wtorek, 18 lutego 2014

Latkowski i zbrodnia sprzed lat



Prokuratura w Szczecinie wznowiła śledztwo w sprawie okrutnego podwójnego morderstwa Waldemara S. i jego narzeczonej. Do zabójstwa doszło dziesięć lat temu. W tej sprawie przesłuchano niedawno redaktora naczelnego tygodnika „Wprost" Sylwestra Latkowskiego. Dlaczego?

 W ubiegłym numerze „wSieci” ujawniliśmy część owianej tajemnicą przeszłości Sylwe­stra Latkowskiego, redaktora naczelnego tygodnika „Wprost". Okazało się, że mimo jego powszechnie wygłaszanych twierdzeń: „zostałem wrobiony’', „siedziałem za nie­winność" i „miałem tylko jeden wyrok”, jest jednak inaczej. Skazano go trzykrotnie. Raz w aż trzech sprawach sąd orzeka łącznie 2 lata i 3 miesiące za: wymuszenie rozbój­nicze połączone z groźbą uszkodzenia ciała i zabójstwa, fabrykowanie dokumentów oraz fałszywe oskarżenia przed organami ścigania. Drugi wyrok miał miejsce w Sądzie Rejono­wym w Kwidzynie za wyłudzenia i wyniósł tym razem 1 rok i 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Ponad rok później elbląski sąd uznał go ponownie za winnego zarzucanych mu czynów, skazując go na 1 rok i s miesięcy w zawieszeniu. Nie wiadomo, na jakiej podstawie Sąd Rejonowy w Elblągu wy­mierzył Latkowskiemu wyrok w zawieszeniu. Skazywał go za ten sam rodzaj przestępstwa co Kwidzyn (sprawa z art. 205 - oszustwo i wyłudzenie) i powinien wiedzieć z rejestru ska­zanych o poprzednim wyroku w zawieszeniu.
Przypadek ten przywodzi na myśl sprawę Amber Gold - Marcin Plichta był ciągle skazy­wany, a sądy wymierzały kolejne wyroki w za­wieszeniu. Podobnie dziwne wydaje się umo­rzenie postępowania w Szczecinie w sprawie o wyłudzenia zaliczek na kredyty w niemiec­kiej firmie krzak - „Novum’', w której kolega Latkowskiego i współsprawca Gracjan Sz. zo­stał skazany na 2 lata pozbawienia wolności. Według zeznań świadków robił to samo, co Latkowski, lecz temu ostatniemu wznowioną po latach sprawę prokuratura umorzyła już po n dniach. Niewyjaśnionych historii z prze­szłości redaktora naczelnego jest więcej. Ale najpoważniejsza z nich - podwójne zabójstwo -nie doczekała się jeszcze sądowego finału.
W nocy z 7 na 8 listopada 1993 r. został zamordowany szczeciński gangster Walde­mar S., ksywa „Gruby Jasio", wraz z narze­czoną Agnieszką S. Zabito ich dwoma strza­łami w głowę z pistoletu. Śedztwo wykazało, że ofiary najprawdopodobniej znały osobiście któregoś z napastników. Zabójstwo to w ze­znaniach świadków, do których dotarliśmy, wiąże się z tzw. sprawą gorzowską Sylwestra Latkowskiego. Opisywaliśmy ją w ubiegłym tygodniu. Ale przypomnijmy. Dwóch miesz­kańców Gorzowa Wielkopolskiego Mirosław T. i Sławomir Sz. późnym latem 1993 r. kupiło w Berlinie używanego Volkswagena Golfa. Po­przez znajomego Artura N. trafili do „Grubego Jasia”. Ten nabył od nich auto za 5 tys. dol. Gangster, jak wynika z akt, współpracował z Sylwestrem Latkowskim i Gracjanem Sz. Działali w branży samochodowej. Skupowali różne samochody, także kradzione, i wywozili je na Wschód. „Wiedziałem, że jak mają tanie auta do sprzedania, to mogę się zwrócić do Latkowskiego lub Waldemara S." - zeznał Ar­tur N. podczas rozprawy przed sądem w Go­rzowie. Kurierem przewożącym samochody ze Szczecina na Litwę był Gracjan Sz. „Odnoś­nie do samochodów Opel Calibra, Audi VS i BMW 520 to on otrzymywał za każdy prze­jazd od 400 do 500 DM i działał na zlecenie Waldemara S., który w międzyczasie został zamordowany. Samochody te przewoził na Litwę, dostarczając je do obywateli o nazwi­skach Siroga i Kostia, względnie Władek, byli to Rosjanie” - zeznawał inny świadek opisu­jący działalność Gracjana Sz.
Organizatorem całego procederu transferu samochodów na Wschód miał być Latkowski. W każdym razie zdaniem sądów. W uzasad­nieniu wyroku przeciwko kurierowi Gracja­nowi Sz. czytamy: „Sąd miał na względzie fakt, że to nie oskarżony, lecz Latkowski pełnił pierwszoplanową rolę w przestępczej akcji".
Po zakupie Volkswagena Golfa „Gruby Ja­sio” posadził za kółkiem Gracjana Sz. i kazał mu jechać na Litwę. Niestety na granicy usta­lono, że samochód został skradziony w Niem­czech, i kuriera aresztowano. „Gruby Jasio” zwrócił się do gorzowian, by zwrócili mu pieniądze za Golfa i dodali jeszcze 1000 dol. jako zwrot kosztów adwokackich, co pechowi sprzedawcy niezwłocznie uczynili. Po mie­siącu odsiadki, w październiku 1993 r., Gra­cjan Sz. został zwolniony z aresztu. Z zeznań świadków wynika, że to Latkowski wynajął adwokata i wpłacił poręczenie majątkowe. „Po opuszczeniu aresztu Sz. pojechał do El­bląga, gdzie mieszkał Latkowski. Latkowski poinformował go, że zamierzał odzyskać utra­cone w związku z jego sprawą pieniądze od Waldemara S., ten jednak zajął stanowisko, że powinien zwrócić się poprzez Artura N. do mieszkańców Gorzowa”.
Na początku listopada Latkowski wraz z trzema Litwinami i szwagrem Jackiem G. po­jawia się w gorzowskim hotelu Mieszko. Do­jeżdża do nich kurier Gracjan Sz. Odnajdują importerów Golfa Mirosława T. oraz Sławomira Sz. i żądają zwrotu gotówki. Latkowski wycenił zadłużenie gorzowian na 18 tys. marek. Ich tłu­maczenia, że już oddali pieniądze „Grubemu Ja­siowi” wraz z nawiązką na koszty adwokackie, nie przekonały Latkowskiego, uruchomił Litwi­nów. Maltretowani brutalnie przez osiłków Lat­kowskiego Mirosław T. i Sławomir Sz. zostają zmuszeni do zmiany zdania i podpisania weksli,
podrobionej umowy sprzedaży samochodów oraz papierów in blanco. Latkowski zabezpie­czał się w ten sposób przed zawiadomieniem organów ścigania przez pokrzywdzonych. Jak się później okazało, na pewien czas skutecznie. Po odjeździe ekipy Latkowskiego Mirosław T. i Sławomir Sz. natychmiast składają doniesie­nie o przestępstwie do gorzowskiej prokuratury. Równolegle w organach ścigania melduje się Latkowski z kwitami, których podpisanie wymusił na obu handlarzach samochodami. Stwierdza, że Mirosław T. i Sławomir Sz. są mu winni pieniądze i grożą mu śmiercią w razie ich nieoddania. Policja ma dylemat. W tym samym czasie gangster Waldemar S. zostaje zastrze­lony. Następnego dnia po morderstwie zostają aresztowani Gracjan Sz. i Latkowski „jako po­dejrzani do sprawy podwójnego zabójstwa”.
Ponieważ materiał dowodowy przeciwko Latkowskiemu nie jest jeszcze zbyt mocny, Szczecin wysyła do Gorzowa zapytanie, czy tamtejsza prokuratura wystawi nakaz aresz­towania Latkowskiego za delikty, których dopuścił się na handlarzach autami. Policja nie chce wypuścić z rąk Latkowskiego, ponie­waż obawia się, że ten ucieknie. Potrzebuje czasu na zebranie wystarczających dowodów winy. Gorzowska prokuratura jest w posiada­niu dwóch przeciwstawnych zawiadomień o przestępstwie i zanim wyjaśni sprawę, nie może postawić Latkowskiemu ani zarzutów, ani go zatrzymać. W notatce z listopada 1993 r„ sporządzonej przez prowadzącego dochodzenie w sprawie gorzowskiej pod­komisarza Krzysztofa Trautmana, czytamy, że odwiedzili go policjanci ze Szczecina „[. ..] i od nich dowiaduje się, że Gracjana Sz. zwolniono z aresztu 10.11.93 r., a Latkow­skiego 11.11.93 r. o 8.oo”. Po wyjściu zza krat Latkowski ucieka za granicę. W Polsce pojawia się dopiero po ponad czterech latach.
Czy Sylwester Latkowski był zamieszany w zbrodnie? Akta Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, która w 2013 r. wznowiła śledztwo w tej sprawie, są niedostępne. Zabójstwo Waldemara S. pojawia się natomiast w zezna­niach świadków sprawy gorzowskiej Latkowskiego, m.in. Mirosława T., które złożył tuż po zabójstwie „Grubego Jasia” 11 listopada 1993 r. przed podkomisarzem Trautmanem: „Nadmieniam, że zanim poszliśmy na górę do pokoju hotelowego, siedząc przy stoliku w re­stauracji, N. z Jackiem G. prowadzili rozmowę.
W trakcie tej rozmowy Jacek powiedział, że obecnie czekają na drugą ekipę, która będzie gorsza niż ta obecna i że jadą do Szczecina, bo mają tam do załatwienia sprawę. Mówiąc
o tej drugiej ekipie, powiedział, że będzie ona ze snajperami, że mają w Szczecinie załatwić jakąś sprawę. Słyszał to Artur N., ja i Sławomir Sz.”. Kilka dni później na kolejnym przesłu­chaniu dodał: „W rozmowie z żoną Artura N. Mirellą dowiedziałem się, że mężczyzna, który został zabity w Szczecinie, to ten, który kupił samochód Golf III za pośrednictwem N. od Ryśka mieszkającego w Niemczech”.
Druga gorzowska ofiara wymuszeń Latkow­skiego, Sławomir Sz., zeznała w grudniu 1993 r., że „Latkowski, Gracjan Sz. i Jacek G. rozma­wiali ze sobą, że nie mają czasu i muszą wracać do Szczecina, bo ma przyjechać druga grupa »Ruskich«, a ta obecna wraca do siebie. Cały czas chwalili się głośno, jakich to »Ruskich« mają do dyspozycji. Mówili, że w tej następnej ekipie ma przyjechać jakiś snajper [...]. Latkow­ski wypowiedział się, że nie będą czekać do poniedziałku. Powodem było to, że musieli odebrać inną ekipę ze snajperem z ruskiej gra­nicy, dodając, że mają do załatwienia sprawy w Szczecinie”. Innym razem stwierdził przed wymiarem sprawiedliwości: „Podczas wcześ­niejszej wizyty w Gorzowie u Latkowskiego [...] Latkowski powiedział, że w Gorzowie to w ogóle jest burdel, brak jest jakiejkolwiek organizacji i że trzeba będzie przyjechać i jeden łeb odstrzelić dla przykładu i zaprowadzić porządek”. Zresztą sam Latkowski w rozmowie z właścicielem salonu samochodowego Volkswagena w Szczecinie przyznaje, że są jakieś niezałatwione rozliczenia z Waldemarem S. i ma zamiar je egzekwować: „Pograłeś sobie w sposób bezczelny, rozumiesz [...], łącznie z tym, że powinieneś spłacać ty Jasia [Walde­mara S. - przyp. red.] tak samo, a nie tylko ja w tym momencie. [.. ] Trzeba było być i odebrać pieniądze. A ja po prostu, rozumiesz, chrza­nię. Każdego rozliczam od Gorzowa, wszędzie przyjadę, po Szczecin”.
Z protokołu rozprawy głównej przeciwko Gracjanowi Sz. przed Sądem Rejonowym w Gorzowie dowiadujemy się: ,,[...] byłem przestraszony tym, co się dzieje, ale Lat­kowski powiedział, żebym się nie wtrącał, a widząc jego postawę, obawiałem się, że sam mogę zostać jego ofiarą. Tym bardziej że Latkowski mówił o egzekwowaniu długu w Szczecinie i że będzie musiał zadziałać ostrzej. [„.] Ja, widząc, co się dzieje, miałem ochotę zostawić Latkowskiego i wyjechać, ale ze strachu nie zrobiłem tego”.
Gorzowski sąd przychylił się do zeznań świadków i w uzasadnieniu wyroku wyda­nego w grudniu 1994 r. w sprawie Kestutisa Norejki (Litwin i egzekutor domniemanych długów Latkowskiego) oraz szwagra Lat­kowskiego Jacka G. stwierdził: „Z wyjaśnień oskarżonego Norejki wynika, że Latkowski planował dokonać rozliczeń finansowych przy pomocy Litwinów nie tylko w Gorzo­wie, lecz również w Szczecinie. Zasadne jest przyjęcie, że w Szczecinie Latkowski zamie­rzał dokonać rozliczeń finansowych w taki sam sposób jak w Gorzowie z Waldemarem S. Gracjan Sz. nabył samochód od S.”.
Zdaniem sądu sprawa rozliczeń Latkow­skiego z „Grubym Jasiem” o „trefnego” Golfa mogła być powodem sporu pomiędzy gang­sterami. Motyw rozliczeń jako powodu zbrodni pojawia się również w artykule Ewy Ornackiej „Fatalne zauroczenie”, opublikowanym w dawnym „Wprost”: „Waldemar S. wkrótce przed śmiercią zgłosił się na policję w Szczecinie, twierdząc, że ktoś mu grozi. Przyznaje, że oszukał wspólników, nie płacąc im za BMW” W końcu Prokuratura Rejonowa Szczecin Zachód i Komenda Wojewódzka Policji uma­rzają śledztwo prowadzone pod sygnaturą 4DS/4085/93 30 sierpnia 1994 r. przeciwko Latkowskiemu z uwagi na ukrywanie się podej­rzewanego przed organami wymiaru sprawied­liwości. Choć Latkowski zgłosił się na policję po powrocie do Polski cztery lata później, czynno­ści w sprawie zabójstwa Waldemara S. zostały podjęte dopiero w 2013 r. przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie. Dlaczego tak późno - nie wiadomo. bardziej że były naczel­nik Wydziału Kryminalnego TKW w Szczecinie komisarz Eugeniusz Dering tuż po powrocie Latkowskiego powiedział: „To bardzo niebezpieczny, manipulujący ludźmi przestępca, który wszystkich nabiera na swoją powierz­chowność. Miał motyw, groził S. i był w tym czasie w Szczecinie. Zarzuty nie zostały postawione, ale sprawa nie jest zamknięta. Wciąż nie wykluczamy sprawstwa kierowniczego w sprawie podwójnego zabójstwa". Dziennikarz śled­czy Wojciech Sumliński opowiada o spotkaniu z oficerem policji,byłą szefową grupy „Generał” (powołaną do wyjaśnienia śmierci gen. Marka Papały) Małgorzatą Wierchowicz. Miało ono miejsce wczesną wiosną 2008 r.„- A tak na marginesie - zaczęła Wierchowicz, wprowa­dzając nowy wątek rozmowy - słyszałam od pana A., że pan zna Sylwestra Latkowskiego? -Znam. -Panwie, że był ścigany za podwójne zabójstwo w Szczecinie i że dotąd ta sprawa nie została zamknięta. - Z tego, co wiem, formalnie udowodniono mu ściąganie haraczy z rosyj­skimi rekieterami, ale podejrzenie o zabójstwo się nie potwierdziło. - Powiedziałam tylko, że sprawa nie jest zamknięta. Jeżeli będzie pan miał ochotę, chciałabym z panem jeszcze kie­dyś o tym wątku porozmawiać. To mogłabybyć interesująca rozmowa”.
- Nie rozumiałem tej wizyty ani porusza­nego w niej wątku Sylwestra Latkowskiego - wspomina Sumliński. - Sylwester odsiedział w więzieniu blisko dwa lata, a następnie zaczął nowe życie. Dlaczego szefowa grupy „Generał” wróciła do tej historii akurat te­raz? Co się za tym kryje? Pytań w tej sprawie, podobnie jak w kilku innych, miałem więcej niż odpowiedzi.
Próbowaliśmy się skontaktować z Małgo­rzatą Wierchowicz, ale niestety nie wyraziła zgody na rozmowę z nami.
Nadzorujący wznowioną w 2013 r. sprawę zabójstwa Waldemara S. prokurator Krzysz­tof Gienas na razie nie chce udzielać żad­nych wyjaśnień. Rzeczniczka prasowa Pro­kuratury Okręgowej w Szczecinie stwierdziła tylko, że „Pan Latkowski został już przesłu­chany w charakterze świadka i nie posta­wiono jeszcze nikomu zarzutów”.
Z Sylwestrem Latkowskim, mimo licznych prób, nie udało nam się skontaktować. Nie odpowiedział także na nasze pytania prze­słane drogą mejlową.

WSIECI

1 komentarz: