Kościół katolicki w
USA znów kaja się za grzech pedofilii. Śledztwo przeprowadzone w Pensylwanii
wykazało, że tamtejsi hierarchowie przez dekady kryli dewiantów. Podobnie
działo się w innych stanach.
Piotr Milewski
W
Pittsburghu działała siatka księży, którzy gwałcili dzieci i robili im
pornograficzne zdjęcia. Podczas orgii używali pejczy oraz innych akcesoriów
sado-maso. Ofiary musiały przyjmować pozy ukrzyżowanego Chrystusa lub
wyrażające pokorę, zaś oswojone, czyli całkowicie ubezwłasnowolnione emocjonalnie,
dostawały duże złote krzyżyki. Robione na zamówienie wisiorki przypominały
prześladowcom miłe chwile oraz sugerowały pozostałym członkom siatki właściwy
wybór „partnera”.
Według opublikowanego w połowie sierpnia
przez Sąd Najwyższy Pensylwanii raportu ze śledztwa wielkiej ławy przysięgłych
ponad 300 kapłanów wykorzystywało seksualnie co najmniej 1000 zidentyfikowanych
z imienia i nazwiska dzieci. „Ofiar było prawdopodobnie kilka tysięcy, jednak
dokładnej liczby nie da się ustalić, bo wiele osób milczało ze strachu lub
wstydu, a część kościelnych dokumentów dotyczących molestowania zaginęła bądź
uległa zniszczeniu - napisali przysięgli. - Księża gwałcili małych chłopców i
dziewczynki, hierarchowie ukrywali zbrodnie oraz chronili sprawców, a sami
awansowali”.
Członkowie ławy przysięgłych
prześledzili historię owych praktyk od roku
1947 do dziś, badając archiwa sześciu z ośmiu pensylwańskich diecezji. Dwa
pozostałe biskupstwa objęło wcześniej inne śledztwo, nie mniej dyskredytujące
dla kleru. Stanowa prokuratura określiła raport jako „najbardziej wszechstronny
i wyczerpujący dokument tego typu opracowany dotychczas w Stanach
Zjednoczonych” oraz wszczęła na jego podstawie postępowania karne przeciw
księżom, których przestępstwa się nie przedawniły. Podobne dochodzenia toczą
się w stanach Waszyngton, Nowy Jork, Illinois, Maryland, Massachusetts i Nebraska.
GRZECHY OJCÓW
Aby przebrnąć przez szczegółowe opisy, trzeba mieć mocne nerwy. Ksiądz
z diecezji Greensburg przekonywał uczennice niższych klas podstawówki, że
„Maria po porodzie odgryzła pępowinę małego Jezusa i wylizała go do czysta”,
więc nie powinny mieć oporów przed seksem oralnym. W biskupstwie Harrisburg kapłan molestował pięć nieletnich sióstr, gromadząc jako
trofea próbki włosów łonowych, moczu oraz krwi menstruacyjnej, zaś jego
parafialny kolega zgwałcił siedmiolatkę leżącą w szpitalu po operacji usunięcia
migdałków.
Ojciec John G. Allen z Lancaster City
najbardziej lubił chłopców w wieku 14-15 lat. Uprawiał z nimi seks oralny i
analny, a także wspólną masturbację. Kiedyś polecił kilku ministrantom, by
onanizowali się, siedząc wokół zapalonej świecy, on stał z boku i robił to
samo. Pokazywał im także pornograficzne filmy, zaś niektórym płacił zależnie
od rodzaju stosunku od 40 do 80 dolarów.
Wpadł przypadkowo - zaprosił do siebie uwiedzionego na ulicy chłopca, który
okazał się dziecinnie wyglądającym tajniakiem obyczajówki.
Duchowny zatrudniony w Erie po
seksualnej sesji z siedmiolatkiem wziął go do konfesjonału i kazał się
wyspowiadać z popełnionych właśnie grzechów. Gwałconemu od 13. roku życia
przez dwa lata chłopcu ksiądz uszkodził kręgosłup. Piątoklasistka zaszła w
ciążę z kapłanem z Greensburga, który potem nakłonił ją do aborcji. Tamtejszy
proboszcz ukarał 10-latka, który nie chciał wziąć do ust penisa, wpychając mu w
odbyt krucyfiks. W Scranton nękał seksualnie dzieci
ksiądz od lat będący nosicielem wirusa HIV.
Wielebny Francis A. Bach molestował 14
chłopców, których tożsamość ustalono, i nieznaną liczbę anonimowych. Najmłodszy
miał dziewięć lat. Ksiądz zabrał go na noc do motelu, kazał się rozebrać,
głaskał, całował, a w końcu zgwałcił analnie. Później dzieciak wziął prysznic
i sytuacja się powtórzyła. W 2007 r. po przeanalizowaniu skarg biskup Kevin Rhoades napisał do Kongregacji Nauki Wiary, że jego podwładny
„spędza czas na modlitwie i pokucie”, więc „jeśli rozpoczęlibyśmy teraz proces
czy w inny sposób nagłośnili sprawę, wywołalibyśmy o jeden skandal za dużo,
zwłaszcza że ksiądz Bach cieszy się wielkim umiłowaniem wiernych naszej
diecezji”.
Pensylwańska ława przysięgłych zwraca uwagę,
że „aby uchronić się przed publicznym oburzeniem i kosztownymi roszczeniami cywilnymi,
kardynałowie zatajali czyny księży przed wiernymi i policją”. Innymi słowy,
popełniali przestępstwo utrudniania pracy organom ścigania, ale ryzykowali
niewiele, bo w Pensylwanii przedawnia się ono po dwóch latach, a według prawa
federalnego - po pięciu.
SOLIDARNOŚĆ BISKUPÓW
Dziecku zgwałconemu
krucyfiksem diecezja Greensburg zwróciła trzy
dekady później koszty ośmiu hospitalizacji, czterech recept i 107 sesji
terapeutycznych (51 163 dol.), ale biskup Lawrence Persico
podkreślił w liście do ofiary, że czyni tak „jedynie z chrześcijańskiego
miłosierdzia” i wypłata nie oznacza „przyznania się do jakiejkolwiek
odpowiedzialności za nigdy niedowiedzione krzywdy”. W latach 1950-2002 76 proc.
amerykańskich diecezji wypłaciło tego typu rekompensaty - często w zamian za
podpisanie klauzuli milczenia - na łączną sumę 472 milionów dolarów.
Kiedy wikariusz John Fisher poinformował biskupa Erie Alfreda Watsona, że katecheta Michael Barletta molestuje uczniów, usłyszał: „Odejdź, synu, w
pokoju i bądź dobrym księdzem”. Tenże Watson przekonywał
osiem ofiar niejakiego Salvatore Luzziego, że ojciec Sal
łapał ich za genitalia, ponieważ „wykazuje gestykulacyjne podejście do
powołania kapłańskiego związane z wychowaniem we włoskiej tradycji”.
Szef diecezji Greensburg Anthony Bosco nie zdołał odwrocie kota ogonem, bo jego
podwładnego Josepha Sredzinskiego przyłapała z młodym chłopcem policja.
Przeniósł księdza do innej parafii, by ukręcić łeb śledztwu, a jego
zaniepokojoną siostrę informował: „Proszę się nie martwić. Nie rozpoczęliśmy
dochodzenia i wzburzone wody z wolna się uspokajają”. Takie postępowanie było
normą. Pedofile przez dekady wędrowali z miejsca na miejsce, a gdy zabrakło
parafii, gdzie nie wywołali skandalu, nierzadko - w ramach „solidarności”
biskupów - brali ich do swych diecezji inni hierarchowie, którzy dzięki temu
mogli liczyć na rewanż.
Wielebny Timothy Johnson
z Allentown po wysłuchaniu skargi nastolatka na księży Davida Connella i Jima Grossa zbił chłopca skórzanym pasem i
kazał trzymać język za zębami, grożąc, że jeśli powtórzy komuś te bzdury, dostanie
o wiele mocniej. A ponieważ dla gorliwych katolików seks stanowi tabu,
podobnie reagowało wielu rodziców.
Kiedy 14-letnia uczennica Allentown Central Catholic High School oskarżyła o molestowanie
katechetę Francisa Fromholzera, kierownik szkoły Robert Forst zapewnił jej
ojca, że dziewczyna kłamie, bo jest zdeprawowana. Tata spuścił dziewczynie
takie lanie, że milczała przez ponad 40 lat - do chwili złożenia zeznań przed
wielką ławą przysięgłych 12 czerwca 2016 r.
Natomiast przedstawiciele kurii Pittsburgh przekonali rodziców
15-latka, że to on aktywnie wodził na pokuszenie księdza, aż wreszcie zdołał
go zbałamucić.
Po ogłoszeniu raportu specjalny list ogłosił
papież Franciszek. Przyznał w nim, że Kościół jest odpowiedzialny za
„okrucieństwa” oraz „zostawienie maleństw na pastwę losu”. „Nigdy nie będzie
dość proszenia o przebaczenie i prób naprawienia wyrządzonych szkód” - napisał
papież i zapowiedział walkę z pedofilią w Kościele.
Jednak Anne Barrett Doyle, szefowa organizacji Bishop-Accountability.org monitorującej przestępstwa kleru, nazwała owe deklaracje
„retoryką z recyklingu”, bo faktycznie to już trzecie pismo obecnego papieża w
tej sprawie. Natomiast powołana przez niego komisja mająca rozwiązać problem napotkała
taki opór hierarchii, że jej członkowie po kolei rezygnowali, a trybunał karny
dla biskupów pozostał mrzonką. Nastroje w USA trafnie wyraził kardynał Bostonu
Sean O’Malley: „Katolicy stracili do nas cierpliwość, społeczeństwo nam
nie wierzy”.
BANKRUCTWO NIE TYLKO FINANSOWE
Raport przysięgłych to kolejna odsłona
skandalu wokół pedofilii amerykańskich księży, który wybuchł na początku stulecia
i pociągnął za sobą śledztwa w krajach europejskich. Zaczęło się od wyroku
bostońskiego sądu, który 21 lutego 2002 r. skazał emerytowanego księdza Johna
Geoghana na 9 do 10 lat więzienia za dotykanie pośladków małego chłopca.
Wkrótce dziennikarze „Boston Globe” ustalili, że przez 30 lat duchowny nękał i gwałcił ponad
130 nieletnich, a krył go - przenosząc z parafii do parafii - arcybiskup
miejscowej kurii Bernard Law. Idąc tym tropem, odkryli blisko 90 podobnych
przypadków.
Ofiary księży wytoczyły proces cywilny
Watykanowi. „Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu - mówił adwokat Jeff Anderson. - Mamy dowody, że Stolica Apostolska
instruowała biskupów, by ukrywali przypadki molestowania nieletnich i nie
oddawali winnych w ręce policji. Takie instrukcje noszą cechy zmowy
przestępczej”. Ostatecznie archidiecezja bostońska musiała sprzedać zabytkowe
nieruchomości i wypłacić ofiarom odszkodowania w łącznej wysokości 95 mln dol.
Globalna suma rekompensat wyniosła
dotychczas ponad 3 mld dol., a 20 diecezji ogłosiło plajtę. Bynajmniej nie z
braku funduszy, lecz po to, by zapewnić sobie ochronę upadłościową. Jak
stwierdził arcybiskup Portland John Vlazny, który jako
pierwszy - już w roku 2004 - wykorzystał furtkę w postaci bankructwa: „Umożliwi
ono realizację roszczeń, a jednocześnie kontynuowanie działalności
archidiecezjalnym parafiom i szkołom”. Według adwokatów ofiar chodziło o
zastopowanie kompromitujących procesów sądowych i wytargowanie korzystniejszych
warunków. Diecezja Spokane zamiast 76 mln dol. zapłaciła
tym sposobem ofiarom księży niecałe 40 mln.
Abp Law musiał złożyć rezygnację, a w jego
ślady poszli zarządzający diecezją St. Paul-Minneapolis
John Nienstedt i biskup Kansas City Robert Finn, który za niepowiadomienie
organów ścigania o przestępstwie dostał dwa lata w zawieszeniu. Biskupi Daniel Walsh (Santa Rosa), Daniel Pilarczyk (Cincinnati), Thomas O’Brien (Phoenix) uniknęli kar
więzienia dzięki zawarciu ugód z prokuraturą.
Aby uspokoić żądającą prawdy
społeczność katolicką, episkopat opublikował raport, z którego wynikało, że od
roku 1950 do 2002 ofiarą 4750 księży padło 10 667 nieletnich, zatem skłonności
pedofilskie przejawiało 4 proc. duchownych. Niestety, biskupi mają najwyraźniej
problemy z matematyką. Postępowania kanoniczne o molestowanie toczyły się wobec
6696 księży i tylko w 83 przypadkach udowodniono, że zarzuty są fałszywe. Innymi
słowy bliższa prawdy jest teza, że odsetek pedofilii w amerykańskim Kościele
wynosił 6 proc.
Co gorsza, autorzy skompilowali
jedynie dane dostarczone dobrowolnie przez poszczególnych biskupów, a wśród
kapłanów, którzy otrzymali święcenia po roku 1970, dewiantem był co 10. 27
procent ofiar stanowiły nastolatki między 15. a 17. rokiem życia, 51 proc. - dzieci w
wieku od 11 do 14 lat, a 22 proc. - poniżej lat 11 (z czego ponad jedna czwarta
nie skończyła siedmiu lat).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz