środa, 15 stycznia 2014

Niewidzialna rodzina Jarosława Gowina




Dwójka szuka swego miejsca w świecie pod skrzydłami krewnych i znajomych ojca. Trzecie dziecko Jarosława Gowina ciągnie do polityki - ale z bardziej radykalnej strony.

WOJCIECH CIEŚLA

Ze sceny ustawionej w hali war­szawskich targów Expo padają wielkie słowa. Do mikrofonu podchodzą kolejni politycy. Atmosfera świę­ta i rozbudzonych nadziei. Jest początek grudnia 2013 r., prezentacja nowej partii Jarosława Gowina Polska Razem. Moment, w którym politycy ocieplają swój wizeru­nek. Poseł John Godson chwyta mikro­fon: - Chciałbym zaprosić na scenę dwie piękne kobiety, źródła mojej dumy - mówi wzruszony.

Deborah i Sarah Godson śpiewają kawa­łek Leonarda Cohena „Hallelujah”. Świet­ny strzał - dostają brawa, o ich występie wkrótce mówi cała Polska. Rodziny lide­ra, Jarosława Gowina, nikt nie zaprasza na scenę.
Krakowski dziennikarz, znajomy Gów­na: - Rodzina Jarka jest niewidzialna. Żona tylko raz udzieliła dużego wywiadu, wyzna­ła otwarcie, że głosuje na Kaczyńskiego, że Lech był jej prezydentem. Go win schował ją i troje dorosłych dzieci w cieniu, pod żad­nym pozorem nie wystawia ich na światła reflektorów. To jego stary idealizm, kilka lat temu był takim idealistą - uznał, że nie bę­dzie pajacował z córką przed kamerami jak, nie przymierzając, Tusk. Teraz jest liderem własnej partii, ale czy to coś zmienia w jego podejściu? Sam się pan przekona.

Hasło „rodzina” jest jednym z głównych (poza pracą, wolnością, tradycją i solidar­nością) haseł kampanii partii Gowina.
Na swojej stronie internetowej poseł Gowin jest kolejno redaktorem, rektorem
i politykiem. Przedstawia się zabawnie i Z werwą. Dowiadujemy się, że w młodości ćwiczył silną wolę w sporcie („Jako bram­karz musiałem ćwiczyć koncentrację i prze­łamywać strach, aby do ostatniej chwili wytrzymać lęk przed mocnym uderzeniem piłki”). O rodzinie zaledwie jedno zdanie: „Urodziłem się 4 grudnia 1961 roku w Kra­kowie, gdzie mieszkam z żoną, trójką dzie­ci i wnukiem”. Dzieci polityka są od dawna dorosłe, ale Gowin strzeże ich wizerunku z żelazną konsekwencją - w agencjach fo­tograficznych ze świecą szukać zdjęcia, na którym występowałby z żoną i dziećmi. In­formacji o tym, czym się zajmują lub przy­najmniej jak mają na imię, nie ujawnia. Latem 2013 r. w czasie czatu internetowego jeden jedyny raz napomknął o synu - zwo­lenniku ruchu narodowego.
Krakowski dziennikarz, znajomy Gowi­na, wzrusza ramionami: - Co robią jego dzieci? Do niedawna wszyscy studiowali. Do niedawna wszystkim finansowo poma­gał Jarek. Ale gdzie ich znaleźć? Nie mam pojęcia.

Pierwsza kadencja rządów PO. Krakowski dziennikarz pyta Gowina, czy gdyby na­darzyła się okazja, to zostałby premierem? Gowin odpowiada: najwyższe stanowiska nie wchodzą w7 rachubę, bo żona nie chce występować publicznie.
Dziś nie wyklucza możliwości premierowania, ale jego żona wciąż unika publicz­nych wystąpień.
Anna Gowin, tłumaczka angielskiego, z wywiadu dla „Polska The Times” z 2011 r.:
 „To nie jest tak, że ja męża atakuję pytania­mi o politykę. Nie jestem głodna tej wiedzy, a Jarek jest skryty. Nasze światy są w du­żej mierze równolegle. I tak powinno być. Mamy bardzo różne usposobienia, środo­wiska, w których żyjemy”.
Choć z przyszłym mężem chodzi do jed­nej szkoły w jaśle, a ich rodzice są znajo­mymi, mijają się na korytarzu. Poznają się dopiero w czasie studiów - ona studiuje w Poznaniu, Jarosław w Krakowie. Biorą ślub krótko przed magisterką. „Kiedy mi się oświadczał, powiedział, że dwie naj­ważniejsze rzeczy w jego życiu to filozo­fia i polityka. Wcale nie jestem pewna, czy w tej kolejności. I powiedział jeszcze, że to ważniejsze ode mnie” - opowiada Anna w wywiadzie.
Jak wyznaje - marzy wtedy, żeby mieć siedmioro dzieci, wymyśla dla wszystkich imiona. Rodzi troje. Zajmuje się domem. Zdarza jej się tłumaczyć, np. Norma­na Daviesa dla wydawnictwa Znak, ale z czasem rzu­ca życie zawo­dowe.
W dużym wywiadzie, którego udzieliła kilka lat temu o podrastających dzieciach mówi: „Potrafią być bezczelni, ranić tym, co mówią. (...) Dzieci mają pretensje, krytyczne uwagi, które 'wygłasza­ją w sposób świadczący, że je bardzo asertyw­nie wychowaliśmy. O ile Jarkowi wszystkiego nie mówią, to wobec mnie nie wykazują żadne­go obciachu”.

Pachnący biznes
Krakowski dziennikarz, znajomy Gowina:
- Najstarszym dzieckiem Jarosława i Anny jest Zbigniew. Światopogląd? Pewnie blisko ojca, wiem, że wspiera! pomysł Polski Razem. Jak jest dziś - nie wiem, ale do niedawna wszystkie dzie­ci zgodnie głosowały na Jarosława. Było śmiesz­nie, bo wnuczek Alan zapytał za którymś razem:
- No dobra, a kiedy dziadek zagłosuje na nas? Zbigniew Gowin ma 26 lat i dobrze rozkrę­cony biznes - to pralnia w dobrej dzielnicy Kra­kowa, na ulicy Królowej Jadwigi. Najstarszy syn Gowina prowadzi ją od kilku miesięcy, rekla­muje swoje usługi w sieci i na Facebooku. „Nic
używamy rakotwórczego cztcrochłoroctylenu, który jest wykorzystywany w pral­niach chemicznych (także tych z dopiskiem „ekolo­giczna”). (...) Pierze­my czyściej, taniej i szybciej, nie nisz­cząc środowiska”
- zachwala strona internetowa Ecopralni. Ceny przy­stępne - koszula 14 złotych, bezrękawnik 20, kurtka puchowa 45. W usługach spe­cjalnych pranie flagi - od 8 do 40 złotych.
Pralnia nie jest duża, mieści się w handlo­wych pawilonach, wśród drobnych skle­pików, ale stoi za nią nie byle kto. Zbigniew Gowin w pralni jest zaledwie wicepreze­sem, a udziałow­cem i formalnym szefem jest kra­kowski biznes­men Jan Smela - z majątkiem wartym ok. 300 min zł spokojnie załapuje się do rankingów stu najbogatszych Polaków.

Bo lubię ekologię
Smela to właściciel firmy Ericpol, dużej firmy z sektora IT. Po co człowiekowi z li­sty stu najbogatszych Polaków inwestycja w pralnię syna polityka?
W okolicach Nowego Roku prezes Ericpolu był nieosiągalny, za pośrednictwem jego rzecznika otrzymałem taką odpowiedź: „Z Gowinam i pozostajemy w związkach ro­dzinnych i wszelkie łączące nas relacje mają naturę prywatną. Jeżeli chodzi o »wiceprezesurę«, o którą Pan pyta, dzieci przyszły do mnie z pomysłem zrobienia ekologicznej pralni, w której benzyna została zastąpiona nieszkodliwymi dla środowiska substancja­mi. Lubię ekologię i nie lubię ubrań o za­pachu benzyny, pomysł mi się spodobał. To pierwsza taka inicjatywa w Krakowie oparta na całkowicie ekologicznej techno­logii. Wspólnie założyliśmy spółkę i teraz syn Jarka jest wiceprezesem w czterooso­bowej firmie: pracuje za ladą, pierze, roz­wozi pranie i dba, by klienci otrzymywali czyste i wyprasowane koszule, garsonki, fi­ranki i zasłony. To dobra szkoła dla młode­go człowieka, wiele się naucz}' zarówno na temat prowadzenia małej firmy, jak i pra­cy z klientem. Jeżeli się uda, obaj będziemy zadowoleni”.
Krakowski dziennikarz: - To rodzinny biznes. Smela to mąż kuzynki Jarka. A Ja­rek pomaga dzieciom. Wiem, że angażował się, żeby ten biznes doszedł do skutku.
Sam Zbigniew Gowin obiecuje zastano­wić się nad rozmową, wspomina nawet, że czytuje „Newsweek”, a po godzinie wysyła mi SMS - nie chce rozmawiać z dzienni­karzami: „Wszelkie informacje o specyfi­ce działalności pralni dostępne są na naszej stronie internetowej. Pozdrawiam. ZG”.

Od alkoholu do doradztwa
24-letnia Weronika Gowin od pół roku próbuje sił w międzynarodowej kancela­rii doradczej Simon-Kucher & Partners. Wcześniej była stażystką w Ericpolu Jana Smeli, potem przez kilka miesięcy praco­wała jako agent w spółce Alti Plus. - To fir­ma rodziny Gibałów, Łukasz Gibała, do niedawna poseł PO, jest siostrzeńcem Ja­rosława - tłumaczy krakowskie koligacje tamtejszy polityk PO. - Mają hurtownie al­koholi w całej Polsce.
Krakowski dziennikarz: - U Gibałów przy alkoholu zaczynał też najstarszy, Zby­szek. Miał kłopoty z nauką, załatwić pracę pomagał mu ojciec.
Weronika w domu rodziców wychowu­je syna. Mówi przyjaciel rodziny: - Zdolne, bystre dziecko. Mimo że ma dopiero sie­dem lat, już nieźle grywa w szachy.
Weronika Gowin nie odpowiedziała na naszą prośbę o rozmowę.

O istnieniu i zainteresowaniach trze­ciego potomka Jarosław Gowin opo­wiedział światu w zeszłym roku na jednym z czatów internetowych. Zapyta­ny o stosunek do ruchu narodowego od­parł: „Wielu wartościowych młodych ludzi (w tym mój syn), diagnozy często słuszne, recept brak”.
W lecie 2013 r. tak mówił o najmłod­szym synu „Dziennikowi Gazecie Praw­nej”: - Syn ma identyczne zainteresowania co ja, studiuje filozofię, pasjonuje się poli­tyką, ma prawicowe poglądy i w sprawach gospodarczych w pełni się zgadzamy. Nato­miast w sprawach kulturowych czy moral­nych jestem dla niego zgniłym liberałem. Mój syn związał się z ruchem narodowym, ale nie przez duże „R” i „N” jest członkiem szerokiego środowiska młodych narodow­ców. To żarliwi patrioci, w wielu spra­wach trafnie definiują problemy i reagują na schorzenia współczesnej cywilizacji, od­rzucając chociażby relatywizm moralny.
O synu Gowin mówi, że jest radykalny moralnie. I że młodzi ludzie przechodzą fazę fascynacji ideami nacjonalistyczny­mi, żeby w przyszłości stać się statecznymi konserwatystami.
Ziemowit Gowin ma 21 lat, na studia fi­lozoficzne wyjechał z Krakowa do Warsza­wy. Tu jego środowiskiem są kręgi portalu i rocznika „Teologia Polityczna”. Działa jako
wolontariusz w Fundacji Świętego Miko­łaja (działał w niej kiedyś także Jarosław Gowin).

W „Teologii Politycznej” Ziemowit Go­win zamieszcza głównie recenzje książek. Z pracy Andrzeja Zybertowicza przyta­cza zdanie, które brzmi jak imperatyw: „Z całej książki, wyjąwszy opisy i analizy różnych osobistości, polityków, afer i libe­ralno-lewicowych mediów oraz licznych terminów socjologicznych, wynika pro­sty przekaz: zmieńmy siebie, bo inaczej nie zmienimy Polski. »Spójrzmy na pol­skość jako na źródło naszej godności, a na zadanie odbudowy naszej wspólnoty na­rodowej jako na wspaniałe wyzwanie«. Spójrzmy i działajmy”.
Spośród kilku tekstów, jakie zamieszcza w „Teologii Politycznej”, zwraca uwagę ten z marca 2013 r. „Nie demonizujcie ruchu narodowego” pisze. To głos w dyskusji po chamskim zachowaniu kibiców w Izraelu wobec tenisistek Radwańskich. Syn szefa Polski Razem odważnie klasyfikuje antyse­mityzm: „Niezależnie od tego, jak ocenia­my stosunek przedwojennych narodowców do Żydów, nie możemy zrównywać go z na­stawieniem i dążeniami nazistów. Jeśli ktoś powie teraz, że »antysemityzm to antysemi­tyzm, dlaczego miałbym go stopniować?«, odpowiem krótko: to zwykła ekwiwokacja. Antysemityzm wynikający głównie z przy­czyn ekonomicznych diametralnie różni się od chorej nienawiści, która prow7adzi do za­głady konkretnej grupy ludności”.
Kiedy dzwonię, Ziemowit Gowin chwi­lę docieka, skąd mam numer jego komórki, a potem ucina: - Dziękuję, nie rozmawiam z dziennikarzami.
Krakowski dziennikarz, znajomy Jaro­sława Gowina: - Mówiłem, że nikt z pa­nem nie porozmawia. Ale będzie miał pan szansę. Za dwa lata. Bo kogo Polska Ra­zem wystawi w wyborach prezyden­ckich? No właśnie. Jestem pewien, że na billboardach zobaczymy wszystkich Gowi­ów w komplecie.
Jarosław Gowin w sprawie rodziny po­zostaje niezłomny - nie jest zdziwiony, że o nią pytam, ale szczęśliwy też nie. O dzie­ciach rozmawiać nie będzie. Prywatność ponad wszystko. Kropka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz