Uczniowie zanurzają
się w życiorysach patronów. Tropią tak zwany ludzki rys Marii i Lecha
Kaczyńskich. Uczą się, że pies prezydenta miał na imię Tytus, a kotka Molly. Że
prezydent wszystko robol dla Polski, a jego żona bez reszty poświęciła się
rodzinie.
WOJCIECH CIEŚLA
Lech Kaczyński
jest śnieżnobiały, lekko uśmiechnięty i dwa razy większy od brązowego Jana
Pawia II. Stoi na szafie na pierwszym piętrze, w bibliotece podstawówki w
Podsarniu, jedynej w Polsce szkoły imienia Marii i Lecha Kaczyńskich.
Prezydent jest z gipsu, papież z kamienia. Popiersie to prezent od bratniej
szkoły w Chełchach po Ełkiem, jedynej w Polsce imienia Lecha Kaczyńskiego. -
Dziwi mnie, że w całym kraju są tylko dwie takie szkoły - mówi Antoni
Polkowski, wójt Ełku, wielbiciel zmarłego prezydenta. - Roosevelt sprzedał Polskę Stalinowi, oddal nas w niewolę komunistom,
a ulicę ma w każdym mieście. Kaczyńskiego wciąż tylko opluwają, jak coś ma być
nazwanej ego imieniem, od razu awantura. A ja pytam: kto więcej zrobił dla
Polski, on czy Roosevelt?
1.
Również w Podsarniu czuć ducha
syna tej ziemi: patronem miejscowego kościoła jest błogosławiony Jan Paweł II.
Kościół stoi na górce, w bok od główniej szosy. W centrum wsi rzuca się w oczy
element świecki - piętrowy budynek z brązowym napisem: Szkoła Podstawowa im.
Marii i Lecha Kaczyńskich.
2.
„Mam na imię Dominika. Chodzę do
szóstej klasy szkoły podstawowej. Mieszkam w Podsarniu. (...) Nasza szkoła nie
ma patrona, ale jeśli się pani zgodzi, zostaną
ech Kaczyński jest śnieżnobiały,
lekko uśmiechnięty i dwa razy większy od brązowego Jana Pawia II. Stoi na
szafie na pierwszym piętrze, w bibliotece podstawówki w Podsarniu, jedynej w
Polsce szkoły imienia Marii i Lecha Kaczyńskich. Prezydent jest z gipsu, papież
z kamienia. Popiersie to prezent od bratniej szkoły w Chełchach po Ełkiem, jedynej
w Polsce imienia Lecha Kaczyńskiego. - Dziwi mnie, że w całym kraju są tylko
dwie takie szkoły - mówi Antoni Polkowski, wójt Ełku, wielbiciel zmarłego
prezydenta. - Roosevelt
sprzedał Polskę Stalinowi, oddal nas w niewolę
komunistom, a ulicę ma w każdym mieście. Kaczyńskiego wciąż tylko opluwają, jak
coś ma być nazwanej ego imieniem, od razu awantura. A ja pytam: kto więcej
zrobił dla Polski, on czy Roosevelt?
nimi niedługo pani rodzice” - to
fragment listu, który w 2011 roku dostała Marta Kaczyńska. List jest spontaniczny,
lecz starannie kaligrafowany, zdobi dziś szkolną kronikę w Podsarniu.
Właściwie nie wiadomo, dlaczego
podstawówka, która stoi w sercu wsi od lat 70., tak długo nie miała patrona.
Po prostu nie miała i “wszyscy się do tego przyzwyczaili. Nawet dyrektorka
Danuta Siarka, która w szkole uczy od lat 80.
To ona wiosną 2011 roku zaczęła
się starać o imię dla placówki. Nie ukrywa, że impulsem do poszukiwań była
katastrofa w Smoleńsku: - Przewijały się różne propozycje. I Janusz Korczak, i
różni poeci. Jednak wtedy tyle ciepłych rzeczy się mówiło o parze prezydenckiej,
że zaczęliśmy zbierać informacje, wycinki. A potem usłyszeliśmy, że szkoła w
Chełchach pod Ełkiem już się zdecydowała na patrona, na Lecha Kaczyńskiego. To
nas dodatkowa zmotywowało. Stwierdziliśmy, że dlaczego nie uczcić pary? Skoro
oni razem zginęli, zawsze byli razem?
Oficjalnie o fakcie, że podstawówka
w Podsarniu będzie nosić imię paty prezydenckiej, zdecydowali uczniowie,
rodzice oraz nauczyciele. W tajnym głosowaniu. Podobno kontrkandydatami
Kaczyńskich byli Jan Paweł II, Maria Skłodowska-Curie i Adam Mickiewicz. Ale dyrektor
nie pamięta szczegółów konkursu: - Tak po prostu wyszło, że będzie to para
prezydencka - mówi. Opowiada jeden z rodziców:
- Nie było innego wyboru.
Głosowanie było tajne, ale
pytanie na kartce jedno: „Czy chcesz, aby patronem szkoły zostali Lech i Maria
Kaczyńscy?”. Odpowiedź: „tak” lub „nie”.
Wybór patrona zwyczajowo
zatwierdza rada gminy. - To wybór odważny i przyszłościowy - przyznaje
przewodniczący rady. - Para prezydencka stanowi dla wszystkich wielki wzór.
Nie dla wszystkich. Gdy wieść o patronach
idzie w świat, do szkoły dzwonią dziennikarze z radia, podszywają się pod
Ministerstwo Edukacji. Że niby minister chciałby z dyrektorką porozmawiać o
Lechu Kaczyńskim. Pani dyrektor nie daje się wkręcić.
Otoczenie zareagowało pozytywnie.
Dyrektor Siarka nie odczuła, by ktoś powiedział jej coś uszczypliwego. Może
dlatego, że politycznie nikt się ze szkoły do Kaczyńskich nie odnosił, tylko
zwyczajnie, po ludzku, jako do tych, którzy mają osiągnięcia i są wartościowi?
Złośliwi szeptali, że politycznie
odnosi się głównie Edward Siarka, mąż pani dyrektor i poseł PiS. Że chce się
podlizać prezesowi partii. Ale poseł utarł nosa złośliwcom: kiedy wiosną 2011
roku szkoła zaczęła się starać o patronów, był jeszcze posłem PiS. Ale gdy w
grudniu święcono nowiutki sztandar, Edward Siarka przybył na uroczystości już
jako poseł Solidarnej Polski.
Sztandar zamówiono przez internet
- komputerowy haft artystyczny, firma z Piotrkowa, pięć tysięcy złotych. Było
warto, bo postaci są do siebie podobne.
Z okazji nadania imienia dzieci z
Podsarnia na kilka tygodni zanurzają się w życiorysie Marii i Lecha.
Tropią tak zwany ludzki rys patronów. Oglądają film „O dwóch takich, co
ukradli księżyc”. Biorą udział w quizach i konkursach. Uczą się, że
Maria Kaczyńska wolała zwyczajne życie, z dala od blasku fleszy. Ze pies
prezydenta miał na imię Tytus, a kotka Molly. Ze prezydent mówił do żony
„Maluszku”, a ona do niego „Leszeczku”. Młodsze dzieci rysują: prezydent z
kotem, prezydentowa z tulipanem. Starsze przygotowują prezentacje multimedialne.
Szukają miejsc poświęconych Kaczyńskim. - Osiągnięcia, odznaczenia, młodość,
rodzina, działalność społeczna, życie prywatne - streszcza jedna z nauczycielek.
- Prowadziliśmy zajęcia na historii, polskim oraz godzinach wychowawczych.
Bazowaliśmy na Internecie. No i bardzo dużo opracowań powstało po katastrofie.
Dziś opracowania są ozdobą
szkolnej biblioteki. Oprócz „Obrączek” Anny Poppek to „List z Polski” Mariusza
Pilisa, „Mgła” Joanny Lichockiej. Są też pozycje zdecydowanie mocniejsze, jak
„Przemyśl pogardy” Sławomira Kmiecika.
Jednak o samej katastrofie w
szkole za dużo się nie mówi. Nie ma sensu wtajemniczać dzieci w zawiłości
polityczne. Na pewno same coś słyszały w mediach. Ale jakoś nie pytają.
4.
Połowa grudnia 2011 roku. Zimno. W
kościele w Podsarniu zaproszeni goście: posłowie Andrzej Duda i Jacek Sasin,
dawni ministrowie Lecha Kaczyńskiego. Marta Kaczyńska. Poseł Edward Siarka
(prywatnie członek rady parafialnej). Przed uroczystością do dyrektorki ciepły
list pr/y- syła Jadwiga Kaczyńska, mama braci. Sam Jarosław Kaczyński nie
pojawia się jednak obok sztandaru, na którym wyhaftowano Marię i Lecha.
- Dostał zaproszenie, ale
prawdopodobnie nie chciał się wystawiać przed obiektywy z Siarką, świeżym
uciekinierem z Pis - spekuluje jeden z posłów
Solidarnej Polski. - Tak czy owak, na zaproszenie im nawet nie odpisał. Marta
mówiła potem, że stryj jest wdzięczny i prosił, żeby wszystkich pozdrowić.
Chyba nadrabiała miną.
Inny wielki nieobecny to
arcybiskup Stanisław Dziwisz. Zamiast niego pojawia się biskup pomocniczy
Damian Muskus. Święci sztandar szkoły i urnę z ziemią spod Smoleńska. - Tylko
imionami wielkich ludzi nazywa się ulice czy szkoły - mówi.
- Dlatego rozumiem wasz wybór i
decyzję, by to właśnie Maria i Lech Kaczyńscy patronowali dzieciom i
młodzieży, nauczycielom i wychowawcom, wszystkim, którzy tę szkołę tworzą.
W szkole Marta Kaczyńska odsłania
wielkie zdjęcie rodziców. - To dla mnie wzruszający dzień. Cieszę się
niezmiernie, że jako pierwsza ze szkół w Polsce przybraliście imię obojga
moich rodziców. Potwierdza się, że na górali zawsze można liczyć - mówi.
Potem wszyscy jedzą piętrowy tort.
Najpierw warstwy z góry, czyli duży portret Marii i Lecha. Słodki. Wśród gości
wyróżnia się delegacja ze Szkoły Podstawowej w Chełchach. Obok dyrektora
Karola
Marchela wójt gminy Antoni
Polkowski. Nad nimi sztandar z Lechem Kaczyńskim
- komputerowy haft artystyczny,
firma z Piotrkowa, pięć tysięcy złotych.
W Chełchach, 700 kilometrów na
północ od Podsarnia, diabeł mówi dobranoc. Do wsi z
pobliskiego Ełku jedzie się dobrych siedem kilometrów przez las. Poniemieckie
dom, droga szóstej kolejności odśnieżania.
Dawniej ludzie z Chełchów pracowali
w PGR w Ledach, jednym z najlepszych w PRL. Dziś zostały po nim malownicze
ruiny i trzech rolników na krzyż. Jak wspomnienie po burzliwych latach 90.
straszą puste okna nieczynnego hotelu i agencji towarzyskiej. Mieszkańcy albo
pracują w pobliskim mieście, albo gdzieś w Europie. W Chełchach uczy się setka
dzieci. Z roku na rok coraz mniej. Wśród nich rośnie grupa eurosierot, których
rodzice pracują za granicą.
O tym, że każda szkoła w gminie ma
mieć patrona, zdecydował wójt Polkowski. Po prostu wezwał dyrektorów podstawówki
oraz gimnazjum i kazał załatwić sprawę.
O wójcie, emerytowanym majorze
LWP, w Ełku mówi się, że jest z niego kawał patrioty. Nie ma prawdziwej
uroczystości bez wójta: w Tęczanie, przecinanie, odsłanianie i szeroko pojęta
aktywność obywatelska. Polkowski ma dobry głos, więc często odczytuje różne
listy czy apele. Mówi zwięźle, czasem obcesowo.
Początkowo planowano, że podstawówka
w Chełchach będzie nosić imię Tadeusza Kościuszki. Albo Janusza Korczaka. Ale
w szczycie dyskusji o Kościuszce i Korczaku w
Smoleńsku spadł Tu-154 M.
Dyrektor szkoły Karol Marchel jest sympatyczny i postawny. W Chełchach przez
10 lat uczył religii, teraz zawiaduje świetlicą. Jako radny PiS od dwóch
kadencji poglądów nie ukrywa, ale - zapewnia - szkołę trzyma z dala od polityki:
- Szkoła jest ostatnim miejscem na agitację. To nie sprzyja nauce i wychowaniu.
Wiosna 2012 roku. Marchel
występuje na konferencji jako dyrektor szkoły imienia Kaczyńskiego.
Konferencja ma tytuł „Jak być niezłomnym w dzisiejszej Polsce”.
Słucha przemówień innych prelegentów: Nadal niewyjaśnione przyczyny
katastrofy, nadal pozostające w Rosji szczątki samolotu, kłamstwa, szyderstwa
i upokorzenia, na które zgadza się rząd Donalda Tuska w imię iluzorycznej
współpracy z Rosją.
Ale jeszcze w kwietniu 2010 roku,
gdy dzieciaki z czwartej klasy powiedziały mu, że zamiast Kościuszki wolą
Kaczyńskiego, dyrektor Marchel oblał się zimnym potem: Pan rozumie, co to znaczy? Dla części łudzi dokładnie
tyle, że pisowski dyrektor przegłosował Kaczora na patrona - tłumaczy jeden z
nauczycieli. - Dyrektor mocno się starał, żeby było jak najbardziej demokratycznie.
Zarządził tajne głosowanie.
Głosowanie było demokratyczne. Kościuszko
przegrał trzema głosami. Był czerwiec 2010 roku, wybory prezydenckie, więc informacja
o no wy u patronie poszła w świat dopiero po wakacjach.
Nauczyciel: - Już wtedy przewidziałem,
co się zacznie. Kwasy. Nieprzyjemności. Anonimy z wyzwiskami, z pogróżkami, że
należy nas wysadzić w powietrze. Komentarze w internecie. Dzieciaki czytały o
sobie, że są matołami. Karty wyborcze dyrektor do dzisiaj trzyma zalakowane w
szkole, na wszelki wypadek. Spodziewaliśmy się cięgów, bo Kaczor jest
niepoprawny politycznie. I dostaliśmy - opowiada.
Uroczystość w październiku 2010
roku jest wyjątkowa - to pierwsza w Polsce szkoła imienia Lecha Kaczyńskiego.
Na uroczystość jest zaproszony Jarosław Kaczyński, ale tego dnia w Łodzi
Ryszard Cyba zabija w biurze PiS Marka Rosiaka, więc Chełchy schodzą na dalszy
plan. Miejscowy biskup odprawia mszę. Dziennikarz komercyjnej rozgłośni wyczuł
łatwy temat: pyta dyrektora, czy nauczyciele dostaną pensje za godziny
odsiedziane w kościele.
Mówi nauczyciel: - Kościół ma tu
wyjątkową rolę, to trzeba zrozumieć. Opiekunem i drużynowym dzieci z drużyny
ZHP w Chelchach też jest ksiądz. A kto ma to robić?
7.
Co dzieci z Chełchów i Podsarnia
wiedzą o patronach swoich szkół? Dużo. Uczyły
się o nich, w każdej klasie trzeba było brać udział w konkursach. Więc wiedzą,
że kiedy Lech Kaczyński został szefem Najwyższej Izb Kontroli, to naprawiał
Polskę. Dbał o tę Polskę, nie robił nic dla przyjaciół, znajomych, tylko dla
Polski. Ze był prezydentem Warszawy, a potem całego kraju. Pojechał do
Katynia, gdzie jako prezydent reprezentował nasz kraj. I zginął.
Maria Kaczyńska bez reszty
poświęciła się rodzinie. Była dobra i miła. Bardzo kochała dzieci i zwierzęta.
Była oddaną żoną kobietą życzliwą. Oczytaną.
Danuta Siarka: - Cecha patrona do
naśladowania? Życzliwość, dobroć, ciepło. I postawia pary prezydenckiej. Przywiązanie
do tradycyjnych wartości. I do patriotyzmu.
Karol Marchel: - Czy rozmawiam z
dziećmi o patronie? Nie. Przecież wiedzą, kim był i co robił. Zapraszamy tu
czasem ludzi, którzy byli związani z prezydentem. Był pan Duda. Mówił
ciekawie. Co w naszym patronie jest warte naśladowania? Hmm... Nie działalność
polityczna. Raczej dbałość o historię, pamięć. Muzeum Powstania Warszawskiego.
Mam wrażenie, że dzięki patronowi podniósł nam się poziom nauczania. Z
polskiego i historii mamy teraz jeden z najlepszych wyników w powiecie.
Nauczyciel z Chełchów: - Pan pyta
o patrona, a u każdego można znaleźć negatywne cechy. Weźmy Piłsudskiego:
jeździł nago na koniu i mówił, że Polacy to wspaniały naród, tylko ludzie
kurwy. A i tak stawiamy mu pomniki.
8.
Szkoły z Podsarnia i Chełchów są
do siebie podobne: wiejskie podstawówki na przyzwoitym poziomie. Dzieci je
lubią.
Uczniowie z obu placówek odwiedzają
się nawzajem. Ostatnio Lech Kaczyński wygrał z Marią i Lechem Kaczyńskimi w'
piłkę. Motorem szkolnych spotkań jest Antoni Polkowski, wójt Ełku. Kiedyś
oficer LWP i działacz Samoobrony, dziś obrońca dobrego imienia prezydenta. Od
1983 roku do końca komunizmu jako tajny współpracownik był zarejestrowany
przez Wojskowy Służbę Wewnętrzną. O tym, że był TW, pseudonim Różany, sam
poinformował w oświadczeniu lustracyjnym. - Nie będę się dziś wypowiadał, czy
byłem TW, czy nie byłem. Całe życie pracuję
dla Polski. Byłem majorem.
Karol Marchel: - O wójcie można mówić
różne rzeczy, ale o szkoły dba. Jako dyrektor nie mam mu nic do zarzucenia. Bo
stara się, żeby szkoły istniały. Część z nich balansuje na krawędzi, klasy
sześciu, siedmioosobowe, nie ma mowy o wyrównaniu szans. Tutaj jest walka o
przetrwanie. Jak mnie pan spyta o marzenia, to odpowiem tak: żeby nam dzieci nie
ubywało. I może jeszcze sala gimnastyczna, bo nie mamy.
Jedno marzenie Podsarnie i Chełchy
mają wspólne: żeby choć jedna, dwie pamiątki po patronach. Drobiazg, nawet
chusteczka do nosa. Długopis. Coś od pani Marty. Albo prezesa. Może książki?
Albo albumy. No i raz, może dwa razy do roku przydałoby się zainteresowanie
tych, którzy w telewizji tak chętnie wspominają zmarłego prezydenta i jego
małżonkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz