sobota, 8 lutego 2014

Pośli upór



Pod nowosądeckim niebem żyje stu bezdomnych, ale Arkadiusza Mularczyka, posła, interesuje dobro jednego. Bezdomny już nie wytrzymuje tego psychicznie.

Stu lokatorów Nowego Sącza bez stałego adresu urządza się w schronisku u brata Alberta, w zaroślach nad rzeką Łubinką, w namiotach koło Reala, pod plandekami, bal­konami i mostem. Bezdomny Adam Gromala zatrzymał się w blaszaku na działce przy ul. Warzywnej. żył sobie cicho i na uboczu do czasu, gdy w sprawie jego dobra zaczął interwe­niować Arkadiusz Mularczyk, poseł Solidarnej Polski.

Kiedy w kwietniu 2013 r. do Urzędu Miasta Nowy Sącz wpły­nęła pierwsza interwencja poselska, bezdomny Gromala, dzięki solidarności ludzkiej, był już urządzony jak bułka w maśle.
Jego los odmienił się na lepsze w 2009 r., gdy idąca wzdłuż rzeki Łubinki Maria Gondek natknęła się na szałas zbudowany przez Adama i jego partnerkę z przygiętych gałęzi dzikiej wikliny. Kiero­wana przyzwoitością zorganizowała Gromali i jego partnerce bla­szaną skorupkę po przyczepie kempingowej. A ponieważ tereny nad Łubinką są mocno zalewowe, oddała pod przyczepę kawałek swojej parceli przy ul. Warzywnej na osiedlu Przetakówka.
Wprowadziwszy się, Adam Gromala naśladował sąsiadów. Na blaszaku powiesił gazon z kwiatami, zrobił płotek oraz klomby z kamyczków. Posadzili z partnerką tulipany, truskawki i ziemnia­ki. Mieszkańcy obserwujący Gromalę zobaczyli w nim niesamo­wicie spokojnego człowieka. Niepijący, uwielbiany przez dzieci, nigdy nie wyciągał ręki po złotówkę. Wręcz skrępowany pomocą. Jeśli pożyczał prąd, to odrabiał go koszeniem trawnika, przycinką drzew itp. Pracowity do przesady. Gdy ciut przed świtem na Wa­rzywnej szczekały wszystkie psy, wiadomo było, że Gromala z partnerką wyjeżdżają do pracy wózeczkiem. Około południa spienięża­li w skupach jego zawartość, a w czasie wolnym on krzątał się przy blaszaku, ona parzyła kawę sypaną i robiła przepierki.
Tak drobiazgowo robili recykling Nowego Sącza, że straż miejska dała im upoważnienie na posiadanie kluczy do du­żych zsypów w wieżowcach. W Wigilię 2012 r. w trakcie goto­wania barszczu do uszek zmęczona bezdomnością Marysia, partnerka Gromali, osunęła się i umarła. Nawet policjanci okazali się ludźmi. Gdy Gromala zniknął z blaszaka, wszczęli poszukiwania z psem tropiącym w obawie, że się powiesi. Nie zrobił tego tylko ze względu na psa Kubę. Od tej pory płynęły mu w blaszaku samotne, lecz spokojne dni i noce.
Aż w kwietniu 2013 r. do prezydenta Nowego Sącza Ryszar­da Nowaka wpłynął pierwszy list interwencyjny na poselskiej papeterii. Poseł Arkadiusz Mularczyk wyraża zaniepokojenie antyhigienicznymi warunkami socjalno-bytowymi, w jakich od wielu miesięcy zamieszkuje bezdomny Pan Gromala. Nie ma dostępu do sanitariatów, bieżącej wody i elektryczności. Szczególnie trudne warunki życia oraz narażenie na niskie temperatury i praktycznie pozbawienie pomocy medycznej nie pozwala na jego godną egzystencję bez uszczerbku dla zdrowia. Licząc na podjęcie interwencji, poseł uprzejmie prosi powiadomić jego biuro o harmonogramie pomocy.

Gdy Gromala dowiedział się o interwencji posła w sprawie swojego dobra, zachodził w głowę: dlaczego akurat jego i dla­czego teraz? Przecież już 16 lat mieszka pod sądeckim niebem, odkąd wrócił z kontraktu w Moskwie, gdzie robił przy stolar­ce. Żona, wyczyściwszy konto, wystawiła mu walizki i mówiąc w sądzie, że nie zna miejsca pobytu, wzięła rozwód zaoczny.
Maria Gondek przypuszcza, że tu może chodzić o estetyzm. Bo, po pierwsze, tak się składa, że grajdoł Gromali jest oddalo­ny od posesji posła o jakieś 50 m w linii prostej, co musi psuć mu widok z okien. Po drugie, pismo interwencyjne wpłynęło akurat wtedy, gdy wymieniono kempingowy blaszak na bardzo przyzwoity kontener. Na kontener wyłożył 3 tys. zł z prywatnej kieszeni przewodniczący osiedla Przetakówka, a Gromala zwrócił je honorowo w kilku ratach z przyznanych przez MOPS zasiłków celowych. Sąsiedzi doposażyli Gromalę w piec, butlę gazową, garczki-nierdzewki, dwie puchowe kołdry plus po­szewki, fotel, stołeczek, półeczkę, święte obrazki i inne.
Dlaczego - pytał sąsiadów Gromala - jego wcześniejszy przeciekający blaszak nie przeszkadzał wrażliwości poślej, a przeszkadza taki solidny kontener? A może przestraszył się? Skoro stworzono mu lepsze warunki, to oznacza, że zasiedzi się i widok z okien posła będzie trwały? A przecież poseł przyjmuje liczne delegacje. Muszą przejechać obok Gromali. Na pewno będą pytać: Arkadiusz, kto to? Ty coś z tym zrób.
Wiceprezydent Bożena Jawor w pisemnej odpowiedzi na in­terwencję poselską w sprawie godności Gromali uprzejmie wyjaśniła, że zasadniczą przeszkodą wyprowadzenia go z bezdomności jest to, że sam poczynił starania, zamieszkując w śro­dowisku, w którym czuje się potrzebny, a społeczność akceptu­je jego obecność, gdyż pomaga osobom starszym i samotnym, m.in. pieli grządki, odśnieża chodniki, rąbie drwa, znosi węgiel do piwnicy itd. Jest tak pozytywnie postrzegany, że życiowo wspiera go nawet osiedlowy klub sportowy.
Tak zaczęła się korespondencyjna troska posła o bezdomne­go Gromalę na szeroką skalę. A ponieważ każde pismo wpływa na papeterii z orłem, państwowe organy traktują sprawę jako pilną.

Troska
Gromala jest już wyczerpany psychicznie nalotami organów kontrolnych. Bezdomnego, jego kontener i dobro weryfikował już m.in. wydział lokalowy (czy obiekt jest odpowiedni godnościowo?); sanepid (czy jest odpowiedni higienicznie?); policja (czy na obiekcie nie ma alkoholowych libacji?). W urzędnicze teczki wpinane są liczne pisma między organami. Na przykład takie:
20 sierpnia poseł na Sejm RP Arkadiusz Mularczyk, działając na podstawie art. 20 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i se­natora, uprzejmie prosi Powiatowego Inspektora Nadzoru Budow­lanego w Nowym Sączu o wyjaśnienie sposobu realizacji przez miasto polityki mieszkaniowej dla osób bezdomnych, polegającej na finansowaniu tymczasowych kontenerów mieszkalnych na nie­ruchomościach osób trzecich. Ów sposób budzi zaniepokojenie posła, gdyż ma charakter nieefektywny i prowizoryczny.
19 września Powiatowy Inspektorat zawia­damia Szanownego Pana Posła o przeprowadzonych czynnościach kontrolnych: kon­tener o konstrukcji stalowej, wypełnienie ścian płytami ze sklejki, dach dwuspadowy, kryty blachą gładką. Ustawiony na czterech bloczkach betonowych, ułożonych bezpo­średnio na gruncie. Przedmiotowy obiekt, służący do przechowywania narzędzi ogrod­niczych, został udostępniony przez Marię Gondek bezdomnemu Gromali, który ko­rzysta z obiektu, gdyż jest bardzo pomocny, m.in. pomaga okolicznym mieszkańcom w utrzymywaniu ogrodów. Nie stwierdzono naruszenia przepisów.
5 listopada poseł na Sejm RP, działając na podstawie art. 20, wnioskuje do Woje­wódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budow­lanego w Krakowie o skontrolowanie tego powiatowego w zakresie rzetelności roz­patrzenia interwencji poselskiej. Chodzi o legalizację samowoli budowlanej.
13 listopada Wojewódzki Inspektorat, mając na uwadze skargę posła, prosi powiatowy o protokół z wizji lokalnej kontenera plus dokumentację fotograficzną.
15 listopada Wojewódzki Inspektorat t zawiadamia prezydenta Nowego Sącza, że z pisma Pana Posła wydaje się wynikać, iż przedmiotowy obiekt został zgłoszony Ź jako tymczasowy. Zatem, czy w związku z upływem terminu (ustawowe 120 dni) został rozebrany? Jeśli nie, jakie czynno­ści zostały podjęte w celu wyegzekwowania tego obowiązku?
17 grudnia Wojewódzki Inspektorat ponownie do prezy­denta. Podczas czynności kontrolnych znalazł rozbieżności pomiędzy zadeklarowaną wielkością rzutu obiektu a rzeczy­wistą (chodzi o pół metra]. Brak m.in. informacji co do sposo­bu wykonania obiektu, wysokości oraz usytuowania i innych. Oznacza to naruszenie przepisów z licznych artykułów.
20 grudnia MOPS sporządza notatkę służbową, że Adam Gromala nie wyraża zgody na pobyt w schronisku, a ponieważ zamieszkiwanie w przyczepie kempingowej urągało godności człowieka, został zakupiony kontener mieszkalny, spłacony przez bezdomnego z zasiłków celowych w kwocie 270 zł. Ani MOPS, ani Gromala nie zdefraudowali pieniędzy podatnika.
Odkąd nastał okres zimowy, doszły jeszcze kontrole cieplne. Straż miejska noc w noc robi naloty na kontener, czy bezdomny Gromala na pewno w nim nie śpi, narażając zdrowie i życie.

Ciepło
Jeszcze wiosną sąsiedzi pomogli ocieplić dach, a wiceprezydent (odpowiadając na zapytanie posła: czy miasto, sfinansowawszy zakup kontenera, bierze odpowiedzialność prawną za wszelkie mogące stąd wynikać zdarzenia o charakterze losowym?) in­formowała, że kontener spełnia zimowe standardy. Jednak gdy przyszedł październik, w celu wyciszenia korespondencyjnej aktywności poselskiej w sprawie dobra Gromali, MOPS uzgod­nił z Władysławem i Krystyną Cięciwami, że na okres zimowy przyjmą go do siebie za symboliczną opłatę.
Niechętnie na to przystał, lecz nie miał wyjścia. Sąsiedzi tłu­maczyli mu, że być może upór posła w kwestiach jego ciepła jest spowodowany tym, iż obawia się społecznego odczucia, jak - nie daj Boże - zamarznie pod jego nosem. Zgodził się na przeprowadzkę, ale tylko do piwnicy, bo ma osobne wejście.
Władysław Cięciwa powynosił opony, odmalował, kupił wersalkę, a Gromala mieszka jak myszka, żeby tylko sobą nie obciążać. Czasem skusi się wejść na górę i usiąść jak człowiek w dużym pokoju przed telewizorem. A tak zżyty ze swoim kontenerem, że gdy budzi się świtem, zanim pójdzie z wózkiem na recykling Sącza, idzie pomieszkać do siebie, podkłada drew­no do piecyka i parzy herbatę.
Jego dobro zahaczyło nawet o Sejm. Maria Gondek wysłała do prezydenta miasta pisemną skargę na nieludzkość posła. Skarżąca pyta: dlaczego Gromala, przebywający na posesji za jej zgodą, której udzieliła w imię przyzwoitości, jest ciągle nękany przez posła, choć nasyłane komisje nie wykazały za­niedbań budowlanych ani godzących w estetykę sąsiedztwa? Ponawia przypuszczenie, iż z racji funkcji, jakie pełni poseł (w tym przyjęcia innych posłów), tak bliskie towarzystwo osoby bezdomnej jest dla niego ujmą na honorze. Już nie wspomni, że gdy poseł budował dom i chciał doprowadzić nitkę gazową przez jej posesję, wyraziła bezinteresowną zgodę na przekopa­nie swojej działki, by nie ponosił dodatkowych kosztów.
A ponieważ skarga na organy centralne nie może być rozpatrywana lokalnie, została przesłana na adres marszałka Sejmu. Zwrócona z powrotem, z adnotacją, że to kompetencje komisji etyki poselskiej.

Etyka
Choć żeby dojechać do swojej posesji, poseł musi minąć kon­tener Gromali, nigdy się nie zatrzymał. Nie przyszedł podać mu ręki, o chlebie nie wspominając.
Gdy już wydawało się, że wszystkie organy skontrolowały kontener, w styczniu poseł znalazł jego dom rodzinny we wsi Gołkowice, gdzie w listopadzie zmarła mieszkająca tam siostra Gromali. Pojechał osobiście sfotografować majątek plus 61 arów.
Gromala, wezwany w tej sprawie przez organy kontrolne, tłumaczył, że 16 lat temu wrócił do domu z walizkami wysta­wionymi przez żonę, ale siostra też wystawiła je za drzwi. Gdy poseł wyniuchał dom, bezdomny Gromala ze strachu przed poślim uporem nawet zajechał tam i zapukał. Cisza. Ze środka szczekał pies. Szukał po wsi, kto ma klucz, ale nikt nie chce się przyznać. A przecież ktoś musi karmić tego psa?
Bezdomny, nie wiedząc, o co chodzi posłowi, jest wykoń­czony psychicznie. Żeby estetycznie nie razić posła, uporząd­kował cały grajdoł wokół siebie i ograniczył się ze znoszeniem makulatury oraz puszek. Ciągle sadzi krzewy i drzewka w celu przysłonięcia widoku na swoją osobę. W lecie, kiedy kwitnie brzoza, malwa i forsycja, jest prawie niewidoczny.
Sąsiedzi załatwili mu nawet wizytę u psychologa z interwen­cji kryzysowej. Pilnują, żeby jadł i się nie powiesił, gdyż z po­wodu odbieranej mu konstytucyjnie wolności osobistej znów ma myśli samobójcze. Mówi, że weźmie plecak i pójdzie tam, gdzie już nikt go nie znajdzie.
A myślał, że odnalazł swój docelowy kontener i przyjaciół. Dostał od sąsiadów telefon i kartę. Dzwonią: - Gdzie jesteś?. On: - U siebie, na ranczo. Oni: - To przyjdź na obiad. Wtedy zakłada najładniejszą kamizelkę. Czasem opiera głowę na łok­ciach przy stole przykrytym obrusem i płacze. Że ktoś widzi w nim człowieka. Kiedy państwo Cięciwowie zabrali go nawet na basen, pierwszy raz w życiu pluskał się w kąpielówkach i nie chciał wyjść, jak dzieciak. A co Wigilię młodzież przynosi mu świąteczne prezenty zebrane na osiedlu Przetakówka. Tylko nówki. Piżamy, swetry, buty i konserwy.
Mówi się na Przetakówce, że dobro Gromali jest rozgrywką polityczną. Chodzi o zbliżającą się kampanię wyborczą na pre­zydenta, w której chce startować poseł, dlatego przedstawia obecną władzę w świetle niekompetencji.
Więc choć wszystko działa, w tym solidarność ludzka, Gromalę idącego z wózeczkiem ciągle mija listonosz, wręczając mu sądowe przesyłki polecone od organów kontrolujących jego dobro. Obecnie, na wniosek posła, dobrem bezdomnego zajęła się Prokuratura Rejonowa w Gorlicach. Wszczęła śledztwo po­legające na kontroli kontrolujących.
Edyta Gietka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz