzoziemcy nabyli 2,2
tys., czyli 04 proc.
Polityków PiS to pewnie nie dziwi,
bo organa ścigania pod rządami PO-PSL nie są wiarygodne. „Pod naszymi rządami
oszuści okradający rolników nie będą bezkarni. Aparat państwowy, w tym
zwłaszcza prokuratura w naszej wizji państwa podległa rządowi, zapewni
skuteczne ściganie oszustów i odbieranie im tego, co rolnikom ukradli” -
czytamy w programie rolnym partii Kaczyńskiego.
Na początku roku pojawił się
problem z tradycyjnym wędzeniem wędlin. Bruksela uznała, że wydziela się zbyt
dużo substancji smolistych, które są rakotwórcze. Trzeba albo zmienić urządzenia
wędzalnicze, albo zaprzestać tego procesu.
PiS znów zaatakowało. To z winy
PSL nasi wędliniarze od września nie będą mogli wędzić tradycyjnie. Faktycznie,
Ministerstwo Rolnictwa zapomniało o małych firmach, a to one mogą mieć problem
(duże zakłady mięsne od dawna spełniają wymogi). Ale dyskusja nad unijnym
rozporządzeniem ruszyła w roku 2005,
a negocjacje toczyły przez cały rok 2006, kiedy już
rządziło PiS. To wtedy inne państwa negocjowały w Brukseli dopuszczalne
poziomy substancji smolistych na podstawie wyników badań prowadzonych w swoich
krajach. Polska nie negocjowała, bo dopiero teraz zakłady badają poziom substancji
smolistych w swoich wędlinach.
•••
Pisowskim tezom o niszczeniu wsi
przez PSL zaprzecza sama wieś. To, jak się zmieniła od wejścia do Unii.
Na maleńkie Podkarpacie, zresztą bastion
PiS, w ostatnich siedmiu latach trafiło 7 mld zł - na zakup maszyn, tworzenie
miejsc pracy w rolnictwie, na przemysł spożywczy. Te pieniądze widać,
zmieniają 'wygląd wsi. ale też mentalność mieszkańców i ich nastawienie do
Unii. Markowa koło Łańcuta, która w referendum była przeciwko integracji, dziś
jest najbardziej towarową gminą na Podkarpaciu. Trudno tu kupić kawałek ziemi
rolnej, bo rolnicy chcą powiększać gospodarstwa i dokupują ziemię, jeśli tylko
pojawia się szansa.
Są gminy, jak Zarzecze kolo
Przeworska, które od wejścia do Unii zmieniły się nie do poznania-jest
wodociąg, kanalizacja, powstała nowa szkoła i hala sportowa. A ostatnio za
unijne pieniądze samorząd odrestaurował zabytkowy dworek i park. Odbywaj ą się
tam gminne spotkania i imprezy kulturalne.
W ostatnich siedmiu latach dzięki
pieniądzom, jakie płyną za pośrednictwem Agencji Restrukturyzacji i
Modernizacji Rolnictwa, powstało na wsi ok. 40 tys. miejsc pracy. Są nowe sklepy,
warsztaty, lokale gastronomiczne, firmy świadczące usługi turystyczne,
komunalne, budowlane, informatyczne itd.
Mieszkanka wsi na Lubelszczyźnie
dostała 300 tys. Zł dotacji na utworzenie trzech miejsc pracy. Otworzyła
cukiernię, kupiła maszyny i zatrudniła trzy osoby. W innej wsi krawcowa też
dostała taką dotację w ramach tworzenia mikro przedsiębiorstw - w swoim domu wydzieliła
pomieszczenie na zakład krawiecki, kupiła potrzebne maszyny, zatrudniła dwie
osoby. Szyją dla mieszkańców okolicznych wsi. To się dzieje.
Przed referendum rolnicy słyszeli
z ambon, że wejście do Unii oznaczać będzie upadek kultury ludowej, utratę
języka, wynarodowienie. Tymczasem kultura ludowa rozkwita. Aktywizują się koła
gospodyń wiejskich, powstają muzyczne i taneczne zespoły ludowe, mnożą się
konkursy i przeglądy potraw regionalnych. Z funduszy unijnych remontuje się
wiejskie ryneczki, odnawia świetlice, domy kultury, układa chodniki. Jedna wieś
uczy się od drugiej.
•••
PSL ma rozbudowane struktury w
prawie każdej gminie i powiecie. Teoretycznie powinno bez trudu pokonać PiS.
Ale w przeciwieństwie do partii Kaczyńskiego nie ma sztabu wyborczego na
niemal każdej plebanii.
I to jest chyba największa
tajemnica sukcesu PiS na wsi. Im bardziej rolnicza gmina, tym na ogół większa
frekwencja, bo tym więcej starszych osób idzie do urn. A starsi słuchają tego,
co radzi im ksiądz z ambony. Mieszkańcy zwykle głosują po niedzielnej mszy. A
proboszczowie nie lubią PSL, bo ta partia nigdy nie była klerykalna. Nawet. Witos
miał problemy ze swoim biskupem. W nowej Polsce Kościół najpierw wzywał do głosowania
na OKP, potem na AWS, a od pojawienia się PiS na partię Kaczyńskiego. Na PSL
nigdy. Swoje dokłada też Radio Maryja. W Wrerzchosławicach przy Jarosławie
Kaczyńskim siedział biskup diecezji tarnowskiej Andrzej Jeż.
Wyborcy nami nie głosują na
konkretnego kandydata Głosują na szyld. Najboleśniej przekonał się o tym
były polityk PiS z Podkarpacia Mieczysław Janowski. W2004r. dostał się do
europarlamentu z listy PiS. dawało mu
się, że dobrze pełnił funkcję, wobec PiS był lojalny, przyjaźnił się z proboszczami
i wójtami. Ale w następnych eurowyborach prezes Kaczyński wysłał na Podkarpacie
nikomu wówczas nieznanego Tomasza Porębę.
PSL postanowiło wykorzystać
popularność Janowskiego i jego układy z Kościołem i wystawiło go na swoich
listach. I Janowski przegrał sromotnie z młodym Porębą.
Przez lata PiS gadał elektorat
PSL. Najgorzej było w2005 r., kiedy ludowcy zmagali się z ucieczką elektoratu
nie tylko do PiS. Do LPR odchodzili najbardziej konserwatywni i patriotycznie
nastawieni wyborcy, do Samoobrony najbardziej lewicowi. Po dwóch latach PiS
zjadł przystawki i przejął ich elektoraty.
Wydaje się jednak, że najgorsze
PSL ma już za sobą. Bo wieś się zmienia na lepsze, mieszkańcy to widzą i czują.
I chcąc nie chcąc, łączą to z PSL, które od lat współrządzi krajem. Koalicja z
Platformą nieźle ludowcom zrobiła.
Nie da się też ukryć, że
Stronnictwo znalazło niespodziewanie sprzymierzeńca w Bronisławie Komorowskim.
Prezydent obnażył koniunkturalną miłość PiS do Witosa.
Kiedy Witos w1932 roku został
zesłany do Brześcia za zdradę stanu, odebrano mu Order Orła Białego. W nowej
Polsce PSL starało się o zwrot insygniów Orła Białego rodzinie Witosa. Lech
Kaczyński tego nie zrobił, zrobił to dopiero Bronisław Komorowski.
To prezydent, który od dwóch lat
II listopada patronuje marszowi z okazji odzyskania niepodległości i kończy
ten marsz przy pomniku Witosa. PiS z zasady w tym marszu nie ma, więc nie ma go
też przy pomniku.
I to Komorowski jest pierwszym
prezydentem, który bierze udział w Zaduszkach Witosowych, czyli 2 listopada
razem z ludowcami chodzi na grób Witosa.
W poprzednich wyborach do
europarlamentu ludowcy zdobyli cztery mandaty. Teraz liczą, że uda im się
poprawić ten wynik, bo rolnicy nie wierzą już w strachy głoszone przez PiS. Ale mogą się przeliczyć. Kiedy np.
Rosja zamyka granice dla polskiego mięsa, partia władzy dostaje od wyborców
czerwoną kartkę. A PiS może spokojnie zarzucić ministrowi rolnictwa, że
poszedł spać, zamiast ratować naszych producentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz