Kościelne transakcje powyżej miliona euro
wymagaj ą zgody Watykanu. Czy u polskich
redemptorystów jest inaczej?
KS.JERZY GALIŃSKI
Ojca
Rydzyka poznałem wiele lat temu, kiedy był jeszcze początkującym klerykiem.
Obserwowałem, co się z nim działo wtedy i co robił przez wszystkie kolejne
lata. Do dziś nie mogę się pogodzić z tym, jak funkcjonuje najbardziej znany z
moich dawnych współbraci.
Nienaganne prowadzenie i
przykładna przejrzystość spraw finansowo-gospodarczych są warunkiem tego, aby
polski Kościół mógł wiarygodnie pełnić posługę duszpasterską - także przy
pomocy radia kościelnego, którym statutowo jest Radio Maryja.
Taką tezę przedstawiłem kiedyś
prymasowi Polski kard. Józefowi Glempowi. Od tego czasu rzecz nie uległa
niestety poprawie. Ojciec Tadeusz Rydzyk, zaangażowany w walkę o Telewizję
Trwam, jeszcze bardziej pogłębił finansowe pogmatwanie swoich przedsięwzięć.
Wygląda na to, że w Polsce za normalne uchodzi to, co w nieodległych od nas
krajach doprowadziło niedawno do finansowego kryzysu Kościoła.
W lipcu ubiegłego roku arcybiskupi
Lubiany - Anton Stres i Mariboru - Marjan Turnśek złożyli rezygnacje z funkcji
ordynariuszy, które wkrótce przyjął papież Franciszek Na wspólnej konferencji
prasowej abp Stres oświadczył, że powodem dymisji jest finansowa klęska
diecezji Maribor, w której był sufraganem Jak do dał abp Tumśek, krok ten
podjęto w nadziei, że Kościół w Słowenii odzyska utraconą wiarygodność.
Obecny stan zadłużenia diecezji
Maribor wynosi ponad 37 min euro, zaś zobowiązania dwóch holdingów, w których
diecezja była 50-procentowym udziałowcem, wynoszą od 800 min do nawet 1,7 mld
euro („Tygodnik” opisywał tę sprawę w nr. 34/2013). Dla porównania: roczny
budżet administracji watykańskiej wynosi ok. 250 min euro - a budżet diecezji
monachijskiej 664 min euro. Szczegółowych danych - w tym wysokości strat 65
tys. drobnych akcjonariuszy obu firm - nie sposób dziś oszacować. Watykan
powołał komisję do zbadania stanu rzeczy, jednak wyniki jej prac spowite są jak
dotąd milczeniem.
Zwierzchnicy Kościoła w Słowenii
od początku lat 90. XX w. inwestowali w nieruchomości, wydawnictwa,
przedsiębiorstwa graficzne, branżę chemiczną, przedsiębiorstwa budowlane,
turystykę, browar i sieć handlową.
Wydawana w Lublanie gazeta „Delo”
pisze o historycznym wymiarze moralnego załamania Kościoła w Słowenii. Po
zwrocie Kościołowi dóbr zabranych mu przez komunistów, hierarchowie wybrali
„wysokie loty”, nacechowane poczuciem władzy, autorytetem i pieniądzem, co
zakończyło się „ciężkim duchowym i moralnym trzęsieniem ziemi”.
Także na Słowacji rezygnacja
redemptorysty Roberta Bezaka z funkcji ordynariusza diecezji Tmava była
związana ze sprawami finansowymi. Tym razem nie chodziło o odpowiedzialność
osobistą: abp Bezak podjął tylko próbę wyjaśnienia poczynań finansowych
swojego poprzednika, abp. Jana Sokola, kiedy okazało się, że istnieją wprawdzie
akta sprzedaży dóbr kościelnych, ale... nie ma pieniędzy. Rzecz okazała się
niebezpieczna, sugerowała odpowiedzialność osób wysoko postawionych w
hierarchii kościelnej, poświęcono więc abp. Bezaka - obecnie jednak mówi się
o jego rehabilitacji.
W Niemczech, w związku z
nieprawidłowościami przy budowie siedziby biskupiej, został zawieszony ordynariusz Limburga, Franz-Peter
Tebartz-van Elst („Tygodnik” pisał o tym w nr. 44/2013). Wątpliwości dotyczą
kwoty 31 min euro, co w skali budżetu stosunkowo zamożnego niemieckiego Kościoła
nie wydaje się wielką sumą. Jednak Kościół niemiecki, a przede wszystkim
papież Franciszek nie zostawili tej sprawy, a niemiecki Episkopat powołał
komisję do wszechstronnego i dokładnego jej zbadania.
Czym, w kontekście takich
informacji, uzasadnić wieloletnie milczenie przywódców Kościoła w Polsce na
temat finansowych spraw o. Tadeusza Rydzyka? Przecież nie jest on nawet
biskupem, ale zwykłym zakonnikiem, który ślubował ubóstwo. Statut Radia Maryja
w 2. punkcie „Postanowień ogólnych” określa, że „Radio Maryja kieruje się
przepisami Prawa
i Kanonicznego, Konstytucji
Zgromadzenia Redemptorystów i ustaleniami umowy zawartej pomiędzy Konferencją
Episkopatu Polski i Warszawską Prowincją Zgromadzenia Redemptorystów”.
Co się stało z 68 milionami złotych, które Prowincja Warszawska
Redemptorystów pożyczyła Fundacji LuxVeritatis?
Co się stało z owymi 68 min zł,
które Prowincja Warszawska Redemptorystów tytułem pożyczki udzieliła Fundacji
Lux Veritatis? Informacje na jej temat łatwo sprawdzić, choćby we
wniosku o przyznanie Telewizji Trwam licencji na multipleksie. Dlaczego ani
Warszawska Prowincja Ojców Redemptorystów, ani Episkopat Polski, ani
Nuncjatura Apostolska nie zabrały w tej sprawie głosu?
Moim zdaniem mamy do czynienia ze
złamaniem obowiązujących przepisów kościelnych, i to w niespotykanych, jak na
Polskę, wymiarach. Rzecz wiąże się również z ewentualnymi zobowiązaniami
fiskalno-podatkowymi wobec państwa. W związku ze sprawą biskupa Limburga
dowiedzieliśmy się przecież, że kościelne transakcje przekraczające sumę 1 min
euro wymagają zgody Stolicy Apostolskiej. Czy u polskich redemptorystów jest
inaczej ?
Kim jest o. Tadeusz Rydzyk,
któremu nieustannie pozwala się naruszać praworządność? Dlaczego na jego
niejasne operacje finansowe przymykają oczy kościelni zwierzchnicy, podobnie
zresztą jak państwowe instytucje kontrolne? Ma to fatalny wpływ już nie tylko
na wiernych Kościoła katolickiego w Polsce, ale również na uczciwych obywateli
państwa polskiego, dla których dobro wspólne jest zobowiązaniem. Dlaczego wolno
o. Rydzykowi, zaś wszystkim innym nie?
O. Tadeusz Rydzyk postępuje
zgodnie z polityką „faktów dokonanych”: działa jeszcze przed uzyskaniem
koniecznych pozwoleń, próbuje wymuszać decyzje władz wbrew obowiązującemu
prawu. Wykorzystuje do tego opinię publiczną: rozgłasza, że wyrządza się mu
krzywdę, a stosowanie wobec siebie zasady równości obywateli wobec prawa uznaj
e za prześladowanie.
Katolicka nauka społeczna staje
się w wydaniu o. Rydzyka pustą frazą, skoro pomija się solidarność, podstawę
całego porządku społeczno-politycznego. Ordynariusz monachijski kard.
Reinhard Marx, niekwestionowany autorytet w zakresie katolickiej nauki społecznej,
w swojej książce pt. „Das Kapitał” wypowiada się jasno i dobitnie:
„Katolicka nauka społeczna zawsze stała na stanowisku, że solidarność jest
celem i zasadą porządku społeczno-politycznego, a nie tylko przewodnią
orientacją indywidualnego postępowania”.
Dla o. Rydzyka w ten sposób
pojmowana solidarność jest zupełnie obcym słowem.
O. Tadeusz Rydzyk nie reaguje, a
wręcz lekceważy wszelkie dobre rady, zarówno ze strony swoich współbraci, jaki
przełożonych zakonnych - nie wyłączając samego Ojca Generała. O. Rydzyk w 1986
r. nie wrócił z pielgrzymki do Watykanu i przez długi czas nie dawał znaku
życia. Odnalazł się w Niemczech, gdzie zgłosił się do Polskiej Misji Katolickiej
w Monachium. Tam go poznałem bliżej. Proponowano mu wtedy, aby wrócił do
Polski, a w ostateczności, aby skorzystał z oferty Ojca Generała i dołączył do
polskich redemptorystów pracujących w Danii. Prowincjał redemptorystów napisał
o tym (a nawet wyznaczył daty) w dekrecie suspensy dla o. Rydzyka za odmowę
powrotu do kraju wbrew jego woli. Dekret został mu wręczony bez podpisu i
pieczęci, a więc w formie upomnienia - aby go jeszcze ratować.
W Oberstaufen u sióstr zakonnych,
gdzie pracował w latach 1987-91 i miał duchowo dojść do siebie, o. Rydzyk w
zasadzie robił interesy. Na ostrzeżenia, że postępuje wbrew woli biskupów
niemieckich, nie zareagował.
Ojciec prowincjał Edward Nocuń
stwierdził m.in.: „Ciągle jednak istnieją problemy, które
inaczej były widziane przez
Zarząd, a inaczej przez Dyrektora Radia Maryja. Miała być podpisana umowa
między Prowincją i Radiem. Niestety do tego nie doszło, mimo rozmów
prowadzonych przez Komisję ds. Radia. Uważam, że w sprawach zaangażowań
wyborczych Radio popełnia błędy od wielu już lat. Nigdy nie zostałem
poinformowany o stanie finansowym Radia. Może nowy Prowincjał będzie bardziej
»godny zaufania«. Mimo tych słów życzę, aby Radio się rozwijało i jak powiedział
bardzo życzliwy Radiu hierarcha,» stawało się bardziej kościelne«” (Akta I
Sesji XII Kapituły Prowincjonalnej Prowincji Warszawskiej Redemptorystów, str.
45).
Od wielu lat znam ks. Rydzyka
osobiście. I myślę, że jest rzeczą znamienną, iż nigdy nie ujawnił nazwiska
duchownego ewangelickiego z Norymbergi, u którego - jak się okazało -
zatrzymał się przez pierwsze miesiące swego nielegalnego (z punktu widzenia
Kościoła) pobytu w Niemczech. To właśnie ten duchowny załatwiał mu u władz
niemieckich przedłużanie pobytu - tak mi mówił sam o. Rydzyk, gdy wtedy w
Monachium prosił mnie o pomoc. Co się wówczas działo w jego wnętrzu? Moim
zdaniem Piotr Głuchowski i Jacek Hołub w książce „Imperator” opisują etap
niemiecki w życiorysie dyrektora Radia Maryja z beztroską naiwnością, zostawiając
na boku kwestię, czy właśnie w tym czasie nie nastąpiła w jego życiu jakaś katastrofalna
zmiana. Ślub posłuszeństwa, ślub ubóstwa, wierność zakonowi - przestały po
prostu mieć dla niego wartość.
Są na to pisemne dowody: pismo
Wikariusza Generalnego diecezji Bamberg, pisma dwóch kolejnych
Prowincjałów Prowincji Warszawskiej i bardzo dobitne pismo Ojca Generała.
Takiemu zachowaniu o. Rydzyka towarzyszyło jakieś ogromne rozdarcie wewnętrzne
i niezrozumiała zawziętość.
Myślę, że z tego głównie wynika
fakt, iż o. Rydzyk w zasadzie walczy z człowiekiem, zarówno w indywidualnych,
jak i grupowo-społecznych wymiarach, nie zaś ze złem jako takim. Świadczy o tym
sama terminologia, którą się posługuje. Myślę, że w jego stosunku do świata i
człowieka znajduje upust tamten właśnie wewnętrzny stan jego rozdarcia.
Chciałbym się też dowiedzieć, z
kim, z jakimi osobami o. Rydzyk nawiązał kontakt - pośredni czy też bezpośredni
- jeszcze przed udzieleniem mu licencji na transmisje radiowe na teren Rosji.
Jerzy Morawski, autor telewizyjnego reportażu „Imperium ojca Rydzyka”,
twierdzi, że w udzieleniu jej zasadniczą rolę odegrali ludzie KGB. Czy to
przypadek, że polityczne programy Radia Maryja całkowicie odpowiadały założeniom
polityki zagranicznej Kremla, z pominięciem polskiej racji stanu? Myślę przede
wszystkim o sprawie wejścia Polski do NATO i członkostwa w Unii Europejskiej,
ale także o pognębianiu podziałów w Kościele i społeczeństwie polskim. Te
pytania nie dają mi spokoju.
Czego Kremlowi nie udało się
osiągnąć przez stulecia, polski redemptorysta zrobił w ciągu kilkunastu lat:
podzielił polski Episkopat. Nie zrobił tego ani godzinkami, ani różańcem, ani
Eucharystią, ani głoszeniem Ewangelii, nawet jeśli czynił to po swojemu.
Przecież nie z tego powodu biskupi krytyczni wobec o. Rydzyka odmawiają
uczestnictwa w wielu uroczystościach Radia Maryja i Telewizji Trwam, podczas
których inni hierarchowie błogosławią ich uczestnikom, śpiewającym „Ojczyznę
wolną racz nam wrócić, Panie”.
Czy Ojczyzna stanie się wolna
dopiero wówczas, gdy zaniecha troskę o wszystkich; gdy nie zechce być Matką dla
każdego? Czy taka miałaby być Polska? Czyżby bezpowrotnie przeminął już
Kościół księdza Popiełuszki? Jak autentycznym i przekonywającym był wtedy...
Niczego z tego, co swoje, nie tracił i nie
oddawał, a był dla wszystkich. Przerasta to kogoś, kto nie miłuje. Ktoś taki
nie jest w stanie skojarzyć ewangelicznej miłości bliźniego z tolerancją.
Episkopat podzielony; Episkopat, który przestał być zwornikiem jedności
Kościoła - dla mnie to wstrząsające.
DLACZEGO MILCZYMY?
Odpowiedzialnym stawiam pytanie:
Czy tak wyobrażają sobie spuściznę po Janie Pawle II? Jaki wobec tego ma sens
stawianie świątyni - wotum wdzięczności za papieża (pomijam już fakt, że na
dalekich peryferiach Torunia) ? Kim właściwie jest człowiek odpowiedzialny za
tę sprzeczność pomiędzy podzieleniem Episkopatu i budową świątyni wdzięczności?
W jakiej relacji pozostają te fakty do jego funkcji i dyrektora kościelnego radia?
Jan Nowak-Jeziorański uważał o.
Rydzyka za największe dzisiejsze nieszczęście Polski i wręcz za
najznaczniejszego agenta wpływu Rosji. Mówił o tym publicznie. Czy wiernych i
polskie społeczeństwo można uważać za aż tak naiwnych, tak mało inteligentnych,
że nie kierują się podstawowym rozróżnieniem między dobrem i złem? Skąd bierze
się zmowa milczenia wobec tak zasadniczych pytań ? Czy nie jest ona wyrazem
nieodpowiedzialności?
Swego czasu długo dyskutowałem na
temat ks. Rydzyka i jego Radia z ówczesnym ordynariuszem koszalińskim bp.
Ignacym Jeżem. Powiedział mi wówczas: „Galiński, ty masz rację, a Rydzyk ma
pieniądze”.
O. Rydzyk, przebywając w
Niemczech, nie szukał u współbraci zakonnych pomocy finansowej. Naszemu
opiekunowi, który mu takową oferował, odpowiedział, że jej nie potrzebuje;
stwierdził: „dzisiaj np. pewna Niemka ofiarowała mi tysiąc marek”. Tak czy
inaczej, o. Rydzyk już wówczas miał niemałe dochody finansowe. Skąd? Z ofiar?
W początkach działalności Radia
Maryja dwa razy rozmawiałem z ówczesnym nuncjuszem apostolskim w Polsce; miało
to miejsce w Nuncjaturze w Warszawie. Zapytał mnie: „Gal (tak mnie nazywano na
KUL-u, gdzie się poznaliśmy jako studenci), skąd Rydzyk ma pieniądze?” Zapytał
mnie również, czynie ma w Prowincji paru ojców, którzy by ten problem załatwili
W pełni przyznałem mu wówczas rację: przecież to duszna zasada subsydiarności.
Niestety, wypadki potoczyły się inaczej.
Nuncjatura milczy do dzisiaj, sumy
zaś, o które chodzi, ewidentnie przekraczają
polskie realia kościelne. Czy Prowincja Warszawska Redemptorystów faktycznie
może dysponować 68 min zł, i to tytułem pożyczki? Przecież, oprócz tej
pożyczki, paruset członków Prowincji musi z czegoś żyć. Trzeba utrzymać
klasztory, świątynie i inne obiekty duszpasterskiej użyteczności. Są to
ogromne wydatki, a warunki finansowe polskiego Kościoła są przecież dalekie od
tych, które istnieją w Kościele niemieckim.
Obawiam się, że - może już
niedługo - bilans takiego postępowania okaże się przerażający. Tak bardzo
chciałbym być w tym względzie fałszywym prorokiem. Wydaje mi się, że
uzasadnione potrzeby religijne, które u znikomej części polskich wiernych zaspokaja
Radio Maryja, jak również działalność wychowawcza z pominięciem uprawiania
polityki mogłyby się stać zadaniem każdego innego radia, którym obecnie
dysponuje polski Kościół, a które nie jest dla niego ani obciążeniem, ani też
zgorszeniem (cytuję sformułowanie z listu prymasa Józefa Glempa do Prowincjała
Redemptorystów z 25 listopada 1997 r.). Stałoby się to z całą pewnością bez
żadnego uszczerbku duchowego dla wiernych. Nie wierzę, aby Kościół w Polsce nie
potrafił tego zadania zrealizować.
-Ks. JERZY GALIŃSKI jest byłym
redemptorystą, obecnie inkardynowanym do diecezji monachijskiej.
TP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz