niedziela, 30 marca 2014

Fundacja i manipulacja



Jak ekscentryczna wolontariuszka wpędziła w poważne kłopoty jedną z najważniejszych fundacji walczących z nowotworami.


Paulina Socha-Jakubowska

Drobna, sympatyczna blondynka o słodkiej buzi. Nie wygląda na swoje 38 lat. Po tym jak przy­jechała do Wielkiej Brytanii, pracowała u Turka, w polskim sklepie, w salonie spa. Jednak w ciągu ostatnich dwóch lat w Londynie została prawdziwą celebrytką. Polonijne media przeprowadzały z nią wywiady, prasa opisywała typowy dzień z jej życia. A ona, jak twierdzą przedstawiciele fundacji Rak’n’Roll, nabierała przekonania o swojej wielkości, charytatywnym kunszcie i o mi­sji zbawiania świata, do której miała być natchniona przez Magdę Prokopowicz, nieżyjącą już założycielkę fundacji.
Patka, jak wszyscy nazywali Patrycję P., postanowiła, że będzie dokładnie taka jak jej idolka. I (podobno) przyjaciółka, bo o zażyłości z przedwcześnie zmarłą preze­ską opowiadała wszystkim dookoła. Mimo że nigdy nie chorowała na raka - ogoliła sobie głowę. Na zorganizowanej przez męża Magdy Prokopowicz aukcji jej rzeczy kupiła sobie sukienkę i bluzkę byłej prezeski. Tę samą, którą Magda miała na sobie w dniu imprezy urodzinowej jej synka, z której ka­retka zabrała ją do szpitala. Po raz ostatni.
Patka, uzbrojona w ciuchy Magdy, z łysą głową, zaczęła pracować w Londynie na rzecz fundacji Rak’n’Roll, jednej z bardziej znanych i docenianych polskich fundacji pomagających kobietom z chorobami nowotworowymi. - Wiele osób widziało w niej skrzyżowanie Matki Teresy z pa­pieżem - mówią ci, którzy mieli okazję Patkę poznać.

KULA ENERGII
Dziś działalność Patrycji oceniają jako szkodliwą dla fundacji. Do fundacji Rak’n’Roll, która ma siedzibę w Warszawie, od pewnego czasu zgłaszają się Polacy mieszkający w Londynie, zaniepokojeni tym, w jaki sposób kobieta wykorzystuje wizerunek Magdy Prokopowicz. Z kores­pondencji napływającej z Wielkiej Brytanii wynika, że Patce bardziej niż na pomocy kobietom chorym na raka zależało na autopromocji. - Lubiła być w centrum uwagi. Uwielbiała, gdy o niej pisano - mówią. Byli znajomi podkreślają też, że Patka starała się zbijać kapitał na niewyprowadzaniu z błędu ludzi, którzy byli przekonani, że ona, ogolona na łyso młoda kobieta, także jest chora na raka.
Sama Patka poproszona przez redakcję Elondyn.co.uk o tekst opisujący jej życie napisała, że inspiracją do działania na rzecz chorych są dla niej jej osobiste doświadcze­nia z rakiem. Osobiste - w tym przypadku - oznaczają tyle, że jej mama wyszła z raka.
- Ludzie użalali się nad nią, chwalili, że jest wspaniała, bo mimo choroby pomaga innym - mówią byli znajomi.
Sytuacja była na tyle nieznośna, że w styczniu zarząd Rak’n’Roll zdecydował o przerwaniu współpracy z Patrycją. I wte­dy zaczęły się kłopoty fundacji. Patka na swoim blogu umieściła nawet początkowo wpis, w którym dziękowała fundacji za wspólne działania i deklarowała wsparcie. Na deklaracjach się jednak skończyło. Ko­bieta - jak twierdzą przedstawiciele funda­cji - nie mogła się pogodzić z odtrąceniem. Tym bardziej że, jak sama przyznaje, miała co do Rak’n’Roll dalekosiężne plany. - No­siłam się z zamiarem doprowadzenia do zmiany zarządu fundacji, łącznie z wy­mianą prezes Kapsydy Kobro - mówi dziś otwarcie w rozmowie z „Wprost”
Gdy plan się nie powiódł, Patka, która do niedawna szczyciła się wizytówką fundacji Rak’n’Roll i w zasadzie była jej jedyną przedstawicielką na Wyspach Brytyjskich, w swoim blogu i na portalach społecznościowych zaczęła się bardzo negatywnie wypowiadać o działaniach Rak’n’Roll. Zamiast o fundacji pisała więc o FUJdacji, odradzała przekazywanie jej 1 proc. podatku. Przekonuje, że nie mogła liczyć na fundacyjne wsparcie, że inwe­stowała w przedsięwzięcia z własnych środków, organizowała imprezy w czasie, gdy inni wyjeżdżali na wakacje. Ujawniała rzekome metody współpracy fundacji z podopiecznymi, a w zasadzie to, w jak obcesowy sposób przedstawiciele fundacji traktują osoby chore paliatywnie. W końcu w swoim blogu Rakowa Patka napisała:
„Gęba wygadana do telewizji, a od kuchni takie chamstwo! (...) I jak to się mówi po Waszemu... POKAŻ FAKA dla raka! Więc pokazuję, bo nie zamierzam go otrzymać od Was na »goodbye«”. - Gdy zaczęło jej brakować argumentów, a cały zarząd fundacji przestał wierzyć w jej szczere intencje, w internetowych wpisach za­częła w sposób pogardliwy, bez empatii pisać nawet o mojej chorobie. Ujawniła prywatne informacje dotyczące mojego stanu zdrowia, naruszyła moje prawo do ochrony danych osobowych. Zaczęliśmy odbierać od niej wiadomości z groźbami. Cała sytuacja zaczęła nas przerażać - skar­ży się Kapsyda Kobro.

SPRAWA W PROKURATURZE
Po tych wpisach zarząd fundacji Rak’n’Roll postanowił o sprawie poinformować or­gany ścigania. Do prokuratury rejonowej Warszawa-Mokotów wpłynął wniosek - wszczęcie postępowania przeciwko Patrycji P., która miała działać na szkodę fundacji Rak’n’Roll poprzez „szerzenie nieprawdziwych i niemających oparcia w stanie rzeczywistym informacji oraz publikowanie ich w internecie”. - Nie możemy sobie pozwolić na to, że ktoś w tak ohydny sposób nas zniesławia i mówi Kobro, obecna prezeska fundacji. Dodaje, że ani rodzina Magdy Prokopowicz, z którą Rak’n’Roll w tej sprawie ściśle współpracuje, ani fundacja nie życzą sobie, by ktoś żerował na wizerunku zmarłej.
W sprawie prowadzone są czynności sprawdzające - potwierdza prokurator Paweł Wierzchołowski.
Co do jednego i zwolennicy, i prze­ciwnicy Patki są zgodni. Dziewczyna ma niezwykłą siłę przebicia i umiejętność zjednywania ludzi. Nawet jeśli niektórych zjednywała na krótko.
Do fundacji trafiła w 2012 r., kilka miesięcy po śmierci Magdy Prokopowicz. Oznajmiła, że przyjaźniła się z Magdą - zaoferowała, że o przyjaciółce napisze
książkę. Miała to zrobić tym sprawniej, że - jak mówi - na swoim koncie ma już dwie, nieopublikowane, ale jednak książ­ki. Chciała też na zasadzie wolontariatu współpracować z fundacją w Londynie. Jacek Maciejewski, poprzednik Kobro, a następca Prokopowicz, na ofertę współ­pracy przystał, sądząc, że dzięki Patrycji uda się dotrzeć do Polek, które zmagają się z rakiem na emigracji. Informacji o rze­komej przyjaźni wolontariuszki z Magdą Prokopowicz na początku nie można było zweryfikować. Tym bardziej że kobieta opowiadała, że twórczynię fundacji po­znała dawno temu, jeszcze wtedy, gdy obie mieszkały w Łodzi. - Robiła świetne wrażenie. Pełna energii, empatii, zaanga­żowana, z pomysłami - tak wtedy widzieli ją ludzie z Rak’n’Roll. Takich wolontariuszy było im wtedy trzeba.
W ciągu kilku miesięcy Patka w błyska­wicznym tempie zbudowała w Londynie siatkę koneksji. Zaczęła się pojawiać na polonijnych eventach, bo jak opowiadała, musi bywać, gdyż pisze książkę o Mag­dzie, a znajomości zdobyte na salonach przydadzą jej się do promocji. - Po kilku tygodniach wszyscy i wszędzie ją znali, tylko nikt nie wiedział dlaczego - mówi była koleżanka.
Równolegle ze zdobywaniem zna­jomości w świecie realnym Patrycja zaczęła kompletować załogę współpra­cowników dzięki portalom społecznościowym. Na Facebooku poznała Monikę Jakubowską, fotografkę mieszkającą i pracującą w Londynie. - Mówiła, że jako jedyna osoba nadaję się do tego, by portretować rozmówców do jej książki. Że podziwia sposób, w jaki patrzę na ludzi. Rzuciła haczyk, że Magda była osobą medialną i że projekt będzie serią wywiadów ze znanymi ludźmi, przyja­ciółmi Magdy, osobami publicznymi. Zapewniała, że sukces murowany - wspomina fotografka.
Już kilka tygodni później razem wybrały się do Polski. Jakubowska dała się nawet namówić na udział w organizowanej przez wdowca po Magdzie Prokopowicz, Bartka, aukcji rzeczy należących do Magdy. To wtedy po raz pierwszy wyszło na jaw, że opowieści o przyjaźni Patrycji z rodziną Prokopowiczów nie są prawdziwe. Zdaniem Jakubowskiej cała sytuacja była chora. To, że Patrycja kupiła rzeczy należące do Magdy, mimo że jej tak naprawdę nie znała, wydało jej się wręcz niesmaczne.
Powiedziałam jej, że nie na miejscu jest kupowanie sukienki zmarłej i jej noszenie.
A ona stwierdziła, że oprawi ją w ramkę - opowiada Jakubowska.
Po dwóch tygodniach panie ponownie wybrały się do Polski. Artystka robiła zdjęcia rozmówców Patrycji, którzy mieli w książce opowiadać o Magdzie. A wy­powiadały się postaci z pierwszej ligi polskich artystów, ludzi mediów, lekarzy. Wśród nich Agnieszka Grochowska, Bar­tek Topa, dr Jerzy Giermek, Jaga Hupało, Monika Jaruzelska, Olivier Janiak i Reni Jusis. - Wyszło wtedy na jaw, że Patka nie wie o Magdzie podstawowych rzeczy. Rozmówcy ją nieustannie zaskakiwali - wspomina Jakubowska. Po jakimś czasie Jakubowska postanowiła zrezygnować ze współpracy z Patką.
A wtedy ona zaczęła się kontaktować z moimi przyjaciółmi, rodziną, z praco­dawcami, z ludźmi mediów. Opowiadała o mnie niestworzone historie. Traciłam wiarygodność - żali się dziś Jakubowska.
O sprawie uporczywego nękania poinfor­mowała policję.

KSIĄŻKA O MAGDZIE
Drugą Polką, która dziś chce wspierać fundację Rak’n’Roll w jej działaniach prawnych przeciwko Patrycji, jest Gosia Szwed, dziennikarka, założycielka „Lejdiz Magazine”. - Stwierdziłam, że jej energię zamiast na pisanie, które nie wychodziło jej najlepiej, trzeba spożytkować na realne działanie na rzecz chorych. Poprosiłam ją więc o wsparcie, bo fizycznie, mając trójkę dzieci, nie byłam w stanie wiele zrobić. Chciałam pomóc Polkom wal­czącym z rakiem, które często nie znają języka angielskiego, przez co ich leczenie jest utrudnione - mówi Szwed. Wkrótce jednak doszło do konfliktu. W efekcie na Szwed spadła lawina oszczerstw umiesz­czanych w internecie. - Wtedy zaczęłam ostrzegać ludzi przed współpracą z tą kobietą, bo ona z moralnością ma tyle wspólnego, ile ksiądz pedofil z ochroną dzieci. Jej nigdy nie chodziło o pomoc ludziom, tylko o zdobycie popularności i wykorzystanie tego do własnych celów - ocenia dziś Szwed.
Mimo że ludzie powoli zaczęli się od Patki odwracać, kobieta specjalnie się tym nie zrażała. Zajęła się organizacją londyń­skiej akcji „Daj włos”, polegającej na tym, że zdrowe kobiety skracały swoje włosy na tyle, by ścięte pukle mogły służyć do wykonania darmowych peruk dla pań po chemioterapii. - Na każdym kroku podkre­ślała, że jest przez nią namaszczona - mówi jedna z byłych koleżanek P.
Siła przekonywania Patki była tak ogromna, że uczestniczki londyńskiego happeningu w ramach fundacyjnej akcji zdecydowały się iść w jej ślady i ogolić głowę na łyso. Zarząd uznał, że to dzia­łania zbyt radykalne. W założeniu akcji chodziło bowiem o to, by nie marnować włosów i tak obcinanych przez kobiety. Nikt nie rozumiał, po co zdrowe osoby mają udawać, że są po chemioterapii.
Bartek Prokopowicz, mąż zmarłej za­łożycielki fundacji Rak’n’Roll, nie ma dziś wątpliwości: - Pani Patrycja P. nie znała Magdy ani nie była z żaden sposób przez nią namaszczona. Manipuluje faktami, co jest głęboko zasmucające.

SUKIENKA JAK TALIZMAN
- Ktoś powie, że sprawa jest błaha, że cho­dzi tylko o zniesławienie. Ale fundacja wi­zerunkowo bardzo ucierpiała na współpracy z panią P. Chcemy, by ta kobieta nie była już z nami kojarzona i żeby definitywnie przestała działać pod naszym szyldem. Dziś nie możemy bowiem być pewni jej intencji. Ostatnio doszliśmy nawet do wniosku, że ta kobieta stała się swego rodzaju psychofanką, w chorobliwy sposób zaczęła żyć życiem fundacji i - co gorsza - utożsamiać się z Magdą Prokopowicz. To wszystko zaczęło się wymykać spod kontroli - mówi przedstawiciel Rak’n’Roll.
Sama zainteresowana podkreśla, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Sukienka i bluzka, które kupiłam na aukcji, to dla mnie talizmany. Nie noszę ich - tłumaczy. Po czym przyznaje, że sukienkę włożyła tylko raz, na akcję „Daj włos”, którą koor­dynowała w lipcu 2013 r. - Pomyślałam, że mam wreszcie okazję, by włożyć tę sukienkę, a jednocześnie oddać hołd zmarłej Magdale - nie. Bartek Prokopowicz i przyjaciele Magdy na tej aukcji mówili, że Magda cieszyłaby się, gdyby dziewczyny w jej rzeczach chodziły i z nich korzystały - podkreśla.
Patrycja przyznaje, że nie znała Magdy Prokopowicz. Twierdzi jednak, że wszyscy o tym wiedzą. I że tak naprawdę to ona padła ofiarą fundacji. Szczegółów ujawniać nie chce, bo nie jest na to gotowa. Dodaje za to, że w związku z zamieszaniem wokół jej współpracy z fundacją ucierpiało jej zdrowie. Jedna z ostatnich wiadomości wysłanych przez Patrycję P. do fundacji brzmiała: „Właśnie wróciłam od lekarza. Mam zmiany w płucach i silny antybiotyk. Taki »prezent« otrzymałam od was (FUJ) Dacjo. Za ten cały stres, który mi zaapliko­waliście, i całe piekło, które zgotowaliście mi i mojemu dziecku - odpowiecie za to. Odpowiecie za to, jak Kapsyda NIEhumanitarnie postępuje z ludźmi. Z kaszlącymi pozdrowieniami PP”.
Bartek Prokopowicz w swoim oświad­czeniu na kolejne ataki P. zareagował, pisząc: „Prosimy ze względu na pamięć o Magdzie i uszanowanie jej woli o na­tychmiastowe zaprzestanie szkalowania dobrego imienia Fundacji i pracujących tam ludzi”.

9 komentarzy:

  1. Moim zdaniem z jej głową jest mocno nie OK! Kreuje się na Matkę Teresę, a nie daj Boże, ktoś tak jak ja, skomentuje jej głupkowate posty o tym jaka to ona jest cudowna i rozchwytywana - zostaje zablokowany, a komentarze są kasowane!

    Zgadzam się, że lubi być w centrum i chyba jej marzeniem jest bycie celebrytką - życzę jej tego bo celebryci nie słyną z lotności myśli! :) Nie ma tam nic z pomocy innym, a jeśli już, to po to aby ktoś ją pochwalił!

    Moją dobrą znajomą również potraktowała podobnie jak mnie.

    Moim zdaniem ktoś powinien jej pomóc! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety ta Pani ma jakąs obsesje jest niemila i niezyczliwa mi tez sie oberwalo

    OdpowiedzUsuń
  3. ... Wiele negatywnej energii pod przykrywką dobra...zimno, fałsz, uprzedzenia. Ot...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten wpis jest manipulacją z ramienia tej śmierdzącej fundacji. Stara sprawa! I Patka nie miała żadnych problemów z tego tytułu. Tekst został napisany przez koleżankę pani prezes (wtedy jeszcze Kapsyda Kobro, która w 2015 roku w tajemniczych okolicznościach opuściła swoje stanowisko) i tylko po to, by zniszczył drugiego człowieka, a przede wszystkim jego wiarygodność. To się nie udało, bo fundacja w tamtym czasie uczciwa nie była, dlatego też Patka to Patka. A chory jak to chory. Uwierzy w to co przeczyta, bo chce wierzyć, że onkobiznes jego nie dotyczy. Myślcie trochę ludziska! Myślcie! Ten wpis warto przeczytać:

    http://rakowapatka.blogspot.co.uk/2014/12/santa-i-can-explain.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Tragiczne są kobiety dla kobiet! Patka dobrze dziś napisałaś na swojej stronie na fb! Te chore jeszcze bardziej zawistne i podłe. Zostaw je w gabinetach lekarskich, one świetnie sobie radzą i to one szukają zainteresowania na fb. Przecież to one są chore. I wszystko w temacie! Olej tę sprawę, blokuj pasożyty, nie wpuszczaj do swojego życia! Do pięt Tobie nie siegają. O dyplomacji, inteligencji i sposobie komunikowania nawet nie trzeba wspominać. Masakra i tam tyle wykrzykników. Biedne kobiety! A ten tekst tutaj jest żałosny, dziwię się, że on tutaj jeszcze wisi. Jesteś za dobra i zbyt tolerancyjna! Pozdrawiamy i jesteśmy z Tobą. Niszczenie człowieka to paskudna sprawa, a je zniszczył rak. Don't worry!

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkiem niedawno poznałam Psychop Patkę, bo tak o niej rodzina się wyraża! Masakra , ta pani to pasożyt społeczny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz sie nastawila na ukraine i narkomanow

    OdpowiedzUsuń