Teorie spiskowe i paniki
moralne to najgroźniejsza broń populizmu
Antyszczepionkowcy
przynoszą do Sejmu 120 tys. podpisów pod ustawą domagającą się likwidacji
obowiązkowych szczepień dzieci. Sponsorowana z budżetu państwa „Fronda” u progu
kampanii samorządowej uderza w „satanizm” włodarzy Pomorza; dowodem ma być
autobus linii 666 jeżdżący z Dębek na Hel („Heli, czyli po angielsku piekło” -
edukują odbiorcę autorzy prawicowego pisma).
W polskich kampaniach politycznych i w prawicowym
internecie roi się od teorii spiskowych uderzających w lekarskie i prawnicze elity straszących imigrantami, terrorem,
satanizmem i pedofilią. To imitacja amerykańskich kampanii prawicowych,
reprodukująca „dowody”, w jakie tamtejszych populistów wyposażyły Putinowskie
„fabryki trolli”.
54, CZYLI 5 TYSIĘCY
Badacze tzw. panik moralnych i teorii spiskowych za podstawowe cechy, wyróżniające
te najskuteczniejsze techniki manipulacji masami, uznają „zniekształcenie
faktów lub posługiwanie się całkowicie wykreowanymi fake newsami”, a także wyolbrzymianie faktycznych patologii czy
błędów (np. zbyt łagodnego traktowania groźnych przestępców).
„Fronda” - jedna z
najważniejszych polskich „fabryk trolli” - produkuje materiały precyzyjnie
odpowiadające definicji paniki moralnej. W przypadku „satanistycznej linii
autobusowej z Dębek na Hel wykorzystano fakt, że każdy powiat w Polsce ma
pewną pulę numerów linii autobusowych. Autobusom publicznym w powiecie puckim
przypadły numery od 650 do 669, więc numer 666 musiał się tam znaleźć, nawet
bez udziału Szatana.
Inny przykład kreowanej przez „Frondę” paniki moralnej
dotyczy „Spisku pedofilskiego”, który miał wstrząsnąć Norwegią. Jeden z autorów
„Frondy” dokonał świadomego zniekształcenia informacji, którą zamieściła
szwedzka „Dagens Nyheter” (,,Fronda” nie informuje o źródle, ponieważ upadłaby
teoria, że sprawa jest przemilczana przez liberalne media). News ó postawieniu
zarzutów 54 osobom, które rozprowadzały materiały
pedofilskie, został rozdęty do wymiarów apokaliptycznych. Wedle „Frondy” 5000
pedofilów, należących do norweskich elit, terroryzuje całe społeczeństwo. Gdy
jeden z czytelników portalu podał prawdziwe źródło informacji i próbował ją
sprostować, pisząc „nie 5 tysięcy, a 54 osoby, proszę nie żałować na
tłumacza”, pojawiła się natychmiast odpowiedź prawicowego trolla: „Mylisz się
kolego, 5 tys. jest liczbą praw- dziwom [pisownia oryginalna - C.M.], tylu było
członków tej siatki, mieszkam tu i czytam ich gazety”.
Niepoprawna pisownia nie jest wpadką przy pracy, ale
celowym zabiegiem, używanym także przez trolli grasujących na forach
amerykańskich, brytyjskich, niemieckich. Ma to wzmacniać autentyczność wpisu -
że niby oto tak tak pisze człowiek z ludu.
KRÓTKA HISTORIA
SZALEŃSTWA
Paniki moralne i teorie spiskowe od zawsze były bliskie polityce. W
pogańskim Rzymie ich ofiarami bywali chrześcijanie - Neron uczynił ich odpowiedzialnymi
za pożar miasta. Do tej samej kategorii należały średniowieczne polowania na
czarownice, a także pogromy Żydów.
Choć dziś głównymi twórcami i konsumentami teorii
spiskowych i panik moralnych są prawicowi populiści, to zjawisko nie zna
podziału na lewicę i prawicę. W latach 80. radzieccy komuniści prowadzili
jedną z największych znanych operacji dezinformacyjnych skierowanych przeciw
Ameryce. Polegała na rozpowszechnieniu „wiedzy” o tym, że epidemię AIDS wywołały
medyczne eksperymenty armii USA prowadzone w Afryce oraz w czarnych gettach
największych amerykańskich miast. Mimo że fake newsa dostarczyli
enerdowscy profesorowie z Uniwersytetu im. Humboldta, a po upadku ZSRR
dokumenty dotyczące tej operacji ujrzały światło dzienne, to jeszcze w połowie
lat 90. wierzył w niego co czwarty Afroamerykanin.
Podobny procent Polaków, nawet po kompromitacji
Macierewicza, wierzy, że
katastrofa smoleńska była dziełem
Władimira Putina (z pomocą Donalda Tuska). Te 20-30 procent jest więc miarą
podatności na teorie spiskowe każdej wspólnoty, bez względu na rasę czy wyposażenie
kulturowe.
PIZZAGATE
Prezydencka kampania Donalda Trumpa nie była
pierwszą, w której teorie spiskowe i paniki moralne pojawiły się jako
narządzie wyborczej mobilizacji. Była jednak pierwszą, którą dzięki nim
wygrano. Najpierw Trump upokorzył
przy ich pomocy kontrkandydatów w Partii Republikańskiej, potem pokonał
kandydatkę demokratów. Jego sojusznicy, a nawet pracownicy jego kampanii
wyborczej brali udział w kolportowaniu informacji o tzw. pizzagate, jak też w
akcji mającej obciążyć czołowego współpracownika Hillary Clinton - Johna
Podestę - zarzutem udziału w satanistycznych rytuałach.
„Pizzagate” opierała
się na kolportowanych w mediach społecznościowych prawicy fake newsach, mających dowodzić, że czołowi liberalni celebryci
to pedofile, kontaktujący się za pośrednictwem sieci pizzerii. Bezkarność miała
im zapewniać Hillary Clinton, Partia Demokratyczna i kontrolowane przez
Demokratów służby federalnego państwa. Z kolei działacz Partii Demokratycznej
John Podesta stał się w oczach prawicy satanistą dlatego, że jego brat,
zapalony miłośnik sztuki współczesnej, wysłał mu w 2015 r. e-mail z zaproszeniem
na wernisaż awangardowej artystki, malującej po ścianach świńską krwią. Ten
prywatny e-mail - jeden z tysięcy e-maili demokratów wydobytych przez
rosyjskich hakerów - trafił do prawicowych mediów wraz z informacją, że
Podesta i jego rodzina biorą regularny udział w satanistycznych rytuałach. W
Polsce informacje o „pizzagate” i o satanizmie Podesty były kolportowane
przez „Frondę”.
Dziś, gdy obozowi Trumpa i jego sponsorom zajrzała w oczy
groźba porażki w jesiennych wyborach do Kongresu i impeachmentu, polityczny kontratak także organizowany jest
z użyciem teorii spiskowych. Zgodnie z tzw. QAnon conspiracy theory śledztwo specjalnego prokuratora Muellera (dotyczy ono
wpływu Kremla na wybór Trumpa) ma zablokować ujawnienie wielkiej sieci pedofilskiej,
do której należą politycy demokratów i krytykujący prezydenta USA celebryci.
ŚMIETNIK POPULIZMU
NAD WISŁĄ
Teorie spiskowe i paniki moralne atakują ideowe fundamenty Zachodu -
naukę, rozum, tradycję Oświecenia, a także uniwersalne chrześcijaństwo. Jeden z
najwybitniejszych liberalnych myślicieli, Karl Popper, pisząc o teoriach
spiskowych, przyznał, że „społeczna teoria spisku jest konsekwencją braku
odniesienia do Boga i wynikającego stąd pytania - kto jest na jego miejscu?”.
Zaś nieodżałowany biskup Józef Życiński zaraz po katastrofie smoleńskiej
ostrzegał Polaków, że „tylko u osób, u których doświadczenie tragedii nie
idzie w parze z zaangażowaniem modlitewnym bądź świadectwem kultury
solidarności, rodzi się potrzeba znalezienia kozła ofiarnego,. Teoria spisku,
niezależnie od tego, czy występuje w Ameryce, czy u nas, jest wyrazem głębokich
kompleksów”.
Łatwość wprowadzania w życie publiczne teorii spiskowych
za pośrednictwem ludzi Kościoła i katolickich mediów oraz fakt, że autorzy
„Frondy” stali się autorytetami dla wielu duchownych, pokazuje głębokość
kryzysu, w jakim znalazł się polski katolicyzm. Nie korzystaliby przecież ze
wsparcia Kościoła za życia Józefa Życińskiego czy Karola Wojtyły. Pełnią
funkcję autorytetów w Kościele o. Rydzyka i bp.
Jędraszewskiego, który centralnym motywem swego nauczania uczynił „religię
smoleńską”.
Dziś Polska bardziej przypomina amerykański pas biblijny
(południowe i środkowe stany), z jego panikami moralnymi i na wpół szalonymi telewizyjnymi kaznodziejami, niż
Waszyngton, Londyn, Berlin czy Watykan. Dlatego: tak łatwo nami manipulować.
Cezary Michalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz