CZEGO OBAWIA SIĘ GWIAZDA PIS ADAM
HOFMAN? ŻE JAROSŁAW KACZYŃSKI POSTANOWI WYMIENIĆ GO NA ADAMA BIELANA.
ANNA
GIELEWSKA, PIOTR SMIŁOWICZ
Kilka tygodni temu, przed debatą o
Smoleńsku, w biurze Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman siedzi z nogami na
stole. - Panie pośle, prezes już jest - mówi mu jedna z dziennikarek. - Tak?
- Hofman natychmiast się zrywa. Bo
rzecznik PiS nawet telefony od prezesa odbiera na stojąco. Od razu sztywnieje.
Słuchając, chodzi nerwowo po pokoju. - Wtedy od razu wiadomo, z kim rozmawia -
ironizuje jeden z posłów PiS.
Jednak trudno się dziwić, że w
żaden sposób nie chce podpaść prezesowi, bo w PiS chyba nikt nie ma tylu
wrogów, ilu on. Do Jarosława Kaczyńskiego wciąż docierają donosy na Hofmana. W
przypływie dobrego humoru prezes mu czasem ze śmiechem je pokazuje. Ale
rzecznikowi PiS do śmiechu wtedy nie jest. Natychmiast zarządza wewnętrzne
śledztwa w klubie.
Na razie Hofman nie ma powodów do
niepokoju, że prezes donosy na niego weźmie na serio. Ostatnie sondaże są
bardzo korzystne dla PiS. Potwierdzają, że po raz pierwszy od lat partia
Kaczyńskiego wyprzedza Platformę. Czy to oznacza, że Hofman dobrze wykonuje
swoją robotę? W PiS ze świecą można szukać tych, którzy odpowiedzą twierdząco.
- Hofman ma zresztą tego świadomość.
- Wcześniej przez lata walczył o ucho medialne prezesa z Adamem Bielanem.
Teraz robi wszystko, żeby nie dopuścić do powrotu Bielana do PiS. Przypomina,
że odejście Bielana osłabiło wynik PiS w wyborach samorządowych, że to Bielan
odpowiada za porażkę Kaczyńskiego w debacie z Tuskiem, o związkach Bielana z
Michałem Kamińskim - opowiada pragnący zachować anonimowość polityk PiS.
- Hofmanowi grunt pod nogami pali
się od jakiegoś czasu. W poniedziałek dostał kolejny cios, tym razem od
Jadwigi Staniszkis, która stwierdziła, że Hofmana trzeba zamienić na
Dziedziczaka. W klubie wiele osób, myślę, że spokojnie ponad połowa, uważa
dziś, że Janek byłby lepszym rzecznikiem niż Hofman. Ludzie w partii mają go
dość, chcą zmiany i widzą, że jest na to szansa - dodaje inny poseł PiS.
Hofmana oczywiście broni jego
mentor Adam Lipiński, nadal cieszący się zaufaniem prezesa. Zresztą o ile
Lipiński nazywany jest w PiS „dużym Adamem”, to na Hofmana mówi się „mały
Adam”. Hofman ma też dobre stosunki z wpływowym w PiS prezesem SKOK Grzegorzem
Biereckim - często jeżdżą razem na posiedzenia Rady Europy. A Przemysław
Wipler w jakichś mało oficjalnych okolicznościach miał nawet mówić o Hofmanie
jako o przyszłym premierze.
- To raczej niedźwiedzia przysługa
dla mnie - żartuje sam Hofman, gdy pytamy go o słowa Wiplera. - Powiedziałem
to tylko dlatego, że ktoś w jakiejś prywatnej rozmowie mówił w tym kontekście
o mnie, oczywiście jeśli chodzi o bardzo daleką przyszłość. A ja uważam Adama
za znacznie lepszego kandydata - tłumaczy Wipler.
Na rzecz Hofmana przemawiają też
jego ostatnie pomysły - przede wszystkim debaty gospodarcza - zdrowotna z udziałem ekspertów, także tych niezbyt bliskich
PiS. To on miał pójść do prezesa i przekonywać, że trzeba zaprosić też „wrogów”.
Przyniósł listę. - A jak nie przyjdą? - zapytał prezes. - To wtedy powiemy, że
nie mają prawa nas krytykować - rzucił pewnie Hofman. Prezes się zgodził.
W czasie debat Hofman nie siedział
za stołem prezydialnym, ale był na miejscu, doglądał, zarządzał.
Niemniej Hofman nie może spijać
całej śmietanki sondażowych sukcesów PiS. Bo to nie on wymyślił kandydaturę prof. Piotra Glińskiego na premiera, a nawet dosyć późno się o
tym kandydacie dowiedział. To również nie on, ale gdański poseł PiS Andrzej
Jaworski był głównym organizatorem słynnego marszu „Obudź się, Polsko”. Czy
czuje się pan ojcem sondażowego sukcesu? - pytamy Hofman - Ojcem jest prezes,
ale ja jestem najwyżej członkiem rodziny - odpowiada.
W każdym razie jako „członek
rodziny” postanowił iść za ciosem i w piątek zaprosił prof. Glińskiego do Sejmu, by ten na miejscu zrecenzował drugie expose Donalda Tuska.
Z punktu widzenia wrażliwości
prezesa Jarosława Kaczyńskiego na wszelkie przejawy nielojalności Hofman ma
na swym koncie rekordowo dużo wpadek. Na przykład wiosną 2008 r., w
okresie wewnątrz pisowskiej batalii o ratyfikację traktatu lizbońskiego,
ogłosił publicznie, że nawet jeśli partia nie poprze traktatu, on uczyni to na
własną rękę. - To było nieporozumienie, ale skończyło się na tym, że większość
partii głosowała za - mówi „Wprost” Hofman.
Z kolei już w czwartek po katastrofie
smoleńskiej przyszedł do Jarosława Kaczyńskiego z badaniami, że najlepszym
kandydatem na prezydenta będzie Joanna Kluzik-Rostkowska. - Chodziło mi o to,
by kampania odbywała się według schematu „ona
i on”. Kluzik-Rostkowska mogła być albo kandydatką na prezydenta ze wsparciem
Kaczyńskiego, albo szefową sztabu. Stanęło na drugim - tłumaczy Hofman.
Spodziewał się wtedy, że będzie jednym z głównym sztabowców. Ale Kluzik-Rostkowska
postawiła na Adama Bielana. Hofman odciął się od pracy sztabu i nie zapomniał
tego afrontu.
Po przegranych przez Jarosława
Kaczyńskiego wyborach prezydenckich Hofman wymieniany był wśród tych, którzy
wyjdą z PiS
I utworzą nową partię. Był nawet rzekomo
dogadany z Pawłem Poncyljuszem, że przechodzi do ugrupowania, nazwanego
później Polska Jest Najważniejsza. W ostatniej chwili miał jednak zadeklarować
lojalność prezesowi Kaczyńskiemu. - Awansował, donosząc na PJN - twierdzi
jeden z polityków PiS. Hofman temu zaprzecza, twierdząc, że gdy się to wszystko
działo, on był na Tajwanie.
Wrogiem Hofmana był też od zawsze
Zbigniew Ziobro. Kiedy ważyły się losy ziobrystów w PiS, Hofman jako jeden z
pierwszych wyszedł, przekonując, że wyobraża sobie partię bez Ziobry. - Gówniarz,
który po trupach idzie do celu, bezideowy karierowicz. Ma takie poglądy, jakie
akurat są potrzebne - mówią o nim ziobryści.
Po ich odejściu pozycja Hofmana
wzrosła. - Zrobiła
się luka pokoleniowa, którą środowisko Hofmana wykorzystało, ale on nie ma
niezależnej pozycji. Jest tam, bo prezes tak chce, bawi się nimi. On jest kaprysem
prezesa - mówi były polityk PiS.
Latem tego roku popularna w PiS
była teoria o niełasce Hofmana, który niespodziewanie - także dla siebie - został prezesem okręgu
konińskiego PiS. Miał rozwiązywać konflikt między dwoma miejscowymi
politykami. O nominacji Hofman dowiedział się nieoczekiwanie podczas
posiedzenia komitetu politycznego PiS. - W cztery oczy poprosiłem prezesa o
czas do namysłu. Prezes się zgodził. Wtedy na forum całego komitetu powiedziałem,
że nie zabiegałem o to stanowisko, żeby pokazać kolegom z Konina, iż nie gram
przeciw nim. Na to prezes zażartował: „Jak to pan nie zabiegał? Gdy wychodzę
codziennie z domu, natykam się na mojego kota i na pana” - opowiada „Wprost”
Hofman.
Konińska nominacja stała się w
partii dowodem na degradację Hofmana i wstęp do pozbawienia go funkcji
rzecznika partii. Jednak nie wszyscy w PiS traktują zesłanie do Konina jako
niełaskę. - Adam Lipiński jest wiceprezesem, a też został szefem partii w
Legnicy, by rozwiązywać lokalny konflikt - mówi polityk PiS. Na razie Hofman
jakoś łączy oba zadania, choć jeśli przy najbliższych wyborach okaże się, że
poparcie dla PiS w Koninie spadło, może mieć kłopoty.
Musi też pamiętać o tym, że wraz z
sukcesami, takimi jak ostatnie, liczba przeciwników w partii będzie rosnąć, a
nie maleć. A tę swoją niechęć do Hofmana politycy PiS wyrażają od dawna. - 26
listopada 2011 r. w Pułtusku rada polityczna PiS wybierała w miejsce
usuniętych ziobrystów nowych członków komitetu politycznego. Wybrano m.in.
rzecznika partii Adama Hofmana. Ten ostatni jako jedyny nie usłyszał oklasków
podczas przedstawiania jego kandydatury przez Jarosława Kaczyńskiego i dostał
najmniej głosów. Zresztą liczenie głosów trwało chyba ze trzy godziny, a część
trzeba było unieważnić - wspomina tamto głosowanie jeden z posłów PiS. Przy odczytywaniu
wyników nominację Hofmana przyjęto buczeniem.
Przemysław Wipler przyznaje, że
Hofman budzi w PiS nie tylko pozytywne emocje. - Wielu posłów ma mu za złe, że
jest ich za mało w mediach. Ale taki jest los każdego rzecznika - mówi. -
Zwykły poseł do niego się nie dodzwoni. Do mediów Hofman wysyła tylko swoich
- dodaje inny polityk PiS.
Duży wpływ na Hofmana ma żona,
mówią w PiS. Media opisywały, że przez kilka lat pracowała w KGHM - trafiła
tam za rządu PiS, potem przebywała na zwolnieniach i urlopie macierzyńskim.
Poseł reagował ostro, mediom wytaczał procesy, ostatnio sprawę wygrał. Żona
jednak złożyła wypowiedzenie i teraz zajmuje się dziećmi.
Ambicje polityczne? Wszyscy nasi
rozmówcy są przekonani, że Hofman najchętniej widziałby się na brukselskich
salonach (startował do Parlamentu Europejskiego w latach 2004 i 2009, ale bez
powodzenia). Tyle że na miejsce na liście w eurowyborach nie ma raczej co
liczyć. - Prezes będzie chciał go
przeczołgać i go nie puści. Do
Brukseli wyśle tylko najbardziej zaufanych - jest przekonany jeden z oponentów
Hofmana. Tym bardziej że dla prezesa „człowiek dojrzały” to taki po
czterdziestce. Sam Hofman jakby to przeczuwał. Gdy pytamy go o Parlament
Europejski, odpowiada: - Chciałbym mieć wpływ na rzeczywistość, a europosłowie
mają niewielki.
Jeden z polityków PiS: - Moim
zdaniem on wierzy w to, że po Jarosławie Kaczyńskim prezesem tymczasowym może
zostać Adam Lipiński, jego polityczny patron. A po roku, dwóch latach właśnie
Hofman, który będzie lepszy od Lipy i nie będzie zestawiany bezpośrednio z
Jarosławem.
Sam Kaczyński jest zapewne świadom
ambicji Hofmana, bo kiedyś uraczył go następującą anegdotą, odnoszącą się do
wiązanej z Hofmanem frakcji młodych: - Wy to jesteście jak bracia Niemojowscy z Kalisza. Nawet
carska ochrana nie wiedziała, czy tak dużo piją, żeby się maskować, że
spiskują, czy po prostu tylko dużo piją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz