Showman wyróżniony Nagrodą Szczytu Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla idzie
drogą Adama Michnika. Stara się zyskać status nietykalnego
Wszystkie wojny Owsiaka
Wojciech
Wybranowski
Kolejny, już XXII finał Wielkiej
Orkiestry Świątecznej Pomocy organizowanej przez Jerzego Owsiaka ruszy w
najbliższą niedzielę 12 stycznia. Tysiące młodych ludzi wyjdą na ulice,
zbierając do puszek pieniądze „na zakup specjalistycznego sprzętu dla
dziecięcej medycyny ratunkowej i godnej opieki medycznej seniorów".
Pieniądze zebrane podczas finałów WOŚP robią wrażenie. W 2011 r. było to ponad
47 min zł, w 2012 r. - podobnie jak i w 2013 r. - ponad 50 min zł.
Jednak okoliczności, jakie
towarzyszą całej imprezie - telewizyjne i radiowe reklamy czy transmisje w
telewizji publicznej finansowane z pieniędzy
abonentów - budzą wiele wątpliwości. W telewizyjnych zbliżeniach na pierwszy
plan wybija się postać podstarzałego showmana w kolorowych okularach. Dzięki
zręcznemu PR, bliskim związkom z lewicowo-liberalnym salonem i intensywnej
medialnej promocji stał się w Polsce osobą stojącą niemal ponad krytyką i
społeczną kontrolą. Jerzy Owsiak bardzo efektywnie walczy o swoje interesy i
nie toleruje trudnych pytań oraz krytyki, zamykając przeciwnikom usta
procesami.
- Można odnieść wrażenie, że
Owsiak odleciał. Nastąpił u niego proces dość częsty u celebrytów, którzy
zaczynają uważać się za święte krowy. Owsiak też uznaje, że jakakolwiek krytyka
jego osoby jest niedopuszczalna - ocenia w rozmowie z „Do Rzeczy" Łukasz
Warzecha, publicysta m.in. dziennika „Fakt".
Doskonałą pałką do tłumienia krytyki
okazuje się być dla Jerzego Owsiaka niesławny PRL-owski paragraf 212 kk. To
przepis, który pozwala na ściganie z oskarżenia prywatnego za rzekome
zniesławienie. Zdaniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka art. 212 kk ma charakter cenzuro twórczy. Jednak szef WOŚP,
odpowiadając na pytania tygodnikowi „Do Rzeczy", przekonuje, że zarzutów
o tłumienie krytyki się nie obawia.
- Przedziwne pytanie, bo obrona
dobrego imienia przed zniesławianiem i znieważaniem nie ma nic wspólnego z
pozwami w sprawie krytyki. Ta cały czas w różnych miejscach się ukazuje i na
tym polega wolność słowa - każdy ma prawo do swoich opinii. Mówimy tu jednak -
i powtarzam to bardzo wyraźnie - o zniesławianiu oraz oskarżaniu mnie oraz innych
członków fundacji o działania nielegalne - mówi Owsiak.
Na ostre reakcje mogą natknąć się
też dziennikarze. „Całą naszą korespondencję przekazujemy prawnikom, by dobre
imię Fundacji nie zostało naruszone przez demagogię i insynuacje, które od
samego początku odczuwam w Twoich pytaniach.
Jurek” - e-mail o takiej treści
otrzymał niedawno Michał Majewski, dziennikarz śledczy tygodnika „Wprost”,
który pracował nad materiałem dotyczącym finansów firmy Złoty Melon. Spółka
należąca do fundacji WOŚP jest współproducentem Przystanku Woodstock.
- Owsiak zachowuje się dziwnie.
Kiedy słyszy niewygodne pytania,
staje się potwornie napastliwy - mówi Michał Majewski w rozmowie z tygodnikiem
„Do Rzeczy". - Strasznie się nastroszył, gdy pytałem o finanse fundacji WOŚP.
Uważał, że nie mam prawa go o to pytać - stwierdza dziennikarz.
Procesów przeciw redakcjom, które krytycznie recenzowały poczynania
Owsiaka w przeszłości, nie brakowało. Fundacja WOŚP i jej szef pozwali m.in.
„Nasz Dziennik” za to, że w 2004
r., relacjonując organizowany przez Owsiaka Przystanek Woodstock, gazeta pisała o łatwo
dostępnych na imprezie alkoholu i narkotykach.
W 2007 r. sąd umorzył postępowanie, ponieważ uznał, że opinie gazety to oceny
„dopuszczalne w ramach krytyki i wolności słowa". Wymiar sprawiedliwości
był mniej łaskawy dla fundacji Lux Veritatis, właściciela telewizji
Trwam, którą Owsiak pozwał za film „Przystanek Woodstock -
przemilczana prawda", nakazując przeproszenie szefa WOŚP na antenie
telewizji.
LEPIEJ NIE KRYTYKOWAĆ
Sierpień 2002 r. W niewielkich
Żarach koło Zielonej Góry trwa ósmy Przystanek Woodstock, festiwal
rockowy organizowany przez Jerzego Owsiaka. Przyjeżdżają dziesiątki tysięcy
młodych ludzi. Na polu namiotowym są też dziennikarze „Naszego Dziennika".
Piszą o tym, co widzą: młodych dziewczynach sprzedających się za butelkę wina,
marihuanie i cięższych narkotykach, łowach sekty Hare Kriszna,
przemocy i zadymach. Krytyka wywołuje furię Owsiaka. Na specjalnie
zorganizowanej następnego dnia konferencji prasowej Owsiak krzyczy, by ci
dziennikarze „wypierd... z jego imprezy".
Szybko okazało się też wówczas, że problemy z prezentowaniem własnych
opinii mają także księża świadczący posługę kapłańską na Przystanku Jezus
towarzyszącym Woodstockowi. Pewnie z powodu krytyki i współpracy z negatywnie
oceniającymi poczynania Owsiaka mediami. W kolejnym roku, tuż przed startem
Przystanku Woodstock,
showman ogłosił, że na jego imprezie miejsca
dla Przystanku Jezus nie ma.
„Wcale się nie obrażam! Po prostu
nie chcę mieć konfliktu, więc dmucham na zimne i mówię wam »do widzenia«. Bo
przecież to nie jest tylko jeden film, ale zmasowany atak: gazety, filmy,
rekolekcje" - tłumaczył w 2013 r. w wywiadzie opublikowanym przez
„Tygodnik Powszechny".
Katolicki Przystanek Jezus wrócił jako impreza towarzysząca
Woodstockowi, ale już na warunkach podyktowanych przez lidera WOŚP. W 2013 r.
kapłani obecni na polu namiotowym w Kostrzynie nad Odrą nosili plakietki: „Zakaz
rozmów z mediami".
Rok później Owsiak ostentacyjnie
wyrzucił z Przystanku Woodstock dziennikarzy życzliwie
relacjonującej imprezę stacji TVN. Dlaczego? Ponieważ jeden z nich
zobaczył i ujawnił, jak za sceną, w zamkniętej dla publiczności strefie, ochroniarze
bili młodego mężczyznę. Dziennikarz interweniował i sam oberwał.
Idol pokolenia III RP boi się nie tylko krytyki, ale także pytań. Przed
kilkoma tygodniami, podczas zorganizowanej przez siebie konferencji prasowej,
na której prezentował plany Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, brutalnie
zareagował na dociekania reportera telewizji Republika, który pytał o wydatki
fundacji i dokumentujące je faktury. Reporterowi stacji wyrwano kabel od
mikrofonu, uniemożliwiając dalsze nagrywanie.
Jednak na tym się nie skończyło. Jerzy Owsiak nagrał na swoim wideoblogu
specjalne przesłanie do swoich sympatyków.
„Jeżeli gdziekolwiek spotkacie
telewizję Republikę, gońcie dziadygów. To zła telewizja, kolejna, która sączy
tylko nienawiść" - nawoływał szef WOŚP.
NA RZECZ WŁASNEGO EGO
- Nigdy nie czułem się pupilem
jakiejkolwiek władzy, bo proszę pamiętać, że Orkiestra gra 22 lata i w tym
czasie w Polsce rządziły już wszystkie opcje i nigdy żadna ani specjalnie nie
przeszkadzała, ani specjalnie nie faworyzowała. Pierwsze finały miały w
telewizji siedem godzin emisji. Dzisiaj jest to pięć godzin programu na żywo i
od kilku lat fundacja „przyprowadza” reklamodawców, w ten sposób pokrywając
wszystkie wydatki Telewizji Polskiej związane z finałem - mówi Jerzy Owsiak.
W rzeczywistości jednak równie mocno i skutecznie co z krytyką szef WOŚP
potrafi walczyć w obronie własnych interesów. Zawsze na szali obok siebie
stawia „ja” i „dobro dzieci". Ten argument to straszak dla tych, którzy
życzeń szefa WOŚP nie spełniają.
O tym, jak skutecznie i bezwzględnie, wykorzystując poparcie społeczne,
które zdobył dzięki WOŚP, potrafi zabiegać Jerzy Owsiak, niejednokrotnie
przekonały się właśnie władze telewizji publicznej.
W 2009 r. zdecydowały, że
transmisja XVII finału WOŚP w TVP2 zostanie ograniczona
O 42 minuty.
- Moim zdaniem czas transmisji
WOŚP był nieracjonalny, zbyt długi, sama transmisja była zaś nużąca, na czym
WOŚP traciła, a nie zyskiwała. Zaproponowałem panu Owsiakowi, by trochę tę
relację sformatować i uatrakcyjnić za cenę niewielkiego skrótu transmisji, a
on potraktował to jako atak na siebie - opowiada w rozmowie z „Do Rzeczy"
Wojciech Pawlak, były dyrektor TVP2.
W odpowiedzi TVP
otrzymała od Owsiaka mocne uderzenie. Na
specjalnie zwołanej konferencji prasowej szef WOŚP zaprezentował niemal
histeryczny atak furii. Krzyczał, że niszczy się piękne dzieło, że jest
szykanowany. Wygrał. Pod presją opinii publicznej władze TVP poinformowały, że wydłużają czas transmisji finału na
antenie TVP2 o około 40 minut.
Do podobnej sytuacji doszło w
lipcu następnego roku, gdy telewizja publiczna prowadząca wspólnie z Caritasem
SMS- -ową akcję na rzecz powodzian nie odpowiedziała na żądanie wypromowania
akcji Owsiaka „Stop powodzi". W odpowiedzi rozwścieczony showman wystosował apel do Polaków, by nie płacili abonamentu na
rzecz telewizji, bo ta - jak argumentował - nie realizuje swoich podstawowych
działań.
- TVP nie jest telewizją pana Owsiaka, tylko publiczną, która
włożyła w jego imprezę dziesiątki milionów złotych. Taką agresją, wymuszaniem
pan Owsiak tylko szkodzi sprawie - uważa Wojciech Pawlak.
Sprawie wsparcia dla potrzebujących zapewne Owsiak awanturami i tłumieniem
krytyki się nie przysługuje, ale daje czytelny dowód na to, że umiejętnie
wykorzystując presję podburzonej przez siebie opinii publicznej, potrafi być
piekielnie groźnym i niewygodnym przeciwnikiem. A to dobry straszak. Na
początku 2013 r. doszło do tragedii. Zaledwie 2,5-letnia dziewczynka ze wsi
Kurabka zmarła na OIOM-ie szpitala w Łodzi po tym, jak rodzicom dziecka kolejni
pracownicy służby zdrowia z placówek w Skierniewicach odmawiali udzielenia
pomocy. Wówczas Owsiak wydał utrzymane w dramatycznym tonie oświadczenie,
informując, że on i jego fundacja wycofają się ze zbiórek na rzecz szpitali
pediatrycznych. Społeczeństwo zawrzało. Na reakcję resortu nie trzeba było
długo czekać. Już 6 marca 2013 r. Owsiak na konferencji prasowej triumfalnie
ogłosił, że powołano grupę roboczą złożoną z pracowników fundacji WOŚP i ministerstwa
mających przygotować program szkoleń dla dyspozytorów karetek.
NADMINISTER
Przed kilkoma dniami Owsiak znów
alarmował, że przygotowany przez jego fundację „Podręcznik WOŚP z instrukcjami
dla dyspozytorów pogotowia" nie został jeszcze wdrożony jako obowiązkowy
wydany przez resort. „Piszmy e-maile do ministra” -
nawoływał. I znów podziałało.
- Patrzymy na ten problem z optymizmem.
Jesteśmy po wielu spotkaniach
trzeba przyznać, że Ministerstwo
Zdrowia znalazło na to czas, a także oddelegowało profesjonalistów, a następnie
opracowało rozporządzenie w sprawie nowych zasad pracy dyspozytorów medycznych.
Wraz ze środowiskiem ratowników medycznych w dniu 16 grudnia wypracowano
ostateczny tekst rozporządzenia - poinformował nas Jerzy Owsiak.
Wygląda na to, że oczekiwania szefa
fundacji WOŚP zostały spełnione, bo jeden z punktów rozporządzenia mówi o tym,
że dyspozytorzy medyczni mają obowiązek posiłkowania się algorytmem, czyli
zbiorem pytań wspomagających podjęcie decyzji o wysłaniu lub odmowie wysłania
karetki. Taki podręcznik z algorytmem pytań pod auspicjami fundacji został przygotowany
przez wydawnictwo Medycyna Praktyczna z Krakowa i ma – bezpłatnie
trafić do stacji pogotowia
ratunkowego. Nowe zasady będą obowiązywały od 1 lipca, wcześniej fundacja WOŚP
zorganizuje cykl konferencji i szkoleń dla dyspozytorów.
Nie sposób nie zauważyć, że mocnym atutem w
wojnach toczonych przez Owsiaka stała się jego użyteczność dla polityków
lewicowo-liberalnego skrzydła. Jego ataki i filipiki wsparte pozycją
„autorytetu społecznego" czynią go silnym sojusznikiem.
- Nie mogę
słuchać tej trucizny nienawiści, która jest z tych komunikatów pana
Macierewicza i jego ekipy [...]. Niech mnie pan Macierewicz nie łapie za łeb i
nie każe machać, tak jak chce. [...] Po raz kolejny przegraliśmy z idiotyzmem,
z nienawiścią, z taką manią, żeby nas wszystkich zatruć. Panie Macierewicz,
zostaw nas pan wszystkich k...a w spokoju! - krzyczy Jerzy Owsiak w nagraniu,
które w październiku zamieścił na swoim blogu. Mocne słowa zostały szybko
podchwycone przez media. Przez trzy kolejne dni lider WOŚP był w centrum
zainteresowania mediów.
IDOL POŻYTECZNY DLA WŁADZY
Mocne słowa
twórcy Przystanku Woodstock padły w chwili, gdy rząd Tuska kolejny raz borykał się z
poważnym kryzysem związanym z „aferą zegarkową" i coraz szybciej postępującą
utratą zaufania publicznego.
- Wypowiedź
Owsiaka nie pojawiła się tak znienacka, trwał przecież wielodniowy spektakl
obraźliwych wypowiedzi różnych osób, celebrytów deprecjonujących naukowców
uczestniczących w konferencji smoleńskiej. Owsiak wpisał się w ten atak - mówi
tygodnikowi „Do Rzeczy" Małgorzata Wassermann.
Szef WOŚP dołączył też do grona celebrytów
i polityków centrolewu, połączonych w akcie gniewu z powodu „krycia przez Kościół pedofilii". Gdy w październiku
rozpaczliwie próbujący dać odpór
atakom na Kościół abp Józef Michalik powiedział, że jedną z przyczyn zachowań
pedofilskich obok rozpadu małżeństw i braku miłości w rodzinach może być
promocja ideologii gender, Owsiak zareagował natychmiast.
- Jeśli ktoś
mówi coś takiego wykształconym Polakom w XXI w., to leży to w sferze guseł lub
kompletnej niewiedzy. Bardzo niebezpieczne jest takie mówienie, bo to zamyka
drogę wiarygodności, a tego Kościół bardzo potrzebuje - stwierdził
autorytatywnie lider fundacji WOŚP.
W 2007 r. w
wywiadzie dla tygodnika „Przekrój" ostro skrytykował prezydenta Lecha
Kaczyńskiego, nazywając go „prezydentem, który uciekł od narodu".
Dwa lata później Owsiak wystąpił w obronie
Lecha Wałęsy. „Jakby co, mogę przyłożyć z baśki, czyli trzy razy mocno po
pysku" - mówił po ukazaniu się książek Sławomira Cenckiewicza i Piotra
Gontarczyka. Jakby tego było mało, w wywiadzie dla TVN24 wzywał do spalenia teczek SB. „Jeśli
te sprawy się nie wyjaśniły przez 20 lat, to nie wyjaśnią się przez kolejne
200" - mówił lider WOŚP.
A lewicowo-liberalna polityka szeroką falą
wlała się na pole namiotowe organizowanego przez Owsiaka Przystanku Woodstock w Kostrzynie, gdzie na spotkania z
młodzieżą w ostatnich latach zaproszono m.in. Kubę Wojewódzkiego, Tomasza Lisa,
Piotra
Najsztuba, Monikę Olejnik, Tadeusza Mazowieckiego, Lecha Wałęsę, Jerzego Buzka,
Leszka Balcerowicza i Marka Belkę.
Coraz
bardziej spada maska sztucznie budowanej apolityczności Jurka Owsiaka. Widać,
że jest zaangażowany po jednej ze stron konfliktu politycznego, światopoglądowego.
Dobrze, że to złudzenie apolityczności się rozwiewa, ale to może być koniec
Owsiaka - konkluduje Łukasz Warzecha..
DoRzeczy
Szykję się nowa wojna Owsiakowo- TVP.
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie, jak dyspozytor zastosuje procedury określone przez Owsiaka zamiast obowiązującej procedury ustalonej przez resort zdrowia i coś pójdzie nie tak.
OdpowiedzUsuńProkurator będzie musiał wyciągnąć wobec dyspozytora konsekwencje karne.
Może jednak lepiej niech Owsiak zbiera pieniądze, a Minister Zdrowia ustala procedury ratownicze...
Życie ludzkie jest wartością nadrzędną i wszelkie zasady postępowania winny być skonsultowane, dogłębnie przemyślane i wprowadzane wyłącznie przez wysoko kwalifikowanych, posiadających duże doświadczenie specjalistów medycyny ratunkowej i organizacji akcji ratunkowych.
To nie ta prywatna fundacja powinna regulować i wprowadzać procedury postępowania ratownictwa medycznego (zwłaszcza, że organizacja akcji ratunkowych nie jest przedmiotem jej codziennej działalności), lecz Minister Zdrowia. Nieodpowiedzialne i nieprzemyślane w pełni, pochopne działanie może, w tej dziedzinie, spowodować wręcz tragiczne skutki.