MAREK KOCHAN, MEDIALNY TRENER JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO, TO NAJDROŻSZY CZŁOWIEK W BRANŻY. ZA JEGO SZKOLENIA DLA PREZESA I WIERCHUSZKI PIS PARTIA PŁACI SETKAMI TYSIĘCY ZŁOTYCH.
ANDRZEJ
STANKIEWICZ, PIOTR ŚMIŁOWICZ
Kamera
jest skierowana wprost na Kaczyńskiego. Prezes PiS ma na sobie starannie
dobrany garnitur i niezłe buty, niesforne zazwyczaj włosy są starannie
ułożone. Medialny trener Kaczyńskiego zza kamery udaje dziennikarza, pewnie z
wrogiej telewizji, bo nieustannie prowokuje. Chodzi o to, żeby na nagraniu
uwiecznić momenty, kiedy lidera PiS ponoszą emocje i traci nad sobą kontrolę.
Usiądą nad tym potem we dwóch, żeby omówić błędy, które popełnił Kaczyński.
Liderowi PiS trudno jednak
wykrzesać z siebie emocje, które wzbierają w nim podczas prawdziwych rozmów z
dziennikarzami - co kończy się kolejnymi
wpadkami i przegrywanymi taśmowo wyborami. Bo Kaczyński nie potrafi uznać tego
trenera za wroga. Za bardzo go polubił. Może już nawet jest od niego trochę
uzależniony?
Technik od
manipulacji
Marek Kochan nie lubi rozgłosu.
W tej branży dyskrecja to podstawa. Na pierwszy rzut oka jest typem pisarza intelektualisty. Młody, niedawno przekroczył czterdziestkę, ma na swoim koncie powieści, opowiadania i dramaty. Pisanie go naprawdę kręci - zaraz biegnie na spotkanie z reżyserem, który chce wystawić jego sztukę!
Jednak ów pisarski entuzjazm to
tylko jedna z twarzy Kochana. Od kilku lat w
ścisłej tajemnicy Kochan prowadzi szkolenia medialne dla Jarosława
Kaczyńskiego. Uczy go zachowania przed kamerą, gestów, retorycznych sztuczek.
Buduje lidera, który ma wreszcie przełamać swoją polityczna impotencję i
powrócić do władzy. Jest jak dewizowy trener wynajęty po to, aby wywalczyć
awans do ekstraklasy.
Bo Kochan to nie tylko pisarz. To
jeden z najlepszych w kraju speców od technik manipulacyjnych, mistrz perswazji
i kreowania publicznego wizerunku - to jego druga twarz. Uczy retoryki w
Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego i lubuje się w
testowaniu swoich sztuczek na nieświadomych niczego studentach.
- Jestem aktywny jako ekspert na
rynku: doradzam i prowadzę szkolenia, głównie dla biznesu.
Zdarza mi się pracować dla polityków,
lecz to drobny ułamek mojej aktywności. Od dekady większość czasu poświęcam na
pisanie i pracę na uniwersytecie - przekonuje Kochan.
Jest kilka stałych wątków w jego
pisarstwie. Współczesne relacje międzyludzkie w dużych miastach, odmierzane
promocjami w hipermarketach. Kryzys męskości i nowoczesne stosunki
męsko-damskie. Sporo dosadnej erotyki, w której faceci są kociakami swoich
dam. Na pierwszy rzut oka nic z tego nie pasuje do PiS. Jednak wbrew pozorom
Kochan i PiS pasują do siebie jak ulał. - Cenię pana Jarosława Kaczyńskiego
zarówno za przenikliwe diagnozy polityczne, jak i za osobisty urok oraz
poczucie humoru - deklaruje Kochan.
- Czyli pan z nim pracuje?
- Nie mam nic do powiedzenia na
ten temat.
„Drażni końcówką języka
wiązadeł- ko myśliwskie Kociaka, ach, jakie to przyjemne, ach, ach, ach,
wzdycha Kociak, chyba już tego nie wytrzyma, wtedy Marylka przerywa, rób
jeszcze, jeszcze, on skamle, Marylka nie, teraz szampana, mówi, bym się napiła,
jest w barku, przynieś, kieliszki, wiesz gdzie, on oddycha głęboko, ona
wraca, nalewa mu i sobie, mniam, mniam, takie zimne picie na czczo, bąbelki ich
kołyszą, dalej, jeszcze, łapie Kociak Marylkę za kłąb włosów na potylicy, ona
wyrywa mu się, odbiega w kąt sypialni, staje na czworakach, dupką kręci, wabi,
nuże, Kociaku, jazda dosiądź mnie, dżygicie”.
Z Kochanem rozmawiamy w czwartek.
Mówi o prorosyjskich powiązaniach ludzi z prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa
Narodowego. O posłance Platformy Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, która chce
zwalczania mowy nienawiści, ale uznaje, że wystąpienia jej kolegi partyjnego
Stefana Niesiołowskiego mową nienawiści nie są. Dzień
później Jarosław Kaczyński jest na
Uniwersytecie Zielonogórskim.
- Już pani Kidawa-Błońska nam to
dobrze wytłumaczyła. Nienawiści w mowie Niesiołowskiego nie ma, jest w tym, co
mówi PiS - mówi.
I jeszcze: - W Biurze Bezpieczeństwa
Narodowego powstał dokument, w którym czarno na białym stoi, że to Rosja jest
gwarantem naszego bezpieczeństwa.
Trener dla zaufanych
Nasi rozmówcy z otoczenia
Kaczyńskiego uważają, że on i Kochan nawzajem się inspirują, przejmują swoje
argumenty, upodabnia się ich język. - Kaczyński lubi takich ludzi jak Kochan,
bo nie ma ich w swoim otoczeniu zbyt wielu. Inteligentny, oczytany, można z nim
porozmawiać o historii, filozofii czy literaturze - opowiada jeden z posłów,
których Kochan szkolił na polecenie Kaczyńskiego.
Bo prezes PiS dzieli się Kochanem
z najbliższymi ludźmi. Według naszych szacunków przeszkolonych przez Kochana
zostało 20-30 posłów i europosłów PiS. – Chodziło
o wyszkolenie twarzy telewizyjnych
PiS - tłumaczy skarbnik partii Stanisław Kostrzewski. Przed Smoleńskiem
planowano, że Kochan pomoże Lechowi Kaczyńskiemu w reelekcji.
Prezes PiS zaangażował Kochana
także do najtrudniejszej misji ostatnich miesięcy - wniosku o powołanie prof. Piotra Glińskiego na „technicznego premiera”. Prof. Piotr Gliński potwierdza, że miał szkolenia z Markiem
Kochanem - w sumie trwały przez kilka dni. - Obaj nie mieliśmy zbyt wiele
czasu - zaznacza. Z naszych informacji wynika jednak, że powód był inny: panowie
nie przypadli sobie do gustu.
Wszystkie projekty Kochana dla PiS
są przeprowadzane za pośrednictwem firmy Bogdan Szczesiak Studio PR. Firma
działała początkowo pod szyldem Studio BMJ Szkoła Macieja Orłosia, bo była
założona przez Szczesiaka i popularnego prezentera „Teleexpressu”.
Szczesiak to były aktor, znany z
epizodycznych ról w takich filmach i serialach, jak: „Rozmowy kontrolowane”,
„Człowiek z...”, „Modrzejewska”, „Zmiennicy”, „Ekstradycja” czy z „Out of Reach” - kręconego w Polsce filmu z gwiazdorem kina akcji Stevenem Seagalem, gdzie zagrał rosyjskiego konsula. - Mam jak
najlepsze zdanie o umiejętnościach zawodowych Marka, ale mówienie o
szczegółach byłoby zdradzaniem tajemnic zawodowych - oświadczył nam Szczesiak.
Według naszych rozmówców zdarza im się pracować w duecie.
- Kochan zajmuje się bardziej językiem
i sztuczkami retorycznymi, a Szczesiak elementami aktorskimi wystąpień -
tłumaczy polityk szkolony przez obu trenerów.
O pieniądzach, które Studio PR
zarobiło na PiS w ostatnich latach, krążą legendy, że to miliony. Może być w
tym dużo prawdy. Według ustaleń „Wprost” w sprawozdaniu finansowym za 2012 r.,
które partia Kaczyńskiego wyśle za kilka miesięcy do Państwowej Komisji Wyborczej,
znajdą się co najmniej trzy faktury za szkolenia prowadzone przez Kochana.
Tylko za półtora miesiąca pracy - od początku sierpnia do połowy września -
PiS zapłacił mu ponad 214 tys. zł! To honorarium za - jak mówi się w partii - „Projekt Gliński”.
Przy takich stawkach Kochan może
sobie pozwolić na tworzenie nieszablonowej literatury.
„Wysunął żolądź i delikatnie posmarował
czubek członka. Nie można było dać tego zbyt wiele. W małej ilości maść przynosiła lekkie uwrażliwienie,
które ułatwiało erekcję, wywołując ją przy najlżejszym dotyku. Gdyby maści
było więcej, po paru godzinach członek zacząłby go palić jak polany wrzątkiem
(...). Był zawodowcem. I dlatego musiał być stuprocentowo pewny swojej
skuteczności. Co by było, gdyby mu nie stanął?”.
Kochan przeszedł długą polityczną
drogę - od Adama Michnika do Jarosława Kaczyńskiego. Jeszcze jako student
publikował w tworzącej się w 1989 r. „Gazecie Wyborczej”.
Dziś nie zostawia na swoim dawnym
środowisku suchej nitki. - Od lat dużo czytam, analizuję media i rzeczywistość, rozmyślam. I ewoluuję. Na początku drugiej
połowy lat 90. zacząłem odchodzić od dominującego, obowiązującego sposobu
myślenia na temat polskiej transformacji - mówi.
Politycy prawicy pamiętają, że
Kochan po raz pierwszy zaczął się pojawiać w Sejmie w czasach rządów Akcji
Wyborczej Solidarność, czyli pod koniec lat 90. - Oferował szkolenia, ale wtedy
marketing polityczny dopiero raczkował i nie było zbyt wielu chętnych -
wspomina były poseł AWS. W latach 90. Kochan działał też na rynku badań
marketingowych, był współwłaścicielem firmy ARC Rynek i
Opinia.
Przy PiS Kochan pojawił się na
przełomie 2008 i 2009 r., kiedy partia rozpaczliwie szukała sposobu na zmianę
wizerunku i powrót do władzy. Wówczas po raz pierwszy Jarosław Kaczyński
przeszedł swoją popularną potem metamorfozę i zaczął pozować na miłego starszego
pana. To właśnie Kochan był zwolennikiem zmiany wizerunku. Od tego czasu był
przy Kaczyńskim praktycznie zawsze, gdy prezes PiS łagodniał. - Nadmierne
wyostrzanie retoryki może powodować utratę elektoratu - mówi nam.
Według informacji „Wprost” Kochan
pracował przy kampanii prezydenckiej Kaczyńskiego w 2010 r.
- Wraz ze Szczesiakiem zaprezentowali
badania, z których wynikało, że Jarosław nie powinien poruszać tematu
Smoleńska, że powinien trzymać się daleko od Rydzyka i być koncyliacyjny. I on
się dostosował
- opowiada członek sztabu. To również
Kochan miał przygotowywać Kaczyńskiego do pierwszej debaty z Bronisławem
Komorowskim - tej, która zakończyła się zwycięstwem Komorowskiego. Do drugiej
debaty Kaczyńskiego przygotowywał już inny zespół - przede wszystkim Jacek
Kurski, a także Adam Bielan i Michał Kamiński. Lider PiS wypadł lepiej, a
Kochan po debacie wystąpił w TVN 24 jako niezależny ekspert.
Kochan testuje na Kaczyńskim tzw.
taktykę Gandhiego - lider PiS ma emanować spokojem, nie wdawać się w ostre
spory, a wtedy ludzie zobaczą w nim siłę i rację. Tyle że pod tym względem
praca dla PiS to pasmo zawodowych porażek Kochana. Bo ilekroć „treser” wtłoczy
Kaczyńskiego do marketingowej klatki, lider PiS prędzej czy później się
uwalnia, kąsając przy tym na prawo i lewo.
„Dobrze, możesz sobie obwiązać
paskiem. Kociak patrzy pytająco. Jak koń ogon, tłumaczy Helenka. Kociak
oplata przyrodzenie pętlą paska, resztę owija sobie wokół bioder
i zawiązuje na mały ciasny
supeł, po czym, ponaglany gestem, znów zaczyna podrygiwać. Mimo wszystko, a
może właśnie dlatego bardziej, jego męskość sztywnieje, napina się, kiwa”.
Kochan ma duże literackie ambicje.
Za dramat „Argo” dostał w 2006 r. nagrodę publiczności na międzynarodowym
festiwalu w Heidelbergu. Inny jego dramat „Holyfood” został wyróżniony podczas
IV Tygodnia Sztuk Odważnych. Napisał też opowiadanie do zbioru tekstów o
chorych na AIDS „Trafieni”. Ostatni sukces to wydany rok temu zbiór opowiadań
o stolicy„Mówi Warszawa”, do którego
zaprosił 21 autorów o rozmaitej politycznej i światopoglądowej proweniencji.
Najbardziej znaną jego prozą jest jednak zbiór opowiadań „Plac zabaw”
poświęcony relacjom damsko-męskim.
„Monti, najpierw Monti, niech
pan ją zamknie w łazience, bo będzie
gryzła, szepcze właścicielka suczki, wkładając Kociakowi rękę w spodnie. Kociak
zamyka Monti w łazience, potem słychać stamtąd jej popiskiwania. Pani Monti
też piszczy, mówi: aj, aj, aj, trzymając się słupa w sypialni Kociaka, patrzą
oboje w lustro na drzwiach szafy, pani Monti opiera o słup głowę, chwyta
stojącego za nią Kociaka za pośladki, wbija w nie dłonie z długimi, ostrymi
paznokciami”.
Donald Tusk, czyli kapitan Żbik
W swoich książkach Kochan nie pisze
o polityce. Ale rozmowa z nim to wykład ideologii PiS z intelektualną i
naukową podbudową. - Pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego był dla mnie
ważnym momentem. W Krakowie zrozumiałem, jak wiele łączy mnie ze wszystkimi
ludźmi, którzy tam przyjechali z całej Polski, bo tak jak ja czuli taką
wewnętrzną potrzebę. Ostatecznie wyparowały mi z głowy trujące postkolonialne
opary, które wdychałem od 1989 r. - mówi.
Na prawicowych forach zasłynął
swoimi występami w programach TVN 24, gdzie wykłócał się z publicystami
tej stacji o Kaczyńskiego
- Tuska. - Tak zwane elity III RP
są w pewnej części uwikłane w komunizm - mówi Kochan. - Ci, którzy dogadywali
się z Kiszczakiem i Jaruzelskim w Magdalence, w pewnym sensie nadal są u
władzy. Nie udało się zlustrować wymiaru sprawiedliwości, mediów, świata
nauki. Za te zaniedbania płacimy wysoką cenę. Utrudnia to zbudowanie dobrego
polskiego państwa: efektywnego i etycznego.
O rządach Platformy mówi podobnie
jak Kaczyński: - Żyjemy w czasach zbiorowej hipnozy. Wiadomo, że coś było na
wraku tupolewa, ale mamy być pewni, że zamachu nie było. Istnieje wiele
przesłanek przemawiających za tym, że tak zwany terrorysta Brunon K. to
ustawka wygenerowana przez władzę lub ABW, ale mamy się go naprawdę bać. Media dokonują masowego prania
mózgów. Część ludzi jest na to odpornych, większość - najwyraźniej nie.
i podobnie jak Kaczyński sugeruje, że ma tajną wiedzę na temat zakładania PO przez służby
specjalne. Twierdzi, że posiadł ją, kiedy rozpracowywał techniki manipulacyjne
zastosowane w przedwyborczym komiksie PO w 2001 r. Napisał na ten temat esej, w
którym porównał go do popularnych w PRL propagandowych komiksów o dzielnym milicjancie kapitanie Żbiku.
W swojej twórczości Kochan lubi sięgać po efektowne
porównania.
„Na chwilę opuściła wzrok i
ujrzała kociakowego kutasa, naprężonego, sterczącego jak rakieta SS-20 z
głowicą nuklearną, pomalowaną na czerwono, skojarzenie było porażająco trafne,
kąt nachylenia prawie taki sam”.
Nasi rozmówcy uważają, że Kochan
przestał już być chłodnym profesjonalistą szkolącym Kaczyńskiego. Stał się jego wyznawcą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz