piątek, 7 września 2018

Druhowie zucha



Mateusz Morawiecki swoją przygodę z harcerstwem zakończył na zuchach, ale jego najbliżsi współpracownicy w zielonych mundurach spędzili kawał życia. „Drużyna Morawieckiego" to drużyna harcerzy.

Kilka dni temu premier odwiedził zlot harcerzy ZHP na Wyspie Sobieszewskiej, jedno z naj­większych takich spotkań w hi­storii (ponad 12 tys. harcerzy). Tak jak prezydent, objął zlot honorowym patronatem. Komplementował druhów: „potraficie łączyć przeszłość z przyszło­ścią i jestem absolutnie za tym, co tutaj robicie. Pomagacie swojej ojczyźnie”. Po harcerskim miasteczku Mateusz Mo­rawiecki spacerował ze swoimi najmłod­szymi dziećmi Ignacym i Magdaleną. One zadeklarowały, że zapisują się do zuchów.
- Ale chyba nie do ZHP - zastanawiał się ktoś z kadry. - Dzieci premiera pójdą raczej do ZHR, bo to ruch bliższy premierowi.
   Ludzie, którym Mateusz Morawiecki ufa najbardziej, są spoza partii Jarosława Ka­czyńskiego. Choć premier zapisał się do PiS już ponad 2,5 roku temu, to nie ma w niej wielu sprzymierzeńców. Kiedy Kaczyń­ski zakomunikował przy Nowogrodzkiej, że wymienia Szydło na Morawieckiego, to ona otrzymała gromkie brawa na pocie­szenie, a nie on na powitanie. Nie klaszczą mu do dziś. Morawiecki nie jest posłem, nie przesiaduje przy Wiejskiej i trudno mu budować sojusze. Wciąż w rozmowach między sobą parlamentarzyści wytykają mu, że był w radzie gospodarczej Tuska; kłują też w oczy pieniądze, które premier zarobił w bankowości.

Łączy ich Związek
Ale Morawiecki ma kilka atutów, które imponują prezesowi i wywołują zazdrość partyjnego aktywu. - Inteligencki sznyt, poukładana rodzina, dobre wykształcenie, konserwatywne poglądy i jeszcze zna się na gospodarce, o której prezes nie ma więk­szego pojęcia - mówi polityk PiS. Dodaje, że ludzie Morawieckiego, ci z harcerskim konserwatywnym rodowodem i nieźle wy­kształceni, też zaczarowali Kaczyńskiego i mają jego błogosławieństwo.
   O nich nie mówi się głośno. Jeśli już rozmawiają z dziennikarzami, to pro­szą, aby ich nie cytować. Choć najmniej o nich wiadomo, mają najlepszy kon­takt z premierem i największy na niego wpływ. To trójka: Patrycja Klarecka, Agata Górnicka i Tomasz Fill. Łączy ich Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej.
    „Większość z nas w bardzo młodym wieku brała na siebie odpowiedzialność za róż­norakie projekty oraz po prostu za innych ludzi, często jeszcze młodszych” - opo­wiadał w „Polsce The Times” Fill (rocznik 1972), w harcerstwie od szóstej klasy pod­stawówki, były rzecznik ZHR. Diagnozo­wał, że „prawdopodobnie ludzie, którzy pełnili funkcje instruktorskie w harcer­stwie, mają pewne cechy, jak umiejętność współpracy czy zdolności organizacyjnej. To sprawia, że wielu z nich łatwiej niż lu­dzie niezaangażowani społecznie odnaj­duje się w biznesie, polityce czy innych aktywnościach publicznych”.
   Tomasz Fill był przy Morawieckim od po­czątku jego politycznej drogi. Wielu par­tyjnych działaczy jest krytycznych wobec jego życiorysu. Fill nigdy nie nosił partyjnej legitymacji. Jako znany na warszawskim Ursynowie harcerz przez jedną kadencję był radnym tej dzielnicy z ramienia AWS, do 2002 r., potem na dobre wszedł do biz­nesu. Magister politologii po UW i MBA we Francuskim Instytucie Zarządzania przez sześć lat zajmował się piarem grupy PZU (był m.in. rzecznikiem prasowym). Za pierwszych rządów PiS dostał stanowi­sko dyrektora Departamentu Komunika­cji w PGNiG, a jego talent do zarządzania w państwowych spółkach doceniła też eki­pa PO. Powierzyła mu dyrektorskie stanowi­ska, też do spraw komunikacji i marketingu w PKO BP, również w największej spółce gazowej, a także przez sześć lat w Orlenie.
   Kiedy PiS przejął władzę, to Morawiecki zatrudnił Filla w Polskim Funduszu Rozwoju, aby nadzorował jego Strategię Odpowie­dzialnego Rozwoju, czyli plan gospodarczy na kolejne 10 lat, i dbał o piar w resorcie rozwoju. Kaczyński mówił, że to „najlepszy plan gospodarczy od 27 lat”.
   - Tomasz Fill ma wielki wpływ na pre­miera, a kluczem do zrozumienia tej relacji są kompetencje i rodowód w ZHR, i chyba brak związków z naszą partią - mówi po­lityk z kierownictwa PiS.
   Te harcerskie referencje były też ważne, kiedy Mateusz Morawiecki zdecydował się na współpracę z Patrycją Klarecką (rocz­nik 1974). To ona przyprowadziła Filla do Morawieckiego. Klarecka była harcerką przez 20 lat, przeszła przez wszystkie szcze­ble ZHR.
   I ona budzi nieufność w PiS, bo też za poprzedniej władzy zarządzała w pań­stwowych spółkach. Skończyła Uniwer­sytet Ekonomiczny w Poznaniu (polityka gospodarcza i strategia przedsiębiorstw) i w poprzedniej dekadzie zajmowała się głównie komunikacją korporacyjną i me­diami w PZU (2002-04) i w TVP (w latach 2004-10). Potem była dyrektorem ds. no­wych mediów i dyrektorem działu marke­tingu w banku BZ WBK, którego prezesem był Morawiecki. To wtedy Chuck Norris przekonywał, że w tym banku można szybko załatwić kredyt, bo „po gotówkę przychodzi tylko raz”.
   Jeszcze za PO pełniła funkcję dyrektora komunikacji i marketingu Giełdy Papierów Wartościowych, była członkiem rady nad­zorczej fundacji giełdy. Przez ostatnie dwa lata Klarecka była prezesem rządowej Pol­skiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, nad którą nadzór sprawował Morawiecki. Kiedy na początku czerwca premier prze­jął nadzór nad Orlenem, na wiceprezesa ds. handlowych powołał właśnie Klarecką.

Odsiecz od prezesa
Polityk PiS obserwujący roszady w tej państwowej spółce: - To zaskakujące, że premier opiera się na ludziach, którzy pełnili kierownicze stanowiska w czasach PO. To, że buduje sobie zaplecze, jakąś frakcję, w oparciu o byłych harcerzy, też powinno dać naszemu prezesowi do myśle­nia. W PiS krążyła lista harcerzy, którymi otoczył się Morawiecki. Tylko że ani Klarecka, ani Fill nie są żadnym politycznym zapleczem premiera, bo oni od partyjnej polityki chcą trzymać się jak najdalej. Klarecka to jedna z trzech harcerek z ZHR - obok Agaty Górnickiej i Marty Lau - które blisko współpracują z Morawieckim i pil­nują spraw w Orlenie.
   Agatę Górnicką (1984 r.), politolożkę i absolwentkę zarządzania, Morawiecki ściągnął do Ministerstwa Rozwoju na sze­fa gabinetu politycznego, gdy tylko został powołany do rządu; potem poszła za nim do KPRM. W 2013 r. Górnicka była jego asystentką w banku, a po roku współpracy awansowała na menedżera biura zarządu i rady nadzorczej banku. Karierę zawodo­wą zaczynała w TVP przez siedem lat była asystentką redaktor naczelnej TV Polonia, a potem TV Biełsat Agnieszki Romaszewskiej-Guzy. Górnicka, od niedawna dyrek­tor Biura Relacji z Otoczeniem PKN Orlen, już od 2,5 lat zasiada w radzie nadzorczej PZU, gdzie główny konkurent Morawiekiego, Zbigniew Ziobro, wciąż zachował swoje wpływy. To świadczy o najwyższym zaufaniu premiera.
   W tym harcerskim kobiecym trio - blisko premiera - jest i Marta Lau (rocznik 1978), absolwentka zarządzania i polonistyki. Pre­mier zaprosił ją do współpracy, też kierując się harcerskim kluczem, bo Lau pierwsze szlify w zarządzaniu zdobywała w ZHR. W marcu z Polskiego Funduszu Rozwoju, który dba o gospodarczy plan Morawieckiego, przeniosła się do gabinetu prezesa Fundacji Orlen Dar Serca. Wcześniej przez dwa lata była rzeczniczką ministra Morawieckiego. I na nią - główną specjalistkę od piaru PGE Energia Jądrowa i osobę od­powiedzialną za komunikację w Minister­stwie Gospodarki za rządów Platformy - w PiS patrzą podejrzliwie. Wcześniej dbała o wizerunek Ruchu SA i Tesco.
   Kiedy przy Nowogrodzkiej zorientowali się, że najbliższe otoczenie premiera nie radzi sobie z politycznym przekazem, Kaczyński przysłał sprawdzonych w par­tyjnych bojach Annę Plakwicz i Piotra Matczuka. To byli właściciele spółki So­lvere, którzy na chwilę porzucili rząd, aby zrobić kampanię partyjną reformie są­downictwa, na której zarobili 240 tys. zł.
- Ta dwójka zna się tylko na politycznym piarze. Otoczenie premiera to specjaliści od marketingu gospodarczego, nie podo­łali, pracując z premierem, za dużo było wpadek, jak choćby ta z tłumaczeniem orędzia - mówi osoba z Nowogrodzkiej. Ale to nie znaczy, że wspomniani harcerze nie mają już wpływu na to, co dzieje się w KPRM. Formalnie już nie odpowiadają za PR Morawieckiego, ale są z nim w bli­skim kontakcie i doradzają.

Harcerz z krzyżem
Mateusz Morawiecki, zanim zajął się polityką, jeszcze jako bankowiec wspie­rał środowiska konserwatywne, związane z ZHR. To za jego prezesury w BZ WBK menedżerem rozwoju biznesu został har­cerz Michał Kuczmierowski. To on w 2010 r. po katastrofie smoleńskiej postawił krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Żądał, aby pozostał, aż w tym miejscu stanie pomnik ofiar katastrofy.
   Kuczmierowski za „dobrej zmiany” dostał fotel dyrektorski ds. marketingu w PKO BE Prezesem banku jest zaprzyjaź­niony z Morawieckim Zbigniew Jagiełło. On jedyny zachował stanowisko po zmia­nie władzy, o co miał zadbać sam premier.
   W marcu Kuczmierowski pożegnał się jednak z PKO BP, bo w ramach porządków w Polskiej Grupie Zbrojeniowej Morawiec­ki ulokował go w zarządzie spółki. Z klucza ZHR do zarządu PGZ wszedł razem z nim podharcmistrz Paweł Pelc. Kuczmierow­ski to dobry znajomy - też z harcerstwa - druhów Dymitra Hirscha i Sebastiana Bojemskiego. Wszyscy trzej założyli kie­dyś - nieistniejącą już - spółkę konsultin­gową. Są propagatorami Narodowych Sił Zbrojnych. Hirsch i Bojemski związani są z Fundacją Niezależny Zespół Badawczy, która wydaje kolejne książki na temat NSZ o bardzo pozytywnym wydźwięku.
   Bojemski wcześniej pracował dla ban­ku Morawieckiego, a do czerwca tego roku razem z Hirschem prowadził agen­cję piarową Pracownia. Teraz Hirsch prowadzi ją sam. Również jako właściciel wydawnictwa The Facto wydał wywiad rzekę Marty Kaczyńskiej „Moi Rodzice”, co bardzo spodobało się w PiS. Pracow­ni dobrze się wiedzie, dostaje zlecenia od spółek Skarbu Państwa, ale nie wiadomo, na jakie kwoty opiewają kontrakty, bo chroni je tajemnica handlowa.
   Dostawali zlecanie od PKO BP, a także od Agencji Rozwoju Przemysłu, w której szefem marketingu był harcmistrz Mariusz Chłopik (16 lat w ZHR), członek sztabów wyborczych Andrzej a Dudy i PiS, warszaw­ski radny. Od niedawna Chłopik jest dyrek­torem ds. marketingu sportowego PKO BP.
   Z druhów ZHR w Alejach Ujazdowskich został Michał Dworczyk, szef KPRM. Był instruktorem w stopniu harcmistrza, przeszedł wszystkie szczeble harcer­skiej kariery. Jednak został przydzielo­ny Morawieckiemu bardziej z partyjne­go niż harcerskiego klucza. Jest posłem od dwóch kadencji, a za rządów Maciere­wicza w MON był jego zastępcą. Jest zawodowym politykiem, tak jak harcmistrz Jan Dziedziczak, poseł od trzech kaden­cji, były wiceminister MSZ, za czasów Witolda Waszczykowskiego.

Lustro społeczeństwa
Wojciech Wróblewski, socjolog, dyplo­mata, samorządowiec, współzałożyciel ZHR, nie jest już czynnym instruk­torem, ale wciąż pracuje społecznie na rzecz ruchu. Z nastaniem „dobrej zmiany” musiał odejść z pracy w PZU, gdzie był dyrektorem zarządzającym ds. korporacyjnych. Mówi, że bliskie jest mu myślenie Aleksandra Kamińskiego, który pisał, iż harcerstwo jest polityczne, ale w długofalowym wymiarze, bo sta­wia sobie dalekosiężne cele wychowaw­cze. Nie może w związku z tym służyć żadnej partii. - Celem harcerstwa jest wy­chowanie człowieka otwartego na świat i innych ludzi, a jednocześnie obywate­la świadomego swych powinności wo­bec państwa i społeczeństwa. Natomiast celem partii jest zdobycie i utrzymanie władzy. To dwie wykluczające się filozofie. Dlatego - dodaje Wróblewski - tak wielu instruktorów z jego pokolenia zaangażo­wało się w ruch budowy nowoczesnego samorządu lokalnego.
   Ci ze związku, którzy od polityki chcą trzymać się jak najdalej i kompletnie nie po drodze im z PiS, mówią, że harcerska czwórka - Fill, Górnicka, Lau i Klarecka - też nie chce być kojarzona politycz­nie. - Oni widzą, co PiS robi na przykład w TVP, jak niszczy sądy, ale jakoś sobie tę służbę państwu na gospodarczych odcinkach racjonalizują - mówi jeden z harcmistrzów. Dodaje, że nie znajduje zrozumienia dla Chłopika, Dworczyka, senatora Wiatra (PiS) czy posła Jana Dziedziczaka, bo nie takich postaw - po­litycznych - uczy ZHR.
   Senator Kazimierz Wiatr, były prze­wodniczący ZHR, już w 2006 r. próbował wraz ze współpracownikami, którzy we­szli do polityki, włączyć Związek w nurt środowisk aktywnie popierających PiS. Jako senator starał się o reelekcję na stanowisku szefa ZHR. Startował, choć zasady statutowe i obyczaje ZHR mówią jasno, że nie można łączyć funk­cji harcerskich z politycznymi. - ZHR się przed tym obronił i nie wybrał senatora. Choć to była dość trudna i bolesna walka. Stałoby się coś bardzo niedobrego, gdyby ZHR związał się politycznie z jakąkolwiek partią. Przecież ZHR odłączył się od ZHP, m.in. dlatego, że ten nie chciał oczyścić się z ludzi, którzy stworzyli z harcerstwa przy­budówkę PZPR. Nie tolerujemy związków z partiami - przypomina harcmistrz Marek Gajdziński, autor podręcznika wychowania metodą harcerską.
   Tłumaczy, że ZHR nie stroni od polity­ki, bo spora część programu wychowaw­czego, opartego na wartościach chrze­ścijańskich, ma za zadanie wychowywać aktywnych obywateli, w tym także, świetnie wykształconych i apolitycznych urzędników, którzy mają pracować dla dobra Rzeczpospolitej. PiS jednak takimi nie jest zainteresowany, bo sam upoli­tycznił służbę cywilną.
   Rząd pracuje właśnie nad programem Wsparcia Rozwoju Organizacji Harcer­skich i Skautowych. Sprawę monitoru­je KPRM, a chodzi o spore pieniądze, bo od tego roku do 2030 harcerze do­staną 197 mln zł. Program ma ruszyć już jesienią. „Podstawnym założeniem Programu jest uznanie organizacji har­cerskich i skautowych za strategicznych partnerów państwa w zakresie wycho­wywania i rozwoju młodych ludzi” - in­formuje nas Narodowy Instytut Wolno­ści, polityczna instytucja, która dzieli pieniądze dla organizacji pozarządo­wych. Prawie 200 mln zł ma iść na pro­mocję harcerzy, programy kształcenia i na rozwój infrastruktury. Program z założenia ma wzmacniać wszystkie organizacje harcerskie.
   - My nie robimy polityki, ale wykonu­jemy dla państwa kawał roboty. ZHP wychowuje ludzi, dla których wartością są postawy obywatelskie. Jesteśmy otwar­ci na wszystkie środowiska, bo jesteśmy lustrem społeczeństwa. Dlatego na na­szym zlocie gościł marszałek Karczewski, prezydent Duda, premier Morawiecki, prof. Magdalena Środa, RPO Adam Bod­nar oraz RPD Marek Michalak i Robert Biedroń - mów Karol Gzyl (rocznik 1987), zastępca naczelniczki ZHP, organizacji, która ma dziś ponad 105 tys. członków. ZHR ma dziś niecałe 20 tys. harcerzy.
   Podczas spaceru na zlocie Morawiecki komplementował ZHP: „Wasza rola jest fundamentalna i bardzo potrzebna. Wszystkie obozy wykonują ogromną pracę”. Ciekawe, czy pieniądze zostaną podzielone proporcjonalnie, czy PiS ze­chce więcej zainwestować w obóz bliż­szy władzy?
Anna Dąbrowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz