Pobożna
matka, wielbicielka historycznych przebieranek i rotmistrza Pileckiego
pokazała, jak bić innych po twarzy. I została bohaterką prawicy
Wojciech Cieśla
Działaczka społeczna, matka czworga dzieci,
z wykształcenia historyczka. Przyjazna ludziom, może lekko nerwowa,
czasem afektowana. Lubi pastelowe sukienki i korale, nie lubi przekleństw.
Gorliwa katoliczka, córka przyjaciela rodziny Morawieckich. znajoma premiera. O
Dominice Arendt-Wittchen we Wrocławiu można usłyszeć głównie dobre rzeczy.
Na początku
września podczas uroczystości Dnia Weterana podchodzi do kobiety z KOD, która krzyczy do prezydenta:
„Konstytucja, konstytucja!”. Najpierw rzuca: „Zamknij się, ty głupia babo”, a
potem ją policzkuje.
Kilka dni później dolnośląska „Gazeta Polska” materiał o
Dominice Arendt-Wittchen opatrzy tytułem „Zachowała się jak trzeba” - parafrazą
słów Danuty Siedzikówny, „Inki” z AK, skazanej na śmierć w czasach PRL.
Anonimowa urzędniczka z Wrocławia stała się bohaterką
prawicy.
I
Gdy kończy się
komuna, Dominika Myślecka-Arendt ma 11 lat.
Nie zdąży - jak inny nastolatek z Wrocławia,
Mateusz Morawiecki - zmagać się z MO i SB. Zdąży jej ojciec, Wojciech Myślecki, doktor telekomunikacji, jeden z najbliższych kolegów Kornela Morawieckiego. Najpierw internowanie za organizowanie Solidarności na politechnice,
potem kradzieże papieru na bibułę z państwowych fabryk, zatrzymanie, odsiadka.
Na czarno-białej fotografii z lat 80. widać, jak wianuszek działaczy
Solidarności Walczącej otacza Kornela Morawieckiego. Wojciech Myślecki stoi
najbliżej lidera.
Jeden z dawnych działaczy z kręgów SW (z „Newsweekiem”
rozmawia po długich negocjacjach przez wspólnych znajomych, jedynie
anonimowo): - Wojtek Myślecki opiekował się
rodziną Kornela, gdy ten chował się przed esbecją. Dla Mateusza był jak
przyszywany ojciec - opowiada.
Gdy SB łapie Mateusza Morawieckiego, wywozi go do lasu i
każe sobie kopać grób, Morawiecki senior decyduje się na odwet. Ludzie z SW
wyprawiają się na akcję podpalenia domku letniskowego pułkownika Czesława
Błażejewskiego z SB. Dopiero potem okaże się, że rzekomo legendarny
kontrwywiad Solidarności Walczącej się pomylił - w ogniu staje domek, ale nie
Błażejewskiego, tylko sąsiedni. Na szczęście też należy do oficera SB, honor
działaczy zostaje uratowany.
II
Po 1989 R. Środowisko Solidarności Walczącej, przeciwne Okrągłemu Stołowi,
schodzi na margines polityki. Kornel Morawiecki z coraz słabszym poparciem
zmienia partie w kolejnych wyborach, w końcu znika ze sceny na lata.
Wojciech Myślecki, w przeciwieństwie do kolegów z
konspiry, nie jest ofiarą transformacji. Żwawo włącza się w życie gospodarcze.
W Krajowym Rejestrze Sądowym można naliczyć kilkanaście podmiotów, które
nadzorował bądź którymi zarządzał przez ostatnie 30 lat (bywał w kilku spółkach
skarbu państwa za różnych rządów, doradzał rządowi liberałów w latach 90.).
Na początku lat 90. pomaga młodym w wyjazdach na
stypendia Uniwersytetu Harwardzkiego, wśród nich młodemu Morawieckiemu. Dziś
Myślecki chwali się, że osobiście pchnął go w stronę ekonomii, miał mu też
pomagać w przygotowywaniu planów naprawczych dla PGR-ów.
Znajomi Myśleckiego uważają, że dla swojej córki jest jak
anioł stróż: on - rzutki, z koneksjami, z
czasem coraz bardziej menedżer niż naukowiec, ona - mało przebojowa, cicha, humanistka.
Dominika Myślecka kończy Uniwersytet Wrocławski, na
Wydziale Historyczno-Pedagogicznym broni się z historii sztuki. Gdzieś po
drodze poznaje przyszłego męża, też historyka sztuki.
III
Damian Wittchen to
patriota nowych czasów: ortodoksyjny
katolik, wielbiciel wyklętych, rekonstrukcji historycznych i Kresów
Wschodnich. Sposób spędzania wolnego czasu? Odnawianie polskich grobów na
Ukrainie.
Mężowi Dominiki Arendt-Wittchen nie bardzo podoba się
współczesny Kościół, woli ten przedsoborowy. Słucha kazań ks. Pawła
Murzińskiego - to kapłan, który kobiety w spodniach nazywa „obrzydliwością w
oczach Pana” oraz tropi wpływy masonerii i Żydów, „których zdecydowana
większość odrzuciła Mesjasza, stając się Synagogą Szatana na ziemi”.
Damian Wittchen narzeka w sieci: „Sobór ewidentnie
został przejęty przez złe siły, które rozpoczęły straszliwe zmiany. (...)
Świeccy panoszący się, komunia do ręki, byle jaki śpiew, kazania, ministrantki,
szafarze”.
Dominika też nie lubi Kościoła papieża Franciszka,
drażnią ją rytuały: „Wszechobecna gitara, bez której nie może obyć się żadna
Msza Święta na rekolekcjach oazowych, już jest nadużyciem. (...) Dni
wspólnoty i Msze tam to jak teatr muzyczny plus obściskiwanie i całowanie ze
wszystkimi podczas tzw. znaku pokoju. Koszmar”.
Inny koszmar historyczki to homoseksualiści. Gdy zespół
Lao Che wesprze akcję Kampanii przeciw Homofobii, rozgoryczona Dominika
Arendt-Wittchen napisze na ich fanpage’u: „No to się odlajkowuję”.
IV
Mąż Dominiki
Arendt-Wittchen w wersji sportowej:
koszulka z symbolem Narodowych Sił Zbrojnych (do sieci jego żona wrzuca
zdjęcia w koszulkach z Pileckim, Fieldorfem-Nilem, wyklętymi, Polską
Walczącą). Sama Dominika od konfekcji patriotycznej woli stylizowane
fotografie, na wielu pozuje w sukienkach i fryzurach z lat 30. Swoje starsze
dzieci na rocznice wybuchu powstania warszawskiego przebiera za małych
powstańców.
Opowiada znajomy Wojciecha Myśleckiego: - Oboje są
marzycielami. Raczej się im nie przelewało. Pamiętam, że szukali lokatorów,
chcieli wynajmować stancję studentom. To Myślecki skanalizował ich pasję.
Razem założyli Inicjatywę.
Dolnośląska Inicjatywa Historyczna (DIH) rusza w 2006 r.
Stowarzyszenie organizuje we Wrocławiu rekonstrukcje powstania warszawskiego,
przypomina o rotmistrzu Pileckim, urządza obchody rocznicy rzezi wołyńskiej.
Inicjatywa przypomina rodzinny biznes: prezesem jest
Wojciech Myślecki, sekretarzem jego zięć Damian, jego córka - koordynatorką.
V
Inicjatywa staje się
dla Dominiki Arendt-Wittchen treścią życia,
twierdzą jej znajomi. Gdy w katolickiej TV Rodzina
opowiada o Pileckim, unosi się z emocji: - W każdym momencie swojego życia wypełniał
jakby boski plan - mówi.
Opowiada osoba z kręgów byłych działaczy wrocławskiej
Solidarności: - W nieco naiwny sposób
przejęła się rotmistrzem i wyklętymi. We Wrocławiu nie bez znaczenia było to,
kto formalnie zawiaduje Inicjatywą. Myślecki to Solidarność Walcząca, a to
środowisko wspiera młody Morawiecki.
W 2008 r. Inicjatywa na dwa miesiące wywiesza
gigantyczny baner z Pileckim na budynku banku BZ WBK, którym zarządza
Morawiecki. Kolejny, w tym samym miejscu, na 11 Listopada. „Przedsięwzięcie
zrealizowane zostało dzięki wydatnej pomocy organizacyjnej i finansowej Banku
Zachodniego WBK” - chwali sponsora w internecie. Sam Mateusz Morawiecki wpłaca
darowizny na Inicjatywę.
Kilka lat później Wojciech Myślecki w banku BZ WBK
dostanie stanowisko pełnomocnika. Jeszcze później zostanie cichym autorem
planu Morawieckiego. Głośno będzie się chwalił, że to on wymyślił program
Rodzina 500+.
Gdy Mateusz Morawiecki trafi do rządu, Myślecki wyląduje
w radach nadzorczych KGHM i Tauronu.
VI
Internetowa strona
Dolnośląskiej Inicjatywy Historycznej działa
na tym samym serwerze co strona Solidarności Walczącej. Ale właścicielką obu
domen jest prywatna firma Heleny Lazarowicz, dawnej działaczki opozycji.
Dlaczego, skoro formalnie nie ma nic wspólnego z NGO Myśleckiego i Wittchenów?
„Szanowny Panie, ponieważ reprezentuje Pan redakcję »Newsweeka«, odmawiam
jakiejkolwiek wypowiedzi” - napisze do mnie Helena Lazarowicz.
W miarę jak Polska wstaje z kolan, Dominika
Arendt-Wittchen dojrzewa politycznie, wychodzi z kokonu rodzinnego NGO.
Podpisuje listy otwarte, sprzeciwia się gender, namawia
znajomych, żeby zdjęcia z wakacji w Chorwacji podpisywali „sponsored by 500+” lub „Thanks to Beata Szydło”.
Wiosną 2017 r. zostaje pełnomocnikiem PiS-owskiego
wojewody do spraw obchodów rocznicy odzyskania niepodległości.
Kolejna synekura to już Warszawa: rządowy zespół do
spraw edukacji obywatelskiej.
VII
Szybko wchodzi w rolę. Pisze teksty o tym, że Polacy powinni wspólnie i godnie
świętować setną rocznicę Niepodległej.
Kilka tygodni po nominacji występuje w TVP w programie „Warto rozmawiać”. Opowiada, że na
konferencji w sprawie funduszy norweskich [pieniądze rządu Norwegii na rozwój
społeczeństw obywatelskich - red.] „bardzo wiele projektów dotyczyło przyjęcia
uchodźców w Polsce. To były szkolenia na przyjęcie osób z zupełnie innych kręgów
kulturowych”. Oto fragment rozmowy w programie:
Dominika Arendt-Wittchen: - Bardzo wiele też było
projektów bardzo mocno nacechowanych ideologicznie.
- Wprost! Gejowsko-feministycznych, tak?! - zachęca
prowadzący program.
- Tak, ale i takich pośrednich, jak by to powiedzieć.
Oczywiście, nie można powiedzieć, że wszystkie były nacechowane - wycofuje się
pełnomocniczka od niepodległości.
Znajomy Dominiki Arendt-Wittchen, którego odnajduję przez
Naszą Klasę, śledzi jej występy w mediach: - Wycofała się, zrozumiała, że
Pospieszalski ją wpuszcza. Dziś wszyscy wieszają na niej psy, ale Dominika
zawsze miała poczucie sprawiedliwości.
VIII
Czy świat pani
Arendt-Wittchen jest tak czarno-biały
jak świat redaktora z „Warto rozmawiać”?
Demonstracje wołyńskie we Wrocławiu: kibice Śląska,
działacze ONR, kresowiacy. Organizuje je DIH. Na jednej z nich Arendt-Wittchen
każe usunąć znak falangi i transparent „Śmierć wrogom Ojczyzny”. Oenerowcy
kipią: - Mam nadzieję, że pani Dominika,
o której wątpliwym pochodzeniu mówi się głośno, już
nigdy nie będzie organizowała podobnych inicjatyw - komentują na jednym z
portali.
Na odsiecz ruszają byli opozycjoniści. W otwartym liście
do kiboli udowadniają, że mimo obco brzmiącego nazwiska działaczka ma
„aryjskie” papiery: „Jako że dużo było w komentarzach uwag na temat nazwiska
Dominiki i jej męża, poniżej link - biogramy przodków tej rodziny, żołnierzy
AK, narodowców, zachęcamy do lektury i poszerzenia wiedzy”.
Do 1 września, do Święta Weterana, Dominika
Arendt-Wittchen szykuje się w dużych emocjach. Na Facebooku narzeka na
organizatorów z rządu: „Szkoda, że kombatantom z Wrocławia nie zapewnili noclegu.
Wielu zrezygnowało. Jedziemy z piątką 92-letnich ludzi i wracamy tego samego
dnia około 1 w nocy. Bez komentarza”.
Krótko potem następuje słynny policzek, awantura na pół
Polski.
IX
Dominika
Arendt-Wittchen rozsyła do mediów oświadczenie. Jest
świadoma konsekwencji swego czynu, ale biła przecież „w rozpaczy i uniesieniu”.
„Pozostaję jednak z nadzieją, że ta niefortunna sytuacja stanie się przyczynkiem
do ożywczej refleksji, która pozwoli nam wszystkim godnie i wspólnie świętować
nadchodzącą 100. rocznicę odzyskania Niepodległości” - pisze.
Dominika Arendt za bicie nie przeprasza. Na pytania
„Newsweeka” nie odpowie, wysyła tylko oświadczenie, które już wcześniej
rozesłała mediom.
Część prawicy, być może z powodu
staromodnej stylizacji, pochwala bicie i nazywa
ją nową „Inką”.
Część już tropi, czy papiery Arendt-Wittchen są na pewno
w porządku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz