Dwójka szuka swego miejsca w świecie pod
skrzydłami krewnych i znajomych ojca. Trzecie dziecko Jarosława Gowina ciągnie
do polityki - ale z bardziej
radykalnej strony.
WOJCIECH CIEŚLA
Ze sceny ustawionej w
hali warszawskich targów Expo padają wielkie słowa. Do mikrofonu
podchodzą kolejni politycy. Atmosfera święta i rozbudzonych nadziei. Jest
początek grudnia 2013 r., prezentacja nowej partii Jarosława Gowina Polska
Razem. Moment, w którym politycy ocieplają swój wizerunek. Poseł John Godson chwyta mikrofon: - Chciałbym zaprosić na scenę dwie piękne
kobiety, źródła mojej dumy - mówi wzruszony.
Deborah
i Sarah Godson śpiewają
kawałek Leonarda Cohena „Hallelujah”. Świetny strzał - dostają
brawa, o ich występie wkrótce mówi cała Polska. Rodziny lidera, Jarosława
Gowina, nikt nie zaprasza na scenę.
Krakowski dziennikarz, znajomy Gówna:
- Rodzina Jarka jest niewidzialna. Żona tylko raz udzieliła dużego wywiadu,
wyznała otwarcie, że głosuje na Kaczyńskiego, że Lech był jej prezydentem. Go
win schował ją i troje dorosłych dzieci w cieniu, pod żadnym pozorem nie
wystawia ich na światła reflektorów. To jego stary idealizm, kilka lat temu był
takim idealistą - uznał, że nie będzie pajacował z córką przed kamerami jak,
nie przymierzając, Tusk. Teraz jest liderem własnej partii, ale czy to coś
zmienia w jego podejściu? Sam się pan przekona.
Na swojej stronie internetowej
poseł Gowin jest kolejno redaktorem, rektorem
i politykiem. Przedstawia się
zabawnie i Z werwą. Dowiadujemy się, że w młodości ćwiczył silną wolę w sporcie
(„Jako bramkarz musiałem ćwiczyć koncentrację i przełamywać strach, aby do
ostatniej chwili wytrzymać lęk przed mocnym uderzeniem piłki”). O rodzinie
zaledwie jedno zdanie: „Urodziłem się 4 grudnia 1961 roku w Krakowie, gdzie
mieszkam z żoną, trójką dzieci i wnukiem”. Dzieci polityka są od dawna
dorosłe, ale Gowin strzeże ich wizerunku z żelazną konsekwencją - w agencjach
fotograficznych ze świecą szukać zdjęcia, na którym występowałby z żoną i
dziećmi. Informacji o tym, czym się zajmują lub przynajmniej jak mają na
imię, nie ujawnia. Latem 2013 r. w czasie czatu internetowego jeden jedyny raz
napomknął o synu - zwolenniku ruchu narodowego.
Krakowski dziennikarz, znajomy
Gowina, wzrusza ramionami: - Co robią jego dzieci? Do niedawna wszyscy
studiowali. Do niedawna wszystkim finansowo pomagał Jarek. Ale gdzie ich
znaleźć? Nie mam pojęcia.
Pierwsza kadencja rządów PO.
Krakowski dziennikarz pyta Gowina, czy gdyby nadarzyła się okazja, to zostałby
premierem? Gowin odpowiada: najwyższe stanowiska nie wchodzą w7
rachubę, bo żona nie chce występować publicznie.
Dziś nie wyklucza możliwości
premierowania, ale jego żona wciąż unika publicznych wystąpień.
Anna Gowin, tłumaczka
angielskiego, z wywiadu dla „Polska The Times” z 2011 r.:
„To nie jest tak, że ja męża atakuję pytaniami
o politykę. Nie jestem głodna tej wiedzy, a Jarek jest skryty. Nasze światy są
w dużej mierze równolegle. I tak powinno być. Mamy bardzo różne usposobienia,
środowiska, w których żyjemy”.
Choć z przyszłym mężem chodzi do
jednej szkoły w jaśle, a ich rodzice są znajomymi, mijają się na korytarzu.
Poznają się dopiero w czasie studiów - ona studiuje w Poznaniu, Jarosław w
Krakowie. Biorą ślub krótko przed magisterką. „Kiedy mi się oświadczał,
powiedział, że dwie najważniejsze rzeczy w jego życiu to filozofia i
polityka. Wcale nie jestem pewna, czy w tej kolejności. I powiedział jeszcze,
że to ważniejsze ode mnie” - opowiada Anna w wywiadzie.
Jak wyznaje - marzy wtedy, żeby
mieć siedmioro dzieci, wymyśla dla wszystkich imiona. Rodzi troje. Zajmuje się
domem. Zdarza jej się tłumaczyć, np. Normana Daviesa dla
wydawnictwa Znak, ale z czasem rzuca życie zawodowe.
W dużym wywiadzie, którego udzieliła
kilka lat temu o podrastających dzieciach
mówi: „Potrafią być bezczelni, ranić tym, co mówią. (...) Dzieci mają pretensje,
krytyczne uwagi, które 'wygłaszają w sposób świadczący, że je bardzo asertywnie
wychowaliśmy. O ile Jarkowi wszystkiego nie mówią, to wobec mnie nie wykazują
żadnego obciachu”.
Pachnący biznes
Krakowski dziennikarz, znajomy
Gowina:
- Najstarszym dzieckiem Jarosława
i Anny jest Zbigniew. Światopogląd? Pewnie blisko ojca, wiem, że wspiera!
pomysł Polski Razem. Jak jest dziś - nie wiem, ale do niedawna wszystkie dzieci zgodnie głosowały na Jarosława.
Było śmiesznie, bo wnuczek Alan zapytał za którymś razem:
- No dobra, a kiedy dziadek
zagłosuje na nas? Zbigniew Gowin ma 26 lat i dobrze rozkręcony biznes - to
pralnia w dobrej dzielnicy Krakowa, na ulicy Królowej Jadwigi. Najstarszy syn
Gowina prowadzi ją od kilku miesięcy, reklamuje swoje usługi w sieci i na
Facebooku. „Nic
używamy rakotwórczego cztcrochłoroctylenu,
który jest wykorzystywany w pralniach chemicznych (także tych z dopiskiem
„ekologiczna”). (...) Pierzemy czyściej, taniej i szybciej, nie niszcząc
środowiska”
- zachwala strona internetowa Ecopralni.
Ceny przystępne - koszula 14 złotych, bezrękawnik 20, kurtka puchowa 45. W
usługach specjalnych pranie flagi - od 8 do 40 złotych.
Pralnia nie jest duża, mieści się
w handlowych pawilonach, wśród drobnych sklepików, ale stoi za nią nie byle
kto. Zbigniew Gowin w pralni jest zaledwie wiceprezesem, a udziałowcem i
formalnym szefem jest krakowski biznesmen Jan Smela - z majątkiem wartym ok.
300 min zł spokojnie załapuje się do rankingów stu najbogatszych
Polaków.
Bo lubię ekologię
Smela to właściciel firmy
Ericpol, dużej firmy z sektora IT. Po co człowiekowi z listy stu najbogatszych
Polaków inwestycja w pralnię syna polityka?
W okolicach Nowego Roku prezes
Ericpolu był nieosiągalny, za pośrednictwem jego rzecznika otrzymałem taką
odpowiedź: „Z Gowinam i pozostajemy w związkach rodzinnych i wszelkie łączące nas relacje mają
naturę prywatną. Jeżeli chodzi o »wiceprezesurę«, o którą Pan pyta, dzieci
przyszły do mnie z pomysłem zrobienia ekologicznej pralni, w której benzyna
została zastąpiona nieszkodliwymi dla
środowiska substancjami. Lubię ekologię i
nie lubię ubrań o zapachu benzyny, pomysł mi się spodobał. To pierwsza taka inicjatywa w Krakowie oparta na
całkowicie ekologicznej technologii. Wspólnie założyliśmy spółkę i teraz syn Jarka jest wiceprezesem w
czteroosobowej firmie: pracuje za ladą, pierze, rozwozi pranie i dba, by klienci otrzymywali
czyste i wyprasowane koszule, garsonki, firanki i zasłony. To dobra szkoła dla młodego człowieka,
wiele się naucz}' zarówno na temat prowadzenia małej firmy, jak i pracy z
klientem. Jeżeli się uda, obaj będziemy zadowoleni”.
Krakowski dziennikarz: - To rodzinny biznes.
Smela to mąż kuzynki Jarka. A Jarek pomaga dzieciom. Wiem, że angażował się,
żeby ten biznes doszedł do skutku.
Sam Zbigniew Gowin obiecuje
zastanowić się nad rozmową, wspomina nawet, że czytuje „Newsweek”, a po
godzinie wysyła mi SMS - nie chce rozmawiać z dziennikarzami: „Wszelkie
informacje o specyfice działalności pralni dostępne są na naszej stronie
internetowej. Pozdrawiam. ZG”.
Od alkoholu do doradztwa
24-letnia Weronika Gowin od pół
roku próbuje sił w międzynarodowej kancelarii doradczej Simon-Kucher & Partners. Wcześniej była stażystką w Ericpolu Jana Smeli, potem przez
kilka miesięcy pracowała jako agent w spółce Alti Plus. - To firma rodziny
Gibałów, Łukasz Gibała, do niedawna poseł PO, jest siostrzeńcem Jarosława -
tłumaczy krakowskie koligacje tamtejszy polityk PO. - Mają hurtownie alkoholi
w całej Polsce.
Krakowski dziennikarz: - U Gibałów
przy alkoholu zaczynał też najstarszy, Zbyszek. Miał kłopoty z nauką, załatwić
pracę pomagał mu ojciec.
Weronika w domu rodziców wychowuje
syna. Mówi przyjaciel rodziny: - Zdolne, bystre dziecko. Mimo że ma dopiero siedem
lat, już nieźle grywa w szachy.
Weronika Gowin nie odpowiedziała
na naszą prośbę o rozmowę.
O istnieniu i zainteresowaniach
trzeciego potomka Jarosław Gowin opowiedział światu w zeszłym roku na jednym
z czatów internetowych. Zapytany o stosunek do ruchu narodowego odparł:
„Wielu wartościowych młodych ludzi (w tym mój syn), diagnozy często słuszne,
recept brak”.
W lecie 2013 r. tak mówił o
najmłodszym synu „Dziennikowi Gazecie Prawnej”: - Syn ma identyczne
zainteresowania co ja, studiuje filozofię, pasjonuje się polityką, ma
prawicowe poglądy i w sprawach gospodarczych w
pełni się zgadzamy. Natomiast w sprawach kulturowych czy moralnych jestem dla
niego zgniłym liberałem. Mój syn związał się z ruchem narodowym, ale nie przez
duże „R” i „N” jest członkiem szerokiego
środowiska młodych narodowców. To żarliwi patrioci, w wielu sprawach trafnie
definiują problemy i reagują na schorzenia współczesnej cywilizacji, odrzucając
chociażby relatywizm moralny.
O synu Gowin mówi, że jest
radykalny moralnie. I że młodzi ludzie przechodzą fazę fascynacji ideami
nacjonalistycznymi, żeby w przyszłości stać się statecznymi konserwatystami.
Ziemowit Gowin ma 21 lat, na
studia filozoficzne wyjechał z Krakowa do Warszawy. Tu jego środowiskiem są
kręgi portalu i rocznika „Teologia
Polityczna”. Działa jako
wolontariusz w Fundacji Świętego
Mikołaja (działał w niej kiedyś także Jarosław Gowin).
W „Teologii Politycznej” Ziemowit
Gowin zamieszcza głównie recenzje książek. Z pracy Andrzeja Zybertowicza
przytacza zdanie, które brzmi jak imperatyw: „Z całej książki, wyjąwszy opisy
i analizy różnych osobistości, polityków, afer i liberalno-lewicowych mediów
oraz licznych terminów socjologicznych, wynika prosty przekaz: zmieńmy siebie,
bo inaczej nie zmienimy Polski. »Spójrzmy na polskość jako na źródło naszej
godności, a na zadanie odbudowy naszej wspólnoty narodowej jako na wspaniałe
wyzwanie«. Spójrzmy i działajmy”.
Spośród kilku tekstów, jakie
zamieszcza w „Teologii Politycznej”, zwraca uwagę ten z marca 2013 r. „Nie
demonizujcie ruchu narodowego” pisze. To głos w dyskusji po chamskim zachowaniu
kibiców w Izraelu wobec tenisistek Radwańskich. Syn szefa Polski Razem odważnie
klasyfikuje antysemityzm: „Niezależnie od tego, jak oceniamy stosunek
przedwojennych narodowców do Żydów, nie możemy zrównywać go z nastawieniem i
dążeniami nazistów. Jeśli ktoś powie teraz, że »antysemityzm to antysemityzm,
dlaczego miałbym go stopniować?«, odpowiem krótko: to zwykła ekwiwokacja.
Antysemityzm wynikający głównie z przyczyn ekonomicznych diametralnie różni
się od chorej nienawiści, która prow7adzi do zagłady konkretnej
grupy ludności”.
Kiedy dzwonię, Ziemowit Gowin chwilę
docieka, skąd mam numer jego komórki, a potem ucina: - Dziękuję, nie rozmawiam
z dziennikarzami.
Krakowski dziennikarz, znajomy
Jarosława Gowina: - Mówiłem, że nikt z panem nie porozmawia. Ale będzie miał
pan szansę. Za dwa lata. Bo kogo Polska Razem wystawi w wyborach prezydenckich?
No właśnie. Jestem pewien, że na billboardach zobaczymy wszystkich Gowiów w
komplecie.
Jarosław Gowin w sprawie rodziny
pozostaje niezłomny - nie jest zdziwiony, że o nią pytam, ale szczęśliwy też
nie. O dzieciach rozmawiać nie będzie. Prywatność ponad wszystko. Kropka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz