Rzecznika PiS Adama
Hofmana i przedsiębiorcę Roberta Pietryszyna łączy wiele: finansowe
zobowiązania wspólne inwestycje oraz kilka biznesowych kontaktów.
Plus oczywiście
przyjaźń.
Mówi
funkcjonariusz CBA: - Po odkryciu ruchów na koncie Hofmana mogliśmy rozjechać
go operacyjnie. Założyć mu obserwację, wystąpić o podsłuch. Facet powinien się
cieszyć, że zmieniliśmy metody i nie działamy jak za czasów PiS, bo byłby
skończony.
Sprawa rzecznika PiS zaczęła się
niewinnie, jeszcze w 2012 r. Podczas rutynowej weryfikacji oświadczeń
majątkowych Hofmana funkcjonariusze Biura zwrócili uwagę, że nie zgadza się
jedna z kwot, i rozpoczęli kontrolę. Szybko okazało się, że poseł nie jest
skory do współpracy. CBA wystąpiło do niego z prośbą o wgląd w jego historię
bankową, ale dostało odmowę. Zgodę ostatecznie wydał sąd, przychylając się do
zastrzeżeń Biura.
W efekcie CBA złożyło do
prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - co ciekawe,
skierował je dyrektor departamentu postępowań kontrolnych Wojciech Śmigielski,
zatrudniony w Biurze jeszcze w czasach Mariusza Kamińskiego. Hofman błyskawicznie
zrezygnował z funkcji rzecznika PiS i zawiesił członkostwo w partii. Do kamer
oświadczył zaś, że akcja jest polityczna i ma przykryć infoaferę.
„Newsweek” przeanalizował akta prokuratury
dotyczące tej sprawy.
Notoryczny
debet
Kluczem do relacji Hofmana i
Pietryszyna są trzy słowa: przyjaźń, pomoc i pieniądze.
Z materiałów prokuratury: „Relacje
między wskazanymi są przyjacielskie (...). Robert Pietryszyn nie jest w stanie
przypomnieć sobie, kiedy po raz pierwszy udzielił pożyczki Adamowi Hofmanowi,
nie traktował tego jako pożyczki, ale jako pomoc koledze (...). Kiedy Adam
Hofman został posłem, udzielił Pietryszynowi pełnomocnictw do rachunku
bankowego”. Gdy poseł popadał w finansowe kłopoty, Pietryszyn zasilał jego
konto własnymi oszczędnościami i sam opłacał za niego rachunki. Hofman, jak sam
przyznał, traktował te wpłaty jedynie jako „wsparcia przyjacielskie na krótki
okres”. Składając wyjaśnienia w CBA, wyraźnie zaznaczył: „Nie były to
pożyczki. Zwrot następował w miarę szybko z moich rachunków, a w części zwracałem
w gotówce. Nie zostały spisane żadne umowy”. Zaufanie między przyjaciółmi
było tak duże, że dzięki dostępowi do konta Hofmana Pietryszyn mógł sam
zwracać sobie pieniądze. Nie było to jednak łatwe, bo poseł - jak stwierdzili
funkcjonariusze Biura - notorycznie miał debet na kontach.
CBA skontrolowało finanse Hofmana
z lat 2007-2012. W tym czasie rzecznik PiS prowadził dwa rachunki: prywatne
Multikonto Aquarius
i poselskie Multikonto Business Class. Pietryszyn, który miał dostęp do tego drugiego rachunku,
pożyczał mu w tym okresie pieniądze kilkakrotnie na łączną kwotę 70 tys. zł.
Według CBA na koncie posła widnieje ślad jedynie po zwrocie 20 tys. zł. Widać
za to, że Hofman nie tylko odbierał pieniądze od przyjaciela, lecz także sam
zasilał swoje konto. W latach 2007-2010 dokonał sześciu gotówkowych wpłat na
ok. 140 tys. zł.
Jak ustalił „Newsweek”
wyjaśnienia, jakie Hofman złożył w CBA i prokuraturze, są nielogiczne i
wzajemnie się wykluczają. Dodatkowo część z nich stoi w sprzeczności z faktami
potwierdzonymi w dokumentach.
Inwestycja w kominy
Pierwsza z niejasności dotyczy
pożyczki 20 tys. zł z 8 września 2008 r. Poseł zwrócił tę kwotę już po 11
dniach: najpierw wpłacił sobie gotówkę na konto, a potem zrobił przelew zwrotny
do Pictryszyna zatytułowany „Dzięki, przyjacielu”. Skąd wziął pieniądze? Z jego
zeznań złożonych w CBA wynika, że ze sprzedaży mercedesa klasy A. To jednak
niemożliwe, bo auto zostało sprzedane dopiero rok później, w październiku 2009
r. W prokuraturze Hofman zmienił wersję i zeznał, że 20 tys. pochodziło z oszczędności
trzymanych w domu oraz ze sprzedaży działki dokonanej przez żonę w marcu 2008
r. Jednak i ta wersja nie jest logiczna. Wychodzi bowiem na to, że Hofman pożyczał
pieniądze od przyjaciela, kiedy miał własne oszczędności, a jego żona
dysponowała pokaźną sumą uzyskaną ze sprzedaży działki.
Drugi dziwny ruch to wpłata własna
13,8 tys. zł na konto biura poselskiego dokonana 24 lipca 2008 r. W CBA Hofman
stwierdził, że gotówka pochodziła z domowych oszczędności, a w prokuraturze -
że ze sprzedaży działki.
Kolejna rozbieżność dotyczy pożyczki
30 tys. zł, której Pietryszyn udzielił posłowi 7 lipca 2009 r. W CBA Hofman
zeznał, że potrzebował pieniędzy na remont
mieszkania we Wrocławiu, a ich zwrot pokrył z kredytu hipotecznego. Jednak i
to jest nie do końca logiczne: ostatnią transzę tego kredytu Hofman dostał na
dziewięć miesięcy przed otrzymaniem przelewu od Pietryszyna. Po co więc pożyczał
pieniądze od przyjaciela, skoro w tym czasie dysponował środkami z kredytu? W
prokuraturze ta wersja uległa modyfikacji. Hofman wyjaśnił, że zwrócił
Pietryszynowi pieniądze w gotówce. Miał je uzyskać ze sprzedaży działki oraz z
kolejnej pożyczki: tym razem z Sejmu. Na pytanie, dlaczego funkcjonariuszom biura
przedstawił wersję z kredytem hipotecznym, stwierdził, że się pomylił.
Równie zastanawiająco wyglądają
tłumaczenia Hofmana dotyczące wpłaty własnej 25 tys. zł z września 2007 r., a
więc ze schyłkowego okresu rządów PiS. Wpłata nosiła tytuł „wesele” i została
szybko przelana na konto biura z dopiskiem „działalność biura”. Poseł zeznał w
CBA, że pieniądze pochodziły z kopert otrzymanych na ślubie, na którym
świadkiem był zresztą Pietryszyn. Problem jednak w tym, że uroczystość odbyła
się w lutym 2007 r., czyli siedem miesięcy wcześniej. Poza tym, czy można uwierzyć,
że poseł przeznaczył pieniądze z wesela na działalność biura opłacanego ze
środków kancelarii Sejmu?
Trudno też racjonalnie wyjaśnić
dwie pożyczki - obie po 10 tysięcy złotych - z 18 i 21 stycznia 2008 r. Hofman
zeznał, że oddał je w dwóch ratach: 22 stycznia i 8 kwietnia. Pieniądze miały
pochodzić z wrocławskiego komisu samochodowego, w którym poseł sprzedał
10-letnie bmv 740. Tyle tylko, że na rachunkach polityka PiS nie ma
śladu po tych zwrotach. Hofman i na to znalazł wytłumaczenie: gotówkę z komisu
odebrał jego brat i wpłacił ją prosto na konto Pietryszyna. Zastanawiające
jest jednak co innego: po co w ogóle poseł
pożyczał te pieniądze? Według oświadczenia majątkowego jeszcze trzy tygodnie
przed pożyczką miał 50 tys. zł oszczędności. Dziwne jest też to, że pożyczka
nie została zwrócona za jednym razem, a - jak wynika z oświadczenia Hofmana -
bmw było wówczas warte 20 tys. zł. Oznacza to, że z jego sprzedaży można było
pokryć zwrot obu pożyczek naraz.
Niespójnie wyglądają też tłumaczenia
dotyczące wpłaty własnej 35 tys. zł z 13 maja 2008 r. Poseł jeszcze tego samego
dnia przeznaczył te pieniądze na zakup akcji Wadeksu, wrocławskiej firmy
zajmującej się sprzedażą kominów (w tę samą zainwestował też wtedy Pietryszyn,
kupując akcje warte 55 tys. zł). W CBA Hofman
stwierdził, że pieniądze na akcje pochodziły ze sprzedaży kolejnego samochodu:
audi A3 należącego do żony. Niestety w tamtym okresie samochód był wart jedynie
25 tys. zł. W prokuraturze wersja została więc uzupełniona: pozostała gotówka
miała pochodzić z domowych oszczędności. Co ciekawe, wspólna inwestycja w
kominy szybko przyniosła przyjaciołom spory zysk. Na początku czerwca kurs
spółki poszybował o 47,37 procent.
Adam Hofman i Robert Pietryszyn to
papużki nierozłączki. Razem inwestują, spędzają urlopy, jeżdżą na mecze reprezentacji,
biesiadują i skaczą ze spadochronami. W dobrej komitywie są także ich żony.
Hofman mawia, że Pietryszyn jest dla niego jak brat, a Pietryszyn - że Hofman
to prawie rodzina.
Ich przyjaźń rozkwitła pod koniec
lat 90. we wrocławskim akademiku Kredka. Chociaż Hofman i Pietryszyn studiowali
na różnych wydziałach - pierwszy na politologii, a drugi na prawie - to od razu
przypadli sobie do gustu. Z wyjaśnień złożonych w prokuraturze przez
Pietryszyna wynika, że najpierw
zamieszkali w jednym pokoju, a na piątym roku wyprowadzili się do wspólnie
wynajętego mieszkania. Do PiS też przystąpili razem, chociaż pomysłodawcą był
Hofman. To zresztą znamienne: Pietryszyna zawsze ciągnęło do biznesu, a jego
przyjaciela interesowała władza.
Jej namiastkę obaj dostali szybko.
Hofman został szefem młodzieżówki we Wrocławiu, a Pietryszyn - w Opolu. Tandem
działał szybko i z rozmachem. Rówieśników wycinał bez litości i szukał dojścia
do partyjnej starszyzny: wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego i Zbigniewa Ziobry,
niesionego popularnością z komisji śledczej ds. afery Rywina.
W 2005 r. podział ról był już
dokładnie rozpisany: Hofman idzie do dużej polityki - kandyduje do parlamentu i
przeprowadza się do Warszawy, a Pietryszyn zostaje we Wrocławiu i czeka na
swoją szansę. Pierwszy sygnał do ataku dał Hofman w marcu 2006 r. Wyszedł na
sejmową mównicę i przy pełnej sali puścił wiązankę, której nie powstydziłby
się pierwszy bulterier III RP. Po nazwiskach zaatakował Donalda Tuska i
Grzegorza Napieralskiego, mówił o układzie i pokrzykiwał. Wystąpienia w
pierwszej ławie wysłuchał Jarosław Kaczyński.
W maju - jakby w nagrodę - Hofman
został wybrany do bankowej komisji śledczej, a miesiąc później partia
przypomniała sobie o jego wrocławskim przyjacielu. 27-letni Pietryszyn zaczął
zdobywać stanowiska w kolejnych spółkach, takich jak PGE Obrót, Energa
Elektrociepłownia w Kaliszu (z tego miasta pochodzi Hofman), Dolfamex, Pri-Bazalt, PGE Dystrybucja i Ruch SA. Zwieńczeniem tej
błyskotliwej kariery była prezesura w Zagłębiu Lubin, klubie piłkarskim
sponsorowanym przez KGHM.
Wspomina jeden z polityków Platformy:
- Robert i Adam, który pojawiał się w tamtym czasie na meczach Zagłębia,
zachowywali się jak królowie życia. Byli butni i przekonani, że mogą wszystko.
Bo rzeczywiście mogli. W 2007 r.
kolega Pietryszyna został wiceprezesem miedziowego giganta, a żona Hofmana
dostała w nim stanowisko specjalisty (z materiałów prokuratury wynika, że jej
pensja wynosiła ok. 6,5 tys. zł). Szerokim strumieniem płynęły też pieniądze
do Zagłębia. Trzeba przyznać, że PiS-owski
prezes umiał zrobić z nich pożytek: klub pod jego rządami zdobył mistrzostwo
Polski, otrząsnął się z korupcji i rozpoczął budowę nowego stadionu. Honorowym
gościem na jego otwarciu był ówczesny premier Jarosław Kaczyński, któremu
Pietryszyn wręczył klubową koszulkę z nazwiskiem Kaczyński.
Gdy do władzy doszła Platforma,
Pietryszyn zaczął jednak odbijać od PiS. Złożył partyjną legitymację i związał się z ekipą prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Dziś
jest prezesem komunalnej spółki Wrocław 2012, zarządzającej tamtejszym
stadionem. Przyjaźń przetrwała tę próbę. Hofmana i Pietryszyna do dziś łączy
zresztą nie tylko towarzyska zażyłość, lecz także kilka kontaktów biznesowych.
Jednym z nich jest spółka One Million Solutions, która w ubiegłym
roku wyświadczyła PiS usługi reklamowe warte 44 tys. zł. Jej prokurentem jest
Michał Wiórkiewicz, przyjaciel Hofmana i były asystent Jarosława Kaczyńskiego,
a prezesem - 23-letni Artur Pietryszyn. Niestety, nie udało nam się ustalić,
jakie relacje rodzinne łączą obu Pietryszynów. Na nasze pytania nie
odpowiedzieli ani Michał Wiórkiewicz, ani Robert Pietryszyn, który podobnie
jak Hofman w ogóle nie chciał rozmawiać z „Newsweekiem”.
****
Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim, która badała
finanse posła Hofmana, ostatecznie odmówiła wszczęcia śledztwa w jego sprawie.
Stało się tak dlatego, że rzecznik PiS w czasie trwania postępowania
sprawdzającego zapłacił zaległy podatek od zaciągniętych pożyczek
(zawiadomienie CBA dotyczyło jedynie przestępstwa skarbowego). Czy to oznacza,
że sprawa jest już definitywnie zamknięta? Niekoniecznie. Jak nieoficjalnie
dowiedział się „Newsweek”, Biuro rozważa wszczęcie kontroli oświadczeń
majątkowych Pietryszyna, w ramach której na pewno zostanie sprawdzona historia
jego kont. Gdyby okazało się, że któraś z pożyczek jednak nie została zwrócona,
Hofman miałby poważne kłopoty. Za niewykazanie niespłaconych zobowiązań w
oświadczeniach majątkowych grożą prokuratorskie zarzuty.
MICHAŁ KRZYMOWSKI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz