środa, 12 lutego 2014

Jak Długo Jeszcze?



Kościelne transakcje powyżej miliona euro wymagaj ą zgody Watykanu. Czy u polskich redemptorystów jest inaczej?


KS.JERZY GALIŃSKI

Ojca Rydzyka poznałem wiele lat temu, kiedy był jeszcze początkującym klerykiem. Obserwo­wałem, co się z nim działo wtedy i co robił przez wszystkie kolejne lata. Do dziś nie mogę się pogodzić z tym, jak funkcjonuje najbardziej znany z moich daw­nych współbraci.
Nienaganne prowadzenie i przykładna przejrzystość spraw finansowo-gospodar­czych są warunkiem tego, aby polski Kościół mógł wiarygodnie pełnić posługę duszpaster­ską - także przy pomocy radia kościelnego, którym statutowo jest Radio Maryja.
Taką tezę przedstawiłem kiedyś pryma­sowi Polski kard. Józefowi Glempowi. Od tego czasu rzecz nie uległa niestety popra­wie. Ojciec Tadeusz Rydzyk, zaangażowa­ny w walkę o Telewizję Trwam, jeszcze bar­dziej pogłębił finansowe pogmatwanie swo­ich przedsięwzięć. Wygląda na to, że w Polsce za normalne uchodzi to, co w nieodległych od nas krajach doprowadziło niedawno do finan­sowego kryzysu Kościoła.

MORALNE ZAŁAMANIE
W lipcu ubiegłego roku arcybiskupi Lubiany - Anton Stres i Mariboru - Marjan Turnśek złożyli rezygnacje z funkcji ordynariuszy, które wkrótce przyjął papież Franciszek Na wspólnej konferencji prasowej abp Stres oświadczył, że powodem dymisji jest finansowa klęska diecezji Maribor, w której był sufraganem Jak do dał abp Tumśek, krok ten podjęto w nadziei, że Kościół w Słowenii odzyska utraconą wiarygodność.
Obecny stan zadłużenia diecezji Maribor wynosi ponad 37 min euro, zaś zobowiązania dwóch holdingów, w których diecezja była 50-procentowym udziałowcem, wynoszą od 800 min do nawet 1,7 mld euro („Tygodnik” opisywał tę sprawę w nr. 34/2013). Dla po­równania: roczny budżet administracji waty­kańskiej wynosi ok. 250 min euro - a budżet diecezji monachijskiej 664 min euro. Szczegó­łowych danych - w tym wysokości strat 65 tys. drobnych akcjonariuszy obu firm - nie sposób dziś oszacować. Watykan powołał komisję do zbadania stanu rzeczy, jednak wyniki jej prac spowite są jak dotąd milczeniem.
Zwierzchnicy Kościoła w Słowenii od początku lat 90. XX w. inwestowali w nie­ruchomości, wydawnictwa, przedsiębior­stwa graficzne, branżę chemiczną, przedsię­biorstwa budowlane, turystykę, browar i sieć handlową.
Wydawana w Lublanie gazeta „Delo” pisze o historycznym wymiarze moralnego zała­mania Kościoła w Słowenii. Po zwrocie Koś­ciołowi dóbr zabranych mu przez komuni­stów, hierarchowie wybrali „wysokie loty”, nacechowane poczuciem władzy, autoryte­tem i pieniądzem, co zakończyło się „ciężkim duchowym i moralnym trzęsieniem ziemi”.
Także na Słowacji rezygnacja redempto­rysty Roberta Bezaka z funkcji ordynariu­sza diecezji Tmava była związana ze sprawa­mi finansowymi. Tym razem nie chodziło o odpowiedzialność osobistą: abp Bezak pod­jął tylko próbę wyjaśnienia poczynań finanso­wych swojego poprzednika, abp. Jana Sokola, kiedy okazało się, że istnieją wprawdzie akta sprzedaży dóbr kościelnych, ale... nie ma pie­niędzy. Rzecz okazała się niebezpieczna, sugerowała odpowiedzialność osób wysoko posta­wionych w hierarchii kościelnej, poświęcono więc abp. Bezaka - obecnie jednak mówi się o jego rehabilitacji.
W Niemczech, w związku z nieprawidło­wościami przy budowie siedziby biskupiej, został zawieszony ordynariusz Limburga, Franz-Peter Tebartz-van Elst („Tygodnik” pisał o tym w nr. 44/2013). Wątpliwości dotyczą kwoty 31 min euro, co w skali budże­tu stosunkowo zamożnego niemieckiego Koś­cioła nie wydaje się wielką sumą. Jednak Koś­ciół niemiecki, a przede wszystkim papież Franciszek nie zostawili tej sprawy, a niemie­cki Episkopat powołał komisję do wszech­stronnego i dokładnego jej zbadania.

Czym, w kontekście takich informacji, uza­sadnić wieloletnie milczenie przywódców Kościoła w Polsce na temat finansowych spraw o. Tadeusza Rydzyka? Przecież nie jest on nawet biskupem, ale zwykłym zakonnikiem, który ślubował ubóstwo. Statut Radia Maryja w 2. punkcie „Postanowień ogólnych” określa, że „Radio Maryja kieruje się przepisami Prawa
i Kanonicznego, Konstytucji Zgromadzenia Redemptorystów i ustaleniami umowy zawar­tej pomiędzy Konferencją Episkopatu Polski i Warszawską Prowincją Zgromadzenia Re­demptorystów”.
Co się stało z 68 milionami złotych, które Prowincja Warszawska Redemptorystów pożyczyła Fundacji LuxVeritatis?
Co się stało z owymi 68 min zł, które Pro­wincja Warszawska Redemptorystów tytu­łem pożyczki udzieliła Fundacji Lux Veritatis? Informacje na jej temat łatwo sprawdzić, choćby we wniosku o przyznanie Telewizji Trwam licencji na multipleksie. Dlaczego ani Warszawska Prowincja Ojców Redemptory­stów, ani Episkopat Polski, ani Nuncjatura Apostolska nie zabrały w tej sprawie głosu?
Moim zdaniem mamy do czynienia ze zła­maniem obowiązujących przepisów kościel­nych, i to w niespotykanych, jak na Polskę, wymiarach. Rzecz wiąże się również z ewen­tualnymi zobowiązaniami fiskalno-podatkowymi wobec państwa. W związku ze sprawą biskupa Limburga dowiedzieliśmy się prze­cież, że kościelne transakcje przekraczające sumę 1 min euro wymagają zgody Stolicy Apostolskiej. Czy u polskich redemptory­stów jest inaczej ?
Kim jest o. Tadeusz Rydzyk, któremu nieustannie pozwala się naruszać prawo­rządność? Dlaczego na jego niejasne ope­racje finansowe przymykają oczy kościelni zwierzchnicy, podobnie zresztą jak państwo­we instytucje kontrolne? Ma to fatalny wpływ już nie tylko na wiernych Kościoła katolickie­go w Polsce, ale również na uczciwych oby­wateli państwa polskiego, dla których dobro wspólne jest zobowiązaniem. Dlaczego wol­no o. Rydzykowi, zaś wszystkim innym nie?
O. Tadeusz Rydzyk postępuje zgodnie z polityką „faktów dokonanych”: działa jesz­cze przed uzyskaniem koniecznych pozwoleń, próbuje wymuszać decyzje władz wbrew obo­wiązującemu prawu. Wykorzystuje do tego opinię publiczną: rozgłasza, że wyrządza się mu krzywdę, a stosowanie wobec siebie zasa­dy równości obywateli wobec prawa uznaj e za prześladowanie.
Katolicka nauka społeczna staje się w wyda­niu o. Rydzyka pustą frazą, skoro pomija się solidarność, podstawę całego porządku spo­łeczno-politycznego. Ordynariusz monachij­ski kard. Reinhard Marx, niekwestionowany autorytet w zakresie katolickiej nauki spo­łecznej, w swojej książce pt. „Das Kapitał” wypowiada się jasno i dobitnie: „Katolicka nauka społeczna zawsze stała na stanowisku, że solidarność jest celem i zasadą porządku społeczno-politycznego, a nie tylko przewod­nią orientacją indywidualnego postępowania”.
Dla o. Rydzyka w ten sposób pojmowa­na solidarność jest zupełnie obcym słowem.

O. Tadeusz Rydzyk nie reaguje, a wręcz lekce­waży wszelkie dobre rady, zarówno ze strony swoich współbraci, jaki przełożonych zakon­nych - nie wyłączając samego Ojca Generała. O. Rydzyk w 1986 r. nie wrócił z pielgrzymki do Watykanu i przez długi czas nie dawał znaku życia. Odnalazł się w Niemczech, gdzie zgłosił się do Polskiej Misji Katolickiej w Monachium. Tam go poznałem bliżej. Proponowano mu wtedy, aby wrócił do Polski, a w ostateczności, aby skorzystał z oferty Ojca Generała i dołą­czył do polskich redemptorystów pracujących w Danii. Prowincjał redemptorystów napisał o tym (a nawet wyznaczył daty) w dekrecie suspensy dla o. Rydzyka za odmowę powrotu do kraju wbrew jego woli. Dekret został mu wręczony bez podpisu i pieczęci, a więc w for­mie upomnienia - aby go jeszcze ratować.
W Oberstaufen u sióstr zakonnych, gdzie pracował w latach 1987-91 i miał duchowo dojść do siebie, o. Rydzyk w zasadzie robił interesy. Na ostrzeżenia, że postępuje wbrew woli biskupów niemieckich, nie zareagował.
Ojciec prowincjał Edward Nocuń stwierdził m.in.: „Ciągle jednak istnieją problemy, które
inaczej były widziane przez Zarząd, a inaczej przez Dyrektora Radia Maryja. Miała być podpisana umowa między Prowincją i Radiem. Niestety do tego nie doszło, mimo rozmów prowadzonych przez Komisję ds. Radia. Uwa­żam, że w sprawach zaangażowań wyborczych Radio popełnia błędy od wielu już lat. Nigdy nie zostałem poinformowany o stanie finansowym Radia. Może nowy Prowincjał będzie bardziej »godny zaufania«. Mimo tych słów życzę, aby Radio się rozwijało i jak powiedział bardzo życzliwy Radiu hierarcha,» stawało się bardziej kościelne«” (Akta I Sesji XII Kapituły Prowincjonalnej Prowincji Warszawskiej Re­demptorystów, str. 45).
Od wielu lat znam ks. Rydzyka osobiście. I myślę, że jest rzeczą znamienną, iż nigdy nie ujawnił nazwiska duchownego ewange­lickiego z Norymbergi, u którego - jak się okazało - zatrzymał się przez pierwsze mie­siące swego nielegalnego (z punktu widzenia Kościoła) pobytu w Niemczech. To właśnie ten duchowny załatwiał mu u władz niemie­ckich przedłużanie pobytu - tak mi mówił sam o. Rydzyk, gdy wtedy w Monachium prosił mnie o pomoc. Co się wówczas działo w jego wnętrzu? Moim zdaniem Piotr Głu­chowski i Jacek Hołub w książce „Imperator” opisują etap niemiecki w życiorysie dyrektora Radia Maryja z beztroską naiwnością, zosta­wiając na boku kwestię, czy właśnie w tym czasie nie nastąpiła w jego życiu jakaś kata­strofalna zmiana. Ślub posłuszeństwa, ślub ubóstwa, wierność zakonowi - przestały po prostu mieć dla niego wartość.
Są na to pisemne dowody: pismo Wika­riusza Generalnego diecezji Bamberg, pisma dwóch kolejnych Prowincjałów Prowincji Warszawskiej i bardzo dobitne pismo Ojca Generała. Takiemu zachowaniu o. Rydzy­ka towarzyszyło jakieś ogromne rozdarcie wewnętrzne i niezrozumiała zawziętość.
Myślę, że z tego głównie wynika fakt, iż o. Rydzyk w zasadzie walczy z człowiekiem, zarówno w indywidualnych, jak i grupowo-społecznych wymiarach, nie zaś ze złem jako takim. Świadczy o tym sama terminologia, któ­rą się posługuje. Myślę, że w jego stosunku do świata i człowieka znajduje upust tamten właś­nie wewnętrzny stan jego rozdarcia.
Chciałbym się też dowiedzieć, z kim, z jakimi osobami o. Rydzyk nawiązał kontakt - pośredni czy też bezpośredni - jeszcze przed udzieleniem mu licencji na transmisje radio­we na teren Rosji. Jerzy Morawski, autor tele­wizyjnego reportażu „Imperium ojca Rydzy­ka”, twierdzi, że w udzieleniu jej zasadniczą rolę odegrali ludzie KGB. Czy to przypadek, że polityczne programy Radia Maryja cał­kowicie odpowiadały założeniom polityki zagranicznej Kremla, z pominięciem polskiej racji stanu? Myślę przede wszystkim o spra­wie wejścia Polski do NATO i członkostwa w Unii Europejskiej, ale także o pognębianiu podziałów w Kościele i społeczeństwie pol­skim. Te pytania nie dają mi spokoju.
Czego Kremlowi nie udało się osiągnąć przez stulecia, polski redemptorysta zrobił w ciągu kilkunastu lat: podzielił polski Epi­skopat. Nie zrobił tego ani godzinkami, ani różańcem, ani Eucharystią, ani głoszeniem Ewangelii, nawet jeśli czynił to po swojemu. Przecież nie z tego powodu biskupi krytycz­ni wobec o. Rydzyka odmawiają uczestni­ctwa w wielu uroczystościach Radia Mary­ja i Telewizji Trwam, podczas których inni hierarchowie błogosławią ich uczestnikom, śpiewającym „Ojczyznę wolną racz nam wró­cić, Panie”.
Czy Ojczyzna stanie się wolna dopiero wówczas, gdy zaniecha troskę o wszystkich; gdy nie zechce być Matką dla każdego? Czy taka miałaby być Polska? Czyżby bezpowrot­nie przeminął już Kościół księdza Popiełusz­ki? Jak autentycznym i przekonywającym był wtedy... Niczego z tego, co swoje, nie tracił i nie oddawał, a był dla wszystkich. Prze­rasta to kogoś, kto nie miłuje. Ktoś taki nie jest w stanie skojarzyć ewangelicznej miłości bliźniego z tolerancją. Episkopat podzielo­ny; Episkopat, który przestał być zwornikiem jedności Kościoła - dla mnie to wstrząsające.

DLACZEGO MILCZYMY?
Odpowiedzialnym stawiam pytanie: Czy tak wyobrażają sobie spuściznę po Janie Pawle II? Jaki wobec tego ma sens stawianie świątyni - wotum wdzięczności za papieża (pomijam już fakt, że na dalekich peryferiach Torunia) ? Kim właściwie jest człowiek odpowiedzialny za tę sprzeczność pomiędzy podzieleniem Episkopatu i budową świątyni wdzięczności? W jakiej relacji pozostają te fakty do jego funkcji i dyrektora kościelnego radia?
Jan Nowak-Jeziorański uważał o. Rydzyka za największe dzisiejsze nieszczęście Polski i wręcz za najznaczniejszego agenta wpływu Rosji. Mówił o tym publicznie. Czy wiernych i polskie społeczeństwo można uważać za aż tak naiwnych, tak mało inteligentnych, że nie kierują się podstawowym rozróżnieniem mię­dzy dobrem i złem? Skąd bierze się zmowa milczenia wobec tak zasadniczych pytań ? Czy nie jest ona wyrazem nieodpowiedzialności?
Swego czasu długo dyskutowałem na temat ks. Rydzyka i jego Radia z ówczesnym ordy­nariuszem koszalińskim bp. Ignacym Jeżem. Powiedział mi wówczas: „Galiński, ty masz rację, a Rydzyk ma pieniądze”.
O. Rydzyk, przebywając w Niemczech, nie szukał u współbraci zakonnych pomo­cy finansowej. Naszemu opiekunowi, który mu takową oferował, odpowiedział, że jej nie potrzebuje; stwierdził: „dzisiaj np. pewna Niemka ofiarowała mi tysiąc marek”. Tak czy inaczej, o. Rydzyk już wówczas miał niemałe dochody finansowe. Skąd? Z ofiar?
W początkach działalności Radia Maryja dwa razy rozmawiałem z ówczesnym nuncju­szem apostolskim w Polsce; miało to miejsce w Nuncjaturze w Warszawie. Zapytał mnie: „Gal (tak mnie nazywano na KUL-u, gdzie się poznaliśmy jako studenci), skąd Rydzyk ma pieniądze?” Zapytał mnie również, czynie ma w Prowincji paru ojców, którzy by ten problem załatwili W pełni przyznałem mu wówczas rację: przecież to duszna zasada subsydiarności. Niestety, wypadki potoczyły się inaczej.
Nuncjatura milczy do dzisiaj, sumy zaś, o które chodzi, ewidentnie przekraczają pol­skie realia kościelne. Czy Prowincja Warszaw­ska Redemptorystów faktycznie może dyspo­nować 68 min zł, i to tytułem pożyczki? Prze­cież, oprócz tej pożyczki, paruset członków Prowincji musi z czegoś żyć. Trzeba utrzymać klasztory, świątynie i inne obiekty duszpaster­skiej użyteczności. Są to ogromne wydatki, a warunki finansowe polskiego Kościoła są przecież dalekie od tych, które istnieją w Koś­ciele niemieckim.
Obawiam się, że - może już niedługo - bilans takiego postępowania okaże się prze­rażający. Tak bardzo chciałbym być w tym względzie fałszywym prorokiem. Wydaje mi się, że uzasadnione potrzeby religijne, które u znikomej części polskich wiernych zaspo­kaja Radio Maryja, jak również działalność wychowawcza z pominięciem uprawiania polityki mogłyby się stać zadaniem każde­go innego radia, którym obecnie dysponu­je polski Kościół, a które nie jest dla niego ani obciążeniem, ani też zgorszeniem (cytuję sformułowanie z listu prymasa Józefa Glempa do Prowincjała Redemptorystów z 25 listo­pada 1997 r.). Stałoby się to z całą pewnoś­cią bez żadnego uszczerbku duchowego dla wiernych. Nie wierzę, aby Kościół w Polsce nie potrafił tego zadania zrealizować.
-Ks. JERZY GALIŃSKI jest byłym redemptorystą, obecnie inkardynowanym do diecezji monachijskiej.

TP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz