Pod nowosądeckim niebem żyje stu bezdomnych, ale Arkadiusza
Mularczyka, posła, interesuje dobro jednego. Bezdomny już nie wytrzymuje tego
psychicznie.
Stu
lokatorów Nowego Sącza bez stałego adresu urządza się w schronisku u brata
Alberta, w zaroślach nad rzeką Łubinką, w namiotach koło Reala, pod plandekami,
balkonami i mostem. Bezdomny Adam Gromala zatrzymał się w blaszaku na działce
przy ul. Warzywnej. żył sobie cicho i na uboczu do czasu, gdy w sprawie jego
dobra zaczął interweniować Arkadiusz Mularczyk, poseł Solidarnej Polski.
Kiedy w kwietniu 2013 r. do Urzędu
Miasta Nowy Sącz wpłynęła pierwsza interwencja poselska, bezdomny Gromala,
dzięki solidarności ludzkiej, był już urządzony jak bułka w maśle.
Jego los odmienił się na lepsze w
2009 r., gdy idąca wzdłuż rzeki Łubinki Maria Gondek natknęła się na szałas
zbudowany przez Adama i jego partnerkę z przygiętych gałęzi dzikiej wikliny.
Kierowana przyzwoitością zorganizowała Gromali i jego partnerce blaszaną
skorupkę po przyczepie kempingowej. A ponieważ tereny nad Łubinką są mocno
zalewowe, oddała pod przyczepę kawałek swojej parceli przy ul. Warzywnej na
osiedlu Przetakówka.
Tak drobiazgowo robili recykling
Nowego Sącza, że straż miejska dała im upoważnienie na posiadanie kluczy do dużych
zsypów w wieżowcach. W Wigilię 2012 r. w trakcie gotowania barszczu do uszek
zmęczona bezdomnością Marysia, partnerka
Gromali, osunęła się i umarła. Nawet policjanci okazali się ludźmi. Gdy Gromala
zniknął z blaszaka, wszczęli poszukiwania z psem tropiącym w obawie, że się
powiesi. Nie zrobił tego tylko ze względu na psa Kubę. Od tej pory płynęły mu w
blaszaku samotne, lecz spokojne dni i noce.
Aż w kwietniu 2013 r. do
prezydenta Nowego Sącza Ryszarda Nowaka wpłynął pierwszy list interwencyjny na
poselskiej papeterii. Poseł Arkadiusz Mularczyk wyraża zaniepokojenie
antyhigienicznymi warunkami socjalno-bytowymi, w jakich od wielu miesięcy
zamieszkuje bezdomny Pan Gromala. Nie ma dostępu do sanitariatów, bieżącej wody
i elektryczności. Szczególnie trudne warunki życia oraz narażenie na niskie
temperatury i praktycznie pozbawienie pomocy medycznej nie pozwala na jego
godną egzystencję bez uszczerbku dla zdrowia. Licząc na podjęcie interwencji,
poseł uprzejmie prosi powiadomić jego biuro o harmonogramie pomocy.
Gdy Gromala dowiedział się o
interwencji posła w sprawie swojego dobra, zachodził w głowę: dlaczego akurat
jego i dlaczego teraz? Przecież już 16 lat mieszka pod sądeckim niebem, odkąd
wrócił z kontraktu w Moskwie, gdzie robił przy stolarce. Żona, wyczyściwszy
konto, wystawiła mu walizki i mówiąc w sądzie, że nie zna miejsca pobytu,
wzięła rozwód zaoczny.
Maria Gondek przypuszcza, że tu
może chodzić o estetyzm. Bo, po pierwsze, tak się składa, że grajdoł Gromali
jest oddalony od posesji posła o jakieś 50 m w linii prostej, co musi psuć mu widok z
okien. Po drugie, pismo interwencyjne wpłynęło akurat wtedy, gdy wymieniono
kempingowy blaszak na bardzo przyzwoity kontener. Na kontener wyłożył 3 tys. zł
z prywatnej kieszeni przewodniczący osiedla Przetakówka, a Gromala zwrócił je
honorowo w kilku ratach z przyznanych przez MOPS zasiłków celowych. Sąsiedzi
doposażyli Gromalę w piec, butlę gazową, garczki-nierdzewki, dwie puchowe
kołdry plus poszewki, fotel, stołeczek, półeczkę, święte obrazki i inne.
Dlaczego - pytał sąsiadów Gromala
- jego wcześniejszy przeciekający blaszak nie przeszkadzał wrażliwości poślej,
a przeszkadza taki solidny kontener? A może przestraszył się? Skoro stworzono
mu lepsze warunki, to oznacza, że zasiedzi się i widok z okien posła będzie
trwały? A przecież poseł przyjmuje liczne delegacje. Muszą przejechać obok
Gromali. Na pewno będą pytać: Arkadiusz, kto to? Ty coś z tym zrób.
Wiceprezydent Bożena Jawor w
pisemnej odpowiedzi na interwencję poselską w sprawie godności Gromali
uprzejmie wyjaśniła, że zasadniczą przeszkodą wyprowadzenia go z bezdomności jest
to, że sam poczynił starania, zamieszkując w środowisku, w którym czuje się
potrzebny, a społeczność akceptuje jego obecność, gdyż pomaga osobom starszym
i samotnym, m.in. pieli grządki, odśnieża chodniki, rąbie drwa, znosi węgiel do
piwnicy itd. Jest tak pozytywnie postrzegany, że życiowo wspiera go nawet
osiedlowy klub sportowy.
Tak zaczęła się korespondencyjna
troska posła o bezdomnego Gromalę na szeroką skalę. A ponieważ każde pismo
wpływa na papeterii z orłem, państwowe organy traktują sprawę jako pilną.
Troska
Gromala jest już wyczerpany
psychicznie nalotami organów kontrolnych. Bezdomnego, jego kontener i dobro
weryfikował już m.in. wydział lokalowy (czy obiekt jest odpowiedni
godnościowo?); sanepid (czy jest odpowiedni higienicznie?); policja (czy na
obiekcie nie ma alkoholowych libacji?). W urzędnicze teczki wpinane są liczne
pisma między organami. Na przykład takie:
20 sierpnia poseł na Sejm RP
Arkadiusz Mularczyk, działając na podstawie art. 20 ustawy o
wykonywaniu mandatu posła i senatora, uprzejmie prosi Powiatowego Inspektora
Nadzoru Budowlanego w Nowym Sączu o wyjaśnienie sposobu realizacji przez
miasto polityki mieszkaniowej dla osób bezdomnych, polegającej na finansowaniu
tymczasowych kontenerów mieszkalnych na nieruchomościach osób trzecich. Ów
sposób budzi zaniepokojenie posła, gdyż ma charakter nieefektywny i
prowizoryczny.
19 września Powiatowy Inspektorat
zawiadamia Szanownego Pana Posła o przeprowadzonych czynnościach kontrolnych:
kontener o konstrukcji stalowej, wypełnienie ścian płytami ze sklejki, dach
dwuspadowy, kryty blachą gładką. Ustawiony na czterech bloczkach betonowych,
ułożonych bezpośrednio na gruncie. Przedmiotowy obiekt, służący do
przechowywania narzędzi ogrodniczych, został udostępniony przez Marię Gondek
bezdomnemu Gromali, który korzysta z obiektu, gdyż jest bardzo pomocny, m.in.
pomaga okolicznym mieszkańcom w utrzymywaniu ogrodów. Nie stwierdzono
naruszenia przepisów.
5 listopada poseł na Sejm RP,
działając na podstawie art. 20, wnioskuje do Wojewódzkiego
Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowie o skontrolowanie tego powiatowego
w zakresie rzetelności rozpatrzenia interwencji poselskiej. Chodzi o
legalizację samowoli budowlanej.
13 listopada Wojewódzki
Inspektorat, mając na uwadze skargę posła, prosi powiatowy o protokół z wizji
lokalnej kontenera plus dokumentację fotograficzną.
15 listopada Wojewódzki
Inspektorat t zawiadamia prezydenta Nowego Sącza, że z pisma Pana Posła wydaje
się wynikać, iż przedmiotowy obiekt został
zgłoszony Ź jako tymczasowy. Zatem, czy w związku z upływem terminu
(ustawowe 120 dni) został rozebrany? Jeśli nie, jakie czynności zostały
podjęte w celu wyegzekwowania tego obowiązku?
17 grudnia Wojewódzki Inspektorat
ponownie do prezydenta. Podczas czynności kontrolnych znalazł rozbieżności
pomiędzy zadeklarowaną wielkością rzutu obiektu a rzeczywistą (chodzi o pół
metra]. Brak m.in. informacji co do sposobu wykonania obiektu, wysokości oraz
usytuowania i innych. Oznacza to naruszenie przepisów z licznych artykułów.
20 grudnia MOPS sporządza notatkę
służbową, że Adam Gromala nie wyraża zgody na pobyt w schronisku, a ponieważ
zamieszkiwanie w przyczepie kempingowej urągało godności człowieka, został
zakupiony kontener mieszkalny, spłacony przez bezdomnego z zasiłków celowych w
kwocie 270 zł. Ani MOPS, ani Gromala nie zdefraudowali pieniędzy podatnika.
Odkąd nastał okres zimowy, doszły jeszcze
kontrole cieplne. Straż miejska noc w noc robi naloty na kontener, czy bezdomny
Gromala na pewno w nim nie śpi, narażając zdrowie i życie.
Ciepło
Jeszcze wiosną sąsiedzi pomogli
ocieplić dach, a wiceprezydent (odpowiadając na zapytanie posła: czy miasto,
sfinansowawszy zakup kontenera, bierze odpowiedzialność prawną za wszelkie
mogące stąd wynikać zdarzenia o charakterze losowym?) informowała, że kontener
spełnia zimowe standardy. Jednak gdy przyszedł październik, w celu wyciszenia
korespondencyjnej aktywności poselskiej w sprawie dobra Gromali, MOPS uzgodnił
z Władysławem i Krystyną Cięciwami, że na okres zimowy przyjmą go do siebie za
symboliczną opłatę.
Niechętnie na to przystał, lecz
nie miał wyjścia. Sąsiedzi tłumaczyli mu, że być może upór posła w kwestiach
jego ciepła jest spowodowany tym, iż obawia się społecznego odczucia, jak - nie
daj Boże - zamarznie pod jego nosem. Zgodził się na przeprowadzkę, ale tylko do
piwnicy, bo ma osobne wejście.
Władysław Cięciwa powynosił opony,
odmalował, kupił wersalkę, a Gromala mieszka jak myszka, żeby tylko sobą nie
obciążać. Czasem skusi się wejść na górę i usiąść jak człowiek w dużym pokoju
przed telewizorem. A tak zżyty ze swoim kontenerem, że gdy budzi się świtem,
zanim pójdzie z wózkiem na recykling Sącza, idzie pomieszkać do siebie,
podkłada drewno do piecyka i parzy herbatę.
Jego dobro zahaczyło nawet o Sejm.
Maria Gondek wysłała do prezydenta miasta pisemną skargę na nieludzkość posła.
Skarżąca pyta: dlaczego Gromala, przebywający na posesji za jej zgodą, której
udzieliła w imię przyzwoitości, jest ciągle nękany przez posła, choć nasyłane
komisje nie wykazały zaniedbań budowlanych ani godzących w estetykę
sąsiedztwa? Ponawia przypuszczenie, iż z racji funkcji, jakie pełni poseł (w tym
przyjęcia innych posłów), tak bliskie towarzystwo osoby bezdomnej jest dla
niego ujmą na honorze. Już nie wspomni, że gdy poseł budował dom i chciał
doprowadzić nitkę gazową przez jej posesję, wyraziła bezinteresowną zgodę na
przekopanie swojej działki, by nie ponosił dodatkowych kosztów.
A ponieważ skarga na organy
centralne nie może być rozpatrywana lokalnie, została przesłana na adres
marszałka Sejmu. Zwrócona z powrotem, z adnotacją, że to kompetencje komisji
etyki poselskiej.
Etyka
Choć żeby dojechać do swojej
posesji, poseł musi minąć kontener Gromali, nigdy się nie zatrzymał. Nie
przyszedł podać mu ręki, o chlebie nie wspominając.
Gdy już wydawało się, że wszystkie
organy skontrolowały kontener, w styczniu poseł znalazł jego dom rodzinny we
wsi Gołkowice, gdzie w listopadzie zmarła mieszkająca tam siostra Gromali. Pojechał
osobiście sfotografować majątek plus 61 arów.
Gromala, wezwany w tej sprawie
przez organy kontrolne, tłumaczył, że 16 lat temu wrócił do domu z walizkami
wystawionymi przez żonę, ale siostra też wystawiła je za drzwi. Gdy poseł wyniuchał
dom, bezdomny Gromala ze strachu przed poślim uporem
nawet zajechał tam i zapukał. Cisza. Ze środka szczekał pies. Szukał po wsi,
kto ma klucz, ale nikt nie chce się przyznać. A przecież ktoś musi karmić tego
psa?
Bezdomny, nie wiedząc, o co chodzi
posłowi, jest wykończony psychicznie. Żeby estetycznie nie razić posła,
uporządkował cały grajdoł wokół siebie i ograniczył się ze znoszeniem
makulatury oraz puszek. Ciągle sadzi krzewy i drzewka w celu przysłonięcia
widoku na swoją osobę. W lecie, kiedy kwitnie brzoza, malwa i forsycja, jest
prawie niewidoczny.
Sąsiedzi załatwili mu nawet wizytę
u psychologa z interwencji kryzysowej. Pilnują, żeby jadł i się nie powiesił,
gdyż z powodu odbieranej mu konstytucyjnie wolności osobistej znów ma myśli
samobójcze. Mówi, że weźmie plecak i pójdzie tam, gdzie już nikt go nie
znajdzie.
A myślał, że odnalazł swój
docelowy kontener i przyjaciół. Dostał od sąsiadów telefon i kartę. Dzwonią: -
Gdzie jesteś?. On: - U siebie, na ranczo. Oni: - To przyjdź na obiad. Wtedy
zakłada najładniejszą kamizelkę. Czasem opiera głowę na łokciach przy stole
przykrytym obrusem i płacze. Że ktoś widzi w nim człowieka. Kiedy państwo
Cięciwowie zabrali go nawet na basen, pierwszy raz w życiu pluskał się w
kąpielówkach i nie chciał wyjść, jak dzieciak. A co Wigilię młodzież przynosi
mu świąteczne prezenty zebrane na osiedlu Przetakówka. Tylko nówki. Piżamy,
swetry, buty i konserwy.
Mówi się na Przetakówce, że dobro
Gromali jest rozgrywką polityczną. Chodzi o zbliżającą się kampanię wyborczą na
prezydenta, w której chce startować poseł, dlatego przedstawia obecną władzę w
świetle niekompetencji.
Więc choć wszystko działa, w tym
solidarność ludzka, Gromalę idącego z wózeczkiem ciągle mija listonosz,
wręczając mu sądowe przesyłki polecone od organów kontrolujących jego dobro.
Obecnie, na wniosek posła, dobrem bezdomnego zajęła się Prokuratura Rejonowa w
Gorlicach. Wszczęła śledztwo polegające na kontroli kontrolujących.
Edyta Gietka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz