Paweł Kukiz
wprowadził do głównego nurtu polskiej polityki ludzi o poglądach prorosyjskich,
antyukraińskiej i nacjonalistycznych. Coraz częściej mówią oni językiem
kremlowskiej propagandy
Renata Grochal
Gdy kilka dni lentu Ukrainka Ludmiła Kozłowska, prezes Fundacji
Otwarty Dialog ujmującej się walką o prawa
człowieka na Wschodzie, została wydalona z UE.
Marek Jakubiak, poseł klubu Kukiz'15. napisał na Twitterze: „Pa. pa Kramek twoje
miejsce jest przy żonie, jak sądzę :) :).Bartosz
Kramek, szef rady fundacji. uważa, że deportacja jego żony, która nastąpiła na
wniosek polskich władz, jest odwetem za jego udział w antyrządowych protestach.
- Czy Kramek nic ma prawa być w Polsce? - pytam Jakubiaka.
- Jeżeli żona pana Kramka została wydalona z Polski, to jego miejsce
jest przy żonie. Tak rozumiem rodzinę - mówi mi polityk Kukiz'15. - Człowiek,
który pisze instruktaż, jak obalić legalnie działający w Polsce rząd. nie ma u
mnie grama zrozumienia. Ta fundacja działała na szkodę Rzeczypospolitej - przekonuje
poseł. Nawiązuje do tego. że w lipcu 2017 r.. w apogeum protestów przeciwko
ustawom podporządkowującym sądy rządowi. Kramek opublikował na Facebooku
manifest „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”, nawołujący do obywatelskiego
nieposłuszeństwa wobec rządów PiS.
Siedzimy w restauracji na warszawskim
Mokotowie. Poseł Jakubiak w białej koszuli i granatowej marynarce z elegancką
poszetką w kieszeni popija herbatę. Ten kolekcjoner obrazów Kossaka i białe j
broni jest w Sejmie pierwszą kadencję. To najbogatszy poseł, właściciel
browarów, którego majątek jest szacowany na ponad 60 milionów złotych.
Stał się jednym z głównych głosów po prawej stronie sceny politycznej w
sprawie polsko-ukraińskiego konfliktu o historię. Popierał ustawę klubu
Kukiz’15 zakazującą propagowania banderyzmu i podważania zbrodni ludobójstwa na
Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Ustawa wywołała ostre protesty ukraińskich
władz. Od tego pomysłu zaczęła się w rządzie dyskusja na temat nowelizacji
ustawy o IPN zakończona największą od lat międzynarodową awanturą z USA i
Izraelem.
Już dwa lata wcześniej Jakubiak chwalił z sejmowej trybuny „politykę
podniesionej głowy” wobec Niemiec i ganił PiS za „poprawność polityczną w
stosunkach z Ukrainą”.
- Polska była pierwszym krajem, który uznał niepodległość Ukrainy, oni w
zamian dali nam kult Bandery! A my otwieramy dla nich granice - oburza się w
rozmowie z „Newswcckiem”.
- Nie powinniśmy otwierać granic? Przecież potrzebujemy pracowników - przypominam.
- Może nie aż tak szeroko. Prawie trzy miliony ludzi przyjechało do Polski
z Ukrainy. To zaczyna być zauważalne mówi Jakubiak. Dodaje, że dostał ostatnio
e-mail z fabryki samochodów w Jelczu, że Ukraińcy pobili tam pracownika.
- To zaczyna być problem, w Polsce jest za dużo Ukraińców. Nie może być
tak. żeby się większość narodowa gubiła wśród obcokrajowców. To jakie to mają
być fabryki: ukraińskie czy polskie? pyta. Uważa, że dopóki Ukraina nie upora
się z własną historią, nie może marzyć o wejściu do UE - Jeśli Ukraińcy chcą
być w Unii, to niech najpierw spełnią warunki. Bandera nie może być bohaterem.
Historia lubi się powtarzać, a na Ukrainie jest polska mniejszość - argumentuje.
- Sugeruje pan. że Ukraińcy będą mordować Polaków? - niedowierzam.
- Nie. ale trzeba walczyć z ukraińskim nacjonalizmem. Czy znaleziono
winnych
pobić Polaków? Czy znaleziono
winnych wysadzeń pomników pomordowanych przez Ukraińców polskich obywateli?
Nie. Tam jest na to przyzwolenie - mówi mi poseł.
Strach przed ukraińskim nacjonalizmem
jest jednym z głównych wątków moskiewskiej propagandy. A konflikt
polsko-ukraiński, który podgrzewa Jakubiak do spółki z PiS, jest na rękę Rosji.
Pytam więc wprost Jakubiaka, czy nie uważa, że sprowadzając relacje polsko-ukraińskie do odradzającego się na Ukrainie
nacjonalizmu, jest pożytecznym idiotą Putina?
- Nie. W stosunkach dwustronnych powinna być symetria. Ale z całą pewnością
pożytecznymi idiotami Poroszenki są ci, którzy widzą Putina tam, gdzie stoją potomkowie UPA i Waffen SS Galizien -
powtarza jak mantrę Jakubiak.
Chociaż ukraiński nacjonalizm potępia, to polski go nie razi. Z dumą
podkreśla, że od lat chodzi na Marsze Niepodległości. Gdy na ostatnim marszu
pojawiły się nawiązujące wprost do ideologii nazistowskiej transparenty o
wyższości białej rasy i symbole falangi, Jakubiak mówił, że ostatnio faszyści
maszerowali w Warszawie we wrześniu 1939 r., a falanga to znak Polskiej
Marynarki Wojennej.
W rozmowie z „Newsweekiem” podkreśla, że wszelkie przejawy odradzającego
się faszyzmu, hajlowanie, szerzenie ideologii nazistowskiej należy karać.
- Ale postawy narodowe trzeba
wspierać, a nie ganić. ONR to jest stowarzyszenie, które ma cele narodowe,
krzewienie polskości. Nie trzeba go delegalizować - przekonuje.
Paweł Kukiz, lider ruchu Kukiz’15, przyznaje, że czasem wypowiadałby się
w sposób bardziej stonowany niż Jakubiak. Ale w sprawie
Ukrainy go broni.
- Znam Ukrainę bardzo dobrze, od czasów pomarańczowej rewolucji, którą
miałem okazję obserwować z bliska. Przywódcy Majdanu zapewniali mnie, że nigdy
na Ukrainie banderyzm nie będzie kultywowany. A później nazwali główny
prospekt w Kijowie imieniem Bandery - opowiada Kukiz. Podkreśla, że w
konflikcie rosyjsko-ukraińskim jest po stronie Ukrainy, ale narastający tam
nacjonalizm jest problemem.
- Jeśli się mówi, że w Polsce
odradzają się ruchy nacjonalistyczne, to my im nie dorastamy do pięt. To jest
w tej chwili kraj, który swoją tożsamość buduje na zbrodniarzach z OUN/UPA i
SS Galizien - ocenia.
KORNEL W SKANSENIE
Dalej od Jakubiaka w retoryce, która może się podobać
w Moskwie, idzie Kornel Morawiecki. Ojciec premiera
przekonuje w wywiadach, że Rosja nie prowadzi agresywnej polityki na wschodzie
Ukrainy. - To w pewnym sensie wojna domowa, zderzenie dwóch racji - mówił
Morawiecki o konflikcie rosyjsko-ukraińskim. W innym wywiadzie dodał, że „Krym
został przejęty przez Rosjan bez walki. Ukraińskie wojsko przeszło na stronę
Moskwy. Mieszkańcy Krymu wyrazili swoją wolę w referendum, które było
demokratyczne”. W niedawnej rozmowie w „Rzeczpospolitej” ojciec premiera
powiedział, że „w Polsce większość mediów nastawia społeczeństwo przeciwko
Rosji”. „Czy to jest dobre? Nie, to powinno
się zmienić. Najpierw wygramy wybory, później będziemy zmieniać media na
służebne społeczeństwu” - zapowiedział.
Ostatnio media obiegła informacja, że Morawiecki senior prowadzi rozmowy
o wspólnym starcie w wyborach samorządowych jego formacji Wolni i Solidarni z
Samoobroną. Była to jedyna partia w Polsce, która poparła działania Rosji na
Ukrainie w 2014 roku, w tym aneksję Krymu.
Kukiz zapewnia, że nie miał pojęcia, iż Morawiecki jest taki
prorosyjski. Mówi, że jego ugrupowanie to było pospolite ruszenie, przed
wyborami nie było czasu, żeby sprawdzać ludzi, a o Morawieckim wszyscy mówili,
że to bohater Solidarności Walczącej.
- Byłem przekonany, że wprowadzam do Sejmu osobę zacną, prawą, czystą
jak kryształ. Nawet lewicowa prasa wyrażała się o nim bardzo pochlebnie. Dopiero
później zacząłem go bliżej poznawać i nie bardzo pasowało mi to do kryształu - mówi
mi Kukiz. Dodaje, że ma nadzieję, iż prorosyjskie wypowiedzi Morawieckiego są
wynikiem jego podeszłego wieku, a nie jakichś podejrzanych związków z Rosją.
Chociaż polski rząd nie odciął się od prorosyjskich wypowiedzi Morawieckiego,
to bliski współpracownik szefa rządu nieoficjalnie przyznaje, że są one problemem.
Premier Mateusz Morawiecki już kilka razy rozmawiał z ojcem, żeby przestał
udzielać wywiadów, ale ojciec się z nim nie liczy. Znajomym mówi, że „nie
będzie mu gówniarz dyktował, co ma robić”.
Władysława Frasyniuka, który zna Morawieckiego jeszcze z czasów opozycji
demokratycznej w PRL, prorosyjski kurs ojca premiera wcale nie dziwi.
- Kornel zawsze miał w głowie
hierarchiczną strukturę. Zawsze był typem wodzowskiego przywódcy. Miał w sobie
silny kult Piłsudskiego. W tym są podobni z Kaczyńskim. To są skanseny, oni
myślą o współczesnej historii Polski kalkami sprzed II wojny światowej - uważa
Frasyniuk.
ZMIENNY STOSUNEK DO ROSJI
Po odejściu z klubu Kukiz’15 Kornel Morawiecki założył
w Sejmie koło Wolni i Solidarni. Są w nim także posłowie Adam Andruszkiewicz i
Sylwester Chruszcz. Obaj weszli do Sejmu z list Kukiz’15, ale - jak słyszę w
klubie - chcieli, żeby kukizowcy we wszystkim popierali PiS, i pokłócili się z
liderem ruchu.
Andruszkiewicz i Chruszcz znaleźli się na liście osób z Polski, które
ulegają wpływom Rosji. Opublikował ją węgierski think tank Political Capital Institute.
W 2006 r. Chruszcz wraz z Mateuszem Piskorskim, byłym działaczem Samoobrony,
który od trzech lat siedzi w areszcie pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji,
byli w Moskwie na antynatowskiej konferencji „NATO a eurazjatyckie
bezpieczeństwo”. Obaj byli wówczas europosłami. W 2007 r., gdy Putin wygrywał wybory, Chruszcz pisał, że podziwia Rosjan za ich
wybór silnej władzy. „Nie dziwmy się, że w dzisiejszych wyborach wygra Putin, osoba tak długo wyczekiwana przez ogół Rosjan. Ze
zwycięzcami dzisiejszych rosyjskich wyborów trzeba rozmawiać, powinniśmy
zacieśniać naszą współpracę, naszą powinnością jest wypracowanie przyszłości.
Na pewno powinna to zrobić polska prawica narodowa. W dzisiejszych wyborach w
Rosji gratuluję wygranym partiom i podziwiam Rosjan za ich wybór silnej władzy
(...)”. 5 marca 2014 r. po pacyfikacji Majdanu, a tuż przed aneksją Krymu przez
Rosję, Chruszcz mówił w radiu Szczecin: „Władimir Putin udowodnił, że jest
dobrym przywódcą Rosji, tak jak Angela Merkel jest dobrym przywódcą
Niemiec”.
Jak pisał „Newsweek”, Chruszcz i Piskorski mieli wspólnych rosyjskich
znajomych, m.in. Aleksieja Koczetkowa, szefa rosyjskiego think tanku CIS-EMO,
który zajmował się np. obserwowaniem wyborów w Abchazji, Osetii Południowej i
Naddniestrzu. Pieniądze pochodziły z Kremla.
- Byłem z nimi w Kijowie w 2010 roku na obserwacji wyborów
[prezydenckich, które wygrał Wiktor Janukowycz - red.]. Ale nie należałem do nich - mówił Chruszcz „Newsweekowi”. Dziś
zapewnia, że jego stosunek do Rosji się zmienił, a jego pracownia
architektoniczna projektowała nawet bazy NATO w zachodniej Polsce.
Dodaje, że Rosja stała się silnym mocarstwem i trzeba być bardziej
ostrożnym.
- Dziś Moskwa odgrywa dużą rolę w Syrii, Turcji, na Ukrainie. Trzeba
patrzeć na nią inaczej niż dziesięć lat temu. Polska powinna
przede wszystkim trzymać się NATO i Trumpa, bo to są nasi realni sojusznicy -
mówi mi poseł. Podejrzane związki Trumpa z Rosją mu nie przeszkadzają. Jest
przekonany, że to tylko gra prowadzona przez prezydenta USA.
KUKIZ I KONIUNKTURALIŚCI
Także Andruszkiewicz bardzo interesuje się Wschodem. -
W czasie kadencji zauważyłem, że Andruszkiewicz jest bardzo mocno probiałoruski,
więc można domniemywać, że i prorosyjski. Miał bardzo bliskie związki z
ambasadą białoruską, często jeździł na Białoruś. Nie ukrywał, że jest zafascynowany
panującym tam porządkiem - opowiada mi Paweł
Kukiz. W 2016 r. Andruszkiewicz był na Białorusi z marszałkiem Senatu
Stanisławem Karczewskim. To po tej wizycie Karczewski nazwał prezydenta
Aleksandra Łukaszenkę „ciepłym człowiekiem”.
Andruszkiewicz mówi „Newsweekowi”, że jeździł na Białoruś, bo jest przewodniczącym
zespołu parlamentarnego ds. współpracy polsko-białoruskiej. Ale w tym zespole
są tylko kukizowcy, byli lub obecni. Inni posłowie go zbojkotowali, bo
współpracuje z niedemokratycznie wybranym białoruskim parlamentem. W Sejmie
jest jeszcze jeden zespół pod kierownictwem Roberta Tyszkiewicza z Platformy,
który nie współpracuje z władzami Białorusi.
Ale Andruszkiewicz zapewnia, że nie jest prorosyjski. - Mój stosunek do
Rosji jest bardziej negatywny niż Kornela Morawieckiego. Rosja jest dużym
zagrożeniem geopolitycznym dla nas i głównym rywalem Polski - mówi. Pytany o
aneksję Krymu, podkreśla, że to była agresja Rosji oraz zabór ziem ukraińskich
i dobrze, że Polska ją potępiła.
Jednak tematy, które poseł porusza na swoim profilu na Facebooku,
wpisują się w moskiewską propagandę. Andruszkiewicz często atakuje Komisję
Europejską, Niemcy, straszy uchodźcami. Kilka dni temu napisał na Facebooku,
że holenderska radna popełniła samobójstwo, bo wcześniej zgwałcili ją islamscy
imigranci. „Nie pozwólmy na to w Polsce!”
- apelował.
Anna Mierzyńska, ekspertka ds. internetu zajmująca się metodami dezinformacji
w sieci, mówi, że w Polsce poza Morawieckim seniorem nie ma polityków, którzy
wprost chwalą Rosję, bo wiedzą, że to jest nie do przyjęcia. Jest za to grupa,
którą można by nazwać nieświadomymi agentami wpływu.
- Rosji chodzi o pogłębianie podziałów. Chodzi o to, żeby powstały jak
najmniejsze grupy społeczne, które rywalizują ze sobą i nie są w stanie się
porozumieć, bo na takie mocno podzielone społeczeństwo łatwiej wywierać wpływ.
Z tej perspektywy Andruszkiewicz realizuje interesy Kremla - podkreśla
Mierzyńska.
28-letni Andruszkiewicz jest jednym z najmłodszych posłów w Sejmie.
Wszedł na listy Kukiz’15 jako szef Młodzieży Wszechpolskiej. Jego facebookowy
profil obserwuje 180 tysięcy osób, poszczególne wpisy mają często po 200-300
tysięcy polubień. W szczycie akcji ubierania pomników w koszulki z napisem
„Konstytucja” apelował na Facebooku: „Kodziarze, naklejajcie sobie konstytucję
Kwaśniewskiego na czoło. Ale wasze brudne ręce precz od polskich pomników!”.
W ciągu trzech lat stał się jednym
z najpopularniejszych posłów skrajnej prawicy. Sędziów Sądu Najwyższego chce
wyrzucać z pracy. „Wolna Polska zaczęła się podobno w 1989 r., a do dziś mamy
komunistów w sądach. Ich trzeba wyczyścić. Wszyscy won!” - grzmiał w rządowej TVP Info.
- Andruszkiewicz to bardzo młody chłopak, któremu się wydaje, że jest
wielką gwiazdą polskiej polityki. Jest głupi i nie rozumie, że pisowskie media
go promują, bo mówi to, co pasuje PiS - ocenia jeden z kukizowców. Z kolei
Paweł Kukiz uważa, że Andruszkiewicz i Chruszcz to zwykli koniunkturaliści.
- Weszli na listy, twierdząc, że są za obniżeniem opodatkowania, zmianą
ustroju, a głosowali razem z PiS za podwyższeniem opodatkowania i jeszcze
większym upartyjnieniem państwa - mówi Kukiz.
- Ale to pan ich wprowadził do polityki - zauważam.
- Niech mnie pani nie denerwuje. Gdyby były okręgi jednomandatowe,
które postulujemy, to obywatele „wprowadzaliby posłów”. I gdyby jakiś poseł
wykonał taką woltę, to ludzie już nigdy by na niego nie zagłosowali. A przy tej
ordynacji, którą mamy, wystarczy, że Andruszkiewicz będzie blisko premiera
Morawieckiego, by go wpisać na takie miejsce na liście, że wejdzie do Sejmu,
mimo że sprzedał i wyborców, i mnie - denerwuje się Kukiz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz